Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    17
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    61

Entries in this blog

maliniaczek

Sporo czasu upłyneło od ostatniej mojej wizyty we własnym dzienniku.

 


Dużo sie wydarzyło, Dom się powoli wykańcza.

 


W tej chwili jesteśmy na etapie glazurników. Co oznacza , że znów jestem do tyłu i to bardzo.

 


W wielkim skrócie napisze co zrobilismy w zeszłym roku w domu. A wiec tak elewacja zrobiona, tynki i wylewki tez, ocieplenie poddasza i podbitka również.

 


W sumie wszystko poszło sprawnie i bez bólu.

 


Aaaa muszę pochwalić pana Andzej, który robił u nas ocieplenie. Bardzo pożądna ekipa, wszystko ładnie wykończone, kolor dokladnie taki jak chcielismy. A własnie z kolorem mielismy problem, bardzo nam sie podobał kolor taki jasny żółty,na próbce był naprawde super. Okazało sie,że Pan Andrzej robił własnie ten kolor wcześniej na budynku i nas tam zawiózł, żeby zobaczyc i potwierdzic. Niestety kolor na duzym rozmiarze nie wygladal tak jak tego oczekiwalismy, więc Andrzej miał świetny pomysl i zawióż nas na kilka innych budynków gdzie robił elewacje i w taki oto sposób wybraliśmy kolor naszej elewacji. Naprawde ekipa bezproblemowa, a Pan Aandzej to złota rączka, pózniej robił nam ocieplenia poddasza i tez jesteśmy zadowoleni. Wszystko równiutko , czysciutko , łączenia płyt niewidoczne. Naprawde chłopaki sie znaja na tym co robią.

 


To w sumie tyle o elewacjach w następnym odcinku opisze wylewki i tynki wewnętrzne, no i moze w końcu pare fotek puszcze.

maliniaczek

A dalej to był dekarz,...

 


ach ten dekarz, chyba nigdy już nie będzie współpracowal z kobietami inwestorkami. Chyba 3 razy chcial sie zwijac z mojej budowy, bo ciągle zmienialam zdanie, właściwie nie tyle zmienialam co nie bylam przekonana, do tej co podjełam.

 


A mianowicie: podpisując umowe z dekarzem (robiliśmy to na placu innej budowy gdzie on robil,) od razu sie nas zapytal jak ma byc podbitka, czy do krokwi, czy pod, to znaczy czy krokwie maja byc schowane pod podbitką, czy na maja byc na wierzchu.

 


Mąż mówi prosze robic tak jak pan na tym dachu zrobil , na którym akurat podpisywaliśmy ta umowe.

 


Tym sposobem musial wysunąć krokwie 20cm dalej i wtedy to jakos dla nas dziwnie wyglądało, no bylo bez podbitki wiadomo.

 


Wizyta kierownika:-od razu powiedzial panie tak sie nie robi,

 


a mój dekarz powiedzial ze my tak chcielismy, co bylo prawda i dzisiaj tego nie żałuje. Ale kierbud swoje, awantura na pół wioski, dekarz zaczął sie zwijać, ja nie wiedzieć z kim mam rozmawiać juz czy z dekarzem czy z kierbudem, bo oni ze sobą to tylko krzyczeć.

 


Kierownik podsumowują powiedzila ja pani pracowników nie bedę zwalniał i sie pożegnał.

 


Dekarz wkurzony wsadzil mnie w samochód i zawiózł mnie na budowe tam gdzie podpisywaliśmy umowe, i pyta sie czy tego chcialam , ja oczywiscie ,że tak.

 


Problem polegal na tym że jego rozwiązanie, nie jest takie popularne i do końca nie byłam pewna czy to tak ma byc. Rozwiązanie jest ładniejsze, ale trudniejsze w wykonaniu i droższe jesli chodzi o podbitke, bo duzo więcej podbitki wtedy idzie.

