Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    210
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    127

Entries in this blog

RYDZU

Nastał czas porządków w mrocznej części działki zwanej Mordorem Po niewielkich przebojach udało nam się w końcu dokończyć ogrodzenie działki i teraz sierściuchy osiedlowe mają zmniejszone pole do popisu. Skoro już ogrodzenie stanęło nadszedł czas by usunąć najgorszy i najbardziej szpetny "niby garaż" (a właściwie nadbudowa ze starego samochodu ciężarowego). W okresie budowy służyło to "coś" za garaż dla przyczepki i składzik niektórych mniej wartościowych narzędzi. No ale blokowała spory kawałek placu, a w dodatku za nią powstało gigantyczne wysypisko śmieci - zasługa sąsiedztwa bloków . Słowo się rzekło i postanowiłem dokonać dział rozbiórki własnoręcznie. Wybebeszyłem konstrukcję z płyt pilśniowych którymi była wyłożona. Następnego dnia miałem zacząć ją ciąć na kawałki, ale... Patrycja przypomniała mi człowieka który uprzątał juz jeden z garaży na naszej działce. Telefon i informacja - "jutro przyjadę". Zastanawiałem się ile czasu zajmie im demontaż tej budy, ale nie wpadłem na to co zrobili

 

 


Podejście do zadania:

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/482.jpg

 

 


i 5 minut później

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/483.jpg

 

 


No skoro tak szybko to poszło to trzeba kuć żelazo póki gorące . Telefon do człowieka który ma koparkę

 


i samochód. Obiecał, że nam wywiezie wszystkie skarby zza garażu. Jak obiecał - tak uczynił.

 


5 ciężarówek "dobra" wyjechało w sina dal.

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/484.jpg

 

 


Lżejsi o kilkaset złociszy mogliśmy zatem przystąpić do kolejnego zadania - szalunku pod wylewkę nowych garaży.

 


Zadanie z pomocą nieocenionego Teścia wykonane i teraz tylko trzeba to zagruzować do końca.

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/485.jpg

 

 


Potem zalewanie i już

 

 

 


No tak..... cały odcinek o Mordorze to zbyt przytłaczające więc na koniec zdjęcia z naszego prywatnego Shire:

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/486.jpg

 

 


Docelowo zieleń sięgać ma hen aż pod garaże widoczne w głębi

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/487.jpg

 

 


Ale to dopiero chyba za rok

RYDZU
Sezon prac ogrodowo - dookoładomowych można uznać za otwarty. Wczoraj Patrycje spędziła sporo czasu na porządkowaniu ogrodu, ja porządkowałem dechy pobudowlane za domem. Sporo ich jeszcze zostało - i dobrze, bo przydadzą się do szalowania fundamentów pod garaże. Wypaliłem sporo gałęzi i drobnych odpadów drewna zalegających tu i ówdzie Rozpocząłem procedurę zwożenia w jedno miejsce gruzu panoszącego się w różnych zakątkach działki. Z pracy udało mi się załatwić kilka palet, które będą jak znalazł do kolejnych warstw drewna w "drewnutni". Tak na szybko podliczyłem składowane dookoła domu zapasy drewna i wychodzi mi tego około 14-15 metrów Plus 6-7 metrów które mi zostały z pierwszego zakupu drewna - czyli jest nieźle. A jeszcze mam obiecane drewienko od kuzyna Dziś dalej płytkowałem korytarz. Jutro powinienem zakończyć sprawę kafli - pozostanie jeszcze fugowanie. Pomalowałem tez progi dopasowane wcześniej do futryn na gabinet i warsztat. Zamontuję je dopiero po fugowaniu. No i ponieważ jakiś czas temu odnalazła się sławetna korona do robienia otworów pod puszki - dokończyłem instalację odkurzacza centralnego wykonując jego połączenie z wolnym kominem wentylacyjnym.
RYDZU

Dzisiaj Patrycja się przekonała, że odkurzacz centralny to wcale nie takie skomplikowane urządzenie Konkretnie rura ssąca z wbudowanym wyłącznikiem. Tą właśnie rurę udało się jej najpierw skutecznie zablokować wciągając do wewnątrz...... zapalniczkę . A potem wszystko dziewczyna dzielnie rozebrała na śrubki, wyłuszczyła zapalniczkę i całość ponownie poskładała. Zamierzony efekt osiągnęła podwójny:

 


1) - odzyskała zapalniczkę

 


2) - odkurzacz działa

 


I za ten drugi punkt należą się największe brawa

 

 


Kiedy ta cholerna pogoda się poprawi? Robota dookoła domu stoi, a mam wenę. Pewnie jak przyjdzie pogoda to wena przejdzie .

 

 


I mała refleksja po lekturze dzisiejszych gazet - jak ja się cieszę, ze jednak postawiłem dom. Gdy czytam co się wyrabia na rynku materiałów budowlanych i wykończeniowych.... można się załamać. Podsumowanie artykułu było takie, że niektóre materiały do końca roku mogą podrożeć nawet do 100% szok! Lekko licząc wydałbym teraz 30-40% więcej pieniędzy.

 

 


Wrzucam obiecane zdjęcia

 

 


Na początek - wiosna w ogrodzie w zbliżeniu

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/477.jpg

 

 


i w szerszej perspektywie

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/480.jpg

 

 


Podłoga w garażu zaadoptowanym na tymczasową drewutnię

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/478.jpg

 

 


i samo drewno (jest go znacznie więcej, ale na razie są ważniejsze rzeczy do zrobienia niż jego układanie)

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/479.jpg

 

 


A dziś popołudniem w końcu zabieram się dalej za płytkowanie korytarza. Fotki dopiero jak zakończę pracę.

RYDZU

Dzisiejszy dzień pod hasłem "SUKCES"

 


Po dość długich bojach udało mi się metodami łagodnej perswazji wymóc na budowlańcu podpisanie ugody. Do sprawy zabrałem się dość skrupulatnie - facet w ciągu tygodnia miał zajęte konta firmowe, wpis na hipotekę mieszkania i zajęcia aut hihihi. Do tego - gdy tylko pojawiał się u komornika - wybierał taki dzień, że musiał się na mnie tam natknąć . Chyba trochę poczuł się osaczony bo zaczął dążyć do zawarcia ugody o czym wcześniej nie było mowy. Pierwszy wariant był taki (moja propozycja), że skoro ma firmę to pozwolę mu to odpracować. Mamy sporo do zrobienia wokół domu - studnia chłonna do deszczówki, fundamenty pod garaże, ogrodzenie itp. Niestety gdy dostałem wycenę tych prac stwierdziłem, że mnie nie stać na usługi tego pana . Ceny z kosmosu - zawyżone wszystko o 50-100%.

