Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    41
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    96

Entries in this blog

SylviaW

Chwili spokoju nie można mieć.

 

 


Odnalazł nas już ten chętny, który chciał kupić działkę w tym najtrudniejszym dla nas momencie... Zadzwonił, bardzo uprzejmie powiedział, że chciałby przedstawić nam propozycję... uwzieli się na nas czy co?

 

 


Ten sąsiad prowadzi firmę obok nas (biały budynek na mapie), kupił też drugą działkę sąsiadującą z naszą i zamierza tam wybudowac wysoką halę produkcyjną (w planie zabudowa do 12 m). Jestem zmęczona tą sytuacją, czemu nie może być tak zwyczajnie i prosto...

 

 


W środę lecimy na kilka dni odpoczynku przy szumie morza, mam nadzieję, że znowu uda mi się uporządkowac myśli i wreszcie się zregenerować po ostatnich tygodniach a pojutrze córki jadą na obóz, odpoczniemy, że ho ho

SylviaW

I mam pierwszy dylemat, domyślam się, że na pewno coś mi podpowiecie:

 

 


otóż mieszkamy z babcią męża, Ma 84 lata i chodzi z trudem. Zastanawiamy się jak sobie poradzi ze schodami. Bardzo nam zależało na gabinecie na dole, bo ja mam taki paskudny zawód, że dużo ludzi do mnie przychodzi i nie bardzo mi się uśmiecha, żeby wchodzili do gabinetu na górze. Z drugiej strony wiem, że Babcia nie da rady kilka razy dziennie wchodzić po schodach. Mąż twierdzi, że jakoś to będzie...

 

 


Chodzi mi po głowie, żeby zamiast garażu i tego pomieszczenia z tyłu wydzielić Babci "kawalerkę". Nie będę ściemniać, że jest nam fantastycznie pod jednym dachem, dlatego wydaje mi się, że to by było najlepsze rozwiązanie! Po 12 wspólnych latach marzy mi się trochę prywatności

 

 


Pokój z aneksem kuchennym miałby 20 metrów, łazienka ta co jest na dole. Nie rozmawiałam jeszcze o tym architektem, bo wszystkie zmiany mamy omówić jak już będzie mapa, ale przecież ludzie mieszkają w takich mieszkaniach

SylviaW

Po odwiedzinach u Andrzeja i lekturze dzienników oraz wątku D07, jesteśmy o wiele mądrzejsi (czy to tylko subiektywne odczucie )

 

 


W domu wprowadzimy trochę zmian:

 

 


1. będziemy budować z Porothermu

 


2. Otwarty wiatrołap ściągnięty od Ewy

 


3. Zamiast garażu - gabinet (chciałabym z oddzielnym wejściem)

 


4. Zmiana okien w salonie od strony jadalni podwójne okno balkonowe, na ścianie szczytowej likwidacja małego okna - zostanie tylko podwójne balkonowe

 


5. taras marzy nam się narożny

 


6. dobudowanie kominka, komin w miejscu lodówki (na planie)

 


7. likwidacja okna połaciowego w garderobie

 


8. powiększenie pokoju córki - kosztem garderoby

 


9. likwidacja drzwi do kuchni od strony holu

 

 


Więcej nie pamiętam, a może to już wszystko

SylviaW

Dzięki ludziom z D07 zdobyliśmy bardzo dużą wiedzę

 

 


W marcu mieliśmy ogromne szczęście, mogliśmy zobaczyć nasze marzenie na żywo dzięki uprzejmości Andrzeja "Docent_Gdańsk" i Jego rodziny. Ugościli nas a my czuliśmy się jak u siebie. Andrzeju jeszcze raz dziękuję! Aż mi głupio było, bo pierwszy raz się widzieliśmy, a nie mogliśmy się zebrać, żeby zakończyć wizytę, spędziliśmy razem ponad dwie godziny i z emocji nawet zapomniałam, że dzwonili z domu z informacją, że młodsza córka jest chora Zapomniałam dodać, ze Andrzej mieszka w Banino! Ale odległość nam nie przeszkadzała, przy okazji spędziliśmy kilka dni w naszej ulubionej Stegnie.