 


Kierbud chyba musial poczytac bo następnego dnia juz nie miał zarzutów do tego, powiedział : pani wybór, sprawdził tylko czy jest to zrobione zgodnie z technika dekarską.

 


Jak sobię przypomne ta całą awanture, to teraz mi sie śmiać chce, ale naprawde wtedy się dzialo. To była pierwsza taka wielka awantura na budowie, i panowie naprawde prowadzili ze soba bardzo głośna konfrontacje, kto ma kogo uczyć sztuki dekarskiej.A że dekarz z gór donośny głos, uparty jak diabli, robi bardzo dobrze ale po swojemu, ach ta górolska krew....

 


W każdym razie póżniej już panowie współpracowali ze soba w normach przyjętych dla naszego społeczeństwa, to znaczy kulturalnie i bez krzyków.

 


Pozdrawiam

maliniaczek

No i znów długa przerwa, ciekawe czy ktos wogóle to czyta, pewnie moi murarze tylko, krórych bardzo serdecznie pozdrawiam. :)

 


Więc tak wiecha jak wiecha, wiadomo jak sie skończyło....., powiem tylko,że niektórzy chorowali i nie byli zdatni następnego dnia do pracy, no cóż wina inwestorki....

 


Murarze wkońcu skończyli murowac te kominy, To mial być ich ostatni dzień na budowie, bo został tylko dach, więc sie pożegnalismy. Ale po tygodniu znowu zawitali na moja budowę niestety w mniej wesołych okolicznościach,

 


A mianowicie, dekarz jak położył krokwie, pyta sie mnie jak ta lukarna ma wygladać,bedzie troche zmniejszona, właściwie o jeden pustak, inaczej on nie jest w stanie położyc krokwi, no chyba,że nie chce mieć dachu pod lukarna, co dla mnie wogóle nie wchodzilo w rachube, JAK TO NIE BĘDZIE DACHU POD LUKARNĄ--RATUNKU.

 


Dzwonie do kierbuda , kierownik za pół godziny na działce sprawdza, kto popełnil błąd, no i oczywiście kto murarze, pomylili sie o jeden pustak, i okno w lukarnie zaczynalo sie jeden pustak niżej niz powinno, nie bylo jak tego juz naprawić, właściwie możnabyło rozebrac tą lukarne i całą wieżbe nad nią ale wiadomo jak to jest z czasem, ja juz musiałam wracac i konczyć całą budowe, murarze zaczeli też na innej , a dekarz to całkiem odmówil, powiedzial nie jego błąd nie zamierza opóżniac sie w swoich zobowiązaniach. W końcu postanowiliśmy , że murarze maja wykuc tyle ile się da pod nadprożem aż do zbrojenia , i takim to spospbem zamias t wysokości okna 120 miałam 112, w sumie na koniec okazało sie że nie będzie aż tak bardzo zmniejszone jak mi zapowiedzial kierownik budowy- NASZCZĘŚCIE...

 


I wtedy oto tego dnia rozstalam sie z murarzami juz na zawsze, a przynajmniej juz nie na mojej budowie.

 


pozdrawiam

maliniaczek

http://img230.imageshack.us/my.php?image=dsc00184uh3.jpg" rel="external nofollow">http://img230.imageshack.us/img230/2323/dsc00184uh3.th.jpg

 

Uwaga proba ze zdjęciami,

Ponieważ wyszlo małe, nie bedę wklejac więcej, jutro poszukam jak wklejać większe zdjęcia i wtedy sie pochwale, mam nadzieje, że sie uda,

Życzcie mi powodzenia - albo powrotu męża do domu, on wie jak to sie robi, ale niestety jest w delegacji.

Pozdrawiam

maliniaczek

I znowu wrócilam na budowe.

 

 


Kiedy przyjechałam na działke i zobaczyłam, zrobioną własnoręcznie przez moich murarzy windę do wworzenia cegieł, to jak widziałam to z daleka myślałam, że jakąś wieche wieszają czy coś,- a to tylko winda- droga kierowniczko.