 


Padło ultimatum - tylko gotówka. W ciągu kilku dni załatwił kredyt i wypłacił połowę zadłużenia (chyba trochę go zaczęły "cisnąc" moje działania ) - a resztę ma rozłożone w ratach. Tym oto sposobem jest szansa, że w tym roku będziemy mieli trochę większe postępy w porządkowaniu placu.

 

 


Przed domem usunął się kolejny garaż i pozostały juz tylko dwa - jeden obcy i drugi nasz. Tymczasowo, ponieważ potrwa jeszcze trochę zanim dojdziemy do etapu porządkowania tej części placu ten nasz garaż zaadoptowałem na składzik ogrodowy i drewutnię. Jak sobie przypomnę temperatury w blaszaku latem to zaraz mi raźniej bo mam masę mokrego drewna na placu. Żeby garaż jakoś funkcjonował własnoręcznie wykonałem podłogę. Rozwiązanie może lekko nietypowe ale wyłożyłem ją starą pełna cegłą której miałem jeszcze sporo ułożonej na paletach z okresu rozbiórki domu. Całość zafugowałem piaskiem i pospółką, potem wpłukałem wodą w spoiny. Nadmiar po ponownym zasypaniu wyszczotkowałem i wyszła całkiem oryginalna a można by nawet rzec rustykalna podłoga Zdjęcia wrzucę jak tylko pogoda się poprawi.

 

 


Podliczyłem sobie że jedna warstwa drewna wzdłuż garażu to trochę ponad 3,5 metra. Jakby zapełnić całość to wcisnę tam ponad 24 metry drewna. Żeby poprawić cyrkulacje powietrza czeka mnie jeszcze wycięcie dodatkowych otworów w drzwiach i tylnej ścianie garażu. Tylko musze w te otwory wstawić jakąś siatkę dla ochrony przed lokatorami bo ostatnimi czasy na naszym placu pojawiła się masa sierściuchów - dachowców. Osobiście nic przeciwko kotom nie mam ale młodsza suka dostaje na ich widok amoku towarzyskiego - chciałaby się pobawić. Starsza generalnie koty "zlewa" - nie wykazuje większego zainteresowania - no chyba że któryś biegnie. Wtedy włącza się instynkt psa gończego.

 

 


Ponieważ pogoda jest do d.... zacząłem kaflowanie korytarza w części technicznej domu. Zrobiłem remanent pozostałości płytek po kaflowaniu salonu i po 2 próbach udało mi się z pozostałości wykombinować w miarę zgrabny wzorek. Zdjęcia także za kilka dni - jak dokończę robotę

 

 


Z roboty papierkowej - musze załatwić zgodę na przebudowę zjazdu na naszą działkę. Obecny istniejący zjazd był bardzo wąski, wybrukowany "byle czym" a po wizycie wielu ciężkich aut zapadł się okrutnie. Przy okazji wymiany bramy chciałbym coś z nim zrobić - poszerzyć go, wyrównać i wybrukować jakoś ładnie. Musze tylko mieć wenę by napisać stosowne pismo do zarządu dróg.

RYDZU

Barierka w części została "popełniona" Brakuje jeszcze pochwytu na całej długości. No i dojrzewamy do następnego kawałka - bo jak widać na zdjęciach poniżej - nowa barierka gryzie się mocno z resztą okalająca otwór klatki schodowej. Dopiero jak zrobimy następne kawałki całość pojedzie do lakierowania.

 


A tak to wyszło:

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/472.jpg

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/473.jpg

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/474.jpg

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/475.jpg

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/476.jpg

RYDZU

Ze spraw budowlanych napiszę tylko na razie tyle: zaczęliśmy budowę barierki do schodów

 


Wkrótce zdjęcia z prac i więcej tekstu.

 

 


A z tematów niezupełnie budowlanych - mamy nowego (tymczasowego) członka rodziny dla którego

 


poszukujemy nowego domu.

 


Tak wygląda:

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/diego031.jpg

 

 


A w tym wątku jest więcej informacji:

 


http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?p=1631543#1631543" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?p=1631543#1631543

RYDZU

Wczoraj "wziąłem i pękłem" - włączyłem piec. Wszedłem do kotłowni, przekręciłem pokrętło od grzania, ustawiłem żądaną temperaturę na piecu i.... nic się nie stało . Piec nie ruszył. Poczłapałem na górę do sterownika i wszystko się wyjaśniło. Piec nie ruszył no bo praktycznie nie miał prawa tego zrobić - temperatura wewnątrz dzięki Tarnavie utrzymuje się na poziomie 23-24 stopnie. Wieczorem - gdy temperatura zaczęła spadać piec włączył się chyba kilka razy bo grzejniki były letnie. Dzisiaj znowu stoi Oj... panowie z gazowni się nie cieszą

 

 


Dla odmiany wczoraj w nocy zaczęło sypać śniegiem. I sypie cały czas. Po pracy urządziłem sobie akcję "szuflowanie" - odśnieżyłem wjazd i okolice bramy. Potem przez godzinę latałem z łopatą i usypywałem wielką kupę śniegu - dziecko moje sobie zażyczyło prywatną górkę do zjeżdżania. Ręce mnie trochę bola, ale niespodzianka na rano bezcenna .

 

 


Dojrzewamy w końcu do wykonania barierki schodów. W sobotę nawet zaliczyliśmy odwiedziny w hurtowni w poszukiwaniu materiałów nam do tego niezbędnych. Jeszcze mały zastrzyk gotówki i będzie można zaczynać.

RYDZU

Rzadko zaglądam ostatnio, ale niestety brak czasu nie pozwala na więcej

 

 


Dziś będzie o wrażeniach kominkowych. Jakiś tydzień temu wygasiliśmy w kominku i po wygarnięciu popiołu tak mnie tknęło, żeby nie rozpalać tylko zajrzeć do wyczystki. Otworzyłem drzwiczki i wysypało się masę takiego czarnego spieku - było go w sumie do wysokości ponad drzwiczki wyczystki. Wybieranie tego zajęło mi dobre pół godzinki i zebrałem pełne wiadro - jakieś 12 litrów tego świństwa. Szok!. Większości miała konsystencję kryształów wielkości takiej grubej kaszy, ale zdarzały się kawałki wielkości hm... sporo większej. Po wybraniu całości dokonałem oddolnej inspekcji wnętrza komina przy pomocy latarki i lusterka . Wygląda to nieźle, choć na ścianach powyżej wlotu od strony wkładu kominkowego widać sporo nalotu. Miejscami właśnie w formie takich grubszych kawałków. Coś mi mówi, że na wiosnę musowo sobie musze zafundować wycior kominiarski i pobawić się w wielkie czyszczenie.

