Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    269
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    350

Entries in this blog

ori_noko

Sąsiadki i koleżanki znalazły wreszcie do nas drogę. :) I co najciekawsze większość pań nie pasjonuje się domem jako całością, ale zaglądają najchętniej do pokoju AGD.

 


To zmobilizowało mnie do podłączenia się do wiertarki przez calutki dzionek. Odkrywam w sobie umiejętności których dotychczas nie mialam Z garażu wyprowadziłam mężowi wygodny regał , tu go przycięłam tam nawierciłam i idealnie zmieścił się za drzwiami w gospodarczym, stara listwa z poprzedniej kuchni powędrowała na ścianę nad pralką, zwiesiłam na niej stary koszyk na naczynia który automatycznie awansował na półkę do chemii, duży półokrągły hak posłuży do zwieszenia składanych krzeseł, odkurzacz znalazł swoje miejsce, mopy i szczotki też. Pod okno poszła też „zwędzona” z garażu wygodna szeroka pólka – będzie miejsce do prasowania, na parapet kwiaty, a garderobę uwolniłam od zestawu koszy na kółkach teraz pranie grzecznie czeka posegregowane na kolory. No pokój AGD zrobił się prawie funkcjonalny, teraz trzeba podobnie dostosować resztę pokoi ….o ile życia starczy

ori_noko

Fantastyczne ostatnia ekipa opuściła nasze gościnne progi. Panowie stolarze których wspólną cechą były lokowane czupryny skończyli mocowanie ozdobnych listew wokół drzwi i dom cudownie opustoszał. Nie muszę już czekać na kolejną falę sympatycznych fachowców. Naprawdę ulga. ..

 

 


Zaczynamy fazę gości. Na pierwszy rzut oczywiście nasi przyjaciele, znajomi i sąsiedzi z bloków, równolegle rodzina . Czekamy na nich drzwi i serca otwarte. Brzmi górnolotnie, ale tu jedynie brakuje nam przyjaciół wśród których mieszkaliśmy do tej pory. Z przyjemnością stwierdziliśmy ze we własnym domu żyje się inaczej. Tym razem inaczej oznacza lepiej. Co nas miło zaskoczyło ? Spokój, przestrzeń, skuteczność DGP, wzrost kondycji całej rodziny (do najbliższego sklepu 1,5 km jest ) błocko i ilość okien do mycia…

 


Z najbliższych prac to małe przemalowanko tam gdzie stolarze, Kloniki i my zostawiliśmy ślady kończyn… okropnie śladowa jesteśmy rodziną.

ori_noko

Kto to jest : inwestor po zakończeniu budowy?

 


To przedłużenie wiertarki Nie miałam pojęcia , że w ścianach potrzebne jest tyle kołków! W trakcie weekendów mąż wierci, mocuje, poziomuje , zakłada w przeciągu tygodnia ja. Nadal bawię się w Silna Zdesperowaną Staruszkę i chyba niedługo stracę wszystkie punkty dodatnie ponieważ i czas gry i cierpliwość mi się kończy . Przetrząsam dom pod kątem znalezienia mocowań do ostatniej rolety. I nie ma. Sama kupiłam, rodzina wypakowała. Gdybyśmy mieli zwierzaka to można by podejrzewać ze zżarł, ale nasz żółw mieszka w zoo i winnych brak...

ori_noko

Odcinek tylko dla ludzi o mocnych nerwach

 

 


Znacie historyczne malowidła naskalne? Chodzi mi o bizony, ludzi z włóczniami , mamuty i inne takie. .. Częstym też motywem używanym przez naszych przodków jest wizerunek dłoni.

 


Nawet jakiś profesor odtworzył technikę wykonania, rozdrobnił skałę, zmieszał z wodą i starannie opluł dłoń z zewnątrz robiąc za ustny aerograf .Otrzymał identyczny efekt jak nasi protoplaści , zrobiono o nim program i tak plując sobie na dłoń zwiększył oglądalność stacji BBC. Same korzyści. Jak to oglądałam zastanawiałam się czy pra-matka tarmosiła swoje pra- dziecko jeśli w świeżo zamieszkałej jaskini zabazgrało na kolorowo ścianę ? Czy jest to dopiero wynalazek współczesny tzn krytykowanie dziecięcej sztuki naściennej zwłaszcza w wyremontowanych pokojach ?

 


Z annałów rodzinnych co rusz jest wyciągana historia jak to jako nieletnie bardzo dziecię wykonałam postać pajaca nad łóżeczkiem ....

 


Zdawałam sobie sprawę, iż nasze Klony są dziedzicznie obciążone. Lubią rysować, lepić , rzeźbić ... W poprzednim mieszkaniu było miejsce które szokowało wchodzących. Mieliśmy dwa skrzydła drzwiowe przy wejściu, antywłamaniowe pierwsze i drugie tzw normalne. Były białe trochę takie bezbarwne aż się prosiły o zagospodarowanie. I tam sobie rysowaliśmy z dziećmi. :) W dalszych planach miała na ich powstać płaskorzeźba z masy papierowej no ale się wyprowadziliśmy...

 


Teraz poprosiłam żeby twórczość ograniczyć do ścian i to pod warunkiem, że najpierw zostanie przedłożony projekt, dla niecierpliwych była opcja naklejenia dużego formatu papierowej płachty i można się wykazywać.

 


Ba posunęłam się dalej i w najbardziej zagrożonym pokoju zaplanowałam i wykonalam helikopter plus możliwość dorysowywania własnych postaci. Synek zgłosił już zapotrzebowanie na smoka który będzie pożerał miasteczko – widoczne z lotu ptaka . Nie ma problemu , ołówek w łapę i do dzieła. Na wszelkie sugestie by móc rysować, naklejać, rzeźbić czy malować na drzwiach ,podłogach, meblach lub ramach okiennych cała rodzina otrzymała surowy zakaz.

 


Niestety możność panoszenia się twórczości na ścianach to za mało dla ambitnego młodzieńca który właśnie wszedł w dostojny siódmy rok życia. Dzisiejszy ranek zaczęłam od oglądania starannego rytu na drzwiach . Praca została wykonana z rozmachem , narzędzie: złamana nóżka od kieliszka a na bokach skrzydła niepełny podpis E..yk. Nie doszłam czemu nie napisał „r” wszak to wymawia , zapewne materia stawiał opór krągłościom litery.

 


Tematem pracy był zamek dwukondygnacyjny ze szpiczastymi wieżami. Nie uwieczniałam na kliszy. Zabrakło mi odpowiedniej dawki hartu ducha.

 


Mąż szczęśliwie pluskał się w wannie i nie słyszał mrożących krew w żyłach wrzasków wydawanych przez niżej podpisaną. Po pierwszym szoku – i nie chodziło wcale o zachwyt nad dziełem- zabroniłam dzieciom ujawniać tajemnicę drugiej strony drzwi eryczkowego pokoju. Pomyślałam że lepiej by współautor wandala nie jechał wściekły do pracy, wystarczy zdenerwowana jedna osoba .

 


Powstały dwa pytania: jak postąpić z młodym barbarzyńcą i z drzwiami ?!

 


Klon zaproponował bym zabroniła mu : oglądać TV przez jeden dzień i jeden dzień szlaban na komputer plus zaoferował pięć złotych na koszty naprawy. Wybrałam opcje boleśniejszą: do końca miesiąca ma absolutny zakaz gry oraz wszelkiego użytkowania komputera oraz przyjęłam oferowane materialne zadośćuczynienie. Teraz pozostała druga kwestia . Komóreczka w łapę , nakłoniłam sprzedawcę dotychczas całkiem ładnych drzwi do przyjechania natychmiast i zabrania z domu wszelkich skrzydeł które muszą być poddane renowacji.

 


Tym prostym sposobem mamy łazienkę, wc, gabinet oraz pokój najmłodszego Klona otwarty na przestrzał. W obu łazienkowych od początku widać było pękniecie lakieru – do naprawienia wada techniczna- w skrzydło od gabinetu któryś wykonawca przyłożył narzędziem , Klonik załatwił swoje sam.

 


Miło znaleźć zrozumienie u innych, pan Drzwi sam ma nieletnią córkę którą przepełnia fantazja , tak więc wysyłał do nas busa w ciągu najbliższych dwóch godzin, zabierając mi źródło irytacji sprzed oczu.