 


Góra poszła bardzo szybko, najwiecej zajeło im murowanie kominów, właściwie przy tym to bylo kombinowania, a kombinowania, a wszystko dlatego, że krokwie mieli mi układac moi murarze, ale dekarz sie nie zgodził, a że goniły mnie terminy i nie moglam znależć innego dekarza, wyszło jak wyszlo.

 


A nie bylo łatwo, bo z majstrem miałam podpisaną umowę na pewną kwote na wykonanie domu w stanie poł otwartym tj, z krokwiami, no i co w tym przypadku , przecież nie będę dwa razy płacić za jedna rzecz, więc ide ze smutną miną do majstra i mówie mu , że jest taka sprawa z tymi krokwiami, no i w tym przypadku, to musze mu odjąc troche od tej całej kwoty.

 


Majster nie był w humorze, zaczał dzwonic po swoich znajomych dekarzach, ale niestety nikt nie miał czasu wszyscy zawaleni robotą, w końcu staneło na tym że zapłace mu 3 tysiaki mniej, na szczęście sie zgodzil, ale nie był zadowolony, a jeszcze musiał specjalnie czekac aż dekarze przyjada i ułożą pierwsze i ostatnie krokwie, no i oczywiście te przy kominach też.

 


Dekarze oweszem przyjechali 3 osoby, zamiast zająć sie krokwiami postanowili wszystkie od razu poucinac na wymiar, nie tylko tyle ile im potrzeba, i tak im zleciał cały dzień, póżnym popołudniem ustwaili tylko pierwsze i ostatnie krokwie, ale nie te przy kominach.

 


A murarze następnego dnia dali mi wykład, że tak to sie kończą spółki, i że właśnie dlatego oni zawsze wolą te krokwie układać sami ,bo jak ułoża wszystkie krokwie, to wtedy mogą bez problemu wykończyc kominy, bo z owych krokwi czy też wieżby mają zrobione gotowe rusztowanie i nie muszą sie gimnastykować.

 


No u mnie niestety długo sie z tymi kominami gimnastykowali, bo musieli te rusztowania przestawiac z jednego boku na drugi, -oj cały czas mi wypominali tych dekarzy...

 


Właściwie to sie z nimi zgadzałam w tej kwesti i gdyby nie to,że nie mogłam znalezć innego dekarza, to pewnie oni robiliby te krokwie, tak jak miało być na początku,

 


A następnego dnia mieliśmy wieche ........

 


........ a co tam sie działo napisze następnym razem......

maliniaczek

Ciąg dalszy opery mydlanej:

 

 


A więc po zalaniu stropu pojechalam na tydzin na mazury do moich rodziców, odpocząć od budowy i odstresowac się, a było czym bo na budowie bylam każdego dnia jak byli tam murarze i jak WIELI BRAT -( a raczej siostra) bacznie obserwowalam ich przy pracy- pewnie mieli mnie juz dość, że ciągle tam przesiadywałam i krążyłam w koło domu 100 razy dziennie wyszukując błędów, mimo że tak robilam i tak pozostaly po nich pomylki , których już nie naprawimy, a właściwie to jedna, ale to napisze o tym w swoim czasie.

 


A teraz coś pozytywnego

 


Co mi się podobało na tej budowie , to to ,że za każdym razem kiedy zalewaliśmy beton tj. na ławy, chudziak .czy strop, to nie musialam polewać go wodą , bo zawsze po zalaniu padał deszcz, który mnie wyręczał, -całe szczęście że nie padał kiedy murarze murowali.

 

 


Jutro powklejam zdjęcia budowy, jaka została do tej pory wykonana.

 


[/u][/b]

maliniaczek

WOW -długa, długa przerwa w pisaniu, aż 4 miesiące zajeło mi sie zebrać do pisania,

 


a dom juz pod dachem.

 

 


Postaram się opisac zgodnie z tym co się działo 4 miesiące temu,

 


Więc tak jak w poprzednim poście pisalam mieli nam zalewac strop,

 


Oczywiście strop zalali, pustaków stropowych nie zabrakło a jeszcze zostało 14sztuk.