 


Zastanawiam się tylko jak przeczyścić rurę łączącą wkład z kominem? Jedyna rozsądna koncepcja to czyszczenie od dołu z wykorzystaniem starej sprężyny hydraulicznej (jest dość sztywna a jednocześnie elastyczna) i umocowanie na jej końcu szczotki o odpowiedniej do rury średnicy. Innych pomysłów na ten kawałek nie mam.

 

 


Pogoda sprzyja więc cały czas "jedziemy" na kominku. Spalanie to tak ok. 1,5 metra miesięcznie.

 

 


Innych newsów ma rydzowym froncie brak - żyjemy sobie spokojnie i czekamy na jakiś zastrzyk gotówki, żeby cokolwiek pchnąć do przodu. Jak juz było nieźle i planowaliśmy nawet zrobienie barierki do schodów - to się auto popsuło i trzeba było kasę na naprawę wywalić .

RYDZU

Cholera jasna co mnie podkusiło by brać gniazda z wtykami ethernet (i to podwójne) z Berkera? Siedzę i próbuje rozpracować jakiś sprytny system jak mam to cholerstwo montować . Obieranie 8 mikroskopijnych kabelków z izolacji to cholernie żmudne zadanie - a takie cos funduje właśnie firma berker szczęśliwym ??? nabywcom ich osprzętu. Kto liczył na zaciskaną szybkozłączkę (ja liczyłem!) ten się srodze zawiedzie - 16 śrubek i 16 mikroskopijnych kabelków które trzeba siedząc w kucki oskubać i wtyknąć sztuka po sztuce w odpowiednie miejsce... Jasna cholera!!!

 

 


Zawziąłem się by w końcu uporządkować trochę kable i odpalić chociaż ze 2 gniazda ethernet w domu. Na razie udało mi się zrobić porządek z kablem tv - jedno gniazdo założone (i nawet działa ) Dobra - koniec użalania się bo nic dziś nie zrobię

RYDZU

U Nurniego w dzienniku podejrzałem fajne podsumowanie pierwszego roku mieszkania na swoim. Pogrzebałem w rachunkach i zamieszczam z poślizgiem rozliczenia ze nasz pierwszy rok "na swoim". Przyznam że podsumowanie nieco mnie zaskoczyło

 

 


1. gaz - 2560 zł

 


2. energia - 1875 zł

 


3. woda + kanalizacja - 1050 zł

 


4. podatek od nieruchomości - 470 zł

 


5. śmieci - 250 zł

 


6. telefon - 1200 zł

 


7. neostrada - 900 zł

 


8. tv - 0 zł (założyliśmy tv po ponad roku mieszkania, więc się nie liczy )

 


9. drewno do kominka - 3 m3 czyli ok 300 zł

 


10. ubezpieczenie - 400 zł

 


Razem = 9005,00 zł czyli 750 zł miesięcznie.

 

 


Na niczym wariacko nie oszczędzamy, zimą w domu 23 stopnie było standardem. Nawet wodomierz ogrodowy założyliśmy właściwie po sezonie letnim dopiero.

 


A ten sezon zapowiada się znacznie lepiej - na razie jeszcze centralne stoi bo pogoda zamiast zimy jakieś głupoty wyczynia. Ostatnio drewno kupiłem po 10 zł za m3 - mokre i będzie do palenia chyba najwcześniej na następny sezon, ale co tam - do bieżącego palenia mam jeszcze 12 metrów zapasu kupione 2 lata temu i dodatkowo duży zapas z darowizn A jak nie działa CO to i rachunki za prąd są przyjemniejsze - jednak kocioł + reszta dupereli w kotłowni przy grzaniu CO zużywa ok 20 kWh/tydzień - taką mam różnicę w zużyciu aktualnym a tym z przed roku.

RYDZU

Nawet nie zauważyłem kiedy a tu znienacka......

 

 


...stuknęło 50.000 wyświetleń dziennika .

 

 


Wszystkim odwiedzającym i czytającym dziękuję i zapewniam, ze to jeszcze nie koniec

 

 


Nie koniec dlatego bo choć budowa formalnie skończona to jednak naprawdę dużo jeszcze zostało do zrobienia,

 


a proza życia w postaci braku kasy brutalnie daje o sobie znać każdego miesiąca.

 

 


Ale pociągnęło pesymizmem..... - żeby nie zdołować czytających i siebie samego może od dziś będe pisał tylko

 


o optymistycznych wydarzeniach .

 

 


No to jedziemy! W piątek zadzwonił do nas wujo - drwal (ten wirtuoz od wycinki naszych drzew) i kazał szykować na

 


sobotę przyczepkę bo "trochę drewna będzie do wzięcia". Całe szczęście w czwartek auto w końcu odebraliśmy od

 


mechanika - więc zapiąłem przyczepkę i pojechaliśmy. To "trochę" okazało się być dużo. Tak wyglądała przyczepka

 


po załadowaniu:

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/471.jpg

 

 


Zrobiliśmy cztery kursy - na oko wyszło tego ok 5 m3 drewna niezłego gatunku - pomiesznej olchy z akacją i brzozą :) .

 


Niestety wszystko świeże - ale za całość zapłaciłem 50 pln - czyli po 10 zł/m3. :) :) :)

 


Taniej się nie da - tylko gdzie ja to poukładam .

 


Na razie leży wywalone w jednym miejscu i pomału to kawałkujemy i rąbiemy - a właściwie Teść rąbie.

 


To drewno poleży sobie do przyszłego sezonu napewno, a my nadszarpniemy "żelazne zapasy" kupione 2 lata temu.

 


Pogoda sprzyja korzystaniu z kominka - grzejemy właściwie "na okrągło" przy wkładzie skręconym na maksa. Mankamentem

 


takiego palenia jest to, ze praktycznie ognia nie widać, bo szyba jest okrutnie zakopcona. Zaletą - to, że nadal piec

 


stanowi dekorację w kotłowni służącą tylko do grzania ciepłej wody:)

RYDZU

Piszę znacznie rzadziej.... - dziennik znalazłem pod koniec trzeciej strony . Tak daleko jeszcze nie spadłem

 

 


Na początek pochwalę się dokończonym dziełem w postacie regału który zmontowałem na warsztacie:

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/470.jpg

 

 


Po zużyciu trzech puszek farby i trzech godzinnych podejściach rozdzielonych przerwami

 


na schnięcie lakieru całość nadawała się poskładania. Regał dostał nowe życie - a jest niewiele

 


młodszy ode mnie - został kupiony w 1972 roku . Przez ten czas dzielnie służył w rodzinie,

 


a ostatnie 3 lata leżał w częściach i czekał na poskładanie w nowym domku.

 


Tanim kosztem zyskałem masę miejsca - 60 cm głębokości półek i 2,4 m wysokości całej konstrukcji.