 


Późnym popołudniem oddzwania . Nietaktownie chichocząc w słuchawkę pyta czym są zrobione ryty bo niektóre maja i po pięć milimetrów głębokości, wszelkie inne drzwi wraz z uszkodzeniami to kwestia góra tygodnia, ale Klon będzie musiał żyć w otwartym środowisku przez dobre trzy . Producent jest kawał drogi stąd, a trzeba zrobić nowy kaseton bo w tym przypadku szlifowanie nic nie pomoże.

 

 


Swoją drogą wyjmę mój stary zestaw do rzeźbienia i jak się ociepli wprowadzę synka w tajniki posługiwania się dłutem z naciskiem by używał tego poza domem.. .W części ogrodniczej garażu jest dosyć miejsca na sadzenie roślinek i inne mniej irytujące formy działania.

 

 


Mam nadzieję w każdym razie....

ori_noko

Wracając do Pana Schodka, panowie z tygodniowym acz zapowiedzianym opóźnieniem przybyli, wyładowali dużej urody deski i przez dziesięć godzin tłukli, piłowali, wiercili , kleili , przycinali , tarli i .... zapowiedzieli się na następny dzień od rana.

 


W środę sytuacja nie uległa zmianie. W piątek nastąpił wyraźny zwrot akcji. Miałam wybrać kształt tralek. Hm poprosiłam o najprostsze , schody są ciężkawe , wąskie o intensywnym kolorycie więcej ozdób nie trzeba. W sobotę odwołali przyjazd – samochód im zamarzł - absolutnie wierzę przy tych temperaturach! Podobna zima w Wielkopolsce była sześć lat temu. Kompletnie surrealistyczny obrazek przez zasypane na biało ulice sunęły kobiety ciągnąc na przeróżnych sankach potomstwo . Naszemu Klonikowi bardzo się zamiana wózka na sanki podobała. I te panie mijane po drodze :

 


- Witam! Ale napadało!

 


- Dzień dobry! O jakie wygodne sanki? – łakome spojrzenie na trwałe płozy i podparcie pod plecki.

 


- Och to staroć- właścicielka dobrze wie że ma solidny i dostosowany wręcz do marszobiegów śnieżnych sprzęt - wyciągnęłam od dziadków co ma rdzewieć na strychu – to taka klasyczna pogawędka sprowokowane widokiem młodego półrocznego baszy rozpartego na poduszce w śpiworku i przypiętego szeleczkami do sanek z szerokim wygodnym oparciem

 

 


Teraz nasz basza wędruje z zajęć zerówkowych na własnych pieszochodach wpadając w zaspy z których trzeba go wykopywać bo znika dramatycznie pod pokrywa śnieżną. Zresztą wyjścia po Klona to w tej chwili jedyny legalny powód oderwania się od zabawy w

 


„ Silną Zdesperowaną Staruszkę” . Na czym to polega? Zasady są proste :

 


- Przeprowadź się do nowego domu

 


- Jedna trzecia rzeczy spakuj do staranie oznakowanych i opisanych pudeł i toreb

 


- Jedna trzecią pakują twoi najukochańsi krewni znajomi Królika – ale niekoniecznie pisząc co jest w środku

 


- Ostania część za to została rozpakowana natychmiast po przeniesieniu w nowe miejsce i rozwleczona pracowicie po wszystkich pomieszczeniach wraz z garażem przez każdego z członków rodziny z tobą włącznie.

 


- Osobnym działem są rzeczy z pawlaczy, strychów i piwnic złożenie tymczasowo w nowych garażach, piwnicach , strychach .... ta cześć musi czekać do wiosny no chyba że los Cię tam zaniesie to twardo graj.

 


- Nie zapomnij na każdym pudle ma być napisane do którego pokoju jest przeznaczone (nie mylić z opisem zawartości)

 


- Wynajmij ekipę do noszenia oznacz pokoje kartkami i poproś żeby wszystko od razu nieśli do pokoju przeznaczenia (bez tego nie będzie bonusów – nie znajdziesz jako nagrody niespodzianki w swoim pokoju pudła z zabawkami , a u syna ksiązek do pracy ba bez oznaczeń wszystko mogłoby trafić na swoje miejsce )

 

 


Gra generalnie polega na tym by w czasie nie przekraczającym jednej doby zgromadzić w odpowiedni czasie i miejscu potrzebne rzeczy wtedy możesz przyznać sobie punkty dodatnie, licząc że i na starość będziesz równie dzielna.

 


Natomiast jeśli zaczniesz krzyczeć lub płakać to odpadasz z gry i pozostanie ci tylko banalne szukanie wszystkiego bez elementów rozrywkowych , a to już wcale nie jest przyjemne.

 


Wracając do opisu gry to zaczynasz oczywiście od liczby oczek sześć! Z tym ze to najczęściej źle nastawiony budzik potomka , który jeszcze nie umie wymierzyć czasu potrzebnego na pokonanie nowej drogi do szkoły wiec nie budzi się na żaden sygnał za to ty raczej tak.

 


Więc startujemy :

 


Poranek , szósta i cała rodzina tłoczy się nad tobą domagając się : białej koszuli, skarpetek, rajstopek (czemu on nagle chce chodzić w rajstopkach ?!) granatowej bluzy i kanapki na drogę. Gracz ma godzinę na obudzenie się, umycie, rozpędzenie zbiegowiska, postawienie rodziny do pionu , podanie przybliżonej lokalizacji poszukiwanych przedmiotów, zbiegniecie na dół odnalezienie wszystkich przedmiotów potrzebnych do zrobienia śniadania i zanurzenia spragnionego dzioba w wiadrze kawy. :)

 


To generalnie nie jest takie trudne, później do czasu powrotu najbliższych szukasz przedmiotów na własny użytek zwłaszcza tych które chcesz oczywiście ...schować. Niezłe wariactwo.

 


Szanse przeżycia zwiększają się z każdym dniem pod warunkiem że podczas wyprawy po najmłodszego Klona życzliwe i pracowite rączki nie zmienią ci świeżo wypracowanego układu.

 


Do zabawy wciąga się cała rodzina, ty ze swadą odpowiadasz :

 


- Nożyczki i nitka? Prawa duża szuflada od drzwi...’

 


- Mamamaaaaaaaa tam są deski do krojenia! - Skleroza? To któryś z domowników poczuł też wenę twórczą i pamiętając w którym meblu poprzednio występowały poszukiwane artykuły odniósł je tam z poświeceniem i starannością. No mówię wam jest sporo radości po przeprowadzce.

 

 


Jeżeli przez tydzień nie nawrzeszczysz na rodzinę, nie zaczniesz brzydko się odzywać, robić min, popłakiwać i oszczędzisz sobie tym podobnych zachowań to jesteś naprawdę silna i zdesperowana możesz startować dalej jak nie to weź wolne , cos na uspokojenie i zrób plan dalszych działań bo zginiesz przygnieciona zwałami dobytku.

ori_noko

Minął tydzień „na swoim” oczywiście forum miało gremialnie racje to jeszcze nie koniec działań budowlanych. Cały czas straszyły nas schody: bez poręczy , stopni najgorszy to ten brak zabezpieczeń. Efekt? Cała rodzina wędrując blisko ściany wysmarowała łapkami klatkę schodowa szybciej niż ja pisze te zdania.

Pan stolarz schodowy dla odróżnienia od stolarza od drzwi nazwę wiec go pan Schodek, w każdym razie właśnie on ze swoją ekipą już pewien czas temu zdjął szablony i wyruszył w nieznanym kierunku (Rybno Wielkie) by przekuć zamysł na drewno. No i przy okazji dowiedziałam się że niepotrzebnie robiliśmy betonowe stopnie. W panu Praktycznym można zrobić piękne drewniane lekkie schody. Szkoda.

 

Uwaga potomni: wasz Kierownik Budowy (najczęściej architekt ze stosownymi uprawnieniami) powinien wam zwrócić na taki drobiazg uwagę. Rzadko które budynki muszą mieć żelbetonowe schody w środku! Co ciekawsze koszt obłożenia tego paskudztwa jest taki sam jak wykonie prostych schodów z dobrego gatunku drewna. A kiedy warto iść na takie rozwiązanie? Jeśli chcemy mieć na stopniach płytki lub wiemy ze kasy ni jak nie starczy i wtedy tymczasowo można ciąg komunikacji parter – poddasze wyłożyć wykładziną, pomalować farbą i spokojnie stopień po stopniu czekać na lepsze czasy. Potomni nie powtarzajcie naszych błędów. Dążmy by pan Praktyczny mógł mieć przydomek Praktycznie ... Doskonały.

ori_noko

Ostatnia beztroska kąpiel ...od jutra - szambo. Przeniesione połowa dobytku. Co za szczęście że wynajęliśmy krzepkich panów, jak dziś stargali popakowane w zgrabne małe kartoniki :

 


książki, książki, książki, ubrania, półki , regały , półki, trzy szafki i dla odmiany regały i książki z pokoi dzieci to po dwóch obrotach dostawczym mercedesem mieli dość.

