Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    210
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    292

Entries in this blog

RYDZU

Wylewki czas zacząć

 

 


Mamy poniedziałek, a od piątku ekipę posadzkarzy na głowie. Po początkowych perturbacjach czasowych udało im się w końcu dotrzeć na naszą budowę i rozpocząć pracę. Czytając posty innych forumowiczów na temat wylewek byłem przygotowany na szybkie acz intensywne spotkanie. Przy naszych powierzchniach liczyłem na góra 2 dni (łącznie 260m2 podłóg). Jednak panowie szanują swoją pracę i nigdzie im się nie spieszy. Całą robotę zaplanowali na 4 dni robocze - mają zamiar całość skończyć we wtorek.

 


Pierwszego dnia rozpoczęli od części pokojowo-łazienkowej na piętrze. Muszę przyznać, że po początkowym bezruchu poszło im to dość sprawnie. Ten jak to nazwałem "bezruch" to było latanie z waserwagą po całym piętrze i zaznaczanie wszędzie poziomu startowego posadzek. Potem już poszło sprawnie i po następnych 6 godzinach zakończyli wykonywanie posadzek w tej części domu.

 


Sobota - mieli do zrobienia więcej, ale poziomy juz rozmierzone, więc od rana maszyna w ruch i robota szła do przodu aż miło. Około 16 zakończyli zabawę z piętrem. Polecili nam kupić dużo folii malarskiej, w niedzielę rano polać solidnie całą powierzchnię wylewek i całość przykryć na tydzień folią. Co oczywiście zrobiliśmy bo i tak musieliśmy być w niedzielę na budowie by uprzątnąć następny fragment budynku żeby chłopaki na dziś rano mieli co robić. Dokończyliśmy też układanie styropianu w kotłowni i na klatce schodowej.

 


Dziś rano byłem w hurtowni zapłacić za cement na wylewki i domówić u dostawcy jeszcze 12 tonową furkę piasku. O dziwo powinna ona wystarczyć już do końca wylewek - a jak będzie faktycznie okaże się już wkrótce. Prawdopodobnie braknie "odrobinę" cementu - jakieś 10-15 worków - ale tyle to mogę podrzucić na budowę samochodem.

 

 


Po rozmierzeniu waserwagą parteru wychodzi na to, że domek mamy wypoziomowany bardzo dobrze - różnice poziomów między narożnikami zamykają się w wartościach około 0,5 cm co jak na dokładność budowlaną jest wynikiem doskonałym. Grubo będzie tego betonu na dole, oj grubo... W części użytkowo mieszkalnej i tak dołożyliśmy styropianu bo mieliśmy za dużo 3 cm płyt a za mało 5. Miało być w warstwach 3+5+5 czyli 13cm, ale zrobiliśmy 3+3+3+5= 14cm. Niby zabawy ciut więcej z docinaniem, ale z drugiej strony uniknęliśmy kombinowania ze zwrotem 8 paczek styropianu i zamawianiem dostawy innego w zamian. W części mieszkalnej wychodzi na około 8-9 cm wylewek, w części warsztatowej bliżej 10. W całości domu jest do wylewek dana metalowa siatka i włókna.

RYDZU
W najnowszej wersji wydarzeń wylewkarz wejdzie na robotę w piątek - ciekawe co z tego wyniknie? Wczoraj zalepiałem pianką montażową i kawałkami styropianu otwory w stropie pozostawione na instalacje. Zmontowałem rurę doprowadzająca powietrze na piętro. Patrycja w tym czasie rozpoczęła walkę ze styropianem w kotłowni, którą dzisiaj zwycięsko zakończyła. Mieliśmy dziś jechać i dokończyć kilka drobiazgów, ale najzwyczajniej w świecie nam się nie chciało . Jutro dokończymy.
RYDZU

Wszystko jest względne. A najbardziej pojęcie czasu na budowie....

 

 


Etap styropianu mamy praktycznie za sobą. Podczas mojej kilkudniowej nieobecności, Patrycja razem z Teściem uporządkowali większość parteru i ułożyli styropian gdzie się tylko dało. Po moim powrocie zostało tylko rozprowadzenie przewodów i ułożenie ostatniej warstwy na gotowo. Wczorajszy dzień upłynął na różnych "dłubaninkach" - a to trochę styropianu pod wodomierzem, a to rura z powietrzem przechodząca przez strop na piętro, przepusty kablowe i masa innych drobiazgów. No i dogrywanie dostaw materiałów bo dziś mają ruszyć wylewki. Włókna do wylewek załatwił mi rafslusarczyk w dobrej cenie, siatki zbrojące (też w okazyjnej cenie) dla odmiany załatwia wylewkarz. Dostawę piachu dogadałem na dopołudnia. Cement popołudniu. Miejsce na piach przygotowane, co do miejsca pod cement to wpadłem na szatański pomysł i wcisnąłem hurtowni w ramach zwrotu całą paletę betonu komórkowego grubości 24 cm, którego u nas już napewno nie wykorzystamy - i miejsce się znalazło

 


Pierwsza pojawiła się fura z piachem. Przyjechał wielki skład z naczepą - na szczęście kierowca był "kumaty" i po chwili manewrowania przystąpił do rozładunku. Przywiózł tego piachu 28 ton, a że poprzednie dostawy miałem zwykłym kamazem, więc tym razem wielkość kupki piachu jest naprawdę imponująca.

 

 


Piasek na wylewki

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/242.jpg

 

 


Godzinkę później przyjechał cement - 4 palety, łącznie 5600kg. Jak założyłem, tak zrobiłem - najpierw "sprzedałem" na samochód zalegające mi bloczki, a potem przystąpiliśmy do rozładunku. W jego trakcie zdarzył się mały wypadek, którego jestem ofiarą. Ustawiałem widły HDSa pod paletą gdy nagle poczułem, że coś upadło mi na głowę . Sięgam ręką, sprawdzam i czuję coś lepkiego.... Wielki glut brudnego smaru spadł mi prosto we włosy - ohydne uczucie. Jakby mi na głowę kondor narobił . Dokończyliśmy rozładunek i pojechałem do domu coś z tym zrobić. Dzisiaj już jako tako wyglądam, ale jeszcze włosy mam o zapachu towotu.

 

 


Jak już cała akcja z dostawami materiału się zakończyła zadzwoniłem do wykonawcy wylewek by potwierdzić jego dzisiejszy przyjazd. No i się srodze rozczarowałem - "wie pan, robota mi się przeciągnęła, poza tym strzeliło łożysko w maszynie, i będę mógł być dopiero za parę dni, środa - czwartek to dobry termin będzie." Nie wytrzymałem i mu nabluzgałem. Facet się pogubił, przepraszał, i takie tam bla bla bla. Ma zadzwonić jak tylko maszyna będzie zrobiona. Niby nic się wielkiego nie stało, ale wkurza mnie ignorancja ludzi. Wystarczył przecież jeden telefon i atmosfera byłaby lżejsza.

