Podczas dzisiejszego wypadu na budowę postarałam się o zdjęcie naszych rynien.
Zdania na temat ich doboru względem całości dachu są podzielone .
Mnie zależało głównie na tym, aby idealnie z nim współgrały ...
http://images20.fotosik.pl/30/058b1943c8efddae.jpg
Swoja drogą, to przeżliśmy koszmar związany z zakupem orynnowania.
Zarówno dachówkę jak i rynny zamawialiśmy u słynnego P. Jacka ("handlarza").
Jak już wyżej wspomniałam, zależało mi na niemalże identycznym kolorze obu produktów.
Wzięłam więc dachówkę w łapkę i przemierzałam skład tu i tam w poszukiwaniu odpowiedniego koloru.
Już słyszę te komentarze :"typowo babskie podejście".
Trudno... ... wcale mi to nie przeszkadza
No i moja cierpliwość została nagrodzona.
Znalazłam to, co w efekcie końcowym zadowoliło zarówno mnie jak i Artka.
Zamówienie zostało złożone...
Całosć miała dotrzeć na plac budowy około 20-go pażdziernika.
Panowie do prac dekarskich przewidziani byli na 25-go,
ale jak się póżniej okazało zamówiony towar mieliśmy otrzymać dopiero 15-go listopada i ... "dupa blada" !!!
Jak usłyszałam o taaaaaakim opóżnieniu, to wpadłam w szał
Myślałam, ze rozniosę faceta...
Trzeba było odwoływać prace, ludzi, itp... A zima zbliżała się tuż, tuż...
Jednak najlepsze było dopiero przed nami. Okazało się, że nasi umówieni dekarze
nie będą czekać 1,5 miesiąca i zaczęli prace na innej budowie...
SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Moja FURIA sięgała zenitu
Artek schodził mi z drogi, "handlarz fizycznie był nieosiagalny,
co piekliło mnie jeszcze bardziej,
bo nie zamierzałam gadać do jego głupiej telefonicznej poczty
Rozpoczęły się zawzięte poszukiwania ekipy dobrych i dyspozycyjnych terminowo dachowców...
Tylko ja wiem ile nieprzespanych nocy mnie to kosztowało
Tymczasem dotarł długo oczekiwany transport, ale z racji tego,
że nie mieliśmy jeszcze "nagranych" dachowców,
poprosiliśmy o przywiezienie na plac budowy tylko dachówki (tego nikt by nam "wyniósł" ).
Orynnowanie, w oczekiwaniu na swój czas, pozostało w składowym depozycie.
20 -ty listopad...znalezienie ekipy przed zimą graniczyło niemalże z cudem...
tym razem też mieliśmy ogromnego fuksa. Pomógł czysty przypadek i czujne oko teścia.
Prace ruszyły początkiem grudnia. Wyciągnięto pierwsze krokwie,
a nasz nieoceniony P. Bolek podmurował lukarny i szczyty budynku.
Odetchnęliśmy z ulgą :)
http://images11.fotosik.pl/49/dca9e704abf842bc.jpg
http://images20.fotosik.pl/29/9206274a240e4af1.jpg
http://images13.fotosik.pl/41/826f12f17b3af42e.jpg
http://images20.fotosik.pl/29/aec688853920ca48.jpg
Pojawiły się pierwsze fragmenty izolacji dachu...
http://images20.fotosik.pl/29/7ced5fe1e9565a64.jpg
...potem znacznie więcej...
http://images20.fotosik.pl/29/b83037903f4b58ad.jpg