 

 


Wynajmujemy tam pokój przy samej plaży i taki mieliśmy widoczek pewnego wieczora, zdjęcie zrobione z okna:

 

 

 


http://images24.fotosik.pl/19/9ee941a98cbb4660.jpg

SylviaW

Kilka słów o naszym marzeniu

 


Projekty oglądaliśmy (bardziej ja oglądałam ) przez jakieś dwa lata. Założenie było takie, że dom ma być prosty, taki jak na rysunkach dziecięcych. Ten projekt od razu mi się podobał: prosta bryła, nic mu nie wystaje ani nie ma żadnych ubytków :), 4 sypialnie i dwa pomieszczenia gospodarcze. Ale ... no właśnie - brak kominka, z tego powodu wciąż go odrzucałam i szukałam dalej ( o moja niewiedzo ) Ciekawostką było, że bardzo często jak wybierałam kolejny projekt, to okazywało się, że jest od tego samego architekta. Przez długi czas na lodówce wisiał projekt bardzo podobnego domu o nazwie "Zygmuntówka"...

 


W listopadzie ubiegłego roku spędziliśmy kilka dni w Stegnie, szum fal działał na mnie kojąco i wreszcie doznałam olśnienia! Pojechałam tam z wydaniami Muratora z dwóch poprzednich lat i czytałam je od początku.... Trafiłam na artykuł od D07... Później zajrzałam na forum, poznałam AgnesK i Ori_noko, które wybudowały ten domek. Agnieszka naprowadziła mnie na wątek D07. To było super, przez dwa tygodnie czytałam najpierw dzienniki dziewczyn, później cały wątek D07. Bardzo Wam dziękuję

 

 


A nasze cudo wygląda tak:

 


Dom:

 


http://images29.fotosik.pl/19/f0e6848627ce3b34.jpg

 

 


Rzucik 1:

 


http://images27.fotosik.pl/19/a31f9d5ededadc10.jpg

 


Rzucik 2:

 


http://images24.fotosik.pl/19/705a20e5712c79c5.jpg

SylviaW

Mapa prezentuje się dużo lepiej

 

 


http://images29.fotosik.pl/19/c7e79a71facc058e.jpg

 


na szczęście nie naniesiono na nią wszystkich "budyneczków"

 

 

 


W przyszłym tygodniu mam spotkanie z geodetą, którego mi poleciła Nefer - tutaj ogromne dzięki! (Dzwoniliśmy do innego polecanego - ale nie przez forum, to nam podał termin 2 x dłuższy), a ten bardzo rozsądny facet, zobaczymy jak ładną mapę do celów projektowych nam stworzy i w dodatku obiecał, że w dwa tygodnie! A jak wiadomo nam się spieszy bardzo do pozwolenia, bo nie mamy kredytu i oczywiście chcielibyśmy jak najszybciej zaczynać

SylviaW

Teraz dochodzimy do siebie po ostatnich przejściach. Złożyliśmy dokumenty w BPH i Lukas Bank, wstępnie nie są przerażeni przeznaczeniem działki. Nic nie zrobimy, trzeba czekać. Nigdy wcześniej nie mieliśmy takich długów muszę przyznać, że kredyt w banku mi nie wadzi ale takie pieniądze od znajomych trochę ciążą...

 

 


Musi być dobrze, w końcu chcemy mieć ten dom. Plan B: w najgorszym wypadku otrzymamy kredyt dopiero po uzyskaniu pozwolenia... Wtedy to nawet Millenium nas chętnie by obsłużyło. Zażyczyli sobie zaświadczenie, że działka jest budowlana o litości...

SylviaW

Po wizycie u prawnika, dzwonię do Notariusz z prośbą o wyznaczenie terminu podpisania umowy zgodnie z §… umowy przedwstępnej, i słyszę, że pani w ciągu najbliższych 10 dni nie ma wolnej godziny… Proszę ponownie, ona nie może, bla bla i czy mamy już decyzję o kredycie, bo bez decyzji nie zapisze, mówię, że jak nie będzie kredytu to kupimy za gotówkę i proszę o termin…. słuchawkę przejmuje prawnik…. Pani Notariusz przestaje być miła. Dzwonię za godzinę i pytam czy już jest wyznaczony termin, a ona na to, że teraz to mi nie powie bo kancelaria jest już nie czynna. Na drugi dzień mąż jedzie do niej z kolegą jako osobą postronną - czyli świadkiem, mamy termin na papierze! Termin wyznaczony ostatniego możliwego dnia!

 

Przez półtora tygodnia było strasznie, emocje sięgały zenitu.

 

Piątek, dzień ostateczny!

