Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    207
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    246

Entries in this blog

YreQ

 

 


A co mnie nie zabije to wzmocni na pewno

 

 


Nie zaśmiecając dziennika - choć z moim szczęściem podczas budowy i nieodpartym wrażeniem, że "o śmieciach, bezczelności, walce i gonitwie" będzie właśnie najwięcej - dzisiejszy wpis postanowiłam umieścić w komentarzach.................... tylko........... czy jest co w ogóle komentować

YreQ

Kominowe rewolucje trwają.......................

 

 


"Kochanie i jak komin, dojechał?" - pyta żonka małżonka inwstorka, który dnia wczorajszgo z pola walki - jakim nasza budowa jest - wrócił.

 


"dojechał"

 


....no to jak DOJECHAŁ.....to ok.

 

 


Dziś od rana na trzy telefony i internet trwała akcja pod hasłem "bo stempli nam zabraknie i to ze 20 szt."

 

 


W szoku i amoku popołudniem późnym jeździłam z familiją swoją szukać dobrych ludzi, którzy drewnem mnie poratują.....

 


Objechawszy kilka budów ujrzały me oczy jedynie szczęśliwców, którzy domy dachem pokryte mają i bałagnu w obejściu - w postaci zużytych RAZ JEDEN drewienek stemplami zwanymi - się pozbyli.

 


A że przyjęcie zbłąkanych wędrowców w potrzebie - wyglądało jak przeganianie psa zapchlonego - szybko z miejsc tamtych uciekaliśmy, no ale co się dziwić ....."po prośbie" w końcu chodziliśmy

 

 


Zajechaliśmy na budowę.

 

 


Żonka małżonka inwestorka w dalszym ciągu w "szoku pourazowym" będąc...jedyne co zdołała zrobić, to pstryknąć parę fotek, na których są:

 


zaszalowane balkony, lekko podparty pokój przed wejściem - bowiem ekipa info. komórą dostała, że to nie takie hop siup ze stemplami - formy do gzymsów "podbalkonowych" i córka Julka w.....toalecie .

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img72.imageshack.us/img72/931/dsc03787akk9.jpg

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img72.imageshack.us/img72/2962/dsc03789axi2.jpg

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img72.imageshack.us/img72/9271/dsc03791apw1.jpg

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img241.imageshack.us/img241/4210/dsc03792aji6.jpg

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img72.imageshack.us/img72/3637/dsc03786abv6.jpg

 


Szok sprawił .......u zmęczonej stresem żonki małżonka inwestorka....że nie obejrzała owocu SWOJEJ kilkugodzinnej czwartkowej walki ....czyli komina....rzuciła w jego stronę jedynie mętne ze zmęczenia spojrzenie

 


Wróciwszy do swego mieszkania zajrzała w projekt - sprawdzając coś tam - i pyta męża inwestorka swego:

 


" A gdzie postawiliście bloczki wentylacyjne? no bo przy kominie ich nie było..."

 


" Jakie bloczki?"- pyta małżonek zaskczony

 


" No wentylacyjne.....podwójne ...... w sztukach 72.....za które już zapłaciliśmy "

 


" Żadnych bloczków nie było, tylko komin i dwa pustaki dodatkowo do classica, które KTOŚ nam pobił "

 

 


 

 


I w tym momencie otrzeźwiałam.

 


Ale co...przed 20 nic już nie mogłam zrobić, ale jutro moi drodzy......... od jutra to się będzie działo - niech Bóg ma ich w swojej opiece, bo to nie na skandal już zakrawa, ale chamstwo nie z tej ziemi.

 

 


I tak to hurtownia jest do przodu o 1500 zł - a ja w plecy o kasę i stracone nerwy.

 

 


Poza tym szef ekipy opowiedział nam historię z zeszłego tygodnia, jak to podjechał czerwony bus do BRAM DOMU MEGO, wysiadło z niego 5 gości - Pan Jan myślał, że to instalatorzy wpadli ustalić szczegóły przed laniem stropu....A tu niespodzianka - legitymacje przed oczy ...policja celna

 

 


Sprawdzali kto u mnie dom stawia i usilnie szukali Ukraińców..... nie wierzyli, że mam niżej pomieszczenie gospodarcze, myśleli, że wykopałam im kryjówkę

 


Pomijając wszelkie prawne aspekty pracy na czarno obcokrajowców - stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że wielu "polskich fachowców" mogłoby się fachu od Ukraińców z powodzeniem uczyć - a już na pewno ekipa, którą pogoniliśmy.

 

 


W naszej wiosce Ukraińcy dom stawiali. Fundamenty zaczęli kopać w momencie, jak ja miałam już wylaną płytę na swoich.

 


Obecnie ....... ja nadal nie mam stropu, a tamten dom od ponad miesiąca jest przykryty dachem. Pozwolicie, że nie będę tego komentowała....................................

 


.....a może troszeczkę ściany z odległości 4 m - do granicy i płotu - było widać, że są zrobione dokładnie, czysto, równo a otwory okienne wykończone picuś glancuś , z głową - czyli ciętymi stronami pustaków do środka a nie od zewnątrz otworu - czyli tak, jak być powinno, a nie tak - jak to spartoliła mi to moja piewsza ekipa.

 


A Ukraińcy ? Ktoś ich podkablował i ich deportowano........

 

 


Koniec.

YreQ

 

 


Zjadło mi przed sekundą dłuuuuuugie zapiski dziennikowe, myślałam, że będzie krótko, wyszło mi dłużej, Świercza nie posłuchałam i guzik z tego miałam hahaha…. i nie wiem czy cokolwiek dam radę odtworzyć.

 

 


A było o tym, jak to życie na mojej budowie wolno płynie, że nic prócz zagęszczenia stempli do soboty nie zrobili , że inwestorek teraz pojechał, żeby sprawdzić co i jak a ja zostałam w domciu.

 

 


I że muszą włączyć dopalacze, bo jak tak dalej pójdzie to czarno to widzę, gdyż na koniec sierpnia przywożą z tartaku więźbę, a i moja dachówka na placu hurtowni przeszkadza, więc też chcieliby ją już wywieźć, no i te moje plany z tygodnia na tydzień w łeb biorą…

 


W maju, kiedy była ładna pogoda – to był przestój , w czerwcu 9 dni roboty i zmiana ekipy , a w lipcu, jak nie padało - to nanosili po poprzednikach poprawki i szalowali strop…….i w dalszym ciągu go nie mam.

 

 


Znacznie wydłużył się zapas jaki brałam pod uwagę PLANUJĄC.

 

 


Pisałam też o tym, jak to nie wiem ile w rzeczywistości wyniesie mnie stan surowy zamknięty, bo NIC nie udało mi się kupić po kosztorysowych cenach. Już wiem, na czym mogłabym przyoszczędzić , ale wówczas w takim domu nie chciałabym mieszkać , zatem wydaję pieniądze dalej, ale bez fajerwerków, czyli np.drewnianych okien ( za które w stosunku do kosztorysu musiałabym zapłacić 400% więcej).

 

 


A dzisiaj z wrodzonym sobie czarem i uporem mimo wszystko , zaczęłam planować kolejne zakupy, bo bank przelał mi kolejną transzę kredytu ( NAWET NIE WIEM KIEDY RZECZOZNAWCA ROBIŁ ZDJĘCIA A MIAŁAM NIEPOZAMIATANE ), a skoro naliczają już odsetki, to głupio żeby kasa na koncie tak sobie leżała.

 


Na liście do wyceny umieściłam:

 


- całe orynnowanie

 


- nieceramiczne dodatki do dachu

 


- folię wysokoparoprzepuszczalną – na której temat wiedzę zdobywam

 


- okna dachowe – 7szt + wyłaz na dach

 


- „ulubioną” wełnę – o której czyt. w komentarzach

 


- klinkier do obmurowania kominów

 

 


I jak to w moim przypadku bywa ...– „pod latarnią najciemniej” i „najszybciej – najdalej” – co oznaczać ma, że Wrocław mi odpowiedział a Legnica jeszcze przysypia.

