http://images39.fotosik.pl/26/0789734cb5d28702.jpg
Ocieplenie baaardzo pomału dobrnęło do końca. Domurował sie także brakujący fragment ścianki fundamentowej.
Ale żółwie tempo musi odejść w niepamięć.
Maniek, nasz ulubiony murarz, sam wpadł na pomysł, że załatwi nam pospółkę, zagęszczarkę i koparkę, aby zasypanie fundamentów poszło gładko. Ja nie wiem skąd go wytrzasnęliśmy Ale z tego miejsca wielkie dzięki dla Mańka!!!
On i jego współpracownicy - murarze to jakiś ewenement w dzisiejszych czasach.
Robią dobrze, zawsze odbierają telefony, jak obiecują to słowa dotrzymują, a jakby tego było mało - wszystko w przystępnej cenie.
Także na pewno będę miała ekipę do polecenia...
Może Mańka ujęło za serce to, że musieliśmy się znowu przeprowadzić??
Tak, tak... Nasza kolejna przeprowadzka miała być do naszego domu, tymczasem życie lubi płatać figle
Z przeprowadzką było tak:
Miesiąc wcześniej dowiedzieliśmy, że musimy opuścić wynajmowane mieszkanie, ale przez blisko miesiąc nie udało nam się znaleźć niczego do wynajęcia. Nie jesteśmy wybredni - w naszej miejscowości niczego nie było!
W ostatecznym dniu zaczęliśmy wynosić graty. Gdy cięższe rzeczy, typu pralka, lodówka itp. były z pomocą Darka (DZIĘKI DAREK!!!) wytargane na busa, Darkowi przyszło do głowy, że dziadek z bloku naprzeciwko kupił trzy mieszkania nad sobą celem wynajęcia wszystkich trzech. Jedno już zostało wynajęte. Kolejne wykańczało się ze stanu deweloperskiego do stanu zamieszkaniowego.
Tu rozpoczyna się akcja. Szybkie dryndnięcie do mieszkania, które wykańcza dziadek. Dziadek mówi - tak, będzie do wynajęcia, ale od przyszłego tygodnia... Mąż wskazuje palcem na busa - ale my musimy już!!
Pada cena. My nie jesteśmy zachwyceni, przełykamy ślinę, patrzymy na siebie na zmianę. OK!!
WNOSIMY!!!
Z ust dziadka pada pytanie - a dzieci macie???
Mamy...
A ile??
Chórem (ale szeptem ) odpowiadamy - TRÓJKĘ...
Cisza....
Cisza...
Bicie serc...
Drżenie rąk...
Nerwowe tiki...
Dziadek - ale kaucja będzie 2 tysiące....
Mąż - a nie da się mniej??
Dziadek - da się... To tysiąc...
WNOSIMY!!!
Tym oto sposobem mieszkamy vis a vis poprzednio wynajmowanego mieszkania i znowu mamy blisko do szkoły, przedszkola, na budowę.
A ja jak głupia cieszę się z balkonu
Dzieciaki nie cieszą się z dodatkowego SWOJEGO pokoju, bo i tak przyłażą spać i bawić się do naszego
MIESZKAMY
Jest znacznie przytulniej niż pod mostem
A morał z tej historii pewnie będzie brzmiał jakoś tak:
"Głupi ma zawsze szczęście"