 


Jutro łóżka, biurka, komputer i pozostała elektronika. Wniesienie tych rzeczy zajęło nam 10 lat, wyniesienie dwa dni. Zadziwiające.

 

 


Jutro dzieci maja ze szkoły przyjść do domu a nie do mieszkania – fantastycznie. Dziś wieczorem jeździliśmy miedzy jednym lokum a drugim – okazało się że z rozpędu wywiozłam do południa podręczniki i zeszyty młodych naukowców oczywiście niezbędne do przerwania kolejnego dnia w placówce edukacyjnej. W przyszłym tygodniu to będzie jazda z odnalezieniem wszystkiego .....

ori_noko

Ostatnie chwile dostępu do netu. Jutro wybija godzina zero – ciężarówka z ciężarowcami zamówiona czas się przenosić. Prawdę mówiąc te osławione ostatnie chwile trwają dla mnie od kilku dni i są dosyć meczące.

 

 


Wczoraj praktycznie już przemieszkałam cały dzień w domu. Od rana do wqieczora przyjmowałam z honorami stolarzy i ekipę od osadzania drzwi. Pierwsi to trzy rosłe , lokowane, ciemne i ewidentnie spokrewnione typy.

 


Pan Loczek zagląda uśmiecha się i pyta: czy tu to tu? - He he przypomniał mi się gość który chciał mi na etapie fundamentów zostawić betoniarkę na budowie w ostatniej chwili uwierzył mi końcu ze ulica się zgadza ale sprzęt ma zostawić gdzie indziej. – radośnie potwierdzam : jak pan do drzwi to tu to tu .

 


Za nim wchodzi duplikat w odrobinę jaśniejszym odcieniu włosów, trzeci też uderzająco podobny , patrzę wyczekująco może za drzwiami jest ich więcej? Łeee skończyli wchodzić. Przynoszą super maszyny do ciecia listew przy drzwiach i jakieś hebel i poziomnice i młotki i kuferek ...W ciągu 20 minut w wysprzątanym domu panuje duch dobrze urządzonej stolarni- z wiórami we włosach włącznie. Po mojemu – bałagan.

 

 


Za nimi nadciąga chmurna ekipa skuwaczy. Mają usunąć ślady swojej fantazji. Panowie z ponurym wyrazem twarzy pracowicie usuwają fale , falki gipsowe wraz z tajemniczymi progami uniemożliwiającymi wyjecie drzwi z zawiasów i inne takie dziwne rzeczy które pracowicie rzeźbili wcześniej przez trzy dni!

 

 


Hm drzwi bez fantazji gipsowych wyglądają normalnie. Panowie Stolarze przycinają, wiercą mocując listwy ozdobne . Teraz to widać ze drzwi nabrały ogłady !!! Szczęśliwie mamy proste ściany i tylko w jednym przypadku przyjdzie mi robić obróbkę silikonem akrylowym. Cieszę się ! Już widziałam oczami wyobraźni jak pracowicie oblepiam taśmami i w napięciu nanoszę silikon na wszystkie dziesięć par drzwi . A życie jest takie krótkie! Jednak z pełnymi okrzykami zachwytów nad wykończeniami drzwi poczekam aż i od wewnątrz będzie już wszystko zamocowane.

 


Z korytarza futryny były licowane z murem wiec tu zrobić bajer nie było trudno , od strony pokoi to będzie mistrzostwo. Jednak listwy wewnętrzne przyjdą dopiero za dwa tygodnie. Żeby było zabawniej chcieliśmy od początku dać odpowiednio szerokie futryny (na pełna grubość muru), jednak to okazało się zdecydowanie droższe niż mocowanie później listew plus praca za to. Dziwne, ale tak wychodzi.

 


Wracając do opisu prac, panowie w loczki w każdym pokoju zrobili co należy wraz z okropnym bałaganem, szczęśliwie z lekka ale zawsze po sobie zamietli.

 


Ekipa Skuwaczy uprawia działalność na „dzięcioła” i też bez zbędnego zaangażowania usuwa ślady. Już po dwóch godzinach przestają się boczyć na siebie, na mnie , na szefa i na drzwi. Mętnie tłumaczą że nie wyjaśniono im co mają poprzednio robić wiec robili co mogli. To prawda! Było minęło – teren przygotowany.

 


Nigdy jeszcze tyle w życiu nie sprzątałam . W poprzednim życiu byłam mopem czy co? Zainwestowałam w ściereczki które ściągają brud bez detergentów. Sprawdzają się! Dzięki temu będą skutki tylko alegii na pył bez dodatków na środki czyszczące

 

 


W kuchni pojawiły się pierwsze kubki , czajnik, herbata, kawa itd. pełen koszyczek naczyń przytargany z domu. Inauguracja płyty gazowej. Kuchenka przestronna nie jest, ale da się pracować. Czas na mocowanie plastików na gniazdkach i lampy na zewnątrz i czujki od strony ogrodu i ...czas powędrować , elektryk nie ma kluczy a szkoda żeby marzł.

 

 


Aaaa jak panowie juz się mieli zbierać to mi się przypominało ze wszystkie skrzydła szuraja o podłogi. Mocujacy drzwi zostawili miejce na polożenie paneli a nie deski wiec trzeba było teraz heblowac co nie co.Trzy szurnięcia od spodu i drzwi chodzą jak złoto. I bardzo dobrze !

ori_noko

Oczywiście plany swoją drogą, a życie swoją. Z bólem stwierdziliśmy, że nie damy rady sprostać przeprowadzce w wyznaczonym terminie . Trzeba drugi raz pociągnąć kolorem parter, na biało kuchnię i pokój AGD. Nowy termin to koniec następnego tygodnia.

 


Jutro barwy już będą już w całym domu na gotowo, z rana trzeba spokojnie i subtelnie silikonem uszczelnić brodzik i wannę. Wymieniałam silikon z białego na jaśminowy – pod kolor fugi.

 


Dziś natomiast królowałam z pistoletem w dłoni strasząc wszelkie niedoróbki w podłodze i przy futrynach. Kiedyś kit drzewny był sprzedawany w puszkach , nabierało się toto szpachelką , nakładało , trzeba było poczekać aż wyschnie , zeszlifowywać wystające drzazgi i już. Teraz wyciskamy coś beżowego z tubki podobnej jak kleje i silikony na dziurę , elastyczną szpachelką elegancko dociskamy do podłoża, czyścimy starannie to co jest nadmiarem i następny ubytek pada pod naporem naszej przewagi technologicznej.

 


Nawet ładnie wyszło.

 

 


Mąż został zmylony nazwą koloru „ imbirowe pola ” i sądził ze to odmiana żółcienia jak wszedł na intensywnie rudą ścianę w dużym pokoju mało się nie przewrócił . Zrobię zdjęcia to zrozumiecie jego hm zaskoczenie .

 

 


Podłogi gotowe starczyło desek nawet na garderobę , ubytki zrobione, mąż ze swadą montuje listwy boczne – wrr zabrakło nam jednej listwy do pokoju najstarszego Klona – dziewczyna ma inną deskę niż reszta a i wykończeniówka oczywiście w innym kolorze. Ściany ma w pięknym delikatnie złocistym odcieniu - zaskakująco dobrze wyszło w zestawieniu z drewnem orzecha na podłodze. Jej pomysł.

 


Średni Klon poprosił o biały pokój, chce sobie dobrać kolor jak już będzie mieszkał – bardzo rozsądnie.

 


Najmłodszy Ludź chciał mieć : samoloty na ścianie, czołg, statek piracki , trawę i robaczki i smoka. :) Na 10 m2!! Sprawa jest rozwiązana następująco: trzy ściany delikatnie morelowe, czwarta z ruda z wielkim helikopterem . Jak będzie chciał to mu jeszcze gdzieś smoka domaluję, w końcu nie codziennie ma się siedem lat i pierwszy własny pokój.

