Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    152
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    410

Entries in this blog

Saskja

Witaj sure!!! Absolutnie nie zrezygnowałam z bażanciorów, tylko jeszcze nie wymyślałam, jakie im klateczki zbudować/kupic. Ale niech no się zrobi cieplej, słoneczko stopi ten wstrętny śnieg, to zacznę się rozglądac i za ptaszkami, i za mieszkankiem dla nich. No i jakies ziarenka trzeba bedzie kupić Nic nie wiem o bażantach Ale się z radością wszystkiego dowiem.

 

 

A u nas mija właśnie kolejny termin przeprowadzki - wyznaczony przeze mnie jako ostateczny - i kicha

Saskja
aha, pranie psów. Tylko gdy są bardzo brudne, a czeka je np. wystawa. Albo gdy się wytarzają w padlinie lub kupie Ale generalnie jak najrzadziej. Zdarza się, że mija rok od ostatniej kąpieli, a następnej nie planuję, tak jest np. teraz z gaskonką, no, roku jeszcze nie ma, ale ostatnio kąpałam ją jakoś w kwietniu lub maju.
Saskja

No właśnie tez mi się wydaje, ze te nowe farby nie są takie złe, przeciez ludzie nimi malują mieskzania już mieszkajac, w sensie nie wyprowzdzają się np. na tydzień - tak się dawniej robiło, gdy się machnęło lamperię olejną

 

 

Kiedyś czytałam, że niebezpieczne dla dzieci są nowe meble, a to z powodu oparów lakierów i kleju. A patrzcie, ilu młodych rodziców właśnie kupuje nowiutkie tuż przed narodzinami dzidzi, bo jest głupi przesąd, że nie wolno kupować za wcześnie...

 

 

Tak czy owak, na razie przeprowadzki nie ma i nie będzie ani jutro ani pojutrze bo wczoraj inwetsror pojechał z dobrymi chęciami, ale znowu się bardzo źle poczuł i pupa zimna, nie pomalował ani kawałka

Saskja

No ale ja też mundra jestem

 

Bo wiesz, ta wykładzina nie jest przecież nowa fabrycznie, ma zapaszek nowości, ale ileś tam już wietrzała w magazynach.

 

 

A chodzi mi tez o to, że mi tu meiszkanie pleśnieje. Mam teraz więcej prania niż dawniej, bo i budowa, i małe dziecko - i suszę to z braku laku na kaloryferach, no i w łazience. Łzienka jest już zagrzybiona całkiem, a od jakiegoś miesiąca grzyb mi też wykwita w pokoju dziecka, w rogu. Ścierać tego podobno nie wolno, trzeba pryskac takim toksycznym czymś, ale to tez wymaga wietrzenia do zaniku zapachu.

 

I tak źle, i tak niedobrze. Chciałabym jak najprędzej do czystego, suchego, bezgrzybowego domku.

Saskja

Ho ho, to trochę potrwa, niestety. Dopiero kończę pierwszą zasłonę Jacusia strasznie wkurza, gdy robię coś "statycznego"; gdy się ruszam, on zasuwa za mną w chodziku albo raczkuje jak mały psiak. Ale gdy siadam i chcę robić coś w stylu projektowanie ogrodu/szycie/czytanie/pisanie na FM - uhhh, to go strrrrasznie irytuje

 

 

Dziś wzięłam Inwestora pod włos. Powiedziałam mu, że jestem z niego barrrdzo dumna. Że jeszcze nigdy nie byłam z niego taka dumna. Za tą budowę, że tak sam wszystko umie i w ogóle. Co zresztą jest szczerą prawdą.

 

Od razu pojechał na budowę malować ostatni pokój

 

 

A przy okazji powiedział, że i tak mi nie pozwoli zamieszkać z maluchem w takim świeżo pomalowanym i ze świeżutką wykładziną. Jak sądzicie, ma rację? Coś szkodliwego dla 9-miesięcznego malucha tam się może jeszcze w powietrzu unosić?