 

Pobraliśmy kasę z naszego ulubionego banku! Na działkę mieliśmy zamówione, ale nie na opłaty notarialne, okazało się, że pani nie ma w kasie 4500 zł. Co za bank…

 

Z wypchanymi kieszeniami pojechaliśmy do Notariusz, oczekując na prawnika mieliśmy taki znak:

 

 

Kiepska jakość zdjęcia wróbelka, bo robione telefonem

http://images28.fotosik.pl/19/d2f3ef80ec92cb1c.jpg

 

Stwierdziliśmy, że skoro gołąb jest znakiem pokoju to taki sielski widok jest dobrym znakiem, Wróbelek poskubał paproszki na szybie i na wycieraczce po czym zasnął!

SylviaW

Ale atrakcji było więcej…

 

Na półtora tygodnia przed podpisaniem aktu zadzwonił właściciel, z informacją, że nie sprzedają nam działki. Działka zostanie w spadku przepisana wnukowi! Szok. Dzwonimy do notariusz, pytamy co robić, opowiadamy co się stało, ona nam w tajemnicy, że już wie i że ta działka na pewno nie będzie nie sprzedana! Najlepiej, żebyśmy potwierdzili na piśmie odbiór zadatku i będzie po sprawie…

Spotykam się z prawnikiem (wielki człowiek, dozgonna wdzięczność) po przeczytaniu aktu umowy przedwstępnej z dobijającym spokojem stwierdza, że ta działka już jest nasza, nie zawieraliśmy w niej możliwości wycofania się ze sprzedaży, było sporządzona w celu przesunięcia terminu płatności ostatecznej, jako podstawa do ubiegania się kredyt. Szkoda, że ja nie byłam tak spokojna… Prawnik zadzwonił do sprzedającego, poinformował o sytuacji, że my się nie zgadzamy na rozwiązanie tej umowy ( a byliśmy już umówieni na 18-tą po odbiór zadatku ), poinformował go o skutkach tej umowy i o tym co może być dalej jeśli nie stawią się na podpisanie aktu. Ja nawet nie wiedziałam, że tak może być, przeczytałam tą część kodeksu cywilnego i wcale to nie było oczywiste. Wydawało mi się, że skoro chcą się wycofać, zwracają podwójny zadatek i jeszcze chcą pokryć wszystkie poniesione koszty, to mimo iż jest to bardzo bolesne, musimy się na to zgodzić. Od tego dnia mieliśmy gorącą linię z prawnikiem, który nas cały czas stawiał do pionu. Mieliśmy chwile załamania, jeszcze ten bank… Po kolejnych dwóch dniach, właściciel zadzwonił ponownie, próbował mnie zniechęcić, opowiadał różne rzeczy o sąsiadach, ale głos mu się łamał. Powiedział nawet, że cena jest mocno zaniżona… Znowu porozmawiał z nim nasz prawnik, zawiadomienie o terminie podpisania aktu wysłaliśmy DHLem i pocztą, baliśmy się, że nie odbiorą. Złożyliśmy wniosek o wpis roszczenia do księgi… Brrrr

 

Od przyszłych sąsiadów się dowiedzieliśmy, że był chętny na naszą działkę, ale jak się dowiedział, że sprawa może trafić do sądu to się wycofał...

i wtedy właściciel zadzwonił ponownie, już był spokojny, zapytał o godzinę i miejsce spotkania….

SylviaW

Kredyt

 


Casting na banki przeprowadzony, wygrało Millenium. Składamy wniosek jest bardzo miło, w ramach negocjacji marży wychodzimy z VISA GOLD. O my naiwni. Decyzje ma być za 3 – 4 tygodnie. Spoko, mamy czas! Na drugi dzień dzwoni rzeczoznawca, dopytuje się o działkę, czyli tempo ok. Jesteśmy zadowoleni. Prawie dwa tygodnie później idę zapytać jak się sprawy mają, nie ma jeszcze wyceny… Bo rzeczoznawca… i tak przez kolejne 2 tygodnie albo coś gubili, albo padały serwery, faksy były nieczytelne… Zaczęliśmy się wkurzać, wycena przyszła! Wartość działki kilka razy wyższa niż w akcie, kosztorys zatwierdzony ( w końcu robiony we współpracy z Kropeczką27 i Dominkams - jeszcze raz dziewczyny wielkie dzięki) nie będzie ubezpieczenia brakującego wkładu własnego! Super! Czas biegnie a dalej nic się nie posuwa, po 5 tygodniach dopiero doszło do analityka! Analityk stwierdził, że nie mamy działalności, wiec nie możemy się budować na działce usługowo-mieszkaniowej, wycena nie jest ważna, oświadczenie o założeniu działalności przed uzyskaniem pozwolenia nie jest ważne. A to było już 6 tygodni. Analityk zadzwonił do mojego ulubionego urzędnika w urzędzie dzielnicy i wydał decyzję: pozwolenia nie dostaniemy i kredytu tez nie! Tą decyzję dostaliśmy po 6,5 tygodniach – na dwa dni przed dniem podpisania aktu.

