NIGDY NIE MÓW NIGDY czyli proza życia i jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.......
Ale od początku - czyli jak u mnie trochę retrospekcji i dnia dzisiejszego.
Rzecz dotyczy wody a tym samym sąsiadów.
Z wodą bujamy się od początku, a na dobre od lipca chyba jak oficjalne pismo do wójciny napisaliśmy. Od listopada wszystkie wodociągi przejęła gmina, sąsiad "swój " odcinek też miał przekazać - czyli m.in. upomnieć się o zwrot kosztów.
5 lutego inwestorek wraz z PRZYSZŁYM sąsiadem pojechali na gadkę szmatkę do ZGK ( który to zakład na rzecz gminy działa) w sprawie budowy kanalizy ... no i wyszła przy okazji sprawa " załatwionej" już wody ( o czym już wspominałam) czyli - kopać i kłaść rury można, tylko wcześniej zgłosić trzeba.....
I tu zaczyna się prawdziwa historia tzn. coś mi śmierdzieć zaczęło
No bo niby od kiedy w naszym kraju tak bez papierka można ? Bo NOWYCH warunków Pan powiedział, że wydawać nie będzie.
Ale nic to. Inwestorek odpalił bączka i pojechał do starostwa - gdzie to lasencja go przyjęła ale "rzeczowo" nie obsłużyła, bo na jej wiedzę - zdobytą nie wiadomo gdzie - ZGŁASZAĆ KOPANIA wodociągu nie trzeba, bo warunki wydane były, a w oparciu o nie pozwolenie na budowę.
Urok musiała mieć skubana nieziemski, gdyż małż z nią nie dyskutował nawet ..... a szkoda, bo mógł "obnażyć " .......... nicość jej wiedzy
No tak - mówię inwestorkowi wieczorkiem - ale warunki były wydane do drogi przed domem a woda jest w drodze za domem. Zatem co NADZÓR BUDOWLANY na to jak zrobimy "niezgodnie" z projektem - tzn. podepniemy się tam gdzie wodę "położyli" a nie tam gdzie jej nie ma. ???
Czyli - zaczęłam szukać dla siebie zabezpieczenia ( bo ponoć KAŻDE zabezpieczenie zawsze jest na głowie kobiety ), bo co później z odbiorem budynku? Wysłałam małża do nadzoru. I owszem, powiedział szef - musi mieć pan na to NOWE warunki i projekt przyłącza, bo jest to znaczne odstępstwo od projektu budowlanego. No i masz babo coś chciała.
Inwestorek poinformował o tym fakcie Pana z ZGK, ten obiecał, że NOWE warunki wyda, ale nie wiadomo kiedy .... no a nam się spieszy.
Czekamy, dzwonimy. No dobra na czwartek będą ( zeszły dodam). Dzwonimy we środę - NIE BĘDZIE wydanych, proszę przyjechać we wtorek ( czyli dzisiaj).
Ale wczoraj rano ..... telefon - okazało się, że ekipa z którą na poniedziałkowy termin kopania nie byliśmy umówieni - czeka na działce zwarta i gotowa.
Inwestorek pojechał, otworzył bramę, pozwolił obciachać im choinkę ....za co 2 awantury już miał a trzecia przed nim i wrócił do pracy. Kopali tylko na naszej działce......wpadł sąsiad i oświadczył, że on się nie zgadza na kopanie i podpinanie do sieci Odpowiedzieli mu, że kopią pod gaz i przecież nigdzie się nie podpinają. Zaraz przyleciał drugi sąsiad, że on też się nie zgadza ..... a koparka nawet poza ogrodzenie nie wyjechała.....
Po południu inwestorek wpada do ZGK ( bo może warunki są ) a Pan do niego, "no ale kopać już zaczęliście" I gdybym ja z nim rozmawiała, to odpowiedziałabym mu, że TAK BO PAN KAZAŁ PRZECIEŻ BEZ WARUNKÓW a inwestorek stwierdził, że "poczyniono pewne prace przygotowawcze"
Okazało się, że z awanturą PODKABLOWALI nas sąsiedzi do ZGK, że my kopiemy, że ich zgody nie mamy i takie tam różne. Pan o warunków odpowiedział, że i owszem zgody nie mamy, bo mieć nie musimy, bo wodociąg gmina przejęła, a jeżeli dalej Pan Sąsiad będzie się upierał przy swoim, że to PRYWATNA SIEĆ to on mu z dniem dzisiejszym zakręca dopływ wody. Koniec rozmowy.
Nowe warunki odebrał mąż dziś rano (nie mogło być inaczej , bo gmina już w listopadzie wysłała pismo do ZGK, że nie mają prawa odmówić wydania warunków do wpięcia do istniejących sieci, gdyż wszystkie z mocy ustawy przeszły na rzecz gminy) - spytacie dlaczego dzisiaj, skoro Pan z ZGK od dawna sytuację znał, a już pełen konkret wczoraj, mógł wczoraj wydać....otóż nie wydał, bo od dzisiaj w życie weszły OPŁATY za warunki przyłączeniowe.
Z przygotowanymi papierami małż wpadł na działkę, gdzie panowie wpinają się do wodociągu. Sąsiad nie wyszedł z domu. Może dzwoni gdzie indziej......"czekam niecierpliwie" na donos do starostwa i nadzoru, bo po takich sąsiadach wszystkiego można się spodziewać.....niestety już to wiem.
Szkoda tylko, że nie tylko w sprawie naszego domu a także ich tyłków pojechał małż na zamknięte zebranie w sprawie zablokowania budowy kopalni odkrywkowej i naszych wysiedleń z tych terenów.
Miała być między nami furtka a będzie mur berliński. Przykre to, ale prawdziwe.
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 465 wyświetleń