 

 


Na osłodę po południu odbyło się pierwsze palenie w piecu! Jakie to miłe uczucie wejść do domu i dotknąć w nim czegoś ciepłego - w tym przypadku chodzi o kaloryfery . Piec na razie jeszcze ciągle bez komina, który uparcie jedzie i dojechać nie może (za co duże brawa dla firmy Vaillant) . Ale podobno już w środę ma być u mnie i wtedy chyba już temat instalacji CO będziemy mogli uznać za zakończony. Chciałbym juz ten etap mieć za sobą - zalać rurki jastrychem i przystąpić do wykańczania poszczególnych pomieszczeń.

 

 


A tak wygląda przyłącze wody zaraz za wodomierzem. Rafslusarczyk zalecił założenie reduktora by uniknąć skoków ciśnienia w instalacji. Faktycznie po założeniu widać wyraźnie, że ciśnienie w sieci lubi "wariować" - wskazówka na manometrze cały czas wędruje w górę i w dół. A za samoczyszczącym filtrem mechanicznym i reduktorem jest już stabilnie - zresztą chyba po to była cała ta robota

 

 


Wodomierz, filtr i reduktor

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/243.jpg

 

 


Po okresie błędów i wypaczeń wróciliśmy z realizacją naszej kuchni do firmy wybranej już w pierwszym castingu. Krótki i burzliwy romans z firmą BlackRedWhite prysnął jak bańka mydlana po porównaniu jakości i ceny. Obecnie jeszcze "docieramy" nasz projekt kuchni w dziale Wnętrza - dzięki temu dostaliśmy kilka cennych uwag, które staramy się wykorzystać w dalszym poprawianiu projektu mebli.

RYDZU

Jeśli komuś się wydaje, że ułożenie styropianu to przysłowiowa "pestka" to zapewniam, że tak nie jest. Duże powierzchnie a i owszem - układa się szybko, ale gdy tylko pojawia się jakaś przeszkoda w postaci np leżącej na podłodze rurki zaczyna się ostre kombinowanie z docinaniem i dopasowywaniem płyt. A było przy czym kombinować - rozprowadzenie wody do grzejników, rury do łazienek, przewody elektryczne w rurkach i odkurzacz centralny. Z odkurzaczem byłem zresztą przystopowany kilka dni przez ekipę wod-kan - nie wiedziałem którędy puszczą główne magistrale zasilające rozdzielacze na piętrze. Wszystko poszło jednak zgodnie z założeniami i w środę prace nad piętrem uznaliśmy za zakończone . Na piętrze mamy jakieś 125 m2 powierzchni i ułożenie styropianu na całości zajęło nam prawie tydzień (dwie solidne pełne dniówki i 4 długie popołudnia). No ale koniec końców podłoga na piętrze jest zrobiona na całości i oczekuje na dalsze prace - czyli wylewki.

 

 


Miss styropianu

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/232.jpg

 

 


Kabelki chyba wszystkie udało mi się rozprowadzić - przynajmniej tak sądziłem. Ale już w nocy obudziłem się z przekonaniem, że jednak nie . Na szczęście to tylko jeden przewód i da się to naprawić jeszcze teraz w trakcie układania kabli na parterze.

 

 


Kabli przybywa (a to tylko piętro)

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/233.jpg

 

 


Chcąc zamknąć temat piętra musiałem przygotować wiązkę przewodów sterujących wychodzącą z "centrum dowodzenia" na zewnątrz budynku w kierunku bram (bo będą ich docelowo dwie sztuki). I znowu wyszło więcej przewodów (przynajmniej objętościowo) niż zakładałem:

 


2 x zasilanie rygla bramowego

 


2 x kable domofonowe

 


2 x zasilanie napędów bramowych

 


2 x kabel koncentryk.

 


Wiązkę przewodów doprowadziłem do kotłowni, skąd później przeciągnęliśmy je na zewnątrz.

 

 


Można powiedzieć, że mamy już wszystkie media! W czwartek skończyli nam realizację przyłącza gazowego. Podtrzymaliśmy w mocy nasze pierwotne ustalenia i praktycznie cała instalacja idzie na zewnątrz budynku. Do wnętrza wchodzą tylko 2 końcówki z zaworami: w kuchni i kotłowni. Nie wygląda to wcale tak źle, jak nas niektórzy straszyli a i tak większość instalacji od frontu domu będzie schowana pod konstrukcją tarasu.

 

 


Instalacja gazowa na budynku

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/231.jpg

 

 


W czwartkowe popołudnie odbyła się wielka akcja "kabelek" w efekcie której mamy już dom podłączony bezpośrednio do prądu i wyprowadzone wszystkie pozostałe zasilania na zewnątrz. Pomysł z długimi peszlami kładzionymi na ławach fundamentowych w momencie murowania ścianek fundamentowych sprawdził się w 100%. Jeden koniec peszla fi 60mm na zewnątrz domu, drugi wprost do skrzynki elektrycznej (i tak 3 razy obok siebie - teraz jednak położyłbym grubsze peszle bo zrobiło się trochę ciasno).

 

 


Kable w trakcie wyprowadzania na zewnątrz

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/235.jpg

 

 


Kable do bram - na razie zwinięte i zakopane czekają na "swój dzień"

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/236.jpg

 

 


No i temat najważniejszy - centralne ogrzewanie. Ekipa rafslusarczyka szaleje z przerwami (często od nich niezależnymi) a nam w domku przybywa rurek i rureczek. Górę mamy juz całą zrobioną na gotowo - poza podłogówką, która zacznie się dziś układać. Dół - instalacja grzejnikowa już zrobiona. Zostało jeszcze do przerobienia główne podejście wody - reduktor i filtr, oraz kotłownia w której zakończeniu przeszkadza nam brak wkładu kominowego. Na szczęście dzisiaj te wszystkie problemy mają się zakończyć. Dom mamy już "pod gazem" więc jutro, najdalej pojutrze będzie pierwsza "próba ogniowa" ogrzewania.

 

 


"Kawałki" kotłowni

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/234.jpg

 

 


Kotłownia z innej perspektywy

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/241.jpg

 

 


Więcej o ogrzewaniu napiszę po zakończeniu prac.

 

 


A my obecnie pracujemy nad parterem - na zmianę układamy kolejne warstwy styropianu, montujemy odkurzacz, rozwijamy kable i foliujemy. Na szczęście pomału zaczyna być widać koniec.

