Z garderobą do przodu.
Ale najciekawsza jest historia minionego weekendu......
Od początku. Na początku było łóżko, a właściwie jego poszukiwania. Jako że mamy spać pod skosem i pod nim dokłądnie ma byc głowa, to trzeba jakoś zapobiegać obijaniu tejże o ów skos. Zatem - wydumałam, że łóżko musi być niskie.... Potem doszły kolejne wymogi - że zagłówek pod sam skos, że najlepiej tapicerowane itd...
i, ku mojemu największeniu zdumieniu, udało mi się znaleźć takowe - idealne łoże, ale....
/przecież musi być jakieś ale!/
ale produkowane w Szczecinie
Jac, zresztą jak najabardziej słusznie, orzekł, że nie ma nawet mowy o kupowaniu łóżka na odległość bez pomacania - patrz historia pewnego panela i inne
No i klops, trzeba znów szukać od początku....
Tymczasem wypłakałam się w piątek bratu, że tak mi źle itd... i w ramach dowcipu mówię, żeby sobie załatwił wyjazd służbowy do Szczecina. Braciszek pracuje jako kurier w małej firmie, która działa na ternie Warszawy i okolic. Kilka razy w roku zdarza się, że dostaja zlecenie na Polskę, ale to baaaaaaardzo rzadko i raczej na południe.
W tenże sam piatek ok. godz. 18 dzwini brat i pyta: "Jak Ty żeś to zrobiła??!! Ile zdrowasiek odmówiłaś??!! Mam pilny kurs do Świnoujścia, pakuj tyłek o 2 w nocy wyjeżdżamy"
No i byłam i w Świnoujściu - całe 10 min na plaży, ale za to było tak pięknie, że musi mi to za cały odpoczynek na ten rok wystarczyć - i w szczecinie oglądać łóżko i strasznie mnie teraz plecy bolą - jednak 18 godzin w samochodzie non stop to "auć". Ale warto było!
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 355 wyświetleń