 

Eee, chyba nie.

Saskja

Haha, pakowania nie zazdraszczaj, właśnie muszę rozpakować jedno pudło z książkami, bo na dnie zamknęłam "Gwiezdne wojny", a synowie narobili wrzasku, że to jest abso-lutnie niez-będ-nie potrzebne natychmiast!!! i muszą to miec już!! i muszę rozpakować. Tylko w którym pudle to u diaska było?

 

 

Nic nie znalazłam do łazienki

 

 

Dół finansowy sprawił, że zabrałam sie za rzecz niecodzienną - pisałam już o tym? że szyję ręcznie zasłony i firanki?

 

 

Tak, właśnie to robię. Takie ubranka na okna, jak sobie wymyśliłam, kosztowałyby jakies 1300 zł. No niestety, w obecnej sytuacji kicha.

 

Nie chcę w zamian kupować byle czego, wolę poczekac na to, co mi w duszy zagrało - ale tymczasem okienka jakos ubiorę. Moja Mama przeprowadzała się niedawno z Warszawy do cichutniego Dęblina, i wyrzucała masę rzeczy. Tzn. chciała wyrzucić, a ja jej na to - Mamo, mnie się wszystko przyda... W ten sposó stałam się mniej lub bardziej szczęśliwą posiadaczką bambetli wszelkiej maści, w tym resztek firanek, koronek itd. Mam to za darmo, więc nawet jak mi nic nie wyjdzie, to nie żal będzie wyrzucić. A może coś wyjdzie.

 

W każdym razie zabrałam sie do szycia. wkrótce pokażę Wam efekty. Ale obiecajcie, że szczerze powiecie - jeśli będzie "wieś tańczy i śpiewa", to mi to walniecie prosto w oczodoły. OK?

 

 

No, to umowa stoi

Saskja

Eee tam, dziecię... Dziecię tylko ze dwa rymy podpowiedziało

 

 

A przepisu nie dam. Bo nie za bardzo te ciasteczka mi się udały. Twarde, suche jak pieprz.

 

Może to wina piekarnika, bo tu w mieszkaniu mam taki stary gazowy, który przypala w głębi, a nie dopieka przy drzwiczkach.

 

 

U nas dziś szlifowanie niedoróbek w ostatnim pokoju, jutro może ściany dostaną pierwszą warstwę farby...

 

 

Tymczasem ja zaczynam pakować rzeczy mniej potrzebne, książki, do których nie zajrzę przez najbliższe tygodnie, ciuchy zdecydowanie "za letnie" na teraz itd. I tak rozglądając się po poszczególnych pomieszczeniach złapałam się za głowę - łazienka!!! Gdzie my te wszystkie bambetle zmieścimy?! Obecnie kosmetyki i niezbędne, używane na co dzień akcesoria zajmują... całą szafkę z lustrami zamiast drzwiczek (taka trojdzielna, paskudne to, ale świetne przy układaniu włosów, bo można tak lustra odchylic, że widzi się sobie prawie tył głowy), obudowę wanny, trochę stoi na umywalce, cały parapet (bo w łazience obecnej jest okno) i jeszcze półka nad drzwiami.

 

Oczywiście w nowym domu chemia pójdzie precz z łazienki, do pralni. Ale reszta? Moje kosmetyki (niedużo, naprawdę), całe golenie syna i męża, niemowlęce Jacusia, szampony, żele pod prysznic, suszarka, a jeszcze ręczniki... Koszmar!

 

Ratunku!!! Łazienka jest maleńka! Nie ma w niej szafki! Ani nic!!! A druga, większa, ma być robiona dopiero latem!

 

 

No to się udaję na poszukiwanie niedrogich mebli łazienkowych do maleńkich łazienek.

Saskja

Na budowie... cisza. Inwestor zajęty pracą zawodową, nie wolno przeszkadzac Pędzle i wałki precz, przeprowadzka odsunięta w czasie. Nic to, praca na pierwszym miejscu.