 

 


Kolejne kawałki odkurzacza - tutaj w wiatrołapie

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/238.jpg

 

 


Garaż - na całym parterze dajemy 13 cm styropaniu

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/239.jpg

 

 


Gabinet - też w styropianie

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/240.jpg

 

 


W przyszły poniedziałek ruszają wylewki - właśnie dzwonię do dostawców za piachem płukanym. Ceny makabryczne - 450 za wywrotkę 14 ton

 

 


A w przerwach w pracy staramy się zapewniać rozrywki naszemu dziecięciu, które gdy tylko nie ma pogody i ciepłego piaseczku przed domem momentalnie zaczyna się sromotnie nudzić i kombinować. A to "siku", a to wyczyścić nosek, a to "boli mnie brzuszek" i jeszcze kilka innych pomysłowych tekstów które powtarza na zmianę w wybranych przez siebie kombinacjach

 

 


Nasza córcia w... kanale

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/237.jpg

RYDZU

W czwartek przed świętami został zakończony przez nas etap papy na gruncie. Przy ostatnich pasach pomagała mi moja Lepsza Połowa i sama stwierdziła, że tego się nie da zepsuć. A jednak nasz kapiący dach pokazuje, że można

 

 


Zgrzew papy w naszym wykonaniu - chyba niezły?

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/218.jpg

 

 


A w piątek raniutko przyjechały dwie ciężarówki wyładowane styropianem EPS100 (dawne FS20). W sumie prawie 100 paczek.

 

 


Styropian już złożony w garażu

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/219.jpg

 

 


Jak już się ze styropianem obrobiłem to siup do samochodu i wycieczka do dealera Beama - kupiłem rury i złączki do odkurzacza centralnego. Zdecydowałem się na gniazdka kompaktowe (wielkości zwykłego kontaktu z klapką) - te wielgachne standardowe jakoś nie przypadły mi do gustu.

 

 


Odkurzacz (jeszcze w kawałkach) leży w salonie

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/220.jpg

 

 


Skoro są już rury to nie mogłem sobie odmówić i "na szybko" zmontowałem pierwsze podejście rury pod gniazdo w części pokojowej domu.

 

 


Pierwsze gniazdo złożone jeszcze "na sucho"

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/221.jpg

 

 


Dopiero wtedy zauważyłem, że poza instalacją grzejnikową zrobiona jest już część kanalizacji.

 

 


Większa łazienka - przymiarka spłuczki do zamurowania w ścianie

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/222.jpg

 

 


Kotłownia - kanalizacja do pralki i pion kuchenny (w rogu)

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/223.jpg

 

 


Sobotę spędziłem na układaniu styropianu i rozprowadzaniu mediów w pokojach. Zacząłem od przymiarki wysokości przyszłych wylewek i okazało się że spokojnie mogę dać 10 zamiast pierwotnie przyjętych 8 cm styropianu. Nie uwzględniłem po prostu tego, że pierwsza warstwa bloczków na stropie była stawiana na zwykłej zaprawie, a nie na kleju i stąd dodatkowe centymetry. Na styropianie będzie wtedy 7cm jastrychu - więc przy podłogówce "w sam raz".

 

 


Kable logiczne i TV układam w bruzdach wyciętych w pierwszej warstwie styropianu

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/224.jpg

 

 


By potem "nie zginąć" - kable znaczę sobie kolorowymi taśmami izolacyjnymi

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/225.jpg

 

 


Wiązki kabli z każdego pomieszczenia są dodatkowo opisane

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/226.jpg

 

 


No i pierwszy pokój zrobiony na gotowo

 

 


http://rydze.internetdsl.pl/murator/227.jpg

 

 


Niestety w związku ze świętami miałem całkowity zakaz przebywania na budowie więc dopiero wczoraj pogoniłem prace dalej. Wykonałem przewierty przez strop do czujek podczerwieni w garażu, wiatrołapie i warsztacie oraz wykułem brakującą dziurę w stropie pod wyciąg wentylacji z wiatrołapu.

 

 


Trzeci pokój w trakcie prac - ze styropianu wystają kable od czujek, w rogu widać rurę wsuniętą w przepust pod wentylację

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/228.jpg

 

 


Wczoraj wieczorem zakończyłem pracę w trzecim z pokojów - dalej jestem przyblokowany hydrauliką - do łazienek musi jeszcze przyjść woda z cyrkulacji i zasilanie/powrót grzejników.

 

 


Widok od strony pokojowej na salon i w głębi pokój techniczny - na podłodze kable tylko z 3 pomieszczeń

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/229.jpg

 

 


A przed nami (chyba w przyszłym tygodniu) sporo kopania. Czas przeciągnac kabel

 


energetyczny do domu by uzbroić skrzynkę w kotłowni. Póki co straszy ona wielką ilością

 


przewodów sterczących z jej wnętrza. Jednak te prace są przystopowane przez instalacje

 


które robię teraz - dopiero gdy zejdę na dół kablami do kamer, bramofonów

 


i sterowania bramy będzie można ją zamknąć.

 

 


A na razie skrzynka wygląda tak

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/230.jpg

RYDZU

Prace nad instalacjami wrą aż huczy po okolicy . Od wtorku ekipa rafslusarczyka ryje, kuje, wierci i podcina demolując (w imię słusznej sprawy) nasze wygłaskane tynki. Nie rozpaczam bo byłem na to psychicznie przygotowany czytając wypowiedzi innych forumowiczów o tym etapie prac. Mus to mus - z tynkarzami jestem umówiony na wszelkie poprawki na "po wylewkach" - a trochę zabawy będzie. Z drugiej strony liczyłem się z tym, że będzie znacznie gorzej. A tu zaraz po kuciu gruz posprzątany i wyrzucony. Ba - chłopaki nawet robią więcej niż do nich należy - wczoraj wysprzątali nam jedno pomieszczenie pod wyklejanie papy (ale było miłe zaskoczenie) .

 

 


Co do ich pracy to na razie nie mam uwag - wszystko wygląda profesjonalnie i bez improwizacji (a to chyba najlepsza rekomendacja). Dziś chyba uda im się skończyć etap "grzejnikowy, na po świętach zostanie kotłownia (jeszcze nie dojechała) rozdzielacze, no i podłogówka.

 

 


A ja popołudniami do spółki z niezastąpionym Teściem dalej walczę z papą i wszystkimi gratami, które już zdążyły się nagromadzić w budynku przez czas budowy. Samo wyniesienie tego przed budynek i logiczne posortowanie zajmuje nam ponad połowę całego czasu poświęcanego na robotę. A najgorsza z prac to doprowadzanie do porządku powierzchni "chudziaka" w miejscach gdzie stała betoniarka - miejscami grubość zaprawy tynkarskiej dochodzi do 3 cm . Skucie tego młotkiem to straszna robota. Wczoraj rafslusarczyk pożyczył nam na trochę takiego wielgachnego młota Hilti z szerokim na 5 cm dłutem - i "życie stało się prostsze" .

 

 


Na dziś zostało mi jeszcze jakieś 25-30 m2 papy, potem folia i jutro mam na rano umówioną dostawę styropianu. Piątek jest u mnie w firmie dniem wolnym od pracy - i nie zamierzam go zmarnować. Ciekawe ile styropianu uda mi się poukładać? Na wtorek (powrót ekipy wod-kan-co) chciałbym już cały dom mieć "ostyropianowany".