 


Teraz jeszcze muszę się przekopać przez wszystkie graty porozwalane po całym domu, posortować je,

 


popakować i stopniowo zamieszkać nowy mebel

 

 


I to właściwie tyle z nowości w domu . Za to przed domem udało nam się ogarnąć część garaży.

 


Ponad tydzień roboty zajęło nam przygotowanie szalunku pod nowy fundament garażowy.

 


Zaczęło się od zabawy w geodetę, bo garaże stoją w sposób nic nie mający wspólnego z właściwymi

 


granicami działki. Po kilku godzinach latania z kłębkiem sznurka, taśmami mierniczymi i jeszcze

 


kilkoma pomocnymi drobiazgami udało nam się wyznaczyć narożniki przyszłego fundamenciku.

 


Dzięki oddelegowaniu do prac ziemnych dodatkowego pracownika całość dość sprawnie posuwała

 


się do przodu. Najgorsze było skuwanie i kawałkowanie starych wylewek i fundamentów. Koniec

 


końców się udało i jeszcze nawet dorzuciliśmy tam do środka conieco z pobudowlanych gruzów

 


które nadal zalegają dookoła domu. Popękane pustaki stropowe terriva i porotherm bardzo szybko

 


pomogły zapełnić większe dołki w szalunku.

 


Przed zalewaniem fundamentów:

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/468.jpg

 

 


Straszny problem miałem z ilością potrzebnego betonu . Zamówię za dużo - trzeba będzie

 


gdzieś wylać i się zmarnuje. A jak będzie za mało - za dowózkę zapłacę potworne pieniądze.

 


Nie wiadomo ile betonu ucieknie pomiędzy kamienie gruzowiska.... Zaryzykowałem i zamówiłem 6 m3.

 


Człowiek który przyjechał gruchą z pompą popatrzył na nasz fundament i pokręcił głową.

 


"Mało będzie" - skwitował.

 


Ale potem miał inne problemy na głowie niż rozmyślanie nad tym czy wystarczy. Wyjaśniłem mu,

 


że ma do czynienia z początkującymi "zalewaczami" . W składzie byłem ja, Patrycja, teść i Kaziu,

 


który najgorszą cześć roboty do tej pory wykonał. Największe zdumienie wywołała osoba Patrycji.

 


"To pani będzie przy tym robić?" . Był nieco zdumiony... ale jakoś to przełknął .

 


Zaczęło się zalewanie. Powiem tylko tak w skrócie - ciężko było jak cholera. Dwie osoby

 


rozgarniały beton podawany pompą, a dwie zasuwały z metalową cholernie ciężka belką

 


i zacierały płaszczyznę na gotowo. Po półtorej godzinie roboty było po wszystkim. Po nas także

 


Fundament tuz po zalaniu:

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/469.jpg

 

 


A beton.... Cóż, po zalaniu całej wylewki pozostały nam do wykorzystania dwie taczki które pozostały

 


wewnątrz pompy :D. I to tyle strat. Dochodziliśmy do siebie po tej wylewce kilka dni.

 


Udało się ją wykonać w ostatnim dniu normalnej pogody. Już następnego dnia cały czas lało

 


(odpadło polewanie wylewki;) ), zrobiło się zimno i nieprzyjemnie.

 

 


Kilka dni temu przyjechały garaże. Ekipa w ciągu 4 godzin zmontowała nam komplecik złożony z 5 sztuk.

 


Wygląda to równo i schludnie. Szkoda, że nie mogliśmy zrealizować całości przedsięwzięcia

 


za jednym razem - no ale 16 blaszaków to jednak spory wydatek.

 


Na wiosnę robimy kolejne 7 sztuk i bramę wjazdową. Wtedy zacznie to wyglądać ładnie,

 


a jednocześnie pozbędziemy się garaży stojących bezpośrednio przed domem.

 

 


Wrócą na koniec do wątku prawniczego, który ostatnimi czasy przewija się w naszym dzienniku.

 


Budowlaniec nie przystąpił jednak do podpisania ugody, więc widoki na kasę nieco się odwleką.

 


Postępowanie windykacyjne pewnie nieco potrwa. Ale cóż - jego wola.

 


Mamy tylko dylemat czy iść z tym do komornika czy dać to firmie windykacyjnej.

RYDZU

13 i do tego piątek Piękny dzień... (bo piątek )

 

 


Na początek małe pożegnanie. Odbyło się ono co prawda juz kilka dni temu, ale co

 


tam! - w końcu należy jej się Można by rzec - wybudowała nasz dom :) .

 

 


Nasza pracowita beczuszka niedługo przed odjazdem w siną dal:

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/462.jpg

 

 


Zaczynała wymagać potężnego remontu blacharskiego, a jako jedyne auto nie za bardzo

 


mogła sprostać naszym wymaganiom - choćby ze względu na psy. Przez całe trzy i pół roku

 


- czyli prawie tyle ile mamy nasza działkę - dzielnie nam służyła dowożąc niezbędne brakujące

 


materiały na budowę. Z bardziej spektakularnych jej wyczynów z łezką w oku wspominam

 


wyprawę po stemple :D

 


Pomimo swoich 21 lat naprawdę nie można jej było zarzucić awaryjności. Jak tylko odpaliła

 


- była pewność, że dojedzie do celu.

 


Jeśli ktoś właśnie zaczyna budowę i rozgląda się za "wołem roboczym" - polecam mimo

 


sędziwego wieku wzięcie pod uwagę beczuszki. Jeden warunek - musi być w niezłym stanie

 


blacharsko-mechanicznym.

 


No ale dość juz wspomnień - pojechała i będzie służyła dzielnie kolejnemu właścicielowi

 

 


Dzisiaj pracy urządziłem porządki na placu. Wyniósł się kolejny garaż, ale pozostawił po sobie

 


całkiem pokaźną kupę starych desek, które do niczego już się nie przydadzą.

 


Aaaaale było ognicho

 

 


Cały czas nie mogę znaleźć korony do wiercenia otworów pod puszki .

 


W związku z tym odkurzacz "wywala" powietrze do kotłowni.

 


Kotłownia z zamontowanym ostatnim nabytkiem:

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/463.jpg

 


Brakuje jeszcze poziomej rury łączącej wyrzut powietrza z kominem wentylacyjnym. Ale będzie.... kiedyś

 


(jak znajdę ta cholerną koronę).

 

 


Przedwczoraj ukończyłem walkę z podłogami w części garażowo-warsztatowej.