 


A że o kominie była mowa – ba...... nawet temu ustrojstwu cały wpis poświęciłam – to nie należy nigdy myśleć, że jak bitwa wygrana, to cała wojna również. Otóż auto, które jechało do producenta PO MÓJ KOMIN, całe w szoku chyba było - bo zepsuło mu się sprzęgło i komin dojechał dopiero dzisiaj.

 


Poza tym mąż wrócił z „placu boju „ – gdzie dokonało się szalowanie balkonów, gzymsów pod balkonami i również ustalenie między PANAMI, że stempli zabraknie ( a było 200 szt ) pod wykusz pokoju nad wejściem. Uradzili, że doleją razem z kolumnami później, tzn. jak wyschnie strop z gruchy i zdemontują TAMTE stemple. I znów musiałam wkroczyć do akcji, bo nikt nie domyślił się o ile w czasie się to przedłuży, że ścianki kolankowej nie będą mogli stawiać, ale za to będą dmuchać żeby szybko wyschło. O nie panowie, za dmuchanie to ja nie płacę – robić tak, żeby (było dobrze chciałam napisać ) stempli starczyło i było wylane za jednym zamachem. I wypadałoby dodać, że niestety dokupienie nie wchodzi w grę, bo a- nie ma na to czasu, b-tartaki mają wstrzymane dostawy z nadleśnictwa.

 

 

 


Napisałam rymowankę w przypływie chwili i poszło w powietrze, a szło coś tak:

 

 


Nowy dziennik – jeśli redakcja pozwoli – będzie miał tytuł :

 


„ Jak to Agnieszka budowała i krew ją zalewała, w końcu skończyła i winko sobie wypiła.”

 


A potem kontynuacja :

 


„Teraz kafelki w kuchni kładzie a mąż w łazience zaciąga gładzie – już tego nigdy nie zrobię – tak myśli sobie.


Ze ścian kable wystają – bo elektryk zrobił ją w balon, tynkarze wściekli – ach gdzie ten elektryk?


Mężu kochany, zaciągajmy rękawy, bierzmy się do roboty, bo ludzie śmieją się za płotem…………tak dwa lata mijały a my wciąż jacyś niedoskonali…….


Skarbie, to nie twoja wina - wszak wiedzę Muratora czytając nabyłaś, a że wszyscy wyjechali, to brnijmy w to dalej sami .


Och nie wina, nie wina, wszak dobrego inwestora poznać po tym jak kończy a nie jak zaczyna.”

 

 

 


I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszy wpis – który dokonał się na prośbę pewnej osoby oraz mojego strachu , żeby myszy ciuchów mi nie pogryzły – i uroczyście oświadczam, że wkleję w 2008 roku zdjęcie z historii Bożonarodzeniowej – czyt. w komentarzach – bo determinacja u mnie jest WIELKA, a marzenia się spełniają.

YreQ

A dzisiaj parę słów o tym, jak to beznadzieja - tzw. opad rąk do kostek - skrzydeł, wiary i mocy może dodać - czyli interwencja w wykonaniu żonki inwestorka

 

 


Nie odpuściłam hurtowni " mojego " komina.

 

 


Od 10 rano do 15 wisiałam na dwóch telefonach i rozgrzewałam klawiaturę komputerka - nie myślałam, że kiedykolwiek przyznam, że internet to świetna rzecz....oj....powiało naftaliną

 


Sprawdzałam wszystko, wszystkich i też to - co jedni na drugich mówią, czyli hurtownia na producenta i odwrotnie. Odkryłam trochę przewałów i się zaczęło

 


A w tak zwanym "międzyczasie" - obdzwaniałam pozostałe hurtownie - z litościwym pytaniem, czy aby one komina mi nie sprzedadzą, bo jestem w ogromnej potrzebie

 


Nie wiem skąd tyle siły w sobie miałam, determinacji i wiary, że JA z metra cięta .....no 1,58 m......babeczka dam radę - ale dałam....i jakaż byłam przy tym stanowcza...........szkoda, że mąż nie widział mnie w akcji - może powiedziałby wtedy" kochanie jestem z ciebie dumny"....... :)

 


Komin będzie jutro u mnie na działce - cena za 9mb IBF Kombi fi16 - 3700 + 72 szt. podwójnych bloczków wentylacyjnych za ok.1500 zł.

 

 


Czego żałuję ? - inaczej niż Samoobrona że nie było podsłuchu w telefonach i kamer w moim domu - bo nikt mi chyba nie uwierzy, co tu się działo.......

 

 


Wygrałam jedną z bitew.

 

 


P.S. Po bitwie polecam odwiedziny na Kopaczu.........no ale nie każdy może

YreQ

NO I CO WY NA TO?

 


POJECHALIŚMY PO BANDZIE CO?

 

 


I w dalszym ciągu bez "wody i siusiu". Ehhhhhhhhhhh życie......

 

 


Wczoraj chciałam "pochwalić" przed robotą swojego instalatora od CO, hydrauliki, gazu, odkurzacza i innych rzeczy - bo okazało się, że nasz kierbud go zna, współpracował już z nim i o instalacje się nie martwi - raczej o nasz portfel, bo tanio nie będzie - dzwonię i co się okazuje? że mój instalator ma chore serducho i leży w szpitalu na badaniach........ i jak tu się nie podłamać.

 

 


Inna rzecz, zamówiłam ponad miesiąc temu komin do pieca kondensacyjnego z zamkniętą komorą spalania IBF KOMBI - zamówiłam, bo był już wyprodukowany trzeba go było tylko skompletować na palety - i co? - i ktoś mi go sprzątną sprzed nosa, nie dostanę NIC, a może coś po 15 września, no szlag by to trafił Jutro będę interweniowała, jak będzie trzeba to u samego dyrektora IBF

 

 


Do tego zaproponowano mi Schiedla Avant - na otarcie łez - za 4700 + 1600 za wentylacyjne brak mi słów, i niech ktoś mi powie, że ja pecha nie mam.

 

 


Dzwonię do PSB, przełączają mnie od PANA do PANA - W KOŃCU ODBIERA KTOŚ OD KOMINÓW, MÓWIĘ CO I JAK, PAN COŚ WYSTUKUJE, PODLICZA I MÓWI " KOMIN BĘDZIE KOSZTOWAŁ PANIĄ 2960" robię przez słuchawkę takie oczy "a jaki komin mi Pan proponuje?" - " no uniwersal" - " ale tłumaczę Panu, że jest mi potrzebny KOMBI do pieca kondensacyjnego z zamkniętą komorą spalania" - " to taaaaki proszę panią w ogóle jest?" Ręce opadły mi niżej niż mam kostki.

 

 


A może ktoś z forumowiczów pomoże kupić mi komin ?????????

 

 


A na budowie? Chłopcy - ociągają się jak na mój gust - i uchachani, że mają "własny" - czyli nasz inwestorsko -budowlany prąd - przywieźli sobie radio Jutro jadę na inspekcję

YreQ

 

 


No i się zaczęło, wojna wytoczona.

 

 


Skoro nie pisałam nic wcześniej - oznaczać może to jedno - musiałam ochłonąć.

 

 


Rano pojechaliśmy na rozmowę do ZGK w sprawie wyjaśnienia dostępu do wody i kanalizacji. Okazało się, że choć zakład powstał i przejął schedę po Wod-Gaz-Serwisie, to z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli z człowiekiem tam pracującym, rozumowaniem, nieprzestrzeganiem prawa i żerowaniem na ludzkiej naiwności.