 


Jedyny problem jaki sie pojawił to mianowicie beton, a chodziło dokładnie o taką sytuacje, że zamówiłam 10 metrow betonu do zalania stropu, 8 metrow poszło na chudziak, więc majster powiedzial ze 10 powinno wystarczyć, tym bardziej ze nie będą teraz zalewac schodów, bo nie zdążyli zrobic zbrojenia na owe schody,

 


Strop teriva- po pierwszj gruszce został zalany tylko balkon, i kierowca od razu do mnie mówi pani dzwoń jeszcze po jedną gruszke bo bedzie na 100% za mało, majster wtedy mi powiedzial ze coś mało z tej gruszki wyszło tego betonu i że była oszukana, więc ja mówie dobra , no dobra domawiamy jeszcze beton , bo trzeba całość zalać. Poszlo w sumie 14 metrow betonu, ale ja oczywiście poszłam walczyć o ta pierwsza gruszkę , ktora była podejrzna.

 


Przychodze do biura owej betoniarni zapłacić za beton i po fakture, z postawą oczywiście bardzo agresywną, i pani chyba sie od razu kapneła o co chodzi, bo wyliczyła mi 12 metrow betonu, po moim pierwszym zdaniu, jakie do niej powiedzialam. 12 to juz nie 14, a 2 metry to mogły faktycznie pojśc na ten balkon, a więc gdyby, nie to że powiedziałam że coś mi sie nie zgadza z waszymi wyliczeniami, pani bez żadnego problemu poprawiła, to bym im zapłaciła za 2 metry , króre zużył jakis koleżka kierowcy na swojej budowie, albo i nie, jeśli o tym wiedzą księgowe w biurze, to może taka jest polityka firmy- chociaz raczej nie sądze, z tą sama betoniarnią zalewalam fundamenty i chudziak i było wszystko naprawdę ok, tylko ten trzeci raz był taki troche nie fair.

maliniaczek

Witam Ponownie

 

Pierwsza mała wpadka moich murarzy, a mianowicie zapomnieli przesunąć scinę z kuchni tak aby była na rowni ze ścianą korytarza, co miało trochę powiększyć kuchnie. Na chwilę obecną ciężko jest już tę ścianę przesunąć , po pierweze bo jest zakotwiona, po drugie , bo juz łuk został wymurowany, po trzecie na piątek zamówiony jest beton do zalania stropu i jak zajmą się przestawianiam ściany to mogą nie wyrobic sie z układanie stropu.

I takim to sposobem nauczyłam sie :,ze na kazdym kroku trzeba im przypominac o wszystkim, tymbardziej ze , w tym dniu kiedy to wymurowali, to im o tym mówiłam , ale oni żle mnie zrozumieli. - Morał z tego taki , zawsze sprawdzaj czy murarze wiedzą o czym mowisz.

A tak po za tym wszystko idzie zgodnie z planem.

Teraz czekam z wielkim zdenerwowaniem do piątu, gdyż w tej chwili układają nam strop i znając moją ekipę to im wszystkiego brakuje, zawsze wszystko żle wyliczają. Np. deski , pytam sie ile im potrzeba tarcicy, no to majster mówi 2 metry spokojnie wystarczy, Po tygodniu budowy jak doszło do nadproży okien majster oświadcza ,że zbrakło desek i trzeba domówić drugie tyle. Rozumiem , żeby się pomylił o pól metra ale on sie pomylił o 100% a ja muszę za kazdy razem płacic za transport, tak samo z cegłą pełna, też pomylił sie o 100% na początku mówił ze wystarczą dwie palety, jak doszło do murowania łuków , to już nic nie było i trzeba było znowu 2 palety domawiać. Czy waszi murarze też mają problemy z obliczaniem potrzebnego materiału, czy tylko moi tak mają.