 


Pierwotnie byłem zdecydowany na Betondur Eko. I wtedy "z nieba" spadł mi artykuł

 


z Muratora o różnych gatunkach farb do betonu. Okazało się, że mój wybór to najmniej

 


odporna mechanicznie i chemicznie opcja

 


Na szczęście było to jeszcze przed zakupem materiału. Przewertowałem w Castoramie dostępną

 


gamę produktów i padło na Bondex:

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/466.jpg

 

 


Miałem tylko mały "zgrzyt" z obsługą z Castoramy - pan polecał mi żebym przed malowaniem

 


zagruntował podłogę Unigruntem. "To ograniczy zużycie tej farby" . Niestety przyczepność

 


i penetrację podłoża także.

 


Gruntować należy także tą farbą- tylko rozcieńczoną benzyną lakową. Na 5 l farby - 1 l benzyny.

 


Na drugi dzień druga warstwa farby i trzeciego dnia rano mamy zagwarantowany straszny

 


ból wszystkich gnatów i gotową podłogę .

 


Zużycie przy 2 warstwach wychodzi około 0,35l/m2 czyli ok 10 zł/m2. taniej chyba nic

 


rozsądnego się nie znajdzie.

 

 


A tak wyglądają juz praktycznie gotowe pomieszczenia

 


garaż

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/464.jpg

 

 


obok garażu

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/465.jpg

 

 


i z drugiego końca warsztatu

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/467.jpg

 

 


Dziś przygotowałem pierwsze elementy, a jutro rozpoczynam wielkie malowanie regału, który

 


stanie w warsztacie. Będzie on magazynem wszelakiego dobra, które się poniewiera po całym domu.

 


Oczywiście efekty pracy obfotografuję

RYDZU

Dzisiaj trochę o użytkowaniu odkurzacza centralnego.

 


Jak już napisałem wcześniej - Patrycja jest bardzo zadowolona. Ja miałem dopiero wczoraj

 


okazję poużywać tego naszego nabytku. Fajnie się odkurza jednak mam 2 zastrzeżenia:

 


1) w złym miejscu jest umieszczony włącznik odkurzacza na rączce. W ciągu 15 minut

 


przynajmniej 5 razy nieświadomie go wyłączyłem.

 


2) kupiłem chyba model prezydencki zestawu do odkurzania . Gdybym był kurduplem

 


o wzroście 150 cm teleskopowa rura może byłaby wystarczającej długości.

 


A tak - niestety musze się schylać . Ciekawe, bo Beam to chyba amerykańska

 


firma, maja tam przecież dużych ludzi więc o co chodzi z tą rurą? . Na stronie nie ma

 


opcji pod nazwa "dłuższa rura" (cokolwiek by to miało znaczyć ).

 

 


Przedwczoraj i wczoraj przepaliliśmy delikatnie w kominku bo temperatura z domu

 


zaczyna nieco opadać. Pierwsze palenie po półrocznej przerwie zaowocowało odrobiną

 


"smrodku" - chyba się kurze wygrzewały - wczoraj już wszystko było bezzapachowo.

 


Dzisiaj finiszuję z wykończeniem podłogi w części warsztatowej i od jutra będzie można tam

 


już ustawiać graty docelowo. Czeka mnie jeszcze malowanie wielkiego regału który

 


pomieści "wszystko" - obecnie jest w kolorze nijako-drewnopodobnym a będzie szary (mam nadzieję).

RYDZU

Od wczoraj wieczorem mamy działający odkurzacz centralny

 

 


Przy doprowadzaniu do porządku pomieszczeń warsztatowych na dole "zarżnąłem"

 


ze skutkiem śmiertelnym nasz odkurzacz wodny . A ile było dymu .... .

 


Trochę szkoda - bo liczyłem, ze przetrwa całą budowę i będzie potem pełnił funkcje

 


odkurzacza warsztatowego. Więc okazało się, że na gwałt potrzebujemy odkurzacza.

 


Kupowanie "byle czego" na krótko od razu wykreśliliśmy z możliwych opcji i pojechałem

 


pożyczyć odkurzacz od rodziców . Ale ileż można.... więc 2 dni później zamówiłem jednostkę

 


centralną Beam 2850. Trochę wyższy model od zakładanego - ale mamy 30 mb rurociągu

 


i 6 gniazd, więc wybór raczej był oczywisty.

 


Przedwczoraj go odebrałem, ale w roztargnieniu zapomniałem zabrać ze sklepu brakujących

 


rur do jego podłączenia . Więc dopiero wczoraj dociąłem brakujące kawałki, całość

 


posklejałem i podłączyłem kabelki. Całość zadziałała od pierwszego razu - i to mnie

 


najbardziej ucieszyło.

 

 


Dzisiaj Patrycja zaliczyła pierwsze odkurzanko i napisała mi na gadu-gadu że jest "zachwycona"

 


i jeszcze "odkurzacz jest boski! nie mogłam przestać odkurzać!"

 


Znaczy się - Warto było

 

 


Pozostało mi jeszcze zrobić wyrzut powietrza z odkurzacza. Po krótkim namyśle wyrzut

 


zrobię nie przez ścianę zewnętrzną a do jednego z 2 wolnych kominów wentylacyjnych.

 


Zrobiłbym to już wczoraj, ale nie mogłem znaleźć korony do wiercenia otworów pod

 


puszki - nią doskonale robi się przepusty na rury odkurzaczowe.

 

 


W ostatnich dniach spore poruszenie na działce - tydzień temu usunięte zostały 2 garaże

 


a wczoraj zniknął następny. Na koniec miesiąca zamówiłem pierwsze 5 nowiutkich blaszaków.

 


Wszystkie w ocynku - niestety podrożały do 1350 pln/sztukę .

RYDZU

Dziś świętujemy rok od przeprowadzki !!!

 

 


A póki jestem jeszcze w stanie pisać - kilka cyferek na temat tego mijającego roczku.

 


Mieszka się suuuperaśnie i juz za żadne skarby bym się do bloku nie przeniósł - zresztą cała

 


rodzina ma takie samo zdanie. Dom to sporo pracy o której do tej pory nie mięliśmy pojęcia.

 


Ale dajemy radę

 

 


Jak już wspomniałem bloki to mi się nasze mieszkanie przypomniało: 72 m2, 450 zł czynszu,

 


ok 100 zł za wodę co miesiąc (ciepła i zimna z rury), 20 zł za gaz (tylko kuchenka) i ok 160 co

 


dwa miesiące za prąd. małe podsumowanie i wychodzi 650 zł/miesiąc za te "luksusy".

 

 


A jak wyszedł nam ten pierwszy rok w domu? Ano tak:

 


- woda - 175 m3 po niecałe 6 pln daje 1000 pln

 


- gaz - 1780 m3 po ok 1,33 pln daje 2364 pln

 


- energia - 3570 kWh dała 1750 pln

 


- podatek od nieruchomości - 400pln

 


razem = ok 5500 pln - czyli sporo TANIEJ niż w blokach - takie zresztą było założenie tej inwestycji.

 

 


Oj... chciałem napisać więcej ale juz goście idą .