RYDZU

Rozpocząłem nierówną walkę z izolacją poziomą pod wylewki. Nie dałem się przekonać panu od miksokreta i robie tak jak mi kolega janzar zaleca - papa termozgrzewalna, 2xfolia, styropian, znowu folia i jastrych. Pracę rozpocząlem w sobotę - na pierwszy ogień poszedł gabinet. Przygotowałem sobie kawałek powierzchni, przyciąłem papę i jazda. Palnik daje taką ilość ciepła, że stanie bezpośrednio nad nim nie należy do przyjemności. Mniej więcej po zgrzaniu trzeciego pasa papy doszedłem do tego jak należy materiał grzać i jak szybko rozwijać by połączenie było wykonane poprawnie. Doskonale nie jest bo powinienem mieć do tego jeszcze wałek do dociskania papy, ale zgrzewy wychodzą takie jak zaleca producent - z wypływem smoły na około 1 cm. (jak oni ten dach mogli zepsuć ??? - to naprawdę nie takie trudne)

 

 


Popołudnie spędzone na działce zaowocowało (dzięki pomocy teścia) skończonym gabinetem i kawałkiem wiatrołapu. Na razie układam papę w miejscach nie narażonych na zbyt intensywne "deptanie" - przede mną jeszcze porządkowanie całego piętra.

 

 


Dzisiaj miałem dzień zaległego urlopu - uporządkowałem pomieszczenie kotłowni i wc. Sporo "skarbów" tam było, ale koniec końców to ja byłem górą Przerzuciłem dzisiaj łącznie dobrych kilka ton materiałów i gratów zalegających na parterze. Stemple wylądowały w garażu, bloczki silikatowe razem z deskami przed domem. Śmieci popakowane w worki cichcem wywożę na śmietnik pod blokiem - ale w końcu też za to płacę. Przygotowałem sobie front robót do dalszego "papowania" na jutrzejsze popołudnie.

 

 


A od rana wchodzi na plac boju rafslusarczyk (właśnie dzwonił potwierdzić przyjazd) - i zaczyna się kolejny ważny etap w historii powstawania naszego domu - instalacja wody, co i cwu. Na jutro tez jestem umówiony z wykonawca przyłącza gazowego - to nawet dobrze bo może są do ustalenia jakieś niuanse o których nie mam pojęcia.

 

 


przygotowania do pracy

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/205.jpg

 

 


no to pierwszy dzień zabawy z papą zakończony

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/217.jpg

 

 


I zdjęcie rozwiązujące zagadkę z dnia poprzedniego:

 

 


widok z salonu na klatkę schodową

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/207.jpg

RYDZU

Etap tynków zakończony!

 


W sobotę ekipa robiła "ostatnie szlify" i obsadzali futryny. Rozstaję się z nimi na około miesiąc - wrócą po instalacji CO i wylewkach by zrobić otwory okienne od zewnątrz (obróbki i parapety klinkierowe).

 

 


Kilka liczb:

 


- całkowita powierzchnia tynków w budynku - 950 m2 ( miało być jeszcze o 135m2 więcej, ale po namyśle zrezygnowaliśmy z tynkowania sufitu na piętrze bo i tak będzie obniżany z karton gipsu)

 


- ostateczna cena m2 tynku - 12,8 zł/m2 ( z uwzględnieniem gruntu, listew podtynkowych, narożników, taśmy zabezpieczającej, folii i jeszcze paru drobiazgów). Z jednej strony liczyłem na ciut mniej (poniżej 12zł), ale z drugiej to i tak sporo taniej niż tynki gipsowe.

 


Z jakości jesteśmy zadowoleni. A i chatka nabrała jakiegoś takiego innego (czasami zaskakującego nawet nas) wyglądu

 

 


Na początek zdjęcie - zagadka:

 

 


kto zgadnie co to jest?

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/215.jpg

 

 


korytarz części łazienkowo-pokojowej

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/216.jpg

 

 


widok z końca salonu na kuchnię - tam gdzie jest paka styropianu będzie kiedyś zlewozmywak

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/206.jpg

 

 


widok odwrotny - ze zlewozmywaka na salon

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/208.jpg

 

 


na pierwszym planie będzie jadalnia, w głębi widać korytarz pokojowy i wejścia do łazienek

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/209.jpg

 

 


kuchnia nieco bliżej

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/210.jpg

 

 


jeszcze raz kuchnia - po lewej we wnęce będzie spiżarnia

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/211.jpg

 

 


wkład kominkowy już na swoim miejscu, za nim wejście do pokoju "technicznego"

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/212.jpg

 

 


w tym kącie będą "multimedia" - widać baterię puszek na różne przewody

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/214.jpg

RYDZU

W sobotę dokupiłem pozostałe futryny do części techniczo-warsztatowej domu. Zdecydowaliśmy się na zwykłe metalowe bo i po co pchać się w koszty tam gdzie nie potrzeba. A jak juz byłem w hurtowni to i bloczki z betonu komórkowego na ściankę działową w łazience wziąłem. Radość tym większa, że bloczki mają tylko 8 cm co daje nam dodatkowe centymetry miejsca na lustro nad umywalką (jak się uda to wrzucę szkic jak to wymyśliliśmy).

 

 


Wczoraj ścianka stanęła i widać teraz dokładnie że mała łazienka będzie naprawdę mała, ale chyba funkcjonalna, natomiast druga będzie gabarytowo "w sam raz". Czyli po wykaflowaniu pewnie mała będzie nie taka znowu straszna, a ta większa będzie duża - to takie moje spostrzeżenie po remoncie naszej łazienki w bloku - po wyniesieniu gratów i skuciu kafli też nam się wydawała malutka, a po remoncie stała się całkiem przestronna.

 

 


Tynkarze dzisiaj zakończyli i weszli na klatkę schodową. Jutro powinni zakończyć tynkowanie na poziomie piętra, rozebrać rusztowanie i zejść na dół. Ach - no i jeszcze tynki na ściance działowej w łazience. Potem jeszcze obsadzanie futryn i na razie się rozstajemy. Przewidywany powrót tynkarzy po wylewkach - wtedy będą obróbki po instalacji CO do zrobienia i otwory okienne od zewnątrz (obróbka tynkiem + parapety z cegły klinkierowej).

 

 


Koniec obecnych prac cały czas się przesuwa, bo ciągle wynajdujemy jakieś prace do zrobienia "na już" - a to drzwi, a to futryny.... Dziś na przykład kupiłem luksfery (miałem je kupić juz miesiąc temu, ale jakoś tak zeszło... ) do zamurowania okna w małej łazience. I to tez robota do zrobienia przed naszym rozstaniem.

 

 


Palnik i butlę do zgrzewania papy pod wylewkę na parterze dzięki pomocy Teścia będziemy mieli wypożyczone na czas prac. No i chyba od soboty piątku zaczniemy papę rozwijać i zgrzewać ją w pomieszczeniach nie używanych.

RYDZU

Dzisiaj sporo się działo.