 

 


Mąż dzielnie dał mi wolna rękę na zrobienie kolorów w naszej sypialni. I go zaskoczyłam ! Przygotowywał się na feerię barw ! Nietypowe zestawienia wiśnie z błękitem, a w sypialni spokojnie, pastelowo. A co tam zawsze można zrobić wzorzystą kapę na łóżko , a ten element łatwo zmienić.

 

 


W poniedziałek przybywają panowie zajmujący się drzwiami. Mają zamocować listwy wokół futryn . Jak panowie robili obróbkę drzwi to się nie wtrącałam , choć na moje oko to była bardziej prowokacja niż działalność wykończeniowa. Sama bym to zrobiła i staranniej i z większym pomyślunkiem. No nic , zaprosiłam właściciela firmy na konsultacje, pooglądał, mówi: Pani Ewo pani się nie martwi, wszystko jest dobrze!

 


Wzięłam głęboki oddech, myślę sobie: Co tu strzępić język, toż to jego ludzie będą zgodnie z umowa kończyć – tak wyglądała sytuacja ze dwa miesiące wstecz.

 

 


Dziś pan Stolarz pojawił się ponownie na naszym firmamencie. W towarzystwie swojego ulubionego Majstra. Robią obmierzanie futryn wewnątrz pokoi. Majster patrzy podejrzliwie na zwały gipsu i dziwne fale wokół drzwi:

 


- Kto robił obróbkę ?

 


- Wasi ludzie.

 


- No to będą ku.... po godzinach to skuwać! Tu się nie da nic założyć ! – czemu nie jestem zdziwiona? Chyba nawet odczuwam ulgę, obawiałam się ze będą próbowali na te fantazyjne krzywizny mocować na siłę listwy.

 

 


Poniedziałek zapowiada się pasjonująco: stolarze, sprzątanie, ponownie początek nauki dla Kolonów, pakowanie resztek dobytku, próby nakłonienie TP – S.A. do założenia nam telefonu w nowym miejscu. Może zmienić dostawcę usług telefonicznych? Ciekawam co uda się z tego zrealizować.

ori_noko
Podłoga w gabinecie na dole jest ! Palce nadal są! Do ukończenia korytarza na górze zostało mi około metra – jeszcze listwy wykończeniowe i można wnosić meble. I to właśnie będziemy robić od czwartku. Dziennik budowy zacznie dobiegać końca.
ori_noko

Och niech już będzie po przeprowadzce, ogromnie zmęczona jestem zestawem do użytkowania dom – kaszel - mieszkanie-kaszel- markety budowlane-kaszel –noszenie rzeczy- kaszel- kaszel- kaszel – gruźlicy nie stwierdzono z powodu braku płuc.

 

 


Szczęśliwie dla mnie pan Kominek2 przełożył montaż obudowy ze środy na piątek. Od rana zameldowałam się w domu , ( drugie poważne wyjście po chorobie ) chwile po mnie dwóch drobnych panów niosło jakieś ogromne kawały kamienia i od tego momentu przez CZTERNAŚCIE godzin pracowali tnąc, sklejając, polerując i dopasowując

 

 


Dwie przerwy po 20 minut na jedzenie i cały czas w działaniu. Z początku miałam rozpacz w oku , to nie przypominało kolorami tego co zamawialiśmy , dyskretnie podeszłam i mokrym paluchem sprawdziłam czy półka kominkowa ma tą barwę co wybraliśmy. Nie żebym nie wierzyła, ale pod warstwą pyłu to mało przypominało trawertyn wyszukany na palcu ... Uff co za ulga to nasz kolorek bardziej żółć przechodzący w pomarańcz niż klasyczny koralowo – brązowy . Niby wszystko wykonane wcześniej w warsztacie , jednak kamienne klocki składa się inaczej niż z plastiku.

 


Początkowo myślałam e tam do 16.00 się uwiną toż wszystko już mają. O osiemnastej kręciło mi się w głowie, panowie zmienili barwę na jasno zieloną, kominek był w 99% gotowy. I od tego momentu jeszcze drobne detale wykończeniowe zostały ostatecznie zamknięte o 22.30 !!

 

 


Jak jeden z wykonawców pochwalił mi się ze robi ten kominek od dziewięciu dni to pomyślałam sobie – szybko poszło ja bym spędziła nad tym pół roku. Dopiero rozmowa uświadomiła mi , ze jak na obudowę to ogromna ilość czasu.

 

 


Przyznaje że najchętniej dziś siedziałabym przy stole w jadalni z pisząc , mając w zasięgu wzroku ogień i rodzinę porozkładaną malowniczo po kątach dużego pokoju. Zastanawiam się czy pakować już zdjęcie , ale chyba tak. Jak będzie po końcowym malowaniu to zawsze mogę umieścić drugie. Natomiast trzeba się liczyć z tym że przez długi czas zmiecie mnie z netu , bo ani telefonu ani dostępu do Internetu nie będzie. Brrr...

 


Za to powstanie dokumentacja jak się kurować po przeprowadzce.

 

 


Z innej beczki to po zachwytach, pracach , montażu czas uregulować należności. Rozgadani uśmiechnięci pojechaliśmy oczyścić konto z błogą świadomością że w ciągu najbliższych dniach uzupełnimy stan – wpłynie kasa za mieszkanie. Pani w okienku kręci smutnie odmowie głową, wypłaci jedną trzecia sumy. Nie możemy zrozumieć ! Przecież mamy otwartą linie kredytową ! No tak ale właśnie minęło 51 dni i zeszły pieniądze z konta na pokrycie użycia karty visa... To budowanie niszczy kompletnie stan finansów naszej podstawowej komórki społecznej. Fajnie , a my jesteśmy umówieni z panem Kominek2 : za chwile mamy być z kasą.

 


Cały nastrój diabli wzięli, siedzimy spięci kierując się nieuchronnie do Kam – Bud-u, z tyłu Klony wystawiają naszą cierpliwość i swoje zadki na ogromne niebezpieczeństwo Jak rodzina to rodzina idziemy razem do biura przekazać hiobową wieść. Dobrze że jeszcze cos mogliśmy zdjąć z konta !

 


Od wejścia walimy obuchem: są dwie wiadomości dobra i zła. Za tydzień zapłacimy całość , dziś cześć. Nawet dzielnie to znieśli. Stosowna adnotacja na umowie, ksero , podpisy, czujemy się okropnie. Nie znoszę jak mi się klienci spóźniają z płatnościami i wiem co czują kiedy wyszliśmy.

 


Swoja drogą gdybyśmy pamiętali o karcie kredytowej użytej do materiałów wykończeniowych to byśmy byli przygotowani na taki cios, a tak to nagle zostaliśmy goli jak święty turecki i zadłużeni wobec ludzi z którymi swobodnie umówiliśmy się na płatności.

 


Kochani potomni: wykończeniówka i karty kredytowe to potrafi płatać psikusa. Bardzo nieprzyjemnego....

ori_noko

Słowo się rzekło : mieszkanie przeszło w dobre ręce. :) Cieszę się że właśnie Ci państwo się zdecydowali . Prócz mieszkania w komplecie dostana bardzo miłych sąsiadów, ładny plac zabaw widoczny z okien mieszkania, blisko przedszkole , szkołę, kilka minut spacerkiem jezioro , drugie jeziorko , trzecie ... las i łagodne pagórki dające miłe dla oka wrażenie. Trasy rowerowe, kilka stadnin i sklep w którym stali klienci mogą kupować na kredyt... Dlatego nie wróciliśmy stąd do Poznania , a zbudowaliśmy dom

 

 


Klony włączyły się w akcje „Trzy godziny dla rodziny” od chwili startu przez 180 minut prowadzą bardzo intensywne działania związane z przeprowadzką. Potem dzwoni budzik i bezwzględnie kończymy prace Rewelacja ! Pełne trzy kursy mieszkanie – dom to przewiezienie 20 kartonów książek !

 

 


Menu na dziś :

 

 


- polowanie na kartony po okolicznych sklepach (nie możemy jeszcze opróżniać wywiezionych bo w domu trwa malowanie )

 


- akcja „trzy godziny dla rodziny” dalsze pakowanie, opisywanie, selekcjonowanie

 


- znalezienie trójkątnych biurek dla Klonów

 


- znalezienie chętnych na dwa małe biureczka

 


- ułożenie dokładnego planu przeprowadzki

 


- telefon do kominiarza o opinię kominiarską

 


- telefon do geodetki o inwentaryzacje budynku - te dokumenty sa potrzebne do złożenia pozwolenia o użytkowanie budynku

 


- znalezienie ludzi z samochodem do przewiezienie łóżek, szafek itp.

