Pomysł na dom rozpoczął się od stwierdzenia mojego taty, że mu się nudzi i potrzebuje jakichś zmian, wyzwań. No i tak, na początku przede wszystkim z ciekawości, szukaliśmy gotowych domów na sprzedaż. Coraz bardziej się w to wszystko wciągaliśmy, jednak cały czas nie byliśmy przekonani. Mama miała wiele obaw związanych z tak wielką zmianą w życiu – a to, że za mało pieniędzy, jakieś choroby, banie się zostawania samemu w domu, itp. Ja miałam już tego wszystkiego dość, ponieważ decyzje rodziców zmieniały się w tempie ruchu huśtawki – jednego dnia - kupujemy dom, następnego – nie kupujemy i zostajemy nadal w bloku. Wiedziałam, że dopóki tego domu nie kupią lub nie wybudują, to się to niezdecydowanie nie skończy.
Znaleźliśmy swego czasu jeden piękny dom w stanie surowym otwartym, już go prawie kupiliśmy, jednak okazało się, że tereny, na których jest postawiony są podmokłe i trzeba przez to bezsensownie zainwestować sporo pieniędzy. Pomysł upadł. Wtedy znaleźliśmy dosyć stary dom praktycznie w centrum miasta, pojechaliśmy do właścicieli oznajmić, że go kupujemy i okazało się, że ktoś nas wyprzedził dokładnie o pół godziny i go kupił. Teraz sobie myślę, że bardzo dobrze, iż tak się stało!
Dlaczego dobrze? Dlatego, że po jakimś czasie od tych wydarzeń pewien bardzo mądry (w życiu nie słyszałam, żeby ktoś opowiadał takie ciekawe historie) starszy pan zgodził się nam sprzedać kawałek działki z tzw. domkiem gospodarczym, w którym on zresztą niegdyś mieszkał na stałe. Domek niestety nie był zbyt urodziwy, ponieważ prawie 90-letni właściciel robił w nim wszystko sam i to z wszystkiego, co miał, powiedziałabym nawet, że po prostu z czegokolwiek :) Działka ma około 1400 metrów, domek 80 metrów, czyli jest całkiem spory.
Początkowo „posiadłość” ta miała być tylko miejscem, gdzie rodzice będą przebywać latem, żeby odpocząć od bloku, przesiadywania przy komputerze, telewizorze. Sprzedali swoją działkę rekreacyjną, na którą trzeba było jeździć 11 km, aby odtąd udawać się tylko na „nową” oddaloną od mieszkania o 5 minut drogi samochodem.
Wnętrza „posiadłości” zostały dosyć mocno wyremontowane, aby przyjemnie się w nich przebywało. Oczywiście nie ma tam żadnych luksusów, bo to tylko działka.
Poniżej wklejam zdjęcia zmian, aby dziennik stał się bardziej wartościowy :)
Poniżej pomieszczenie, które teraz jest głównym pokojem – takim działkowym salonem
http://perfumy.skylan.pl/images/dziennik/IM004894.jpg
To, co wyżej po remoncie
http://perfumy.skylan.pl/images/dziennik/P1000188.jpg
Pokój, który później zamieni się w kuchnię
http://perfumy.skylan.pl/images/dziennik/IM004882.jpg
Ten sam kąt w wersji aktualnej – w rogu prysznic
http://perfumy.skylan.pl/images/dziennik/P1000191.jpg
Tak zwany "pokój Zuli", czyli mój, gdy jeszcze nie był mój
http://perfumy.skylan.pl/images/dziennik/IM004890.jpg
Tak zwany "pokój Zuli"
http://perfumy.skylan.pl/images/dziennik/P1000194.jpg
Kibelek dawniej
http://perfumy.skylan.pl/images/dziennik/IM004879.jpg
Kibelek teraz, piękny nowy zlew zdążył się urwać i zbić...
http://perfumy.skylan.pl/images/dziennik/P1000200.jpg
Jakiś czas po remoncie, rodzice stwierdzili, że domek rozbudują... Okazało się jednak, że zbyt dużo rzeczy trzeba by było zburzyć, poprawić, że się to kompletnie nie opłaca i ...
TAK OTO POWSTAŁ POMYSŁ BUDOWY NOWEGO DOMU