 


Pan uprzejmie poinformował nas, że warunki z WGS nam wygasły - bystrzacha, sam je tylko na 3 miesiące wystawiał - i trzeba dać nowe - ale na tej samej zasadzie do SIECI NIEISTNIEJĄCEJ a mającej powstać za naszą kasę. I w tym momencie umarły płonne nadzieje pani kadrowej, która twierdziła i żyła w przekonaniu, że teraz zgodnie z przepsami będą pracować.

 

 


Generalnie napięcie rosło, mąż domagał się konkretów, Pan nie chciał ich podać, krew się burzyła i w pewnym momencie MÓWILI do siebie już baaaardzo podniesionym głosem. Pojawił się też dyrektor ZGK, którego ja z kolei wzięłam w obroty i wyszła na jaw nicość jego wiedzy.

 


Czy mi z tym dobrze? Nie. Zawsze milej rozmawiać jest z ludźmi, od których można się uczyć , a nie ich uświadamiać.

 


Oczywiście owijał kota ogonem jak mógł, jak mu powiedziałam ( bo mnie już podkurzł ), że dawno przestałam być dzieckiem i obiecywanie , mówienie półsłówkami, tzw. mamienie na mnie nie działa i żeby mnie nie odsyłał od Annasza do Kajfasza - bo i tak w końcu do niego wrócę - to też był niepocieszony , że PYSKATA MU SIĘ TRAFIŁA, i jakże się obruszył jak powiedziałam, że bałagan w dalszym ciągu mają - tak samo jak w byłym WOD-GAZ-SERWISIE.

 

 


Nasz przyszły sąsiad też walczył jak lew i ku mojemu zdziwieniu parokrotnie padła i z jego ust prośba o podanie przez dyrektora podstaw prawnych - a odbiorca pytania nadal w kółeczko.....

 

 


Konkretne pytania padały tylko z naszej strony, konkretnych odpowiedzi nie otrzymaliśmy. I jak po raz któryś z rzędu padło sakramentalne : " Prosimy o podanie podstawy prawnej wg której ci inwestorzy, co kładli wodociągi są ich właścicielami i gdzie to jest zapisane( bo wg nas mając pozwolenie na przejcie po nie ich gruncie powinna być ustanowiona służebność), o podanie podstawy prawnej, w kórej jest mowa o tym, że oni jako firma administrująca mogą zmusić nas do położenia sieci ( bo to, że życie może mnie zmusić do budowania albo sieci albo POŚ -to jestem świadoma), podstawy prawnej wg której wydanie "moich" warunków przyłączeniowych a tym samym pozwolenia na budowę, jest uzależnione od osoby fizycznej, na którą zostało scedowane budowanie sieci - i albo Pan Ixiński wybuduje i ja się podepnę albo mam nici z "wody i siusiu"...i kilka innych podstaw prawnych To wówczas PAN DYREKTOR odsunął mankiet koszuli, zerknął na zegarek, nabrał wody w usta i powiedział: " Proszę Państwa musimy już kończyć, bo mam kolejne spotkanie" No wyjście po angielsku z zachowaniem twarzy to nie było. Na to mój mąż : " co trudny temat?" " No trudny" " Trudny, bo dla Pana niewygodny" - i w tym momencie myślałam, że nas wywalą na zbity pysk.............

 

 


Ale nie, obracanie kota ogonem trwało dalej, a reasumując to:

 

 


1. Dyrektor ZGK - z ramienia gminy - twierdzi, że sieci mogą być prywatne i u nas w Karczowiskach są i prywatne i gminne ( ciekawa interpretacja prawa )

 


2. Nasz sąsiad po wybudowaniu swojego odcinka wodociągu NIE CHCE GO PRZEKAZAĆ NA GMINĘ

 


3. W związku z tym, że traktują nas POWAŻNIE ( ich słowa), to jak wystąpimy o nowe warunki, to dadzą nam te same, które mieliśmy czyli do nieistniejącej sieci w drodze gminnej i mają propozycję abyśmy 80 m kanalizy i wody ( 50m do mojej działki i dodatkowe 30m do nowego sąsiada) pociągnęli ze świnki skarbonki, podpisali umowę z gminą o refinansowanie a gmina nam odda .....na moje pytanie kiedy? powiedział, że dowiem się jak będę podpisywała umowę, bo sami nie wiedzą - więc wg mnie na Św. Dygdy - na co Pan się obruszył - nie po raz pierwszy już zresztą

 


4. Warunków do wodociągu sąsiada nie dostaniemy, bo JEST NIE JEGO - CZYLI DYREKTORA

 


5. Jeżeli tak stawiamy sprawę - jak stawiamy - to w ogóle nie powinno dojść do przekształcenia tych gruntów na budowlane i nie powinniśmy się tam budować - i tu mnie facet powalił ( ten z wod-gaz), bo nie wiedział nawet, że przekwalifikowanie terenu było Uchwałą Rady Gminy w momencie uchwalenia planu - i guzik powinno to jego obchodzić i mnie też, bo byłam wówczas jeszcze na studiach a działkę kupiłam jak kilkadziesiąt nowych domów było już wybudowanych - no ale cóż ...tonący brzytwy się chwyta, w tym wypadku NIEWIEDZY

 


6. Dyrektora nie obchodzą formy rozliczeń między sąsiadami za wybudowane sieci - jak mamy z tym problem to podpowiedział, żebyśmy się po wsi przeszli i popytali innych jak się rozliczali , a na stwierdzenie małżonka inwestorka już bardzo wzburzonego ,że powinno go to interesować, bo z ich bałaganu sytuacja ta wynikła i co jak sąsiad się obrazi i zgody nie da " No to ma Pan problem" - odpowiedział odkrywczo dyrektor - ....a ja myślałam , że to ludzie na poziomie.

 


7. Następnie skierował nas do wydziału inwestycji o zapytanie czy kasa w gminie jest przewidziana na kanalize itd. - poszliśmy i gościa wybrechtali, że w ogóle nas tam posłał :) (nawiasem mówiąc jak on chce pracować, jeżeli nie wie czy kasa w budżecie gminy na jego sprawy jest przewidziana?)

 


8. Kolejnymi drzwiami był wydział Ochrony Środowiska - w którym "zwracają" kasę za położenie sieci - grzecznie czekaliśmy aż PAN odpowiedzialny za te sprawy skądeś wróci i nas niezbyt ochoczo przyjmie.....a przyszedł sam kierownik - którym okazał się kolega mężusia inwestorusia z ciśnieniem 160/100 Kolega powiedział, żebyśmy do 4 tygodni z zadymami się wstrzymali, o warunki nie występowali, bo trwają prawne rozstrzygnięcia TEJ SPRAWY

 

 


A późnym popołudniem dowiedzieliśmy się, że budujący się inwestorkowie od stony głównego kolektora, ciągną sobie w dróżce do naszej chatki kanalize, za odcinek której - w metrach będzie tego 50 - zapłacą firmie z zewnątrz 30 000 zł - i mają o zwrocie kosztów przez gminę coś zapisane, ale nie wiedzą co i kiedy - no ale tak to jest, jak się ma kapuchę z sadów, beztrosko mozna kopać...... takiej z geodezji niestety nie ma.....

YreQ

smutno mi Boże

 

 


W niedzielę jadąc za Wrocław po córkę, pomyślałam, że nawet mi należy się odpoczynek od zakupów budowlanych - cement, cegła itd. Choć na chwilę chciałam oderwać się od brudnej roboty i zagościć we wnętrzach już urządzonych i podumać, co by tu później - nie wiadomo jeszcze jak później , bo roboty na budowie wleką się jak nie wiem co - do domu wstawić.