 


No to jeszcze na koniec optymistycznie: budowlaniec nie złożył apelacji i chce się dogadywać

 


co do spłaty zasądzonej kwoty Co prawda jego propozycja jest co najmniej śmieszna, ale o tym kiedy indziej...

RYDZU

Już dawno, dawno temu obiecywałem garść nowych zdjęć Oto one:

 

 


1) Otoczenie - pisałem, że budynek za mną się tynkuje. Niedawno chłopaki pozakładali

 


rynny i zdjęli rusztowania.

 


- tak było przed

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/398.jpg

 

 


- a tak wygląda teraz nasz domek i jego tło

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/448.jpg


(i proszę nie patrzeć na otoczenie przed domem - nad tym dopiero rozpoczynam pracę)

 

 


2) Kotłownia dostała w końcu kolorek na ścianach i kilka detali wykończeniowych które

 


w całości dały efekt w postaci ukończonego pomieszczenia. Została jeszcze do założenia

 


jednostka odkurzacza centralnego.... ale to w przyszłości

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/451.jpg

 

 


3) Rozpoczął się sezon wycinek i czyszczenia linii energetycznych. Tu "gałązka", tam gałązka

 


i się nazbierało "trochę" drewna.

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/458.jpg

 

 


4) Dwa tygodnie temu zaczął się mój urlop. Bynajmniej nie wyjazdowy, a spędzony piętro niżej.

 


Nadszedł w końcu czas porządkowania i doprowadzenia do stanu używalności części

 


"warsztatowej". Zakładałem, że 2 tygodnie w zupełności wystarczą... jednak się przeliczyłem .

 


Ogrom pracy który musiałem wykonać by w ogóle rozpocząć prace wykończeniowe nieco

 


mnie zaskoczył. Samo zbieranie gruzu, wynoszenie masy pobudowlanych rzeczy które "kiedyś

 


się przydadzą" zajął mi dobry tydzień. Ale potem już rozpoczęła się ta milsza cześć pracy

 


- murowanie, tynkowanie, gruntowanie i malowanie

 

 


"Gabinet" który kiedyś chyba będzie biurem przejął funkcję tymczasowego magazynu wszystkiego.

 


Tutaj w wersji jeszcze nie do końca zasypanej gratami

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/449.jpg

 

 


Korytarz łączący gabinet z warsztatem. Te brązowe drzwi to wejście na cześć "domową"

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/450.jpg

 


Teraz kilka zdjęć przyszłego "warsztatu" w fazie przed rozpoczęciem porządków.

 


W głębi widoczna jedna z kupek rzeczy "przydatnych inaczej"

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/452.jpg

 

 


Okno wychodzące na blok - wymaga "dolania" ok 3-4 cm wylewki i "oparapetowania"

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/453.jpg

 

 


Okno południowe - tutaj braki w parapecie sięgają 12 cm więc trzeba będzie najpierw podmurować

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/454.jpg

 

 


A tutaj pierwsza praca zakończona sukcesem - kratka ściekowa w posadzce w części garażowej

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/455.jpg

 

 


Parapet od strony bloku juz wykończony kaflami

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/461.jpg

 

 


A tak mniej więcej będzie wyglądał cały "warsztat"

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/460.jpg

 

 


I żeby nie było, że ja to wszystko tak zupełnie sam

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/459.jpg

 

 


To na razie tyle z placu budowy.

 

 


Podstępnie i skrycie po niepełnym jeszcze roku mieszkania zakradło się do nas takie urządzenie

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/457.jpg

 


Dla nieobeznanych - tuner tv satelitarnej. Niby tylko programy niekodowane, ale i tak

 


"pożeracz czasu" z niego straszny

 

 


Na koniec zdjęcie "kosmity" napotkanego kilka dni temu na naszym domu

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/456.jpg

 

 


Za tydzień minie ROK jak mieszkamy w naszym domku.

 


Postaram się zamieścić małe posumowanie "ekonomiczne" tego mijającego roku.

RYDZU

Poniedziałek - a ja już myślę o następnym tygodniu. Zaczyna się wtedy urlop, który mam

 


nadzieję poświęcić na prace wykończeniowe parteru. Od dobrego tygodnia "dłubię"

 


w kotłowni - malowanie, montaż docelowego oświetlenia i wieszanie suszarek. Wczoraj

 


rozpocząłem mycie kafli które mam nadzieję dzisiaj zakończyć. Potem jeszcze montaż

 


rurek ocieplających instalację co i cwu - do tej pory całość w kotłowni była na wierzchu

 


i zapewne generowała jakieś tam straty. Chciałbym by jeszcze starczyło kasy na jednostkę

 


centralną odkurzacza - wtedy kotłownia byłaby "kompletna", ale obawiam się że aż tak dobrze

 


nie będzie.

 

 


Parter w sporej części ma mieć funkcję "warsztatową". W związku z tym stanęliśmy przed

 


problemem podłogi. Oczywiście najfajniejsze są podłogi żywiczne wylewane.

 


Po rekonesansie cenowym chyba jednak musimy poszukać czegoś innego (ok 100pln/m2).

 


No to może posadzki żywiczne cienkowarstwowe... niestety, przedstawiciele handlowi

 


2 firm z którymi miałem do czynienia (sarzyna i sika) prezentują tak profesjonalne podejście

 


do sprawy, że ręce po prostu opadają. Towar tylko na zamówienie, próbek czy wzorników

 


oczywiście nie ma.... eh .

 


Przy okazji wizyty w Castoramie natknąłem się na stoisko z chemią do posadzek i chyba

 


stanie na Betondurze. Cenowo dość atrakcyjnie, dostępny od ręki w 4 kolorach - zobaczymy

 


jak będzie w użytkowaniu.

RYDZU

Z najświeższych informacji: dziś było ogłoszenie wyroku w naszej rozprawie dachowej.

 


Sąd po trwającym ponad rok, wyczerpującym postępowaniu orzekł - w części o zwrot kosztów

 


naprawy wyrok na nasza korzyść, a w części dotyczącej powództwa wzajemnego o zapłatę

 


wykonawcy - także na naszą korzyść :) :)

 


Oczywiście wykonawca podobno będzie składał apelację.... ale szanse ma minimalne. Uzasadnienie

 


wyroku sądu było na tyle dosadne, że nie powinno budzić wątpliwości także w wyższej instancji.

 


W związku z apelacją widoków na kasę z tej strony na razie "niet", ale humory i tak mamy

 


wyśmienite. W końcu 2 tygodnie temu wpłynęła na konto kasa ze zwrotu vatu :) . W najbliższym

 


czasie planujemy w związku z tym ruszyć z porządkowaniem placu, wymianą garaży na nowe

 


i budową konstrukcji tarasu. Tutaj koniecznie muszę się pochwalić, że za 3 tygodnie będziemy

 


mieli w rodzinie wykwalifikowanego spawacza w technologi MIG :) .