 

Taki własnie jest Inwestor.

 

 

Tymczasem na pociechę piekę ciasteczka piaskowe z czekoladą. Przepis mam sprzed wieeelu lat z Filipinki i własnie teraz postanowiłam go wypróbować. Większosc moich przepisów stamtąd pochodzi - niestety, nie ze wszystkich wychodzą mi pyszności, ale kilka "gwoździ programu" wg przepisów z tego właśnie czasopisma wykonuję... Czy któraś z Was, szanowne czytaczki, jest tak stara jak ja i pamięta Filipinkę?

 

 

A poza tym wyprodukowałam kolejnego "babola" dla ptaszków ze smalcu i róznych dodatków Poprzedni wisi od dawna na dębie koło domu, a ten zawisł właśnie tu, w zapyziałym mieszkanku, a ściślej - na balkonie. Zobaczymy, kogo zwabimy.

 

 

Przy okazji powstał - dzięki wenie mojej i mojego średniego synka - wierszyk następujący:

 

 

(wersja religijna:)

 

Dokarmiajmy zimą ptaki,

 

Tak nas uczy Aga Jeżyk.

 

To są nasi bracia mniejsi,

 

Więc dokarmiać je należy.

 

 

(wersja artystyczno-nowoczesna:)

 

Dokarmiajmy zimą ptaki,

 

Tak nas uczy Aga Jeżyk.

 

A odwdzieczą się nam śpiewem,

 

Lepszym niźli z Hi-Fi wieży.

 

 

(wersja z dreszczykiem:)

 

Dokarmiajmy zimą ptaki,

 

Tak nas uczy Aga Jeżyk.

 

Bo inaczej z głodu zemrą!

 

Niechaj sczeźnie, kto nie wierzy!

Saskja

Nie było blatów wenge... Nie było tez np. opcji, żeby boki były jasne, modrzewiowe, tak jak fronty... Zawsze byłoby mniej tej pstrokacizny. Nie wiem, kto to projektuje, ale moim zdaniem to bardzo źle, że nie można dobrac identycznych korpusów i blatów, albo korpusów i frontów itd.

 

No trudno. Będzię jak będzie. Liczna rodzina to nie problem, bałaganiarstwo męskiej części to problem. Dla mnie byle czystso, to już jest pięknie. Niestety rzadko mam okazję się zachwycać takim pięknem. Wyobrażacie sobie babeczki? Ja jedna i czterech chłopa?

Saskja
Gosiek, jeszcze nie mieszkamy, bo... ten jeden najwazniejszy dla mnie pokój ze słupem, gdzie będzie królestwo najmłodszego Jacusia - niezrobiony, ale przed wszystkim - bo Inwestor się opiera. Twierdzi, ze jeszcze masa do zrobienia, odplyw pralki i takie tam niby drobiazgi, ale bardzo wazne. Ja nie wiem, on nas tam chyba nie chce - mieszka tam sam (tzn. z synkiem środkowym - ale on szybciutko idzie spać i tyle go widzieli...). Myślę, że Inwestor chowa jakąś Fruzię czy inną Klotyldę w szafie... hm, tylko szafy jeszcze nie ma tam żadnej... to może schron jej wykopał czy cuś
Saskja

Ale te drzwi już SĄ i właśnie nie pasują kolorem

 

Było tak: drzwi dobieraliśmy do okien. Okna są w okleinie złoty dąb, drzwi nie wiem, ale pewnie też coś z dębem, w każdym razie z wzornika wynikało, że te pasują najbardziej. W Black&Red&White, gdzie robili nam kuchnię, mają bardzo niewielki wybór blatów, tzn. te, które mają, kompletnie nie wchodziły w grę do tych frontów kuchennych i do drzwi+okien. Ostatecznie wybraliśmy tzw. stare drewno - to jeszcze pasowalo najbardziej. Oczywiście nie mieliśmy ze sobą kawałka drzwi ani framugi okiennej , ale w sumie to by nic nie zmieniło, bo i tak nic więcej drewnianopodobnego nie było do wyboru. Tak więc był to mus, rodzaj paskudnej siły wyższej. Tak być musi. Jedyne, co mogłam zmienić, to kolor drzwi - ale wtedy musiałabym pozmieniac na calym dole.