 

 


Wyjeżdżając z Legnicy nie wiedziałam jeszcze o wypadku pielgrzymów, oglądanie mebli trochę mnie odstresowało, ale jak już późnym popołudniem zobaczyłam zdjęcia z wypadku - to beznadzieja ogarnęła mnie na powrót.......

 

 


Jadąc do Wrocka pstrykałam sobie z samochodu zdjęcia - przy A4 rozpościerają się pola słoneczników:

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img204.imageshack.us/img204/5560/dsc03728bdc0.jpg

 


W salonie meblowym - no cóż ceny mnie poraziły........

 


Z daleka ujrzałam śliczną szafkę do łazienki - tudzież kibelka - a cenę odczytywałam z odległości 10 cm odliczając zera .... ta szafka z lustrem - bez umywalki - kosztowała 14 tys. zł

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img300.imageshack.us/img300/5978/dsc03756axk1.jpg

 


A jak przy cenach jesteśmy - to najdroższe krzesło do stołu kosztowało prawie 900 zł za sztukę - zdjęcia nie zrobiłam.

 

 


Spodobał nam się za to kolonialny stół - coś ok.3000 zł a do tego krzesła po 600 zł - ale, ale.........przestałam robić na te ceny takie oczy bo i tak do mojej jadalenki on nie wlezie o saloniku nie wspomnę ( a może pojadę do domu z kreda i metrówką i sprawdzę )

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img530.imageshack.us/img530/5668/dsc03772alm9.jpg

 


Szafeczka do kuchni na ściankę między oknami suuuper by mi pasowała, gdyby nie jej cena : 550 zł - zdjecie zrobione, zobaczymy ile stolarz zawoła a ja sobie pomaluję - a jak mnie przypili to może nawet sama taką sobie zbiję

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img521.imageshack.us/img521/9697/dsc03767bam8.jpg

 

 


A oto komplet do saloniku - takie niby nic - ale nam sie baaaaardzo spodobał, inwestorkowi nawet nie przeszkadzało, że zagłówków nie ma ( i jak uwali się z pilotem w dłoni )

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img64.imageshack.us/img64/7303/dsc03749adb3.jpg

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img64.imageshack.us/img64/952/dsc03750aiv8.jpg

 


Na sam koniec, po kilku godzinach chodzenia i oglądania, "achach" i "ochach" i wątpliwościach czy starczy kasy,i że prędzej my się wykończymy, zanim zdąży nas wykończyć WYKAŃCZANIE......... padłam zmęczona a inwestorek mężem zwany - nie omieszkał tego nie wykorzystać i moje błogie lenistwo, RELAKSACJĄ PRZEZE MNIE ZWANE a prościej odpoczynkiem w zaciszu staroci....................... uwiecznił na fotce do rodzinnego albumu

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img73.imageshack.us/img73/2584/dsc03774blu7.jpg

YreQ

Kolejny pracowity dzień.

 

 


Na działce byliśmy już o 8.00 - po tym jaką burzę zafundowały nam niebiosa wczorajszego wieczora - jechałam tam z duszą na ramieniu - nękały mnie wewnętrzne pytania:

 


a czy komin jeszcze stoi, a jak stoi , to czy wichura nie zerwała jego "płaszczyka" i woda deszczem zwana nie leje mi się wprost na pierzynkę z wełny mineralnej?

 


a to, czy ulubione brzozy, do których trzeba tulić się na wiosnę, bo to zdrowo, nie przytuliły się tym razem do szalowanego stropu?

 


a to, czy to, a to tamto........

 

 


Szczęśliwie dojechaliśmy, a ja po drodze nie zwariowałam....ekipa - remontowo budowlana, jak ją zwę - już szalała. W dosłownym tego słowa znaczeniu......... znów byli od 4 rano - bo " po południu pani Agnieszko ma padać" .............

 


a szlała , gdyż w tym rozpędzie OSIŁKI nie zauważyli, że stemple mieli w dwóch wymiarach - 3 m do wszystkich pomieszczeń i 4m do pom.gospodarczego ( bo jest niżej ) i pod balkony ....no i do pomieszczeń zaczęli sobie docinać z tych 4 m - a tu wpadła kierowniczka budowy ( jak nazywa mnie mój mąż ) i PIŁY STOP krzyknęła.......a tak dobrze im szło

 

 


Dopiero po chwili zagrodę obeszłam i stwierdziłam, że szkód piorun - bez odgromówki na DOMU - nie zrobił, a w skrzynce mam już zamontowany licznik - tak jak kierownik posterunku energetycznego w Chocianowie obiecał - tak zrobił i chwała mu za to, a w poniedziałek dostanie OSOBISTE TELEFONICZNE PODZIĘKOWANIA OD KIEROWNICZKI BUDOWY, A CO

 

 


Zatem moi drodzy, prócz prądu w sobie , mam również i własny na działce.

 


Jeszcze tylko woda i siusiu ( czyt. kanalizacja) i będzie można pierwszą parapetówkę robić

 

 


O 9.00 usłyszeliśmy : " Szczęść Boże" od płotu- to kierownik budowy przyjechał, posprawdzał, omówiliśmy różne nurtujące mnie kwestie i ma być na działce we wtorek. Budowa domu na zasadzie wspólpracy BAAAARDZO MI SIĘ PODOBA :)

 

 


Poza lasem przed działką, za działką, na działce.......... po deszczyku wyrósł mi las również w domu, wygląda tak i będzie jeszcze zagęszczany.

 

 


Po lewej -wejście do przedpokoiku, a vis-a-vis chłopcy ...przez kuchnię w jadalni - przed śniadaniem byli skubańcy

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img405.imageshack.us/img405/9081/dsc00112acu9.jpg

 


A tu moja ekipa z jej szefem na pierwszym planie - panem Jankiem

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img524.imageshack.us/img524/4130/dsc00113aeu4.jpg

 


Komin stoi, las rośnie i myśli, że będzie miał bliżej do kiminka

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img395.imageshack.us/img395/8073/dsc00114acw0.jpg

 


Widok z "salonu" na jadalenkę

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img101.imageshack.us/img101/1533/dsc00115bie6.jpg

 


A tutaj - ekipa - oj niektórzy to się lubią fotografować - a na prawo MĄŻ kierowniczki budowy.

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img19.imageshack.us/img19/6377/dsc00118bcm7.jpg

 

 


A że nie samą budową człowiek żyje - to teraz przepis na leczo, które jadłam na obiad

 

 

 


Leczo wg. przepisu kierowniczki budowy:

 


- cebulę, kiełbaskę i pieczarki pokroić i podsmażyć na niewielkiej ilości oleju ( może być bez kiełbaski LUB bez pieczarek )

 


- paprykę - trzy kolory ( może być jeden )- pokroić w kostkę i dodać do garnka powyżej

 


- pomidory - pokroić i dodać powyżej

 


- cukinię - obraną i wypestkowaną - pokroić w kostkę i dodać powyżej

 

 


POWYŻEJ - CZYLI DO JEDNEGO GARA

 


ILOŚCI PRODUKTÓW - obojętnie ile wszystkiego - zależy, czy gotujesz tylko dla siebie, dla rodziny, czy pułku wojska - bądź wygłodniałej ekipy budowlanej

 

 


Do tego:

 


- sól, pieprz, odrobinę carry i czosnek, czosnek, czosnek - wrażliwi mogą BEZ.

 


- koncentrat pomidorowy do smaczku.

 

 


Smacznego życzę

YreQ

A na osłodę dnia kiepsko rozpoczętego - PRZEPIS NA MUFINKI.

 


SYPKIE WYMIESZAĆ RAZEM :

 


-250 gr mąki

 


- 2 łyżeczki proszku do pieczenia

 


- 2 łyżeczki sody

 


- 175 gr cukru

 


- 3 łyżki kakao

 


- 150 gr groszków czekoladowych

 

 


PŁYNNE ROZTRZEPAĆ:

 


- 250 ml mleka

 


- 90 ml oleju roślinnego

 


- 1 łyżeczka wanilii

 


- 1 jajko

 

 


Płynne dodać do suchych, wymieszać, napełnić papierowe foremki w blaszce do połowy i piec 20 minut w temperaturze 200 stopni.