 


- spotkanie z panem Schodkiem : ma przynieść stopnice i wycenę schodów (oj oj )

 


- pan Kominek2 przełożył montaż obudowy z dziś na piątek – hm może i dobrze malowanie podpędzimy to akurat będzie...

 


Schody mają być z jesionu- piękne drewno , intensywne przejścia ma , ale to akurat mi się podoba. Niezwykłe uczucie w domu mamy cztery elementy które nadają mu zdecydowany charakter : drzwi , podłogi, kominek , schody. Dwa ostatnie to jeszcze niewiadome , może wyjdą tak jak zaprojektowaliśmy ? A moze lepiej

ori_noko

No nie mogę się oprzeć. Dziś przeglądając zapiski dziennikowe przypomniałam sobie taką scenę :Wizytuję budowę późnym popołudniem i urzędujący tam Gipsarze maja bardzo niewyraźne miny. Pytam wprost:

 

 


- Czemu jest dziś tak mało zrobione?

 


- No wie szefowa, moja Babcia się źle czuła...- przywozi ich rano szef odbiera wieczorkiem wiec oglądając minimalny teraz stos drewna i nie wytrzymuję:

 


- Proszę powiedzieć Babci żeby mniej przed kominkiem siedziała to jej się zdecydowanie poprawi.

 

 


Przeglądam Forum bo po skrytykowaniu rozrywek zdrowotnych moich bliskich sama podążyłam w ich ślady. Jutro powinnam kupić farbę , folię ochronną a mam kompletny areszt domowy . Biedny małżonek stanął twarzą w twarz z budową i wcale go to nie bawi, choć świetnie sobie radzi.

 

 


Areszt domowy powoli słabnie , kaszel też. Jutro podpisanie umowy u notariusza z terminem opuszczenia mieszkania na 20 lutego. Nie możemy sobie pozwolić na dalsze chorowanie.

ori_noko

Trochę się niecierpliwie kiedy tez wyjdzie tekst w Muratorze o budowie AgnesK &Radka oraz naszej. Szkoda ze w sumie zabrakło czasu na przyzwoite przygotowanie się do tematu. Teraz dopiero widzę ile pracy czeka mnie w porządkowaniu papierów. Jakby wizyta muratorska nastąpiła za dwa miesiące to i dom w pełnej krasie już by był i dokumentacja ułożona aż miło- no w każdym razie założenie takie jest

 

 


Tak sobie to rozważam bo dziś domek obsypany śniegiem ( znaczy się bałagan na działce zakryty dyskretnie) , kuchnia skończona można już w niej pichcić i wnosić garnki. Łazienka właśnie się kształtuje pod czułą ręką płytkarza, wszystkie fugi dobrane i pokupowane. W sobotę pan Płytek opuszcza nas i zawita jedynie na drobne prace po malowaniu i zamontowaniu listw wokół drzwi.

 

 


W sumie pozostało trochę drobiazgów:

 

 


- Pomalować – zdecydowałm się na trzy kolory w domu: kermowy, biały i ciemno ceglasty.

 


- Posprzątać ...brr

 


- lampy przenieść i skompletować brakujące

 


- biurka nowe dla Klonów potrzebne będą chyba kupimy od razu trzy nowe duże bo przekazywanie małego biurka najmłodszej jednostce nie ma sensu – dziś już wiemy że był to kiepski zakup. Miejsce do nauki musi być odpowiednio wysokie i już docelowe. Inaczej trzeba by wymieniać je co pięć – sześć lat.

 


- Przeprowadzić resztę mebli i książek (znaleźć firmę przewozową z udźwigiem do tej rozrywki)

 


- Wyregulować skrzydła drzwi bo szurają o podłogi

 


- Nakłonić pana Elektryka do zakończenia drobnych poprawek – nie woła o pieniądze ale też się nie pokazuje żeby zamknąć swoje działania...

 


- Dzwonek- kupić i zamontować

 


- domofon

 


- Meble do jadalni – szczęściem już wybrane

 


- Przestać chorować w systemie stadnym i indywidualnym

 


- Jedną płytkę w wc skuć i podmienić - okazała się pęknięta

 


- Złożyć wniosek o użytkowanie budynku

 


- Zagonić całą rodzinę do zbierania śmieci i po zapakowaniu w worki wystawić dla przejeżdżanej śmieciarki

 


- Opaść w fotel przed kominkiem i tkwić w słodkim bezruchu do wiosny kiedy będzie można łapczywie rzucić się na działalność ziemno - roślinną.

 

 


PS. Są nowe zdjęcia dotyczące zycia wewnętrznego pana P.

ori_noko

Tak to dobry moment na opisanie imprezy z obudową kominka do końca . :)

 


Przynajmniej co do tego już od dawna nie miałam żadnych wątpliwości. Kafle. Półmatowe, lekko połyskujące od blasku ognia, zachęcające do oparcia się plecami ..itp romantyczne rodzinne obrazki nawiedzały mnie wieczorami.

 


Zaczęliśmy zaglądać do salonów kominków. No ładnie mój wymarzony kominek kaflowy ma kosmiczną cenę. Przeglądam budżet , co bym mogła zrobić własnoręcznie żeby wycisnąć minimum 14tys ? Wychodzi najwyraźniej ze się spóźniłam to mogłam zaoszczędzić stawiając ściany budynku. W sukurs przyszła nam firma od której kupowaliśmy wkład kominkowy. Sami wprawdzie nie handlują obudowami, ale dali nam dwa zachwalane telefony. W tym speca od kafli który obudowuje dowolnymi kaflami (polskie, czeskie, słowackie, niemieckie) w cenie z materiałem do 7tys. (Opis fachowca kilka postów wyżej.) No to brzmi już lepiej . Jak odłożę w czasie wykańczanie tarasu i zrobimy sami ścieżki i zmienimy planowaną glazurę do kuchni na tańszą, damy inne baterie ... Zaczynam się cieszyć.

 


Dzwonimy umawiamy się , pan ogląda wkład , dom i próbujemy dogadać się co do wyglądu końcowego oraz ceny. Kolejna randka za dwa tygodnie , będzie projekt i wycena. Och jak czekałam.

 

 


Pan na wstępie oznajmił że przesunie trochę kominek coby był na wprost bo ustawiony jest po skosie (tak właśnie chciałam, żeby nie kolidował z TV na jednej ścianie) i ma przepiękny projekt za banalną cenę. I on by bardzo chciał zrobić to cudo bo naprawdę mu się udał. Brzmi zachęcająco. Chyba za dużo oczekiwałam napasiona widokami z salonów , czasopism i Internetu, bo nie byłam przygotowana na otrzymaną ofertę. Zobaczyłam kompletnie nieatrakcyjny kominek, obłożony 30 kaflami za banalną (!) cenę 10 tys plus Vat. Chyba oboje inaczej rozumiemy słowo banalne. Na pewno dało to się zastosować do projektu, koloru, całości pomysłu ale nie do ceny.

 


Poprosiłam o czas do namysłu. Nad czym tu myśleć wiem ze odmówię. Jadę kolejny raz do konkurencji, nie ma siły to co mi się podoba zaczyna się od 14tys . Wolę zrezygnować z obudowy, kominek poczeka te kilka lat i też będzie dobrze.

 


Pan już wcześnie zachęca nas do odwiedzenia jakiejś odległej hurtowni kamieni , stoi tam nadzwyczajnej urody kominek pozostałość z czasu kiedy handlowali obudowami. Można kupić dosłownie za grosze. Już się boję. Całkiem niepotrzebnie bo cena i owszem ładna ale obudowa (ogromna) dla nas zupełnie nie do wzięcia.

 


Jak już pojechaliśmy taki kawał drogi to czemu nie obejrzeć wystawionych kamieni.I tak jak juz pisałam niepowtarzalny cud: płyty zielone, czerwone, brązy, beże, odcienie, rysunki, marzenie projektanta dostać klienta dla którego będzie mógł z tego zrobić elementy w domu.

 


Stoję przed płytą wartości 1/4; naszego domu i oczy mi się śmieją. To nie żądza posiadania, ale obezwładniające piękno błękitnego kamienia. Nie mam pojęcia jak się nazywa.