 


A dla dodania sprawie pikanterii powiem tylko tyle, ze nie będę to ja.... .

RYDZU

Ufff.... upały takie, że jakby nie klima w pracy to chyba bym tylko leżał plackiem jak nasze psy

 

 


Właśnie wróciłem z urzędu skarbowego. Byłem zapoznać się z "zebranym materiałem dowodowym"

 


dotyczącym zwrotu vat. Teraz w ciągu tygodnia będzie decyzja. Potem 25 dni i kasa na konto

 


Wtedy ruszymy z porządkami na działce. Na początek chciałbym bramy wjazdowe zrobić i chociaż

 


5 garaży wymienić. A potem zobaczymy ile zostanie i na co będzie można sobie jeszcze pozwolić.

 


Potrzeby są ogromne.... Do tego jeszcze doszła konieczność natychmiastowej wymiany samochodu,

 


który stanowczo z zdecydowanie odmówił współpracy. Tym razem padł rozrusznik...

 


Wysłużył się ten nasz kombiaczek, oj wysłużył. Czas na emeryturę na jakimś szrocie.

 

 


Wracając z urzędu skarbowego podjechałem do wodociągów załatwić wodomierz ogrodowy.

 


Zużycie wody w związku z tym co się dzieje z pogodą skoczyło nam do rozmiarów co najmniej

 


sporych i po szybkiej kalkulacji postanowiliśmy w końcu uruchomić wodę ogrodową.

 


24 lipca mają przyjść i oplombować wodomierz - od tego momentu będzie można więcej lać

 


trawnik który w części wystawionej na działanie słońca nie wygląda najlepiej.

 


Prawdę mówiąc - wygląda tragicznie Prawie uschnięty, gdzieniegdzie troszkę zielonego,

 


przy koszeniu max 1 cm przyrostów, a w pozostałej części ogrodu nawet 5 cm w tym czasie.

 


Podlewamy ze zdwojoną siłą tylko ten podeschnięty fragment - efektów brak.

 


Za to na szczęście cała reszta pięknie rośnie

 

 


W poprzedni wtorek mieliśmy kolejny pożar. Tym razem palił się garaż stojący w rogu działki.

 


Zauważyłem unoszący się z niego dym i szybko ściągnąłem właściciela. Okazało się, że dzieci

 


z boku garażu zapaliły ogień, który przedostał się do środka na drewnianą konstrukcję. Była i straż

 


pożarna, i policja, i zbiegowisko Na szczęście ugaszony w zarodku i obyło się bez strat - auto

 


wyprowadzone w całości, a i sam garaż stracił raptem kilka desek od wewnątrz. Następnego

 


dnia od strony gdzie ogień się pojawił zmontowałem prowizorkę z drutu kolczastego

 

 


A w najbliższy wtorek kolejne spotkanie w sądzie w sprawie naszego dachu.

 


Opinia biegłego jak najbardziej pozytywna :Da ja jestem wezwany jako strona,

 


więc jest jakaś szansa na finał sprawy. Sam jestem bardzo ciekawy jak to się wszystko zakończy.

 


Sprawa pokrycia dachu wygląda bardzo pozytywnie, sprawa pozwu wzajemnego już nieco gorzej.

 


Na szczęście są spore rozbieżności co do kwot więc na całkiem straconej pozycji nie jestem.

RYDZU

Na początek temat niebudowlany: nasze "maluchy" skończyły dziś pierwszy rok życia!

 


Maluchom wszystkiego najlepszego i najsmaczniejszego a ich właścicielom życzymy

 


wiele cierpliwości i radości w dalszym wspólnym życiu

 

 

 


A teraz już co u nas nowego słychać:

 


Kilka dni temu dostałem awizo. Popędziłem na pocztę - a tu list z urzędu skarbowego.

 


Polecony - więc się ucieszyłem, że to protokół do zwrotu vatu. Jakież było moje rozczarowanie

 


gdy po otwarciu okazalo się że to zaproszenie z kompletem dokumentów na kontrolę związaną

 


z ulgami remontowymi za 2004 i 2005 rok. Na miejscu wszystko poszło bardzo sprawnie

 


i sympatycznie, a pani sama mi wyjaśniła, że to w związku ze zwrotem vatu mają polecenie

 


by skontrolowac wcześniejsze ulgi i czy nie pokrywają się faktury z wniosków vat i odliczeń

 


remontowych. "A jak koleżanka wróci z urlopu ?? ?? to pana wniosek już nabierze tempa".

 


No to już się nic nie odzywałem.....

 

 


"Poprawia" nam się okolica . Bloki wokół naszej działki przechodzą aktualnie gruntowny

 


face-lifting - ocieplanie i tynkowanie. Tylko trochę tynk nie pod kolor dobrali do naszego

 


domku . Za kilka dni rozbiorą rusztowanie to pstryknę fotkę jak to wygląda.

RYDZU

Dzisiaj dopełniły się ostatnie papierki związane z naszym już całkiem legalnym pomieszkiwaniem.

 


Podpisałem nową umowę z zakładem energetycznym. Okazało się że do tego także potrzebny

 


jest instalator który musi wypełnić kolejny papierek i przystawić swoją pieczątkę.

 


Potem tydzień oczekiwania i informacja telefoniczna że "jutro o 8 rano" będzie ponowne

 


plombowanie licznika z wymianą zabezpieczeń. Przy okazji zmiany taryfy załapałem się na

 


"promocję" - do tej pory miałem zabezpieczenia 32 A przelicznikowo i 25 A docelowo.

 


A teraz przy podpisaniu umowy zmieniono mi to na 40 A przedlicznikowo i 32 A za licznikiem

 


wszystko przy nie zmienionych 17kW przydziału mocy.

 

 


Znalazłem w końcu namiary na konkretną firmę produkującą garaże "blaszaki".

 


Ceny dość przystępne - 1260 za garaż z drzwiami dwuskrzydłowymi (1200 przy ok 10 sztukach)

 


i 1630 za garaż z brama podnoszoną (1550 w hurcie). Tym samym zrezygnowałem

 


z samodzielnej produkcji :) .

 


Z zadań dla mnie pozostanie tylko uporządkować zgliszcza po uprzątniętych garażach

 


i przygotować fundamenty z wypoziomowanych bloczków fundamentowych.

 


Początek akcji - prawdopodobnie we wrześniu. Pierwsze rozmowy z garażowcami

 


"uświadamiające" im nadciągający kataklizm mam już za sobą.