Ale jak do tej pory to są ich jedyne wpadki, bo murują naprawde dobrze, pilnują porzadku, na budowie- jest czysto, no jeszcze te ich piwko pozostawia troche do życzenia, no ale to chyba jest już nirozłącznie piwko i murarz.

Mam tylko nadzieję ze tych pustaków stropowych wystarczy....

Pozdrawiam wszystkich inwestorów

maliniaczek

Czas wkońcu uzupełnić dziennik.

 

Do zalania chudziaka wszystko poszło zgodnie z planem. Po zalaniu chudziaka był w sumie tydzień przerwy, ale w końcu nasza ekipa pojawiła się na budowie i w sobotę (04.08.07) zaczeli murować pierwsze ściany nośne domku.

Nie wiem czy wasze ekipy też tak mają ale nasza to muruje 3 czy 4 domy jednocześnie, i najgorzej jest ich ściągnąć na budowe, ale za to jak już sie pojawią to uwijają sie jak mróweczki. Tak czy siak to jestem z nich jak do tej pory zadowolona.

Plan na ten tydzień:

 

poniedziałek i wtorek:

murowanie ścian nośnych i dzialowych i kominów

 

środa i czwartek:

układanie stropu

 

piątek: zalanie stropu,

następny cały tydzień przerwa.

 

Opisze wam jaki mi się zdarzył w zeszłym tygodniu incydent.

Szukaliśmy dekarza- problem polegał na tym , że mimo iż miałam dużo nazwisk poleconych przez forumowiczów to nikt nie mial czasu,żeby zrobić ten dach na początku września, w końcu znalazł sie jeden pan.

Spotkaliśmy sie z nim na działce zobaczył projekt i po dwóch dniach dał nam wycenę . Powiedziałam mu że jeszcze muszę przemysleć sprawę i że jeśli się zdecyduję to zadzwonię do niego następnego dnia aby podpisac umowę.

No i dzwonię do tego pana następnego dnia , tak jak się umawialiśmy. Obwieszczam mu wspaniałą nowinę , a mianowicie ,ze jego oferta cenowa pobiła wszystkich innych dekarzy ( oczywiście tych innych nie było) a cena była normalna, ale zawsze trzeba troche poczarować i pytam sie szanownego pana dekarza kiedy może przyjechać podpisać umowę?

A pan dekarz: Jaka umowę proszę pani?, o mnie to na forach piszą, że ja taki solidny jestem i jak pani mi nie ufa , to ja nie zamierzam dla pani pracować. To jest wersja light

Po czym się rozłączył, nawet nie zdążyłam mu powiedzieć, że przecież dzień wcześniej rozmawialiśmy o umowie i nie miał nic przeciwko temu, a po za tym ja nie mówiłam o umowie jakieś notarialnej czy coś , tylko zwykłej między nami, na wykonanie dach, no a po za tym ten pan chciał zaliczkę.

On chyba nie myślał że mu dam pieniądze bez umowy, a póżniej ja mam się bujać, nie bedę miała ani dachu ani kasy.

I tak to oto takim sposobem zostałam bez dekarza. Jeszcze tego samego dnia wielkiej panice zaczeliśmy z mężem jeżdzić po okolicznych budowach, aż w końcu znależliśmy takiego, który nie dość, że podpisał umowę to jeszcze fakture wystawi.

 

Pozdrawiam wszystkich budujących i oczywiście dekarzy

[/code]

 

maliniaczek

Witam ponownie wszystkich tych, którrzy jeszcze nie sa znudzeni moim pisaniem.

Nadal jeszcze bedę pisała wstecz, ale to juz chyba ostatni raz.

Więc co zostalo zrobione:

- studnia wywiercona

- dom wyznaczony

- wiekszosc materiałów kupione

-działka wkońcu ogrodzona

 

W sobote 07.07.07 - magiczna data, niestety nie mogłam wziąść ślubu , bo juz jestem mężatką, a ponoć to była świetna data, żeby wstąpić w nową drogę życia. Ale nasza data ślubu chyba też była magiczna, jeśli już tyle lat jesteśmy razem, - mam tylko nadzieję, że to się nie zmieni podczas budowy naszego domu.