 


Wychodzimy porażeni. Na końcu alejki napis : Kominki. No to zajrzeliśmy. Bardzo miła i przeziębiona pani daje nam do obejrzenia album zdjęciowy z realizacjami . Mmmmm to jest to. Pytamy kolejno o ceny . Wszystkie w naszym zasięgu, ale nie widzimy nic co byśmy chcieli mieć u siebie. O przepraszam jest jeden . Tak naniosłabym drobne zmiany i będzie tym o co nam chodzi.

 


Pani przygląda nam się długo. Troszkę później okazało się ze tą „naszą” obudowę prowadzący wymyślili dla ...siebie. Tak jak podejrzewałam w rzeczywistości jest troszkę toporny ale bardzo dobrze oddaje urodę kamienia z którego go zrobiono. Teraz tylko rajza po hurtowniach żeby znaleźć w odpowiedniej cenie i kolorze płytę. Prace ruszyły. Ma być gotowy za cztery tygodnie.

 


Morał : nie wysyłajcie klientów w pobliże konkurencji... zwłaszcza jak się tak banalnie zabieraliście do pracy.

ori_noko
Ledwie da się dziś pisać ułożyliśmy podłogi na poddaszu, jeszcze korytarz i gabinet na dole, trochę koloru na ściany , listwy przypodłogowe i czas wozić rzeczy. Ależ się cieszę. Ino ręce okropnie poobijane mam. Dziś przy zbijaniu podłogi po trzecim stuknięciu w każdą dłoń – razem sześć trafień –pomyślałam: dotychczas miałam większe korzyści z tego ze obie łapy mam równie sprawne. Co za szczęście, ze stopy służą jedynie do chodzenia, dziś by były tez pewnie zdewastowane
ori_noko

„Ruszyły prace, ruszyły prace .....” skoczna i miła dla ucha melodia Trudniejsza dla kieszeni.

 


Na parterze trzeba pokój trzeba ustroić w deseczki podłogowe, na górze robi się łazienka i wszyscy dyszymy oczekiwaniem przeprowadzki z tym że niektórzy dyszą ze zgrozą. Jest to wprawdzie wywołane też kolejna infekcją wirusową- lubią nas nie tylko ludzie i zwierzęta ale i te chol... mikroorganizmy . W każdym razie wspieramy nie tylko rynek materiałów budowlanych , ale też dajemy nielichy grosz na utrzymanie okolicznych aptek

 


A co się ze mną porobiło ?! Patrzę na apteczny (nie mylić z apetyczny ) rachunek i myślę – no tak para listew wykończeniowych wokół drzwi ! Mija tydzień trzeba złożyć kolejną obiatę na ołtarzu medycyny i farmacji - oddaje z żalem fragment blatu z pomieszczenia AGD. Gdyby te panie wiedziały jak mi się te pigułki przeliczają , oczywiście żałuję też familii , jednak czas wreszcie zachować umiar. Ile można. Jak tak dalej pójdzie to wykończeniówka domu stanie w miejscu....

 


W każdym razie podłogi na piętrze w 50% skończone, łazienka w 40% też , wc kafelkowanie zakończone pełnym sukcesem, kuchnia w 60% zmontowana.

 


Kominek – znaczy się obudowa na czas przyszły wybrana- przedpłąta uiszczona...

 


Kartony w mieszkaniu zaczynają być gromadzone. Trochę zdjęć doszło. No bo kuchenne odrzwia też dojechały. Panowie Wod-Kan po raz trzeci dokręcają rurkę z której spokojnie kap, kap – dziś wymyślili ze się rura poci .

 


- Szefowa to normalne.

 


- No panie Romanie , jak człek się poci to nic dziwnego a jak mokra podłoga w jednym miejscu jest to rura cieknie, w instalator się poci się

ori_noko

A my mieliśmy randkę.......... z gościem z Warszawy... Murtor wysłał po licznych uzgodnieniach w nasze progi pana Redaktora. Ten człowiek musi kochać swoją pracę, słuchać od kolejnych bezkrytycznych wielbicieli peanów na cześć D07. Przez kilka godzin ! Z próby zagadania go na śmierć wyszedł zwycięsko , aczkolwiek lekko chwiejnym krokiem. Dzielna jednostka.

 


Uczciwie zeznaliśmy ile wydaliśmy , w jakiej kolejności i na co. Rany Julek odkryliśmy że mamy sklerozę, ten rok był szalenie intensywny bez faktur i podpowiedzi nie potrafiliśmy podsumować tego w miarę sensownie. Koszmar – co będzie na starość? Z kartką na szyi z domu będę wychodzić – życzliwi ludzie odprowadzą. Dobrze , ze wszystko zapisuję na bieżąco!!

 


Teraz czas wrócić na włości – układanie podług czeka. Jeden pokój kończymy reszta przed nami. To składanie podłogi nie takie złe, na cztery ręce idzie szybko ino kolana się odczuwa. Cóż takie piękne ze powalają na klęczki....

ori_noko

Uporczywie kontynuuję romans z medycyną. A że przykład idzie z góry to w moje ślady poszedł pan Płytkarz i pan Drzwi. Z tym że pierwszy posunął się jak na mój gust za daleko zamiast zwykłej grypy – wpakował się pod samochód i tuż przed świętami wyszedł ze szpitala. Cóż dobre w tym jest to ze chcąc ciąć po kosztach wszedł w kolizje nie używając własnego samochodu , a mimo to jest jedynie bardzo poturbowany. W ten prosty sposób przeprowadzka odsunięta w czasie. Nasi Kupujący walczą o kredyt, chyba lada dzień dostaną decyzje.

 

 


Gmina podała czas realizacji zadania „Kanalizacja” naszego fragmentu miejscowości. Zaczną w marcu zamkniecie w październiku. Mają już wszelka dokumentację i pieniądze. Pozostał jedynie do opanowania przetarg.

 


Innymi słowy te drobne odroczenia są nam o tyle na rękę, że do trudu przytargania w nowe miejsce dobytku ostatnich 15 lat nie będzie obowiązku męczyć się z szambem. Tak sobie myślę ferie zimowe to byłby dobry czas, dzieciarnia w domu (czytaj trzy pary rąk do noszenia więcej), panowie ukończą swoje spóźnione działania, my ułożymy podłogi i właściwie pozostanie pomalować drugi raz co poniektóre pomieszczenia i wszystko. Rodzina ze śpiewem na ustach może zacząć pakować, opisywać, układać, wyrzucać i przebierać zawartość szaf i pokoi. ..

 


Właściwie pod tym kątem robiłam już kilka czystek i stosowną ilość ubrań, książek, czasopism, zabawek plus zepsutego sprzętu wyniosłam na własnych plecach. Moi bardzo sympatyczni sąsiedzi którzy wyprowadzili się z naszego bloku rok wcześniej, pakowali wszystko jak leci do worków i wywieźli na nowe siedlisko- Później rozmawiałam . Koleżanka mówiła , ze ilość zbędnych rzeczy do wywiezienia która znalazła do rozpakowania w domu przerastała jej siły długo i dopiero wizja rodziny na święta zmobilizowała ich do oczyszczenia przedpola. Twierdzili że przechodząc ze 77m2 na 170m2 mieli zawalony dom poprzednim zestawem.

 


Wykorzystując ich doświadczenie przeprowadzam selekcję. Z tym, że walczę od lat ze skłonnością do bycia przydaśkiem i nie jest tak źle. Co pół roku wielkie przejście przez mieszkanie i jest gdzie żyć. Ale czasem serce boli : te rysunki, paskudki ulepione z gliny , całkiem do ujechania buty, zapasowa miotła- jeszcze na chodzie, zestaw dokumentacji gwarancyjnej do rzeczy które zniknęły z życia rodziny kilka lat temu, ładna butelka, książka podzielona na pięć równych części za to bez okładki, nie zapełnione prawie ćwiczenia z historii z klasy szóstej (i po co kazali kupować kiedy ich nie używali!), atlas tak kiepskiej jakości, ze po dwóch latach noszenia w tornistrze zatracił kontury, świecznik ofiarowany przez mało znajomych nam ludzi... No jest przez co się przedzierać. Do piwnicy strach schodzić tam nie było przejścia czyszczącego ze dwa lata...

ori_noko

Niby podciągnęłam się nieźle z logistyki i kontaktów interpersonalnych ale teraz chyba osiągnęłam wyższy stopień wtajemniczenia, mąż zagoniony do bólu w pracy więc upadłość zdrowotna swoja drogą a obowiązki swoją.