 

No więc jak mówiłam, szpecą.

 

 

Kama, lodówka będzie tu z brzegu od strony jadalni. Mogła być też w rogu przy drzwiach. Ale nie wyobrażam sobie wstawania od stołu, bo ktoś chce ogóreczka, a ktoś musztardę itd. - i biegania przez całą jadalnię i kuchnię...

 

Poza tym tam wyobraziłam sobie piekarnik i już

Saskja

Kama, teraz Ci tego nie powiem, bo nie wiem. Muszę pomierzyć, a zrobię to dopiero, gdy przebrnę ponownie przez śniegi i zajadę na budowę. Postaram się rychło to uczynić i pomierzyć.

 

Pamiętam tylko, że długość ściany z wyciągiem to 3 metry. Myślę, że w poprzek też może być tyle, bo ona taka kwadratowa jest jakaś, ta kuchnia moja.

 

 

Co do odcedzania - jasne, że będzie do bani. Wiem o tym. Problem w tym, że ja jestem dziecko blokowisk i to jeszcze tych komunistycznych. Gdy zobaczyłam w projekcie, że zlew pod oknem, powiedziałam - no dobra, to pod oknem, mus to mus. Tak kiedyś było, człowiek się wprowadzał do mieszkania, pion był tu, a nie gdzie indziej, nie dało się przenieść zlewu czy kibelka gdzie się chciało...

 

 

Dopiero, gdy już kuchnia była, wyrazilam żal, że zlew jest pod oknem i z garem będę biegać od ściany do ściany, żeby pyrki odcedzić. A Inwestor na to: to po coś chciała zlew pod oknem?!

 

 

Ja naprawdę myślałam, że inaczej się nie da...

 

 

Na Twoim miejscu zrobiłabym inaczej.

 

 

A lodówki nie ma, bo przeciez jeszcze nie mieszkamy. Nie ma tam życia, bo nie ma mnie Nie gotujemy, nie pieczemy, nie walę nikogo wałkiem ani patelnią po łbie... To jeszcze nie jest kuchnia.

Saskja

I jeszcze mebelki do mojego pokoju, który niestety wciąz wygląda tak:

 

http://i50.tinypic.com/2hp3kfp.jpg" rel="external nofollow">http://i50.tinypic.com/2hp3kfp.jpg

 

A będzie zielony, na podłodze położę kudłatą zieloną wykładzinę, i do tego ta czerwona sofa i fotel (na razie są na przechowaniu w pokoju 9-latka):

 

 

http://i45.tinypic.com/2gsl6xx.jpg" rel="external nofollow">http://i45.tinypic.com/2gsl6xx.jpg

 

http://i47.tinypic.com/34e962u.jpg" rel="external nofollow">http://i47.tinypic.com/34e962u.jpg

Saskja

Kiedyś zamieszczałam detale kuchenne, teraz spróbuję pokazac całość - od strony jadalni. Wiem, że drzwi przesuwne bardzo zeszpeciły moją kuchnię, nie musicie mi tego mowić... Ale w kwestii drzwi byłam nieugięta, uważam, ze jak w domu są trzy psy, to czasem się może zdarzyć, że kuchnio-jadalnia MUSI być zamknięta przed nimi. No tak bywa. Z tego samego powodu drzwi będą i w salonie, choć z pewnością też go nie upiększą...

