Ostatnio jakoś odeszła nam chęć do uzupełniania dziennika.
W poniedziałek 3.XI.2008 wydarzyła się rzecz niezwykła, przynajamniej dla nas.
Wychwalany pod niebiosa Pan Arnold i jego ekipa, bez żadnego ostrzeżenia, uciekła z budowy
Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że nastąpiło to bez żadnego otrzeżenia. Fakt ten jeszcze bardziej dziwny, że Pan Arnold uchodził za osobę szczególnie solidną i godną zaufania. Niestety piszę o nim juz w czasie przeszłym.
Jeżeli dołożymy do tego, że nie upomniał się o wszystkie należne mu pieniądze za wykonana pracę, to ja już zupełnie nic nie rozumiem.
Nie zamierzam go szkalować, ani obrażać. Swoją pracę wykonał bardzo dobrze. Niemniej pozostał po nim duży niesmak i żal. Czujemy duży zawód
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 558 wyświetleń