 

 


Po pierwsze - udało nam się spotkanie z normalnym wykonawcą wylewek miksokretem. Pan tylko trochę kręcił nosem na koncepcję papy termozgrzewalnej pod wylewkami na parterze - i nawet próbował nas od tego pomysłu odwieźć. Ale nie dałem się! Panu przytaknąłem, a papę już zamówiłem - zamierzamy ją położyć samodzielnie. Jeszcze tylko palnik i butlę musimy pożyczyć i od przyszłego tygodnia ruszamy z klejeniem na całego - przynajmniej w tych pomieszczeniach które już nie będą intensywnie użytkowane.

 


Koniec końców stanęło na 11 zł za m2 jastrychu na całości budynku. Na parterze będzie to jakieś 9 cm grubości a na piętrze 7-8 cm. Przewidywany czas realizacji 3-4 dni. Wykonawca dał mi namiary na piach płukany, tylko muszę skonfrontować ceny z dotychczasowym dostawcą.

 

 


W hurtowni "zanabyłem" dziś styropian FS20 na wszystkie podłogi jeszcze po starej cenie - chociaż poza wielkim szumem nikt nie wie jaka będzie ta nowa cena i od kiedy będzie. Wyszło tego 28,5 m3 - sporo, ale na dole na gruncie daję 13 cm, a na piętrze 8 cm pod podłogówkę.

 


Dane mi było w końcu poznać ceny chemii Dietermanna do wykonania powłoki w części technicznej. Średnio jakieś 60 zł za kg żywicy przy wydajności pesymistycznej 2 m2/kg - wypada znacznie korzystniej niż płytki gresowe. I możemy to wykonać sami - pędzlem.

 

 


Kolejny ważny zakup za nami - kupiliśmy pierwsze drzwi wewnętrzne! (do kotłowni). W Praktikerze była promocja na drzwi Hormanna - 327 złociszy za komplet z klamką, zamkiem, ościeżnicą i nawet uszczelkę dołożyli

 

 


I na koniec kilka fotek z placu boju:

 

 


Piętro przypomina teraz małe pobojowisko

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/201.jpg

 

 


prace w niezłym tempie idą do przodu - tutaj tynkowanie ściany kuchenno-salonowej

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/202.jpg

 

 


Gotowe tynki w łazience (wnęka okienna po prawej ma być zamurowana luksferami)

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/203.jpg

 

 


Sypialnia - u góry widoczna dziura na rury od dgp i wentylacji

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/204.jpg

RYDZU

Kubek Muratora zdobyty!

 

 


W sobotę udało nam się dotrzeć na ul. Kamionkowską 45 do redakcji Muratora na Zlot Forumowiczów. Impreza była fantastyczna - to zdanie moje i córci, która tak szalała z Nikolą i kilkoma innymi forumowymi dzieciakami, że wytargała dziury w czubkach butów Mojej drugiej połóweczce mniej się podobało, ale dzielnie to zniosła

 


Redakcja zafundowała nam sporo jadła i napitków (z piwem włącznie ). Szczególnie ta ostatnia pozycja menu wpłynęła na rozluźnienie atmosfery i swobodniejsze rozmowy pomiędzy forumowiczami. Do rozmowy przygrywała kameralna muzyczka na żywo - super! Poznałem (na żywo) wiele osób znanych juz z forum. Niektóre dzięki akcji "Dawajcie gęby" były łatwe do zidentyfikowania, inne mniej, ale za każdym razem było sympatycznie

 

 


Odebrałem nagrodę redakcji za najśmieszniejszy emblemat na forum - dyplom i upragniony KUBEK MURATORA! . Wszystkim którzy oddali na mnie głosy niniejszym bardzo dziękuję!

RYDZU

Gerda reklamację uznała! - w sumie to chyba nie mieli wyjścia, patrząc na jakość tego lakieru. W każdym razie mają te listwy zamówić, i jak się ociepli to pewnego pięknego dnia przyjadą, zabiorą drzwi do siebie (mogą przyjść piechotą bo mają jakieś 100 metrów ) i dokonają wymiany. Wiąże się to z demontażem połowy konstrukcji drzwi, ale co tam - to nie mój problem.

 

 


Na budowie tynkarze weszli na piętro - koniec końców postanowiliśmy, że tynki robimy w części mieszkalnej także cementowo-wapienne. Gipsy wydają nam się zbyt "ugłaskane", tym bardziej, że pewnie skusimy się na jakieś zacieranki, faktury itp na ścianach więc robienie gipsu mija się z celem. Wczoraj musiałem ich (murarzy) nieco uporządkować, bo wkurzył nas nieco bałagan na górze. Ale poza tym bez większych zastrzeżeń - robota tylko gdzieniegdzie wymaga drobnych korekt, a te bez najmniejszych problemów są natychmiast wykonywane.

 

 


Do przedwczoraj prace wyszły ze "strefy cichej" - 3 pokoje + łazienki. W tym tygodniu muszę się zająć przygotowywaniem zabudowy ścianki działowej w łazienkach tak by była gotowa do wykonania hydrauliki. I zostały nam dwa tygodnie na tynkowanie pokoju technicznego, salon i klatkę schodową. Według zapewnień tynkarzy powinno się udać. Co do ścianki działowej to po długich debatach stanęło jednak na ściance murowanej z BK i mechanizmach spłukujących Geberitu do zamurowywania. Ścianka gips kartonowa niosła ze sobą zbyt duże ryzyko późniejszych komplikacji.

 

 


Po zakończeniu tynków (mam nadzieję, że się wszystko zgra dobrze) wchodzi na budynek Rafslusarczyk ze swoją ekipą i następne 2 tygodnie będzie powstawała nasza instalacja grzewczo-wodno-kanalizacyjna.

 


Dwa tygodnie temu w czwartek udało nam się w końcu zrealizować spotkanie na żywo. W miłej atmosferze ustaliliśmy sobie trochę szczegółów dotyczących instalacji i tego jak będzie ona realizowana. Lepiej zrobić to teraz, gdy jest jeszcze czas na wyjaśnienie wszelkich niedomówień i niejasności.

 


Prawdopodobnie w okolicach 20 marca (ale to data nieco elastyczna sterowana z jednej strony naszymi tynkami, a z drugiej wolnym terminem wykonawcy) rozpocznie się montaż. Całościowo potrwa to na pewno dobrze ponad tydzień, więc gdzieś na początku kwietnia rozpocznie się zabawa z wylewkami i Wielkie Grzanie

 

 


Cały czas szukam "miksokreciarza" - za namową Janzara ostatecznie rezygnujemy z wylewek "kręconych". Ale znalezienie miksokreta w Częstochowie to juz prawie cud, a miksokreta i zdrowego psychicznie majstra go obsługującego to juz chyba cud absolutny. Szukamy dalej.

 

 


Rozmawiałem z wykonawcą przyłącza gazowego - ostatni tydzień marca to termin - jak go nazwał "ostateczny". Pojawia się szansa, że wszystko uda się zrobić za jednym zamachem.