 


Od rana panowie Drzwi tym trazem jako od parapetów ,jakie ładne wykończenie okien jest teraz ! trzeba ich wpuścić na teren – szczęśliwie podjechali po mnie i pozostało powlec się jedynie z powrotem do domu. Te 2500 metrów dziś długie się wydawało. Padaczka w wyrko spacer przez dwie godziny odespany , telefon pan Gips nr 2 może przyjechać zaraz. Proszę żeby po mnie podjechał , pan się boi że zabłądzi w naszym „mieście”.

 


„Jak ciało odmawia posłuszeństwa podnieś się , ciało pójdzie za tobą” no i poszliśmy moja wola i zdechła reszta.Teraz 2,5 km to naprawdę spora odległosć. Mija mnie czarny samochód z obcą twarzą w środku – to mała mieścina – nowe twarze rejestruje się podświadomie. Hehe faktycznie gość błądzi jeździ naszym traktem w te i wew te, zdążyłam dowlec się do własnej bramy. Telefon : gdzie jest nasza budowa? Tam gdzie pani w pomarańczowej kurtce.

 


Miałam rację , ten obcy to był nasz pan Gips nr2. Obejrzał domek , wycenił pracę – oj ! szkoda wygląda porządnie , ale nie nawiążemy współpracy. Myślę intensywnie . A może panowie co montowali nam drzwi? Pytali czy będą robić obróbkę wkoło nich. Hm. A co tam. Dzwonie. No i dziś to sobie pobiegam. Pan Drzwi chce za godzinę zobaczyć zakres prac.

 


Jak dobrze że jego ludzie rano od parapetów opisali mój pożałowania godny stan , podjechał pod nasz blok, przejazd do domu, wizja lokalna. Czasami mam wrażenie że naprawdę oprowadzam wycieczki , proszę spojrzeć, to naprawdę niewielkie ubytki w ścianie, pana ludzie to montowali , zapewne tak by po nich lekko i przyjemnie było robić obróbki. Cóż cena nadal boli ale zdecydowanie mniej niż dziś przed południem jest za to większy zakres prac. Umawiamy się na start od jutra , okropnie dużo dłubaniny jest , ja sobie pochoruję dalej a panowie Drzwi ruszą z działalnością artystyczną. I dobrze . Chcę zobaczyć takiego mądralę co potrafi sobie uczciwie pochorować i prowadzić budowę....

ori_noko

Umowa przedwstępna podpisana, państwo EPŻ biegają w poszukiwaniu kredytu. Biedni ludzie ! Dziś jakiś półgłówek który zajmuje się z ramienia banku wycenami mieszkań twardo orzekł : mieszkania tego typu jak nasze warte jest najwyżej 1000zł /m2.

 

 


Gdyby mi powiedziano ze podpisałam umowę i przepłaciłam o 70% to czułabym się jak ostatnia idiotka. Wolę nie myśleć co sądzili dziś ci ludzie o swoim ilorazie inteligencji, wyborze i decyzjach ... Na dodatek mają udowodnić , ze tu ludzie kupują drożej niż jego wyssana z palca opinia ! To jakieś jaja ! Znalazłyśmy życzliwych ludzi którzy zgodzili się użyczyć do wglądu swoje akta notarialne kupna/sprzedaży , aby wykazać prawdziwość wyceny i umowy.

 

 


Leżę w domu , a po tych telefonach ciśnienie wzrosło mi niebotycznie. Jak można tak traktować ludzi! Gościowi nie chce się ruszyć i zapracować na swoją prowizję od banku, wynik: państwo EPŻ po burzy mózgów i niezłej porcji zdenerwowania znaleźli innego rzeczoznawcę który z marszu podał rozpiętość cen zbliżoną do rzeczywistości, ba na naszym osiedlu wyceniał co nie co i wie ,że są tu to bardzo ładne mieszkania. Jednak taki początek starań o kredyt może obrzydzić najpiękniejsze lokum. Cieszę się że znaleźli kogoś normalnego.

 

 


Natomiast w domu prace posuwają się powolutku naprzód. Elektrycy montują gniazda, gniazdeczka, przełączniki, kompletują tablice z bezpiecznikami. Panowie Wod- Kan ostatnie muśnięcia instalacji, przełożenie wodomierza do pokoju AGD, podlicznik też , załatanie zostawionej dyskretnie dziury za grzejnikiem wc, puszczenie ciepłej wody w kierunku kranu. Nie miałam pojęcia że to taka frajda móc umyć łapki nad własną ..wanną do prania. Pan Ocieplenie po raz kolejny poprawił sufit przy okazji uszkadzając grzejnik drabinkowy. Zreperowane – szczęściem zauważyliśmy nim zlało nam kuchnię – Wrr. Nie lubię tej ekipy- zdecydowanie. Sufit w końcu da się wyprowadzić na prostą. Zamówiłam pana nr 2 Wykończeniówka do wyceny tej pracy i podanie terminu wykonania. W przerwach miedzy telefonami, ustaleniami : spałam, drzemiąc i świecąc porządnie kryzys zdrowotny. Hm nie załatwiłam nic z kominkiem, ani telefonu ani ustaleń , ale jutro też jest dzień....

ori_noko

Powinnam obowiązkowo zasuwać ze szmatką w dłoni , ale kusi mnie zajrzeć na Forum popatrzeć po dziennikach. Jak komu idzie. Takie działania podnoszą na duchu – wykańczający wszystkich województw łączcie się !

 


Szurfuję po stronach producentów glazury. Natchnienia na łazienkę brak. To znaczy pomysł mam , ale założenia budżetowe ... przeliczyłam całość i muszę zmienić koncepcję. Próbuję też wymyślić kolor i kształt obudowy kominka. Pan Kominek ma z nami randkę jutro – warto by było mieć własne przemyślenia na ten temat. Wiem na razie, że będzie niesymetryczny z kaflami, półką i być może kontynuacja półki będzie miejscem pod telewizor. Zawsze coś...

 

 


Doszliśmy do porozumienia z kolega małżonkiem co do kuchni: piękna w intensywnym czereśniowym drewnie, surowe i proste szafki, kontra waniliowa barwa z delikatnymi wrąbkami- stylizowana na meble z lat 30-stych. W jednym byliśmy zgodni : Ikea.

 


Obejrzeliśmy dyskusje na Forum co do jakości tych mebli, następnie: wzory , propozycje . Wspólny wybór padł na olejowaną sosnę. Kolor i wzornictwo podoba się obojgu . Problem z głowy. No w każdym razie połowicznie – jakie do tego dobrać kafelki? Mam jedne na oku, ale znowu cena.... czemu ta kasa staje w poprzek wszystkim planom!! Tak daleko zaszliśmy głupio robić teraz tak by później żałować decyzji ....

 


No dobrze czas usunąć ślady porannego buszowania rodziny po mieszkaniu, jak oni to robią ? Gdybym potrafiła w takim tempie usuwać ślady jak oni je roznoszą! Byłbym mistrzem świata w lataniu na miotle i odkurzaczu .

 


Internet to niezły bajer z buta znalazłam wzór sensownej umowy przedwstępnej i dalszego pretekstu do siedzenia przed komputerem nie ma. Cdn...

ori_noko

I pokazały się . Zdjęcia- znaczy się. Troszkę żałuje ze pomarańczowe kafelki spotkałam po zrobieniu pokoju AGD, tam byłoby widać ich pełną urodę. Dobrze oświetlimy wc i tyż będzie piknie.

 

 


A dziś tradycyjnie weekend spędzony w markecie budowlanym , kranu nam trzeba było. Na parkingu telefon pan hm nazwijmy go Chętny prosi o przełożenie spotkania z wtorku na środę, żona zajęta. Wchodzimy do Praktikera dzwoni pani Energiczny Pierwiastek Żeński. :) Mąż robi wielki oczy umówili się czy co?

 


Chichocząc nerwowo wykrztusiłam: teraz powinien zatelefonować gość z biura pośrednictwa. Szczęściem to nie nastąpiło. Za to pani EPŻ strzela ,ze chcą kupić mieszkanie. Hm ponieśli cenę. Podumaliśmy, przez pośrednictwo dostaniemy więcej o dwa tysiące po odliczeniu ich prowizji- oczywiście. Z drugiej strony zgłosili akces pierwsi , niech dołażą tysiąc zł i sprzedamy im. Koniec końców umówieni jesteśmy na wtorek, jak podpiszemy umowę przedwstępną i wpłynie zaliczka to odmówię panu Chętnemu spotkania. Bądź co bądź będziemy „po słowie” a dobre imię się liczy .