 

 


Smacznego

 

 


No i fajnie, gdyby do mufinek w dniu takim jak mój, wpadła przyjaciółka z butelką czerwonego, słodkiego wina............................

YreQ

No i co my tu mamy ?

 

 


W zasadzie nic, co mogłoby pocieszyć.

 


Wczoraj po południu pojechaliśmy do Wrocławia, aby obejrzeć i podotykać drzwi wejściowe Stobrawa. http://www.stobrawa.pl/" rel="external nofollow">http://www.stobrawa.pl/

 

 


Cieszyłam się jak dziecko.

 

 


Co naszukaliśmy się tej ulicy to już nasze.

 


Wcześniej dzwoniłam do pana, który te drzwi robi, chciałam podjechać i zobaczyć jak wyglądają i podotykać też, pan na to, że bliżej mi będzie do sklepu we Wrcku. No ok.

 


Dzwonię do sklepu,w celu zasięgnięcia informacji, no bo na darmo jechać nie będę- UPRZEJMA Pani mówi, że i owszem drzwi na stanie są, ale nie królewskie, te będą w tygodniu. No ok.

 

 


Jadę z przyświecającą mi myślą, że skoro wszystkie na obrazku ładnie wyglądają, to jakość ich też powinna być porównywalna.

 

 


I co się okazauje na miejscu ?

 

 


Sklep nie jest sklepem ani salonem w powszechnie rozumianym tego znaczeniu - stanowi go zaś BIURO o powierzchni ( na oko 3,5x 2 m) pozwalającej wstawić biurko na 2 komputerki, 2 krzesełka i 2 młode osoby przeciskające się do nich - w postaci dwudziestoparolatki i młodzieńca wiekiem nieodbiegającego - ludzi, którzy pewno dorabiają do studiów i obce jest im obsługiwanie klientów.

 

 


Co do drzwi - to i owszem były - do jednych, wzór Kentucky, dojście by się jeszcze znalazło, zaś do Teksasa absolutnie, bo dbając o dobro klienta zostały wstawione za wyżej opisane biurko i dociskajace je krzesło wyżej wymienionej dziewanny.

 

 


Młodzież oczy zrobiła zobaczywszy mnie z aparatem i jeszcze większe kiedy spytałam " No i jak mogę je obejrzeć?" No bo przecież przez biurko widać

 


.............. no cóż jak wyglądają po obydwu stronach nie powiem, jak działa klameczka z zameczkiem - nie powiem, skrzypią czy nie skrzypią - nie powiem, metaloplastyka w Teksasie czy pożądnie zrobiona czy na słowo honoru - nie powiem, jak wykończona jest ościeżnica nie powiem..............

 


a co powiem? - Powiem jak bardzo się wkurzyłam

 

 


Dostając informacje przez telefon, że jest to sklep - sądziłam, że powierzchniowo sklep też będzie przypominał i drzwi będzie można obejrzeć z każdej strony i sprawdzić jak się otwierają........

 


Okazało sie, że moja wyprawa była nieporozumieniem...........tak samo jak bytność tego biura w tamtym miejscy. Dojazd masakryczny, w nowo budującym się bloku, w dodatku otoczonym dookoła płotem z tabliczką i napisem - " Wjazd tylko za zgodą zarządcy" ......no i to mogłam właśnie sfotografować

 

 


Młodzi prowadzą sprzedaż drzwi Porta, te ze Stobrawy zostały im dorzucone, więc może dlatego ich zainteresowanie było mniej niż żadne.

 

 


No ale nic to, pomyślałam wieczorem nastawiając budzik na 7 rano.

 


Wstanę i ogarnę mieszkanie, bo dziś przychodzą pierwsi klienci w sprawie kupna.

 

 


Wstałam.............. i od 7 rano zbierałam wodę, bo UPRZEJMY sąsiad z góry UPRZEJMIE chciał mi pomóc w sprzątaniu i zalał mi całą łazienkę. Woda lała się wszędzie..... ........ i w te upały jej dźwięk nie jest tym, za którym koniecznie przepadam....

YreQ

Tak mnie rozochociło szukanie mebli do kuchni, że dzisiaj poszłam za ciosem i myślę sobie, a może by tak jeszcze jakieś inne mebelki pooglądać?

 

 


I co zobaczyłam? Super witrynę do "salonu" w pięknym kolorze polewy czekoladowej na murzynka .....yyyyhhhhhhhhhmmmmmmmmmm.... za bagatela prawie 5 tys. No może to normalna cena, ale ja dawno tego rodzaju zakupów nie robiłam, więc cena była dla mnie zaskoczeniem.

 

 


Przemierzając alejki z kanapami - na których oka zawiesić nie mogłam, bo nic konkretnego nie było- z oddali wyłonił się super fotel, dla super mężczyzny........ fotel, który każda kobieta mieć powinna......dla przyjemności i dla złości

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img61.imageshack.us/img61/3474/dsc00109akq4.jpg

 


Nie wiem czy "przed" czy "po" złościach i przyjemnościach można by się napić winka z takiego oto stojaka:

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img211.imageshack.us/img211/1430/dsc00110aua5.jpg

 

 


A i krzesełka się do tego znajdą:

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img211.imageshack.us/img211/8941/dsc00111ajc6.jpg

 


Zdjęcia takiej sobie jakości, bo z telefonu.

YreQ

W zwiazku z tym, że rodzina poległa w swych łóżkach, a powietrze ani drgnie, tlen wypalił się w żarze słońca dnia dzisiejszego........to może coś napiszę???

 

 


Kuchennych wariacji ciąg dalszy, bo oto co jeszcze znalazłam:

 


http://www.wfm-kuchnie.pl/" rel="external nofollow">http://www.wfm-kuchnie.pl/

 

 


Chyba jestem marudna.....tzn.konkretna.... a według niektórych przez to marudna.........

 

 


Byłam dzisiaj w salonie meblowym Black Red White.

 

 


Powiedziałam gościowi o co mi chodzi - jesli idzie o kuchnie rzecz jasna - a on patrzył i nie wiem czy kumał, trochę zapisał - a raczej ja wzięłam kartkę i pisałam, on milczał....................., o blaty i uchwyty nie zapytał, ja na koniec: czy "dosprzedałby mi pan dodatkowo dwa fronty od lodówek, prawy i lewy?" zrobił taakie oczy, ja na to, że "wymyśliłam sobie, że nie będę wstawiała zwykłych drzwi do spiżarki w kuchni....................i tu potok słów się ze mnie wylał o tym, jak to sobie minimalnie ściankę przesunę i do owych frontów z tyłu przymocuję zabejcowaną śliczną deseczkę na której będą wieszaczki na CZYSTE ściereczki kuchenne a TAM z kolei bedą zawiasy w owych drzwiach...... i takie tam różne.................a ON milczał....a po chwili, jak już skończyłam ...rozumie się - " NIE WIEM ... jak pani chce to zrobić, ale ja się tego nie podejmę" ....i w tym momencie moje oczy wyglądały na zdziwione

 

 


No bo czego ON się miał podjąć niby - przecież to nie profesjonalne studio kuchenne, meble w paczkach przywożą, a małżonek pod nadzorem małżonki potem je skręca - no i jego przy okazji skręca, że ona nad nim stoi.........

 

 


"Mój sprzedawca" dostał gotowe szafki do wklepania w komputer - i nazywa się ta usługa - "zaprojektuję pani kuchnię". Na to ja, że wiem jak ma wyglądać, tylko nie wiem, ile bedzie kosztować i po to tylko przyszłam, bo cennika szafek do domu mi NIE CHCECIE DAĆ.