RYDZU

Dzisiaj w końcu zebrałem się i doczyściłem listwy metalowe w drzwiach wejściowych i w drodze eksperymentu przekleiłem kawałek taśmy klejącej kupionej w Castoramie i zalecanej do mocowania folii przy malowaniu okien i drzwi. Efekt który uzyskałem przeszedł nawet moje oczekiwania . Chłopaków - tynkarzy usunąłem z kręgu podejrzanych i udałem się z reklamacją do firmy Gerda. Niestety centrala firmy nie pracuje w soboty, więc ich stanowisko poznam dopiero w poniedziałek.

 

 


A tak wyglądają nasze drzwi przy próbie odklejenia taśmy klejącej (wcale nie jakiejś super mocnej):

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/199.jpg

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/200.jpg.

 

 


Wygląda to tak jakby lakier został nałożony na nie odtłuszczoną powierzchnię. Ciekawe co usłyszymy w poniedziałek.

RYDZU

No to tynki na parterze skończone! Konkretnie w sobotę dokonałem odbioru prac. Pierwsza ekipa która wykonuje robotę szybciej niż było przyjęte w planach - na parter liczyliśmy 5-6 tygodni, a wyrobili się w 4 i to bez uszczerbku na jakości - za to należy im się duży plus.

 


Zostały jeszcze dwie małe poprawki:

 


1) przy drzwiach wejściowych dali trochę "za tłustą" warstwę tynku i teraz nie otwierają się do końca jak należy - dzisiaj mają tynk w tym miejscu doprowadzić do takiego poziomu

 


by drzwi dało się na ścianę położyć

 


2) krawędzie otworu bramy garażowej ze względu na zimno wiejące szczelinami ocieplimy i wyrobimy tynkiem dopiero jak się ociepli.

 

 


Do wyjaśnienia mamy też kwestię drobnych uszkodzeń drzwi wejściowych (na szczęście nie panele drewniane) - po pierwszej naszej pobieżnej ocenie sytuacji wynika, że jednak nie obili drzwi, a lakier z krawędzi drzwi schodzi razem z taśmą klejącą . Na początku tynkarzom nie wierzyłem, ale faktycznie lakier na obramowaniu drzwi ma dziwną "spulchnioną" strukturę. Jak na lakier proszkowy to trochę niska jest jego jakość. Miałem umyć drzwi przez weekend by dokładnie było widać fakturę powierzchni i poeksperymentowac jeszcze z taśmą klejącą, ale niestety nie było ani weny ani czasu, więc w tym tygodniu sprawa się wyjaśni do końca.

 

 


Dostałem też propozycję wykonania wylewek przez moich fachowców - 8 zł za m2. Wylewki "kręcone" z betoniary, cena obejmuje oczywiście samą wylewkę - ale to w sumie dobrze bo układanie styropianu wygląda na lekką i przyjemną pracę którą wykonamy samodzielnie. Prawdopodobnie na części mieszkalnej zdecydujemy się na ich ofertę, natomiast co do części warsztatowej to cały czas jestem rozdarty co dać na podłogę. Skłaniam się ku posadzce przemysłowej, bo pomimo wysokiej ceny dostaję od razu gotową do pracy powierzchnię. Ewentualnie jako tańszą alternatywę coś typu "lastriko" - sam nie wiem i jeszcze szukam rozwiązania.

 

 


W czwartek pierwsze "fizyczne" spotkanie z naszym wykonawcą instalacji CO, wody i kanalizacji. "And the winner is..." kolega rafslusarczyk poznany dzięki forum. Złego słowa na jego temat od forumowiczów nie znalazłem więc mam nadzieję że i ja będę zadowolony.

RYDZU

No to się doczekałem w końcu wizji lokalnej panów z sieci kablowej.

 


Wypadła nawet nieźle - znaczy się "możliwości techniczne są". Ustaliliśmy gdzie i którędy kabelek ma przebiegnąć i jak to będzie technicznie rozwiązane. Ale... No właśnie, zawsze jest jakieś ale... Potrzebna jest zgoda właściciela budynku czyli znowu wspólnota lokatorska się kłania.

 


Zadzwoniłem do pana zarządcy budynku działającego w imieniu tejże wspólnoty, że coś takiego będzie mi potrzebne. A on na to, że może być ciężko - bo straszna awantura była na ostatnim zebraniu wspólnoty w związku z naszym kanałem . Podobno już się niektórym ludziom woda zatyka w kanalizacji :D. (ale jaja!) Zgody na samodzielne zbieranie podpisów mi nie da bo się boi o swoją pracę, sam też nie może tego zrobić (albo nie chce), a najbliższe walne zebranie lokatorów będzie za trzy miesiące - ręce opadają.

RYDZU

Tynkarze pracują jak mrówy - 2 tygodnie i ponad 200 m2 tynków mamy zrobione. Do końca lutego pewnie skończą parter. Piętro pójdzie im szybciej, bo postanowiliśmy zrezygnować z tynkowania sufitów - i tak będzie konstrukcja podwieszana, więc tynk nie ma większego sensu. Instalacja elektryczna prawie gotowa - mamy jeszcze do wyjaśnienia kilka punktów świetlnych: na klatce schodowej, podświetlenie przeszkleń, no i wielka czarna dziura w postaci pomieszczenia techniczno-komputerowego. Kompletnie nie mogę sobie wyobrazić jak ma tam wyglądać instalacja - przewodów będzie cała fura, urządzeń do podłączenia także. A miło by było wszystko co potrzebne przewidzieć. Na szczęście mamy jakieś 3 tygodnie przewagi nad tynkarzami więc mogę to spokojnie przemyśleć.

 

 


Aktualnie "na tapecie" są techniczne rozwiązania stosowane w domowych instalacjach tv. Strona firmy Dipol jest kopalnią wiedzy na ten temat. Tylko skąd brać czas na to wszystko?

RYDZU

Po 3 dniach przerwy zdrowotnej w czwartek prace nad instalacją ruszyły z kopyta. Robota szła znacznie szybciej bo przyszedł do pomocy jeszcze kolega teścia który instalacje robi na codzień. W ciągu jednego dnia chłopaki zrobili praktycznie całą instalację siłową i gniazda elektryczne. Moim głównym zajęciem było wykonywanie otworów pod puszki a jako najmłodszemu przypadło mi także "przygotowywanie puszek" . Tynkarze też dostali "po maluchu" przy okazji i zrobiło się sympatycznie

 

 


Kolejnego dnia oświetlenie i po dwóch dniach parter był skończony! W sobotę elektrycy weszli z instalacjami na górę i zrobili całe 3 pokoje - widać tutaj było różnicę w sposobie prowadzenia instalacji "po staremu" - czyli puszki pod sufitem i przewody do nich prowadzone w dół, a metodą pracy z głębokimi puszkami i łączeniem ich na kostki w głębi puszki. Dużo szybsza metoda, ale czy lepsza? Ciężko powiedzieć. Wydaje mi się że starego typu instalacja miała tą zaletę, że była bardziej "przewidywalna" jeśli chodzi o przebieg przewodów.