 


W innych sprawach bank działał bardzo szybko, w dniu otrzymania odmowy udzielenia kredytu zdążyli pobrać opłatę tytułem ubezpieczenia karty i zarejestrować naszą kartę w BIK

 


Dzięki dobrym ludziom udało nam się zebrać gotówkę.

SylviaW

Po zebraniu dokumentów udaliśmy się do notariusza! Pani polecona przez znajomego, który podpisał już u niej kilka aktów. Wyznaczyła nam termin podpisania umowy przedwstępnej cztery tygodnie po spotkaniu, już wtedy trzeba było zwiewać…

.....

Stawiliśmy się na podpisanie umowy przedwstępnej, wpłaciliśmy zadatek, już wtedy Pani komentowała, że za mało wpłacamy, bo taka tania działka to nam ucieknie. Ale my nie mieliśmy więcej  Jeśli ta działka ma być nasza to będzie, Nogi miałam jak z waty, bo wtedy ceny były już dwa razy wyższe, ale właściciele nie chcieli negocjować warunków, umówiliśmy się, że do końca czerwca podpiszemy umowę ostateczną. Jeśli z naszej winy nie dojdzie do skutku to przepada nam zadatek (standardowo) Reszta miała być sfinansowana z kredytu!

SylviaW

Wizyta w urzędzie dzielnicy!

 

Z marną wiedzą, pojechałam dopytać się jak będzie z pozwoleniem na budowę naszego wymarzonego Pana Praktycznego. Ta wizyta na długo pozostanie w mojej pamięci, spędziłam tam godzinę, kierownik, który ze mną rozmawiał był panem tego miejsca. Normalnie Bóg urzędu mi się trafił! Mówię z czym przyjechałam a on do mnie, żebym sobie kupiła działkę po drugiej stronie ulicy, bo tu to on mi pozwolenia nie da! Miał też pomysł, żebym kupiła tą działkę 2500 m a najlepiej razem z sąsiednią i wydzieliła z nich drogi i tam się budować. Bo wprawdzie miasto narysowało mapkę z planowanymi drogami ale nie wiadomo czy one będą tak wglądały i czy w ogóle będą!

Drążyłam dalej, w końcu jest napisane „przeznaczenie mieszkalne jako aneks przy planowanych usługach”. To ja chcę usługi, najpierw mnie przekonywał, że to nie opłacalne bo podatek wyższy, po tym jak go zapewniłam, żeby się nie martwił o naszą sytuację ekonomiczną, pan przeszedł do kontrataku:

- on ma propozycję, żeby udział usług w stosunku do mieszkania był 70% do 30%, poprosiłam o podstawę prawną – to się dowiedziałam, że on tak interpretuje ten plan zagospodarowania. Więc mówię, że skoro to nie jest wiążąca opinia to nas nie dotyczy. NA co pan, że mogę go przekonać do małego udziału usług, jeśli moja działalność nie wymaga zaplecza (podał przykład – jubiler). To mi się podoba, mówię, moja działalność nie wymaga takiego zaplecza- w końcu usługi księgowe. To mu się nie spodobało, cytat: „niech pani sobie nie myśli, że ja dam pozwolenie na takie usługi” pytam czy to jest dyskryminacja, czy jako usługi postrzega tylko warsztaty samochodowe, skoro tam jest okolica usługowa, to tym wszystkim firmom ja się bardzo przydam…. Był nieugięty …

Drugą możliwością jest remont i modernizacja istniejących domów, no to ok., robimy modernizację… a ten geniusz: „niech pani sobie nie myśli, że ja dam zgodę na dobudowanie domu, pozwolenie będzie maksymalnie na 1 pokój, kuchnię i łazienkę – bo tego tam nie ma…

No mówię bóg mi się trafił. Na koniec zapytałam na jakiej podstawie w 2004 roku wydał pozwolenie (tak on!) na budowę domu w mojej ulicy, kilka działek dalej!? Nie chciał ze mną dalej gadać…

Wniosek na przyszłość: nie dyskutować z urzędnikami! Robić swoje!

 

Informacja jak uzyskać pozwolenie: pojechałam do przyszłych sąsiadów, świetni ludzie, spędziłam u nich ponad godzinę, super się rozmawiało, fajnie, że będziemy mieszkać blisko. Opowiedzieli mi wszystko, tez walczyli z boskim urzędnikiem 2 lata, do czasu aż trafili na…

 

To na razie zostaje w tajemnicy… ja też do niego trafiłam, jak otrzymamy pozwolenie to go pochwalę!