 

Tak czy inaczej tego oto dnia, na naszej działce pojawiłi sie fotoreporterzy - oczywiście w mojej postaci: ponieważ było uroczyste przecięcie wstęgi i wbicie pierwszej łopaty przez inwestorów.

Po tych uroczystościach oczywiście oddaliśmy te szpadelki naszej ekipie, która pomachała nimi przez 3 godzinki i ławy pod fundament były juz wykopane.

Panowie , stwierdzili , ze nie będą marnować czasu, i zrobili zbrojenie.A w poniedzialek przyjechał beton i wszystko zalał. Ale byłam dumna jak pod moją działeczke podjechły jednocześnie 3 ogromniaste gruchy i pompa. Czułam sie tak jakbym budowala conajmniej jakis blok, a sąsiedzi jak się zlecieli, ale chyba nie dlatego , ze były 3 gruchy tylko dlatego,że te gruchy zablokowały im uliczkę na pół godziny. Rzecz stała sie faktem, ławy zostały zalane -aura pogodowa sprzyjała, bo przez dwa dni nie trzeba było polewać wodą, gdyż deszczyk zrobił to za nas.I tak oto na chwilę obecną wyglądają prace naszego domku, a rzaczej dziury w ziemi.

No jeszcze pojawił się pan hydrauli, ktory przekopał sie pod ławą, zeby włożyć rure na wodę, następne spotkanie na szczycie z panem hydraulikiem po urlopie i jegi i naszym oczywiście - w środę.

 

A zapomniałam o tym napisać wcześniej, zapewne Ameryki nie odkryłam, i doświadczeni inwestorzy dawno juz o tym wiedzą, ale mój kierownik i majster potwierdzili przesąd, że budowę zaczyna sie albo w środę , albo w sobotę, nie wiem dlaczego tak jest, odpowiedz kierbuda" poprostu tak jest i już"

 

Plan na jutro: środa 18.07.07

- rano na działeczkę zobaczyć jak murują ściany fundamentowe

-południe: depilacja, manicure, pedicure, kąpiel

-popołudnie: przywitać męża na lotnisku

 

Jutro nie piszę , bo muszę sie mężem nacieszyć, więc dozaklikania do czwartku.

maliniaczek

Ale dawno mnie nie było , a prace na budowie już ruszyły.

Na chwile obecną mamy zalane ławy, więc do tego momętu bedę pisała wstecz.

sobota 23.06.07

 

Zdjęcie humusu, czas pracy pana koparkowego- 2 godziny, koszt: jak się nie mylę to chyba obecnie najnizsza krajowa, mam oczywiście na myśli stawkę miesiędzna a nie godzinną, z tym ,że koparkowy zarobil to w ciągu dwóch godzin, - i kto teraz powie ,że w naszym kraju zyje sie zle?

 

poniedzialek 25.06.07

 

prace inwestorów:

- kopanie dołków pod ogrodzenie

-zamówienie siatki i bramy na ogrodzenie

-telefon do studniarza - ma być we wtorek

-telefon do geodety- ma być w środę

-telefon do dachluxu- wycena dachu ma być na piątek

wydatki: dziennik budowy i tablica informacyjna

 

maliniaczek

Co za wstyd....

 


Zapomniłam napisać o bardzo ważnym wydarzeniu a mianowicie prawie tydzien temu dostaliśmy pozwolenie na budowe 19 marca juz sie uprawomocni.

 


Nie wiem czy mam sie śmiać czy płakać, bo jak patrze na wzrastajace ceny materiałow, to nie wiem czy dożyje jeszcze tego dnia kiedy wbijemy pierwszą łopate, bo może padne na zawał jak któregoś ranka włącze komputer i przeczytam znowu o kilkudziesięcio procentowym wzroscie cen.To co sie teraz dzieje na rynku to istne szleństwo, mam nadzieje że do lata się uspokoi i ceny juz tak drastycznie nie wzrosną,tak własciwie to mam nadzieje ze wogóle nie wzrosna, ale przecież nadzieja matką głupich.