 

 


No i nie zechcieli............a pobazgroloną kartkę schował w segregator - musi swoje odleżeć.

 


Fajnie byłoby, gdybym miała program do robienia wizualizacji takiej kuchni, a tak...................tylko marudna jestem.

 

 


YreQ

Coś nie mogę wyjść z tego "13".

 

 


Chłopcy na budowie rozpoczęli - po deszczach i poprawkach naniesionych po poprzedniej ekipie - szalowanie wieńca, co wygląda tak:

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img475.imageshack.us/img475/4530/dsc03724bty8.jpg

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img77.imageshack.us/img77/4408/dsc03714bhc3.jpg

 

 


I komin mi wyrósł - o taki:

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img73.imageshack.us/img73/475/dsc03715bsq3.jpg

 


Tak wygląda salon - z nazwy tylko , bo u mnie to nie SALONY:

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img59.imageshack.us/img59/641/dsc03720ate0.jpg

 


To tyle z rzeczy dobrych, a ze złych.......... ponoć ktoś wszedł mi na działkę i rozwalił 2 szt. pustaków do komina czy to możliwe, czy też chłopakom spadły i nie chcą się przyznać??? Nie chcę się już nad tym zastanawiać, bo kandydata na złośliwca pewno bym znalazła, ale czy ja mam za mało problemów

 


Nie mam pojęcia co sie moglo naprawdę stać, kupione były dokładnie na wysokość komina - teraz nie wiem czy uda mi się je dokupić

YreQ

Mam trochę zaległości, które nadrobię wieczorkiem, poza tym doznania estetyczne jakie wzbudzają poniższe kuchnie, nie pozwalają nic pisać, odbierają mowę i pozwalają jedynie pomarzyć................

 

 


Zatem, co na budowie............. - później, a teraz delektujmy się pięknem kuchni stylizowanych i angielskich..........

 


http://www.arino.pl/k_sty.php?stroid=030" rel="external nofollow">http://www.arino.pl/k_sty.php?stroid=030

 

 


A mam w mieszkaniu taką:

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img232.imageshack.us/img232/3704/dsc03237cny7.jpg

 

 

 


A teraz z chmur na ziemię

 

 


Czy "13" jest pechowa czy szczęśliwa ???

 


Pytanie ......jakby na miejscu , szczególnie w dniu dzisiejszym

 

 


1. Podpisanie umowy przedwstępnej kupna działki.

 


Sprzedający, to człowiek bardzo zapracowany. Zatem jeżeli powiedział już, że możemy przyjechać " w przyszłym tygodniu we wtorek" ,to zgodziliśmy się bez mrugnięcia okiem. Potem dopiero okazało się, że to "13"

 


Umowę podpisaliśmy wpisując " z dnia 14" a były to Walentynki.

 

 


2. Podpisanie aktu notarialnego

 


Co prawda nie "13"-tego ale suma cyfr w dacie - o zgrozo odkryłam to przed chwilą - daje "13".

 


Paragrafów w akcie "13" - na nasza prośbę dorabiano jeszcze jeden.

 

 


3. Pozwolenie na budowę

 


Już to, że długo na nie czekaliśmy było samo w sobie "pechowe" - a tu masz babo czegoś szukała - suma cyfr nr z pozwolonka - daje "13"

 

 


4. Kredyt

 


"wychadzany" od lutego, dostany pod koniec maja, suma kredytu wysoka

 


a i cyferki z niego dodane dają mi "13" - co odkryłam 2 dni temu, tak aby poszukać zaczepki

 


Wykorzystanie kredytu - i tu mój mąż się popisał - dosłownie i w przenośni - zaznaczając w rubryce ilość miesięcy wykorzystania kredytu - a jakże"13"

 

 


5. Dachówka

 


W zeszłym tygodniu zakupiliśmy dachówkę - czyt. odebraliśmy fakturę.

 


Na nasz daszek wyszło prawie 12 palet podstawowej - no ale trzeba wziąć z zapasem - więc kumpelka "13" i tu sie pojawiła

 

 


6. Energia

 


Umowa podpisana na dostarczenie mocy 13kw.........

 


...........a dzisiaj - dnia pamiętnego piątku trzynastego - mąż podpisał umowę o założenie licznika...............

 

 

 


Zaczynam chyba wariować, ale jak tu "nachalnej 13" właśnie nie przypisywać wszystkich czarnych chmur zbierających sie nad nami i naszą budową ???

YreQ

I jak już zabiorę się do pisania, to albo "zejdź", albo" kończ już", albo.... "kochanie wychowałem potwora, jesteś uzależniona" , albo "a może byśmy coś zjedli" - a wystarczy tylko kuchnię odwiedzić............... albo............... no właśnie tak jak dzisiaj po 14, mąż chciał tylko coś sprawdzić i znów cały post w powietrze poszedł A ciężko jest odtworzyć coś co pisane było w przypływie chwili.... :)

 

 


Wszystko, żebym nie pisała.

 

 


Czasami jak siądę, to uzupełniem zdjęcia w postach, gdzie ich nie było - bo wkleić jeszcze nie potrafiłam.

 

 


A za oknem deszczowa jesień........ręce zimne, pranie nie schnie.

 

 


Ekipa narzeka, bo robić nie może, ja narzekam, bo terminy w łeb biorą od samego poczatku - a taka poukładana jestem, mąż narzeka, bo ciągle piszę, dziecko narzeka, że się nudzi, bo u babci tez pada.

 

 


Dlatego z tęsknoty za kolorem, króciutko opiszę co zaplanowałam do domu.

 

 


Okna w obustronnym kolorze orzechowym z Oknoplast Kraków, z szybą antywłamaniową p4 i z orzechowymi szprosami, profil Avans.

 


Bez rolet zewnętrznych, za to ze ślicznymi drewnianymi żaluzjami od wewnątrz, które chronić będą nasze oczy przed słońcem.

 


Podobają mi się okiennice, ale do tak rozmieszczonych okien jak u nas, chyba mogę pomarzyć.

 

 


Brama garażowa segmentowa z tłoczeniem kasetonowym - też w orzechu:

 


http://www.krispol.pl/" rel="external nofollow">http://www.krispol.pl/

 

 


Drzwi zewnętrzne firmy Stobrawa, które mnie urzekły, ale przed kupnem muszę je obejrzeć na żywca, więc w końcu wybieram się do Wrocławia - i moze to nawet będzie w tę sobotę.

 


Podobają mi się królewskie i teksas.

 


http://www.stobrawa.pl/" rel="external nofollow">http://www.stobrawa.pl/

 

 


Elewacja - kolor jeszcze nie wybrany na 100%, ale coś jasnego np. krem, beż, albo jakis niezbyt agresywny żółty z jaśniejszymi lub zupełnie białymi wykończeniami dookoła okien i drzwi. Do tego posłuży albo piaskowiec, albo zobaczymy co....

 


No chyba, że zaszalejemy i uda sie znaleźć jakiś ładny odcień oliwki - do brązów też będzie pasowała. Generalnie kolory jesieni - to moje kolory , ale na coś w odcieniu pomarańczy czy rudego, mąż chyba by się nie zgodził.

 


Jemu generalnie podobają sie ciemne elewacje np. bordowe. Nasz domek nie będzie duży więc myślę , że taka zupełnie ciemna elewacja mogłaby przytłaczać.

 

 


A w środku................

 


Uwielbiam takie rustykalne klimaty, pachnącą wsią kuchnię, czy tynki strukturalne na ścianach - klimaty trochę południowo europejskie..........postarzone drewno, kamień i gdzieniegdzie trochę starego metalu.