 

Tak to się ciągnęło, do marca 2007. Na początku marca właściciele złożyli wniosek o założenie księgi, później się spotkaliśmy, chcieliśmy nawet negocjować cenę (czy my jesteśmy rozumni?) Właścicielka była nieugięta! Całe szczęście 

Potwierdziliśmy cenę z jesieni i dogadaliśmy się co do zadatku.

SylviaW

Tak mijają miesiące, działki które się pojawiają (całe dwie) są ogromne 2500 i 2400, nie damy rady z taką kasą, Upatrzyłam sobie taką malutką ok., 600 m, ale nie można znaleźć właścicieli, księga nie aktualna… czekamy. To już jesień, ceny galopują przerażająco!

Takie mieszkanie jak oglądaliśmy na początku kosztuje już ponad 800 000, oczywiście doceniam, bo i nasze też nabrało wartości!

 

Wreszcie, koniec października telefon, jest chętny! Pojechaliśmy, obejrzeliśmy i się załamaliśmy! Działka strasznie zaniedbana, wysypisko śmieci, na ziemi betonowe płyty, stoi domek z przybudówkami, klika komórek, jakaś ziemianka, całość strasznie porośnięta drzewami, krzakami, czym się da. I wszędzie pełno śmieci. To był szok. Szczerze się przyznaję, że nie od razu poczułam, że to moje miejsce na ziemi. Dodatkowo cena 20 zł z metra więcej niż chcieli ludzie od tych poprzednich działek. Na szczęście właściciele nie mieli wszystkich dokumentów potrzebnych do sprzedaży, dzięki temu zyskaliśmy czas na zbieranie informacji i zastanowienie się.

W międzyczasie szukaliśmy innej działki…. Ale te ceny, na granicach miasta było drożej niż tu nawet po doliczeniu kosztów oczyszczenia działki ( bagatela oferty od 40 do 20 tysięcy! Bez przygotowanie podłoża pod budowę!) Ta działka miała też taki minus, że w planie zagospodarowania ma przeznaczenie usługowo – mieszkaniowe!

SylviaW

Od czego to się zaczęło?

 

 


Jest nam ciasno, 5 osób na 54 metrach, dzięki mojej pomysłowości po podzieleniu kuchni uzyskaliśmy dodatkowy pokoik z przeznaczeniem sypialnianym , niby mamy te 4 pokoje, cały czas na tym samym metrażu i mamy jakieś 200 metrów ogródka ale czegoś do szczęścia brak….

 

 


Zaczęłam się rozglądać za mieszkaniem 5-cio pokojowym, były piękne czasy początek 2006 roku, takie mieszkanie 600 000 zł. Na szczęście głowę mam zdrową więc szukałam dalej, później urodził się pomysł kupna mieszkania na naszej klatce, zamianie z sąsiadami i wtedy uzyskalibyśmy dodatkowe 2-3 pokoje ale kosztem ok. 300 000 zł (przypominam, że to nadal początek 2006 r)

 

 


Co było dalej to już każdy na tym forum się domyśla, że za tą cenę to możemy się budować! Tylko potrzebna jest tania działka! Słowo kluczowe – tania! Mąż patrzył na mnie jak na wariatkę . Decyzja podjęta ogłoszenia w ruch, upodobałam sobie Targówek, bo blisko i czasy naszego dzieciństwa itd. itp. Tak oczywiście i tanio, bo to obszar zapomniany przez Boga i ludzi… Jadąc główną ulicą mamy odruch obronny pod postacią chęci zawrócenia, ale po skręcie w boczną drogę ukazuje nam się wieś w środku miasta!! Na każdym słupie i drzewie i przy każdej ruinie wisi moje ogłoszenie! Ktoś z uporem maniaka wciąż je zrywa a ja wciąż je wieszam, jestem zdesperowana nie chcę dojeżdżać do miasta 30 km, ani nawet 15 km…

SylviaW

Czy ja już mogę zaczynać? Tyle czasu czekałam, żeby wydarzyło się coś znaczącego, co pozwoliłoby na rozpoczęcie pisania bo czy można pisać o samym marzeniu ? To chyba nie na tym forum

 

 


Wydarzyło się 29 czerwca kupiliśmy działkę! I jeśli ktoś chce - zapraszam.

 

 


pisane chaotycznie ale to przez emocje

 

 


zapraszam



×
×
  • Dodaj nową pozycję...