 

 


Drugiego dnia nasz tynkarz podchodzi do mnie i tak nieśmiało zagaja: "panie Wojtku - sprzedałby nam pan po buteleczce tego napitku bo nam bardzo smakowało". Cóż było począć - dostali chłopaki następnego dnia po buteleczce Rydzowej Nalewki na wynos z zastrzeżeniem, że jak się nadarzy okazja to odpracują i będzie dobrze. A okazja nadarzyła się jeszcze tego samego dnia. Z ciekawości wyszedłem na dach zobaczyć jak wygląda po tych wszystkich opadach - w piątek rano jeszcze "dowaliło" sporo i zaczęli przebąkiwać w radiu o fali mrozów. A na dachu dobre 30 - 40 cm mokrego śniegu, który kiedyś będzie się topił i spływał - niestety częściowo także do budynku. Szybka wizyta w Castoramie (5 minut samochodem) i dwie łopaty śniegowe czekały na chłopaków. Na początku nawet sobie poszuflowałem trochę, ale ponieważ jestem nie zaprawiony w tego typu pracy więc zrobiłem może 1/4 dachu i dałem sobie spokój. Murarze uwinęli się z resztą pracy w jakieś 40 minut i po sprawie. A jacy byli zadowoleni że o tyle mniej wody w budynku będzie

 

 


W tej chwili mamy jakieś 3-4 tygodnie przewagi jeśli chodzi o tynkarzy, więc prace nad salonem, jadalnią, kuchnią i DCD (domowe centrum dowodzenia ) możemy sobie spokojnie kontynuować i jest czas by wszystko przemyśleć.

 

 


Póki co nie mamy obsadzonych skrzynek rozdzielczych więc nie ma się czym chwalić, ale ponieważ zdjęć nie było juz bardzo dawno zamieszczam na razie jedno.

 

 


pierwsze przewody w okolicach przyszłej skrzynki rozdzielczej

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/198.jpg

RYDZU

Zima trzyma. Wczoraj zelżało trochę, ale nadal to nie to. Za to prognoza długoterminowa, którą czytałem na Onecie jest bardzo optymistyczna - w maju już upały, a luty to ostatnie tchnienia zimy. Całe lato ma być bardzo gorące. Suuuper! - oby się to sprawdziło.

 

 


A na budowie w sobotę był odbiór po tynkach pierwszego pomieszczenia zwanego przez nas "gabinetem". Ładnie to wyszło, widać, że panowie się starają. Nawet - ku naszemu ogromnemu zdziwieniu chłopaki w trakcie sprzątania usunęli folię i umyli wszystkie zabrudzone fragmenty okna . Mamy jedno pomieszczenie już "gotowe" - instalacja elektryczna, miejsce na pozostałe instalacje, tynki. Bajka - jeszcze tylko wylewki i można mieszkać Na tynkach jeszcze trochę czasu zejdzie bo sam parter to jakieś 550 m2 -na razie przez tydzień zrobili 100, czyli do końca lutego parter będzie gotowy. Potem piętro - kolejne 5 tygodni zapewne bo metraż identyczny.

 

 


Troszkę nam się komplikuje plac boju, bo ledwie udało nam się tynkarzy wyprzedzić o kilka dni z robotą, do Teścia przypętała się jakaś grypopodobna zaraza . Wróci do zdrowia to ruszymy dalej z pracami - na razie mamy przerwę.

RYDZU

Mój 'nadworny recenzent" stwierdził, ze za bardzo się rozwlekam w opisach więc niniejszym obiecuję poprawę.

 

 


Po pierwsze: mamy juz gotowe jakieś 9 m2 tynku na suficie! - mała rzecz a cieszy. Dzisiaj jeszcze tylko "gąbkowanie" i będzie widać efekt końcowy. Piasek kupiony do tynków jest bardzo dobry.

 

 


Po drugie: TPSA wywiązała się z obietnicy i kabel z gniazdkiem telefonicznym mamy już w budynku. Zrobili tylko małego psikusa dając kabel do budynku 3 parowy, a kabel do wewnątrz budynku tylko 1 parowy. Ale założyłem puszkę i kabel zawsze będzie można wymienić.

 

 


Po trzecie: dzisiaj ma się odezwać ktoś z kablówki, kiedy przyjdą zobaczyć czy da się nas podłączyć do ich kabelków. Wtedy będziemy mieli już wszystkie zaplanowane media .

 

 


Po czwarte: udało mi się kupić listwy dylatacyjne do obrabiania krawędzi okno-tynk wewnątrz. Rozwiązanie rewelacyjne - co prawda na dole juz za późno na ich zastosowanie, ale całą część mieszkalną nimi obrobimy. Nawet tynkarze mimo że widzą to po raz pierwszy pochwalili rozwiązanie i chcą z tym robić następne okna.

 

 


Po piąte: zapadła ostateczna decyzja co do pozostałych kabli (logiczno-telekomunikacyjno-telewizyjnych). Puszki w ściany i rurki poniżej przyszłej wylewki. A reszta dopiero po tynkach.

 

 


Uff..... ale to leci do przodu. Niedawno mury szły do góry, a tu już kabelki, tynki, myślimy o wylewkach, kuchni, łazienkach czyli o wykańczaniu na całego. Urwanie głowy! Ale strasznie fajne urwanie!

RYDZU

Wczoraj rano (poniedziałek) ekipa w sile dwóch ludzi zameldowała się na placu boju i rozpoczął się nowy etap w historii naszego domu - tynkowanie. Trochę nam pogoda pokomplikowała życie, bo liczyłem że pierwsze co zrobią to zaczną od parapetów zewnętrznych. A tu śnieg wali jak nawiedzony, a i mróz nawet się pokazał na termometrze . Dziwna sprawa - styczeń to cholera, czy co ?

 

 


W związku z tym w niedzielę teść był zmuszony założyć chociaż dwa kabelki na suficie w pomieszczeniu od którego tynkarze chcieli zacząć pracę. Za to popołudniu wyruszyliśmy ze spora kupką narzędzi i rozpoczęliśmy montaż instalacji. Mocno to brzmi - "wyruszyliśmy", "rozpoczęliśmy" - a to w sumie Teść całą elektrykę robi. Ja co najwyżej otwory na puszki wiertarką porobię, narzędzia podam, trochę coś podkuję czy zagipsuję . A przy okazji - w silikacie bardzo fajnie się te dziury na puszki robi wiertłem koronowym do tego przeznaczonym. Nie wchodzi co prawda tak szybko jak w beton komórkowy, ale udaru włączać nie musiałem. Miłe zaskoczenie.

 

 


Wczoraj dobijali się na numer domowy panowie z telekomunikacji (po jaką cholerę podałem numer komórki? ), z pytaniem gdzie ten ich kabel ma wejść do domu (też myślałem, że to juz ustaliliśmy). Patrycja umówiła ich na dziś na 8 rano - chociaż przyjechali punktualnie. Ustaliliśmy co i jak, w którym, miejscu kabelki wpuszczą i takie tam duperelki. Fajnie że tak się sprężyli z realizacją przyłącza (ma być dzisiaj po południu zrobione) , bo dzięki temu od razu schowam kable pod tynk i nie będzie trzeba później ryć.