 


Nie przepadam za wnętrzami nowoczesnymi, chłodnymi i takimi, kóre całym swym charakterem przypominają muzeum - czyli np. od a do z same antyki.

 

 


Kuchnia wzywa, a raczej mąż szukający do niej drogi, zatem skończę później.

YreQ

Tak sobie siedzę i myślę..............

 


Zastanawiam się, czy ze mną jest coś nie tak, że z ludźmi chcę życ normalnie? Czy w dzisiejszych czasach już nie warto?

 

 


Może ta pgoda mnie tak nastroiła,a może to, że przez nią z mężem przemokliśmy do suchej nitki dzieląc po południu działkę dla klienta.........mokliśmy my, sprzęt i 4 bociany na dachu stodoły.

 

 


A RZECZ DOTYCZY MOICH PRZYSZŁYCH SĄSIADÓW.

 

 


Spokojni ludzie po 50, sąsiadka więcej nerwowa, ale myślałam, że na to nałożyło się wiele nieprzyjemnych spraw. Jakiś czas temu mieli między sobą problemy, sąsiadka też ze sobą, a że byłam jedyną "babką" często pojawiającą się koło jej domu - to kobieta zwierzała się szukając powiernicy. Mi to nie przeszkadzało bynajmniej, bo wiem, że nic tak nie pomaga jak zwyczajne wygadanie sie komuś, kto słucha.

 

 


Nie za bardzo układały się im stosunki z sąsiadami "po drugiej stronie płotu" - pomyślałam, a co będzie jak ci ludzie się kiedyś wprowadzą? ale nic nie mówiłam.....nie wypowiadałam się też kiedy opowiadała, jak to bardzo nie chciała, żeby ci drudzy się tu budowali

 

 


Sasiedzi zaczęli budowę dwa lata temu. "Musieli" sobie wybudować część sieci wodociągowej, do której podpięli się "tamci". Niesnaski wyniknęły na polu finansowym - ci drudzy nie zwrócili sąsiadom części poniesionych nakładów.

 


Minęło półtora roku, w ostatnich dniach to my jesteśmy na tapecie do obgadywania, bo "poprawne stosunki dobrosąsiedzkie" zostały kupione - czyli ponoć się rozliczyli - ale nie pół na pół, tylko - podejrzewam, że przy jednej z kawek - doszli do wniosku, że skoro młodzi( czyli my ) się budują obok, to podzielmy to na trzy.

 

 


O co mi zatem chodzi, zastanawiać się będzie wielu z Was???

 

 


A o to, że nikt z moich sąsiadów nie zauważył, że do ich wodociągu jeszcze się nie podpięliśmy i że nic w najbliższym czasie na to nie wskazuje. A od ponad tygodnia dzień po dniu jesteśmy nagabywani: - kiedy się rozliczymy?

 


Czuję się bardzo niezręcznie, gdyż sąsiadka robi juz tzw. miny, nie odpowiada na dzień dobry - więc głośno czasem po trzy razy krzyczę

 

 


Ale to nic jeszcze..........

 


Szkopuł w tym, że my dostaliśmy warunki do wpięcia do nieistniejącej sieci w drodze gminnej - przed naszym domem - "ich" wodociąg jest zaś z tyłu działki za ogrodzeniem. Dziwne, prawda?

 


Napisaliśmy pismo do gminy, co z tym fantem? Kiedy zatem wybudują sieć, ewentualnie, gdzie mamy się wpiąć?

 


Czekamy zatem na odpowiedź, sąsiedzi o tym wiedzą ale nie rozumieją.

 


Dla mnie ich roszczenia w takiej sytuacji - czyli braku uregulowań prawnych - pachną lekko wyłudzeniem

 

 


Czyżby wyczuli, że naiwni jesteśmy ?- opowiadałam im w dobrej wierze, jakie problemy mamy z ekipą - z resztą sami też widzieli w jaki kanał nas ta ekipa wpędziła......

 


W marcu z mężem stwierdziliśmy nawet, że skoro mamy sąsiadować ze sobą przez najbliższe kilkadziesiąt lat, to na ZASADACH DOBROSĄSIEDZKIEJ PRZYSŁUGI, żeby niepotrzebnie nie tracili kasy, zrobimy im za friko inwentaryzacje powykonawczą budynku. I było ok.

 

 


I jakież oczy mój mąż zrobił w sobotę- podczas kolejnej rozmowy o wodociągu - jak się dowiedział, że skoro nie chcieliśmy od nich kasy (a nie wzięliśmy, bo uważałam, że to żenada, że ja nie zbiednieję a im się przyda i zostało im w kieszeni 800 zł), to oni nie będą się upominali o partycypowanie przez nas w kosztach zasypania tłuczniem paru dziur w gminnej drodze. Tyle tylko, że dziury zrobiły auta dowożące im materiał na budowę i było to na półtora roku przed zakupem naszej działki.

 

 


I tym samym przestało być miło. W mojej głowie ich tok rozumowania mi się nie mieści. I nie wiem już czy ja mam dzisiaj słabszy dzień, czy nie ma już granic ludzkiej bezczelności. Może jutro spojrzę na to wszystko pod innym kątem, ale dzisiaj jest mi z tym źle i wypisać się w dzienniczku musiałam.

YreQ

Jeżdżąc po różnych wioseczkach naszego powiatu - z racji wykonywanych prac - zdarza nam się pstryknąć fotki - jeśli wcześniej nie zapomnimy wziąć aparatu.

 

 


Te zdjęcia są dla zniwelowania odbioru paskudnych zdjęć powyżej - i dla tych, którzy lubią zwierzęta

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img236.imageshack.us/img236/1618/dsc01823aee1.jpg

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img49.imageshack.us/img49/7348/dsc01825azl1.jpg

 


I motylki mające się ku sobie

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img507.imageshack.us/img507/2083/dsc03197art9.jpg

 


I ptaszka, który nie bał się obiektywu

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img507.imageshack.us/img507/3365/dsc03204ars0.jpg

YreQ

No i co ? I DOKTOR PAJCHIWO - odpowiada mi mąż na tak zadane pytanie - lub zastanawianie się.

 

 


Ręce mi odpadły - najpierw na działce - a teraz przy kompie, bo.....oj ciekawość pierwszym stopniem do piekła,...............pisałam sobie w ogólnym zmęczeniu tekst w dzienniku - ostatkiem sił sklejam zdania, a że dostałam odpowiedź do komentarzy, chciałam przeczytać.........i.................długie moje zwierzenia poszły mi w powietrze

 

 


Dlatego teraz będzie w telegraficznym skrócie:

 


1, Ekipa na budowie poprawki nanosi

 


2, A Aga z Irkiem drewno nosi .

 


Musieliśmy wnieść 1,5 kubika 6 m desek, 200 stempli 3 m do szlowania i 50 szt.kwadraciaków - które wniósł nasz majster, bo mu się baby - czyli mnie :) - żal chyba zrobiło.

 


3,Do tego przywieźli mi płyty OSB do szlowania, ale te wnieśli już mężczyżni.

 

 


Zatem bilans jest taki, że rąk nie czuję, chce mi się spać i dłuuuuuuuuuuugi dzisiejszy dziennik mi zjadło A taki był ładny.......

 


Do budowy wnoszę swój wkład fizyczny również - poza umysłowym rzecz jasna.

 

 


Tak wygląda drewienko długo wnoszone i pięknie poukładane:

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img63.imageshack.us/img63/4481/dsc03680asf9.jpg

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img299.imageshack.us/img299/6256/dsc03681art8.jpg

 

 


A tak wyglądają fuszerki mojej starej ekipy budowlanej, która wiele krwi mi wypiła.

 


Wklejam te zdjęcia niechętnie, ale obiecałam, że będą, więc proszę.