 


Teraz przeżywam depresję , ta oferta wygląda na poważną. Mam taką nadzieję i równocześnie waham się. Tak lubię to mieszkanie, dobrzy sąsiedzi, plac zabaw, nasze pierwsze zwycięskie walki z kredytem, urządzanie.... Kiedyś dzieci miały sznurek z balkonem w drugim wejściu i przesyłały sobie wiadomości, rzeczy, drobne prezenty. Też się pobudowali , ale nadal dzwonimy, gadamy sznurek zastąpił telefon. Ustalam z sąsiadkami kiedy mają przychodzić na kawę i herbatkę. Innymi słowy marzenie o sprzedaży realizuje się i jakoś nikt nie szaleje z radości- cóż za przywiązanie do doczesnych elementów. Powinniśmy skakać do góry a oboje mówimy o tym co tu zrobiliśmy, co chcieliśmy zrobić....

 

 


Dość marudzenia: Oby im się tu dobrze mieszkało i żeby zmajstrowali pogodnego ptysia do uzupełnienia rodziny i żeby szybko przeskoczyli kredyt i cieszyli się tym miejscem i ludźmi jak my i żeby załatwili wszystkie formalności bo jak się żegnam z mieszkankiem to nie chcę kolejny raz oswajać się z myślą o zmianach. Okropnie ciekawam w jakich barwach będzie mieszkanie. Najpierw biel i seledyn, teraz cała gama ciepłych przytłumionych barw z drobnymi wstawkami zieleni i bieli – bardzo lubię takie zestawy... Może nas póżneij zaproszą na piwko ? Trzymajcie kciuki miejmy to za sobą.

ori_noko

Glina aż miło włazi w każdy zakamarek podeszwy, za to puszcza z nich jak tylko wejdę do domu. Wniosek: wycieraczka potrzebna od zaraz!

 

 


Pan Płytka oswojony zupełnie konfidencjonalnie zdradził mi że ma świadomość iż nie był pierwszym fachowcem poproszonym o wycenę . Inni wykonawcy donieśli....Chyba się zdziwił jak potwierdziłam, dostał tą pracę bo:

 


- Widziałam jego pracę i więcej niż zadawalający efekt

 


- Jest spokojny i kulturalny

 


- Wycena nie przekroczyła moich założeń finansowych

 

 


To że jest bliskim krewnym mojej serdecznej koleżanki nie miało znaczenia. Budowa uodpowrniłą mnie na znajomosci I moje podejrzenie iż jest smutny bo nie ma możności wykazania inwencji twórczej było słuszne. Teraz jest w trakcie robienia płytek w wc na dole, tam trzeba było wykazać się i świetnym rozplanowaniem glazury, dekorów i jeszcze wyciął płytki a w środek włożył dekorki. I zadowolony jakiś taki się zrobił. Ciekawie wyszło, skromnie i interesująco.

 

 


Kolejna rozmowa z panem Ocieplenie, tym razem za pośrednictwem pani KB. Jej złotouste umiejętności okazały się bardzo przydatne, nie dała się zagadać panu O. Podobno maja wszystko zdjąć włącznie ze stelażami i dać wszystkie nowe. Pożyjemy zobaczymy.

 

 


Z mieszkaniem komicznie się robi. Jak był spokój to kompletny. Potem pan który umówił się na kupno i zostawił nas na lodzie , dobrze że upojeni sukcesem komercyjnym nie utopiliśmy całej gotówki w materiale - dzięki temu mogliśmy rozliczyć się za pracę aktualnych wykonawców. Uff niech żyje instynkt....

 


Teraz mieszkanie ma dwóch chętnych, jedni złożyli nam ofertę 10 tys. niższą niż cena wyjściowa, drudzy nie spierają się o cenę, ale w sumie chcą sprawę załatwiać dopiero na wiosnę, ale widać że są bardzo zainteresowani. I żeby było śmieszniej to dwie odmienne modele poszukujących: w jednym pan umówił się, oglądał, rozsiadał na kanapce i z przyjemnością oglądał nasze gniazdko ma we wtorek przyjść z żoną , druga ekipa to część żeńska znalazła nas, przyszła na rozmowę i oglądanie, później zainteresowanie wykazał i mąż. :) Chyba wolałaby ludzie z energicznym pierwiastkiem kobiecym zdecydowali się na kupno, mają dziecko, są spokojni, uprzejmi , maja tu nawet znajomych – powinni łatwo wtopić się w środowisko i sąsiedztwo.A to ważny argument.

 


Równocześnie pośrednictwo sprzedaży mieszkań dzwoniło ,czy na przyszły tydzień można umawiać ludzi na ogląd. Chyba po ostatnim remoncie dom był tak wiecznie czyszczony....

 


PS Na onecie idę umieścić fotki

ori_noko

D07- dziennik rzeka Ori_noko

Do zrobienia na szaro pozostała jeszcze część przed wejściem, dom zdecydowanie korzystniej wyglądał na biało. I tak wiemy już że żadnych ciemnych barw na elewacji u nas nie będzie. Pokój AGD lada moment będzie skończony. Pan Płytka pracuje w znacznym stresie, wyszukałam trzy końcówki serii dwie na ściany i jedna na podłogę, musi kombinować tak żeby starczyło bo dokupić nie można. Hm okazało się że jeden karton płytek ma inny odcień niż pozostałe...wymieszane dyskretnie wtopiły się w tło , wanienka ustawiona w rogu, piec buczy, miejsce pod pralkę czeka z utęsknieniem. :)

 

 


Ja staram się ze stoicyzmem podejść do sprawy sufitu w łazience. Jednak ciśnienie rośnie... Panowie byli , napracowali się – weszłam do łazienki i przez chwil parę walczyłam z uczuciem beznadziejnej rozpaczy. Tyle pracy, napraw ,kosztów a to cholerstwo jest ewidentnie krzywe.

 


Kompletnie zrezygnowana rozmawiam z panami, przykładają do ściany poziomnicę i jest prosto, a ja widzę ze krzywo (!!!! ), tłumaczą mi : to kwestia złudzenia wzroku, kolory są różne zielona płyta i biały gips i siatka to złudzenia. O nie ! Mogę zrozumieć jakby powiedzieli „nie umiemy tego naprawić niech się pani nie czepia, nienawidzimy : pani , tej łazienki i tej działki ” ale robić ze mnie kretynkę to przesada.

 


Siedziałam długo i głowiłam się do bólu , poziomnica nie kłamie, ale WIDZĘ – krzywo jest. Ponure wycie wzbiera w gardle. Wreszcie coś rozsądnego zaświtało : poproszę panią KB ! I doświadczenie ma i niby moich interesów powinna bronić.

 


Przyjechała, patrzy, przykłada , mruczy zdziwiona. Tak długo mierzyła, badała aż to co oczy widziały znalazła. Co za ulga.

 


Już zwątpiłam czy nie jestem ofiarą doświadczenia socjologicznego typu: rysujesz dwa odcinki jeden trochę większy i wszyscy w pokoju wmawiają ci że oba odcinki są równe. Ponoć większość poddawana temu testowi zaczynała twierdzić pod wpływem otoczenia iż widzą dwa takie same odcinki. Brat to kiedyś na mnie testował , nie ustąpiłam i podobie teraz trwam przy swoich oczach.

 


Koszmarne uczucie: wykonawca mówi jest korekt, maż wchodzi patrzy i mówi : ja nic nie widzę, a mi się sufit w oczach krzywi.

 

 


W sobotę kolejne spotkanie wykonawca – inwestor – KB - brygadzista który robił poprawki. Fakt już nie jest jak na początku tzn przy wejściu miałam uczucie że jestem potwornie pijana , niby stoisz prosto a sufit ci się przechyla i każda część skosu idzie w inną stronę. Wszystko wskazuje na to ze pan Gips miał dobrego czuja , szkoda tylko że po podjęciu postanowienia i uzgodnienia ze mną że odkręci płyty zabrał się za ich wykańczanie. Ileż cyrku byśmy mieli za sobą. Ech...

 

 


A dziś zacznie na drodze do domku świeci halogen ! Będziemy mogli pakować się w błoto po kostki w pełnym oświetleniu zamiast na wyczucie . Rany w pierwszy wiosenny dzień wysiewam trawę , wszędzie jak okiem sięgnąć. Nasionka już czekaja :)



×
×
  • Dodaj nową pozycję...