 


Chyba zaczne chodzic do koscioła

maliniaczek

Dzisiaj dostałam super maila od mojego sąsiada zza miedzy,

 


a mianowicie napisał, że tez planuja budowe w tym roku, więc będziemy razem budować, a co za tym idze, wspolne ogrodzenie z jednej strony, razem podciągamy media itd.

 


Co dwie budowy to nie jedna,

 


Dla mnie to naprawde super wiadomość, bo ten mój sąsiad jest tam na miejscu a ja za granicą i jak zostawie na zime stan surowy otwarty, to on tam będzie zaglądał i przy okazji popatrzy czy mi ktoś dachówki nie zwiną z dachu, bo to wszystko jest możliwe przecież

 


ale się ciesze

maliniaczek

Hura hura

 


Dzięki forumowej Mago mamy kierownika budowy, teraz tylko czekamy aż dojdzie list z naszym podpisem na umowie z elektrownią do naszego architekta, i ten wtedy złoży wniosek o pozwolenia na budowe, więc zostaje tylko czekac

 


Jeszcze raz wielkie dzieki Mago

maliniaczek

No to teraz opisze jak to wszystko było...

 


Za działką rozglądaliśmy sie od dłuższego czasu, no i nastał taki dzień, gdzie gmina Seroc oglosiła przetarg na bardzo fajne dziłleczki, więc oboje z mężem spakowaliśmy walizki i do Polski na przetarg, a tam tłok, ze szok, no ale udało sie kupić

 


Nie myśleliśmy na początku o budowie, bo jak tu budować z zagranicy,no ale jak już ta działka jest to szkoda żeby stała pusta, wiec 2 miesiące po zakupie działki decyzja zapadła BUDUJEMY

 


No i teraz to sie zaczeło, ale nie jest aż tak żle. Pozwolenie na budowe zleciliśmy naszemu architektowi, który ma siedzibe blisko gminy więc nie musi daleko biegać, a bierze za to 500 zł moim zdaniem to super cena ... oczywiscie to jest cena za załatwienie pozwolenia na budowe, bo projekt to już inna bajka....

 


Na dzien dzisiejszy czekam na ustalenie terminu ze studniarzem, będzie studnia głebinowa 20-30 metrow bierze 150zł za metr bieżący, studnia pod klucz czyli ja nie musze kupować żadnych materiałów ani pompy, to chyba rozsądna cena, jak myślicie.... :) :) :)

maliniaczek

No to napisze cos o naszym domku , ktory planujemy budowac to: Osiek Nowy, przyznam ze nie bylo latwo sie zdecydowacbo mielismy az 3 faworytow,no i wkoncu zdecydowalismy sie na ten

 


A o to i nasz wspanialy domek

 

 


http://www.dom-projekt.pl/projekt_domu_167.html" rel="external nofollow">http://www.dom-projekt.pl/projekt_domu_167.html

 

 


Powierzchnia uzytkowa 146.97m2, powierzchnia calkowita 180.50m2, kubatura 670.00m3,

 


No i jak to bywa z projektami , to juz nastaly zmiany, gdyz na parterze zrezygnowalismy z pokoju kosztem powiekszenia salonu, innych zmian narazie nie przewidujemy, ale wszystko okaze sie w praniu

maliniaczek

No to czas zaczac hurra hurra

 


Ciekawe czy jak zaczniemy budowe tez tak bede pisac... :)

 


Jestesmy na takim to etapie:

 


dzialka ---jest

 


projekt--- zakupiony (osiek nowy)

 


ekipa -----zalatwiona

 


pozwolenie na budowe---- w trakcie

 


kierownika budowy ----nie ma....

 


wiec wlasciwie to dopiero poczatek i wszystko przed nami



×
×
  • Dodaj nową pozycję...