 


Poza tym .... mam cichą nadzieję, że uczulę innych budujących ...nie na czujność, bo ja czujna byłam, ale na KONSEKWENCJĘ I WIARĘ W SIEBIE, walczcie o swoje i NIE dajcie się wmanewrować - nawet , gdyby wasze rządania miały skończyć się rzuceniem łopat przez murarzy.

 


Nanoszenie poprawek jest dłuższe niż poszukanie nowej ekipy......

 

 


Nadproża na jednym poziomie:

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img67.imageshack.us/img67/1529/dsc00091asd2.jpg

 


Puste nadproża:

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img63.imageshack.us/img63/7104/dsc03632asl6.jpg

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img381.imageshack.us/img381/9650/dsc03634aze2.jpg

 


Nadproże i ścięty górą ( 88 cm a wymagany do ościeżnicy 91!!!) otwór na drzwi:

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img238.imageshack.us/img238/5397/dsc03652awh0.jpg

 


Ocieplenie fundamentów - do poprawy

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img233.imageshack.us/img233/9480/dsc03629axw1.jpg


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img412.imageshack.us/img412/2438/dsc03660adw4.jpg

 

 

 


Reszty zdjęć nie wklejam

YreQ

Jeszcze nie zaczęłam dobrze pisać, aj uż muszę opuścić miejsce przy komputerze....zatem rada dla przyszłych budujących - zanim kupisz projekt, kup drugi komputer , bo jak dorwiesz się do dziennika, to na bank mąż będzie za uszami mamrotał: " kończysz już ? wpuścisz mnie?"

 

 


Ogladałam wczoraj cegłę klinkierową i spodobała mi się z Ekoklinkieru - CARMEL MELANŻ - W KOLORZE KARMELOWO - BURSZTYNOWYM...... a że ogrodzenie za parę lat będzie, to na razie może by tak kominy tą cegłą obłożyć - oj ładnie by było :) .........KOLAŻ TOPAZ tez jest super

 


http://www.ekoklinkier.pl/main.php" rel="external nofollow">http://www.ekoklinkier.pl/main.php

 

 


Okna już się robią...........niestety nie drewniane, bo cena przeszła nasze możliwości finansowe. Będą za to plastiki z Oknoplastu Kraków , profil awans w kolorze obustronnego orzecha.

 

 


I w dniu dzisiejszym muszę opuścić miejsce przed komputerkiem.

YreQ

Znów zastała mnie północ.............. dobrze starzy ludzie powiadają, że wyśpi to się człowiek dopiero w trumnie.............

 

 


Przyjechała NASZA dachówka. Mąż umówił się, że wpadniemy w przyszłym tygodniu zapłacić, ale tak go nakręciłam - a wcześniej samą siebie - że pojechaliśmy już dzisiaj. Nie mogłam się doczekać, żeby ją zobaczyć.

 


Z technicznego punktu widzenia - to palety były porządnie ofoliowane, dachówki i gąsiory sztuka po sztuce przełożone kartonikami.

 


Faktura mnie nie zmroziła, bo na taka kwotę byliśmy umówieni - 20280zł- choć nie powiem, jakoś dziwnie takie sumy się wydaje - szczególnie, jak się nie ma doświadczenia :)

 


Na dachu będziemy mieć INNOVO 12 BOGENERA - ciemny brąz angoba.

 


http://www.bogener-dachziegel.de/index.php?content=p_1_1_0" rel="external nofollow">http://www.bogener-dachziegel.de/index.php?content=p_1_1_0

 

 


A gąsior - oj był z nim dzisiaj ubaw, ale o tym jutro - wygląda tak:

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img507.imageshack.us/img507/9611/dsc03677agz0.jpg

YreQ

Udało się

 

 


Pierwszym sublokatorem, a raczej dzikim lokatorem okazała się być ta oto jaszczurka.

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img409.imageshack.us/img409/7421/dsc01793arj5.jpg

 


Kiedy indziej znów mąż wypatrzył na sąsiedniej działce boćka ( nie wiem czy go będzie widać na zdjęciu - twierdząc, że jegomość pomylił adres, bo miał przyleciec do nas .............. no więc cały czas czekamy.

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img158.imageshack.us/img158/4015/dsc00085ik1.jpg


Shot with http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=K750i&make=Sony+Ericsson" rel="external nofollow">K750i

 

 


Działka po ogrodzeniu zimną zimą tego roku i ciepłą zimą tego roku również pięknie wyglądała ( a ja jestem samochwała )

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img69.imageshack.us/img69/767/dsc03086ain8.jpg

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img69.imageshack.us/img69/7074/dsc02927aqq4.jpg

 


Jak zaczęli wznosić mury - serce też rosło z dumy - ale jak się później okazało... do czasu

 

 


http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img63.imageshack.us/img63/2263/dsc03572arw8.jpg

YreQ

Muszę już wyleźć z tego co było, bo lepiej czytuje się chyba to, co aktualnie na budowie się dzieje.

 


Lista rzeczy spartolonych jest dłuzsza niz to, co da się jeszcze poprawić, więc do poprawy są:

 


1. Nadproża - do zdjęcia i one i cegła na nich leżąca i wypełnienie ich betonem. Oczom wczoraj nie wierzyłam widząc jak murarz zdejmuje je tak sobie, bez wysiłku i rozkuwania. Przez dwa tygodnie, to co poprzednicy nazywali zaprawą - zupełnie nie związało - poza tym było tego co kot napłakał. Można było się oprzeć i polecieć

 


2. Do odkopania i poprawy całe ocieplenie fundamentów

 


3. Na ile się da, to wyrównanie ścian - ostatnią niestety tylko warstwą - a potem to tylko tynkarze dobrze zarobią.

 

 


Brakuje przewiązań ścian, 7 cm na przekątnych ( kierownik chodził z murarzem po ścianach i mierzyli ) estetyka też wiele do życzenia pozostawia

 


Na szczęście nie grozi nam katastrofa budowlana. Ale po kieszeni da....i ile nerwów było

 

 


Kupiliśmy wczoraj płyty OSB do szalowania - i ponad 3800 poleciało.

 

 


Kończę tekst po bajce , bo dopiero wróciłam z budowy. Ludzie mam nadproża ........... i się trzymają ........i wejście do domu i garażu już widać . Dom powoli zaczyna nabierać kształtów, a co za tym idzie - pora żeby zagościł na powrót optymizm. Jak to niewiele kobiecie do szczęścia potrzeba.

 

 


Jutro jedziemy po "kwadraciaki" i deski do szalowania i ........... zobaczyć - i zapłacić juz też - naszą dachóweczkę, na którą czekaliśmy 2 miesiące, a dostać mogliśmy po znajomości

 

 


Generalnie ciężko z towarem na naszym terenie. Próbowałam ściągnąc z Wrocławia Siriusa 13- Ruupceramiki- brązową angobę - ale się nie udało. Roben jakoś w kwietniu wstrzymał zamówienia, więc skoro drzwiami nas wywalili, to weszliśmy oknem - przez tydzień chyba znajomy załatwiał u samych dyrektorów ( kolesie :) ) realizację zamówienia - normalnie nie można było kupić, chyba że jakiś pracownik wziąłby na siebie - ale potem byłby problem z rozliczeniem faktury w banku. Poza tym wątpliwe było dostanie jesiennego liścia, który nam się podobał. Daliśmy więc spokój ....ale widząc jednocześnie ZAGROŻENIE, że przez brak dachówki nie pokryjemy domu do zimy - a więźba zamówiona - to kumpel, który miał zamówione już 3 auta z Bogenera - zamienił nam zwyczajowo w tej dostawie kolor - i zamiast jakiejś ceglastej, skorygowali zamówienie na ciemny brąz angobę.

 

 


I musze kończyć, bo mąż wywala mnie sprzed komputera, a drugiego jeszcze się nie dorobiliśmy.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...