 

 

http://i50.tinypic.com/33vmfdt.jpg" rel="external nofollow">http://i50.tinypic.com/33vmfdt.jpg

 

http://i47.tinypic.com/9ky24p.jpg" rel="external nofollow">http://i47.tinypic.com/9ky24p.jpg

 

http://i45.tinypic.com/211pe9k.jpg" rel="external nofollow">http://i45.tinypic.com/211pe9k.jpg

 

A teraz tup tup po schodkach bukowych na górę. W korytarzu kolor Zapach Mchu oczywiście:

 

 

http://i50.tinypic.com/eajb6h.jpg" rel="external nofollow">http://i50.tinypic.com/eajb6h.jpg

 

I pokój nastolatka. Zaczyna jako tako wyglądać. Mebelki zamiawiałam przez internet, sklep się Kelman nazywa. Polecam. Biurko to Indi z Black&Red...itd. Synusiowi się szalenie podoba, no i jest wysokie (78 cm), a on jest dryblas. Większość biurek ma 73-75 cm.

 

 

http://i45.tinypic.com/33ypcfp.jpg" rel="external nofollow">http://i45.tinypic.com/33ypcfp.jpg

 

http://i48.tinypic.com/289cshd.jpg" rel="external nofollow">http://i48.tinypic.com/289cshd.jpg

Saskja

Tutaj wyjście z salonu do holu, widać garderobę. Na razie nie będzie służyć jako garderoba i nie będzie miała drzwi. Kiedyś się może pojawią...

 

 

http://i50.tinypic.com/2h6dety.jpg" rel="external nofollow">http://i50.tinypic.com/2h6dety.jpg

 

Garderoba ma w środeczku kolor Caffe Latte, a hol od tej strony - beżowy jasny. O ton jasniejszy. Miałam nadzieję, że to sie będzie ładnie prezentowac, a tymczasem... prawie wcale tego nie widać. Wygląda jak ten sam kolor. Ale nic to.

 

 

http://i45.tinypic.com/erxzwg.jpg" rel="external nofollow">http://i45.tinypic.com/erxzwg.jpg

 

Jeszcze widok z góry na drzwi suwane do kuchni:

 

 

http://i45.tinypic.com/n4w3gw.jpg" rel="external nofollow">http://i45.tinypic.com/n4w3gw.jpg

 

i kilka schodków niżej:

 

 

http://i48.tinypic.com/24b6kjl.jpg" rel="external nofollow">http://i48.tinypic.com/24b6kjl.jpg

 

a tu drzwi otwarte:

 

 

http://i47.tinypic.com/2e4m5qe.jpg" rel="external nofollow">http://i47.tinypic.com/2e4m5qe.jpg

Saskja

Ha, nikt tu już do nas chyba nie zagląda. Ale co się dziwić, skoro zdjęć nie ma od tak dawna...

 

 

no to... tadam! ...dziś wkleję trochę fotek, coby przyciągnąc te dzikie tłumy

 

 

Przedarłam się mianowicie przez zaspy i w ten śliczny zimowy dzionek dojechałam na działkę wehikułem kompletnie nieprzystosowanym do takiej jazdy - czyli wózkiem (w sensie, ja pchałam, a w wózku był Jacuś):

 

http://i48.tinypic.com/2929qtw.jpg" rel="external nofollow">http://i48.tinypic.com/2929qtw.jpg

 

I obfotografowałam wszystko, co się dało. Wiatrołap na początek. Kolor - Zapach Mchu, Dekoral. Drzwi Porta. Na podłodze gres Moderno z Opoczna. Kolor Mocca. Wiem, że nic ciekawego, ale cieszę się jak wiewiórka.

 

 

http://i47.tinypic.com/2dakbiq.jpg" rel="external nofollow">http://i47.tinypic.com/2dakbiq.jpg

 

tu wyjście z wiatrołapu do holu. Widac początek klatki schodowej, tez Zapach Mchu. Oczywiście kolory są zupełnie inne w rzeczywistości...