RYDZU

Pojawiły się głosy pytające "jak to z tym odbiorem było" więc.... było to tak:

 

 


1) Geodeta - zaprosiłem go by wykonał inwentaryzację powykonawczą. Za usługę skasował 400 zł

 


- mimo, że za wiele roboty nie miał, bo brakowało tylko przyłącza energii do budynku na mapach.

 

 


2) Oświadczenie instalatora (z uprawnieniami ważnymi na dzień wystawienia opinii) o poprawnym

 


wykonaniu instalacji elektrycznej wewnętrznej. Do tego ksero zaświadczenia o przynależności do izby.

 


Tutaj ceny nie znam bo z racji koneksji "energetycznych" teścia mam ten papier gratis

 

 


3) Odbiór kominiarski. Z tym poszło w miarę sprawnie. kominiarz pooglądał co się dało - a dało

 


się nie za wiele :) . Na dach wyłazu póki co brak, bo taras dopiero ma powstać, a to z niego będzie

 


wyjście. Na szczęście bardzo nosem nie kręcił i za 150 zł "po zniżce" dostałem 2 egzemplarze

 


protokołu kominiarskiego.

 

 


4) protokoły odbiorów przyłączy. W każdej z tych instytucji trzeba złożyć stosowny wniosek. A potem

 


- wodociągi - tydzień oczekiwania

 


- elektryka - tydzień oczekiwania

 


- gazownia - wydany "od ręki" i z uśmiechem

 

 


5) Próba szczelności przyłącza gazowego - kserokopia wystarczyła, oryginał mam w dokumentacji

 


wykonania przyłącza. Budowa przyłącza odbyła się w toku osobnego pozwolenia na budowę.

 

 


6) Próba szczelności wewnętrznej instalacji gazowej - tutaj miałem małego "zonka" bo próba jest

 


ważna rok i "wyszła" 20 maja . na szczęście wykonawca instalacji gazowej okazał się do końca

 


w porządku i protokół kolejnej próby szczelności dostałem w ciągu jednego dnia gratis :) .

 


Polecam tego wykonawcę!

 

 


7) Spotkanie z panią kierownik budowy. Uzupełnienie braków w dzienniku. Protokoły końcowe

 


o zagospodarowaniu terenu wokół budynku i potwierdzenie możliwości użytkowania budynku.

 


Do tego ksero przynależności do izby.

 

 


8.) Oryginał projektu z naniesionymi przez projektanta ewentualnymi zmianami.

 

 


9) Druk zgłoszenia do urzędu .... i już chyba mamy komplet

 

 


Acha! - wszystkie dokumenty składałem w wersji oryginał + kserówka.

 

 


Wniosek w przypadku domu mieszkalnego jest wolny od wszelkich opłat. Pozostało więc czekanie

 


na decyzję.

 

 


Niby urząd ma na to miesiąc, ale... po 1,5 tygodnia czasu pismo potwierdzające odbiór

 


budynku było gotowe :) :) Duże brawa dla PINB w Cz-wie!

 

 


Przy odbiorze dostałem do ręki wszystkie oryginały dokumentów złożonych do urzędu - u nich zostały kopie.

 

 


Nie pisałem nic wcześniej o planowanych przygotowaniach do odbioru bo "licho nie śpi".

 


10 tys grzywny za mieszkanie bez odbioru to sporo, a ponieważ jestem na etapie sprawy

 


sądowej z wykonawcą... resztę sobie sami dopowiedzcie

RYDZU

Tydzień temu ruszyła sprawa naszego zwrotu vatu! Zadzwoniłem po raz kolejny dowiedzieć się

 


"co w trawie piszczy", a pani mówi że się zabrała za mój wniosek i ma prośbę o kilka kserówek

 


faktur bo są nieczytelne. Jak na skrzydłach dostarczyłem to czego chciała i dawaj ją brać "pod włos"

 


żeby szybciej coś z tym poszło. Niestety nasz wniosek jest "najobszerniejszy, ma najwięcej załączników

 


i jest na największą kwotę" więc pani musi go sprawdzić 3x . Mam czekać.

 


Ale pewnie w przyszłym tygodniu znowu zadzwonię...

 

 


W poniedziałek dostałem do rąk własnych opinię biegłego. Piękniejszego tekstu dawno nie czytałem

 


W skrócie: dach firma zepsuła całkowicie i nie miała pojęcia o wykonaniu tak trudnego technologicznie

 


pokrycia. bardzo dobrze się stało że inwestor dokonał możliwie najszybszej naprawy dachu

 


bo mogłoby to mieć tragiczne skutki dla całego budynku.

 


Mamy 7 dni by wnieść zastrzeżenia do tej opinii - ale chyba sami rozumiecie, że zastrzeżeń nie mamy :D

 

 


Wczoraj pogoda w końcu się trochę poprawiła i można było wyjść z "ciężkim sprzętem" przed dom.

 


Konkretnie z kosą spalinową - zrobiłem porządek z panoszącymi się dookoła domu chwastami.

 


Także od strony ulicy - mimo że to teoretycznie działka miasta.

 


Po godzinie pracy z kosą rękę miałem tak zmęczoną, że nie byłem w stanie kieliszka do ust podnieść

 

 


Ależ mamy piękne "coś" na dworze. Wiosną to już nie jest, lato tez nie bardzo.....

 


Może to już jesień? Deszczowo, wietrznie i zimno... Brrrrrrr

 


W sobotę napaliliśmy sobie w kominku - co prawda bardziej dla klimatu i poprawy samopoczucia,

 


bo temperatura utrzymuje sie stała 22-23 stopnie. W porównaniu do bloków u rodziców, gdzie

 


spadła do 18 stopni to mamy prawie Karaiby

 

 


Mam już gotową do zainstalowania skrzynkę w której będzie zabudowanie starowanie podlewaniem ogrodu.

 


Wykorzystałem do tego pojedynczą skrzynkę elektryczną taka jak stawia się czasami w ogrodzeniu.

 


Wewnątrz chce zabudować zegar sterujący i kilka elektrozaworów do istniejących i planowanych

 


obwodów nawadniania.

 


Jest tylko jeden mały problem - ze ściany na zewnątrz wokół zaworu sączy się woda

 


Nie jest to wyciek na gwincie zaworu - coś jest nieszczelnego w ścianie. Sam tego rozgrzebywać

 


nie chcę bo jak się okaże że potrzebna będzie zaciskarka do złączek lub co innego równie

 


specjalistycznego to dopiero będę miał problem... . Juz dwa razy umawiałem się z naszym

 


instalatorem Rafslusarczykiem. Moze teraz za trzecim razem się uda... konkretnie w tygodniu

 


po długim weekendzie czerwcowym.

 


Chciałbym ten temat juz zamknąć - mógłbym wtedy spokojnie usypywać sobie nasyp z gruzu pod

 


przyszłym tarasem.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...