maj maj maj a tu tak zimno .......
Dziś troszeczkę popiszę o odczuciach, myślach, opiniach tych związanych z budową i nie tylko.A tak to w życiu bywa, że czasem trzeba się zatrzymac i pomyślec/ o wszystkim i o niczym
Kiedyś jak byłam mała ( bardzo mała i niedojrzała ) to myślałam sobie ,że nie będę tak jak inni, gonic całe życie za dobrobytem, za dorabianiem się czegoś.Myślałam sobie, w swoim dojrzewającym rozumku,że dorośli są jacyś opętani, bo całe życie tylko praca-zarabianie kasy-wydawanie i znów praca i tak w koło, aż całe życie przeleci Ci przez palce.Myślałam sobie po co to, skoro i tak nie wiem kiedy umrę,nie wiem czy zdążę zrealizowac swoje wszystkie plany.....generalnie jako dorastająca-buntująca się nastolatka chciałam i myślałam, że będzie inaczej.
Dziś pisze dziennik o budowie naszego domu i proszę, jak to życie koryguje nasze młodociane poglądy.Pytanie ,czy to dobra decyzja,bo przecież nie zarabiam 'dużej kasy' nie mam firmy ani bogatej rodziny, a to co mam wywalczyłam też cieżką drogą : najpierw podczas trudnych jak dla mnie studiów na politechnice, potem wybór opuszczenia domu rodzinnego i wyjazd do stolicy,by rozpocząc drogę zawodową ( perspektyw w mojej miejscowości na pracę inną ,niż sprzedawca raczej nie miałam ) No i przyjechałam do Warszawy-wtedy ktoś też mówił,że rzucam się na głęboką wodę,( zmiana otoczenia, prawie nikogo nie znałam,sama w wielkim mieście). Na szczęście nawet z dala od domu, można spotkac obcych i bardzo życzliwych ludzi.Nabrałam tutaj innego doświadczenia,chyba tutaj nauczyłam się naprawdę byc samodzielna.Studia nauczyły mnie, że nie ma takiej wiedzy,której nie można opanowac i której nie można się nauczyc.Warszawa dodała wiary w siebie, zawsze kiedy zmieniałam prace, to była to praca z ogłoszenia,gdzie walczyłam z listą kilkudziesięciu kandydatów. Wynajmowałam mieszkanie i zawsze widziałam, że muszę miec pieniądze na to by siebie utrzymac i to mnie mobilizowało do pracy nad sobą.Myślę ,że trzeba poszukiwac nowych dróg by się rozwijac a nie cofac w rozwoju :).Na początku się bałam tej budowy i do tej pory troszeczkę się boję a już najgorzej jest słuchac tych, co to niby CI doradzają, że źle robisz, że nie podołasz ect...Tak sobie myślę, że ich głosy nie są mi do czegokolwiek potrzebne, może tak mówią, bo sami nie mają odwagi, jak mogą to ocenic skoro sami tej drogi nie przechodzili.Powinnam słuchac głosów tych, którzy tego dokonali, tylko oni mają o tym pojęcie, tylko oni mogą mi doradzic i napewno mogą wesprzec duchowo powstaje jeszcze pytanie po co to ? po co kłopoty na głowę ? po co 'skoro milionerami' nie jesteśmy.Hmmm ,bo warto miec marzenia i realizowac je, dokonac czegoś z czego można byc dumnym, miec ten swój kawałek ziemi.Ostatnio byłam z moim Jackiem na naszej działeczce i tak sobie uświadomiłam, że te drzewka to nasze, że ta ziemia to nasza, że wszystko co tam urośnie to też nasze i nawet ta żabka żyjąca sobie w oczku też już nasza o ile nie znudzi się jej nasze towarzystwo i się wyniesie
Podsumowując: każdy potrzebuje miec ten swój zakątek na tej ziemi, tam można poczuc sie swobodnie, szczęśliwym, regenerowac siły.Myślę sobie,że wogóle budowa to przygoda, jak podróż gdzie ciągle dowiadujesz się czegoś nowego i czegoś o sobie i Twoich bliskich też.Warto miec marzenia i w nie wierzyc, nawet jeżeli wydają się bardzo odległe, bo kiedyś małymi kroczkami napewno uda się je zrealizowac pomimo wyrzeczeń i nie raz stanu załamania. Jestem tego świadoma, że będą ciężkie chwile, tylko o nich to się potem zapomina a przyjemnośc i radośc zostanie. Mam nadzieję, że za kilka lat jak poczytam te słowa to będę z Nas dumna,że się zdecydowaliśmy.Tymczasem biorę głęboki oddech i działam.....Wypisałam się dziś na całego, ale cóż czasem tak lubię.