 

 

http://i46.tinypic.com/1zdu6ix.jpg" rel="external nofollow">http://i46.tinypic.com/1zdu6ix.jpg

 

A oto hol:

 

 

http://i45.tinypic.com/6gennl.jpg" rel="external nofollow">http://i45.tinypic.com/6gennl.jpg

 

to jest właśnie ta cynamonowa ściana. Ciemniejsza jest tak naprawdę...

 

 

http://i47.tinypic.com/ojgy9j.jpg" rel="external nofollow">http://i47.tinypic.com/ojgy9j.jpg

Saskja

Witaj Lyreco.

 

Border to by się nudził, on nie do pilnowania, tylko do PRACY, musi byc zajęty, coś robić, ćwiczyć, tańczyć, wypasać itd.

 

Może jakąś bidulkę ze schroniska przygarnij - do pilnowania nie ma lepszych psów, najwierniejsze na świecie.

 

 

A u nas na budowie zrobiło się bardziej domowo. Inwestorek Kochaniutki skończył wreszcie hol na dole, jedna ściana jest taka mniamuśna, cynamonowa, że aż miło! Aparatu sierota nie wzięłam, więc zdjęć na razie nie mam

 

Kuchnia gotowa, tylko płyta indukcyjna wciąż czeka na wymianę, bo odstaje jeden róg. Coś się Mastercook nie spisuje...

 

 

Ja szyję (ręcznie, bo maszyny nie mam) zasłony do jadalni - Inwestor lubi tradycyjne ubranka na oknach, to będzie je miał, ale w mojej kolorystyce.

 

 

Dzisiaj chłopaki mam nadzieję powalczą jeszcze nieco w ostatnim pokoju na górze, może choć jedną ścianę pomalują, aby wstawić drzwi.

 

Paradoksalnie przeprowadzkę opóźniają nie duże rzeczy, typu sprzęt, meble, malowanie, tylko dooperelki, np. jakieś gniazda telewizyjne, które trzeba odpowiednio rozplanowac i umieścić w ścianach, odpływ pralki, jakieś takie niby ostatnie i drobne, ale piekielnie ważne sprawy.

 

W każdym razie, jak widac, w dwóch tygodniach sie nie zmieściliśmy. Teraz Inwestorowi skończą się ferie i kolejne tygodnie popłyną... a my wciąz w mieszkanku...

Saskja

Wiolasz, my też rozważamy taki myk, żeby Inwestorek sam popełnił szafę. Ale czy wystarczy na to funduszy, to nie wiem jeszcze; wymierzymy, ponegocjujemy i się dowiemy.

 

 

wieszaczek taki, jak OK zrobiła - piękny jest, ale dla mojej rodziny patologicznej niewystarczjący. U mnie w sumie jest czterech chłopów i ja jedna nieboga. Tylko ja lubię czysto i schludnie. Oni lubią iść na łatwiznę - tzn. za Jacusia jeszcze ja odpowiadam, ale nie mam złudzeń, za dwa lata będzie taki sam. A to oznacza, że kurtki wiszą byle jak, i to wszystkie, jakie dany osobnik posiada - nie ma takiej opcji, że te gorsze, noszone tylko po drwa czy węgiel albo na zabawę w błocie, są schowane gdzie indziej... Nie, wszystko ma być pod ręką i już!

 

 

No nie wiem zresztą. Moż eim się pozmienia, gdy już będziemy mieli więcej miejsca. Na razie wiatrołap to dla mnie zagwozdka.

 

 

Poza tym codziennie bywają u nas nastoletni goście, pojedynczo, podwójnie, czasem jeden po drugim, czasem się zazębiają. Do tego dochodza goscie dorośli - rzadziej, ale też. Może zrobić nad pufą wieszak dla gości? A może taki wieszak stojacy postawić?

 

Ech, nie wiem!!!!!!!!

 

 

Aha, a co do puf, to chyba niewiele drożej wyjdzie kupić. Za 40 -50 zł na allegro bywają nie najbrzydsze.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...