 

 


A dzisiaj chcemy dokończyć elektrykę w części gabinetowej. Wczoraj rano przed "szprycą" zrobiłem sobie zdjęcia stropu by mieć zarejestrowany układ belek. Gdyby w przyszłości naszła mnie chęć lub konieczność zrobienia jakieś dziury między kondygnacjami to powinno mi ułatwić kucie. Kolejna sesja dziś po ukończeniu instalacji w gabinecie.

 

 


No i mam dylemat z kablami dodatkowymi typu kablówka, alarm telefon czy lan. Którędy je kłaść - czy jechać z nimi na podłogi i układać je w peszlach. A może lepiej w rurkach winidurowych? Czy może lepiej na razie zamurować kawałki peszla w ścianie do puszek, a kable układać dopiero po wyjściu tynkarzy? Za dużo pytań z wieloma niewiadomymi .

 


Problem numer dwa to znalezienie kabla ethernet w kilku kolorach, by sobie ułatwić robotę. Jeden kolor ethernet, drugi telefon, a trzeci alarm. Tak mi się marzy.

RYDZU

W sobotę dzwonił nasz majster od tynków potwierdzić, że wszystko jest aktualne i od następnego poniedziałku wchodzi na robotę. Pomocnika już sobie nagrał, więc ruszą na początek z sufitami, bo pogoda do robót zewnętrznych nie za bardzo.

 

 


A we mnie jakaś taka niemoc wstąpiła, cały poprzedni tydzień praktycznie przeciekł mi przez palce, i nic konkretnego nie zrobiłem. Dopiero dwa dni temu sprężyłem się i pojechałem zamówić piach. Wcześniej zrobiłem rozeznanie w rynku - czyli ceny i jakość surowca. Do tynków w naszej okolicy najlepszy jest piach z Zaborza. Znajomy robił 1000 m2 tynków i bardzo polecał ten właśnie piasek. Dostać go można podobno tylko na zjeździe z trasy w Bugajaską. Płacił 170 za wywrotkę 6 ton. Ale jak dla nas 6 ton to raczej mało będzie więc od razu zamówiłem większą 14 tonową wersję dostawy. Niestety 300 trzeba wyjąć i nie było rozmowy. Ale następnym razem ma być taniej - dobre i to.

 


Później odwiedziłem hurtownię budowlaną. Zamówiłem tonę wapna hydratyzowanego, pół tony cementu, listwy podtynkowe i narożniki. Dostawa miała być jeszcze tego samego dnia. Liczyłem, że HDSem mi to wstawią do budynku a tu w ostatniej chwili się dowiedziałem, że przyjedzie zwykły Star i te wszystkie wory to będę musiał sam rozładować . Wskoczyłem w ciuchy robocze i dojechałem na działkę równo z dostawą. Przerzucenie ponad 50 worków poszło mi nawet sprawnie, ale wygodnie się je brało z poziomu samochodu. Ułożone na palecie w budynku czekają na "swój dzień". A ja następnego dnia ruszałem się trochę jak prototyp robota cybernetycznego z uszkodzonym sterowaniem - zakwasy miałem makabryczne. Ale tak to jest jak się na codzień nic nie robi - trzeba potem pocierpieć. Zakwasy to w sumie bardzo miły ból więc nie było źle.

 

 


Wczoraj zapiąłem przyczepkę i pojechałem do kolegi aż do Wielunia pożyczyć betoniarkę. Ale była jazda! Ja na letnich oponach - a takich warunków na drodze nie pamiętam już dawno. Temperatura około zera, bardzo silny boczny wiatr i do tego zamieć śnieżna. Auta z większymi budami wiatr spychał z drogi. Makabra - co kilka kilometrów wypadek. Ale dojechaliśmy bez kłopotów (za to z duszą na ramieniu ), droga powrotna była już spokojniejsza (przestało padać) i betoniarka wylądowała w naszym garażu. Czyli na wejście tynkarzy mamy praktycznie wszystko. W weekend należałoby jeszcze odpalić nasz piecyk "krematoryjny" i dokończyć zabawę ze śmieciami z budynku. Wtedy będzie już dużo ładniej wewnątrz.

 

 


Od niedzieli zaczynamy zabawę z kabelkami. Teść wraca z sanatorium - wypoczęty i pełen zapału i zaraz po jego powrocie trzeba przygotować chociaż sufit w jednym z pomieszczeń, żebyśmy sobie nawzajem nie przeszkadzali z tynkarzami. A od poniedziałku wszystkie moje popołudnia będą w wersji roboczej bo kabli sporo jest do położenia.

 

 


Kilka dni temu dzwonił pan z telekomunikacji, że właśnie jest na działce i już wie którędy te kable wejdą do naszego domu. Poprosiłem go by podzielił się ze mną tą informacją, co też pokrętnie uczynił. Koniec końców - wiem gdzie będzie puszka z kablami. Założą nam 3 pary - 2 telefony + rezerwowa "na wszelki wypadek". Nie interesuje ich praktycznie nic. Nawet mapki nie chcą do wykonania tego kabla. "Pokaże pan gdzie kabel ma wejść i my go tam wpuścimy" - tutaj mignął mi przed oczyma artykuł z któregoś tam Muratora o odległościach pomiędzy nitkami poszczególnych przyłączy, ale nic się nie odezwałem. Jest dobrze bo kabel do budynku wejdzie w pobliżu planowanej centrali telefonicznej.

 

 


Centralka to prawdopodobnie będzie Platan z firmy Digitex. Poleca mi ją znajomy, który w branży telefonicznej siedzi od dawna. 2 linie zewnętrzne, 6 do 10 wewnętrznych, 2 bramofony i sterowanie dodatkowym urządzeniem (np. bramą). Do tego jeszcze sporo "gadżetów" których pewne nigdy nie wykorzystamy.

 

 


Kolejne spotkanie z "panem od gazu" skonkretyzowało już temat instalacji do określonego terminu. Druga połowa marca to czas gdy nasze przyłącze będzie wykonane razem z instalacją wewnętrzną. Ciekawie wygląda forma rozliczenia za usługę wykonania przyłącza. Po jego odbiorze zakład gazowniczy ma 30 dni na przelanie na moje konto kwoty uzgodnionej z nimi przez wykonawcę w kosztorysie za wykonanie tegoż przyłącza pomniejszonej tylko o opłatę przyłączeniową. Gdy te pieniądze wejdą na konto - rozliczam się za przyłącze z wykonawcą. Czyli generalnie nie angażuję swoich pieniędzy, a mam to wykonane 3x szybciej niż przez zakład gazowniczy. Dziwne to trochę ale nie wnikam za bardzo - liczy się efekt końcowy - a ten mnie satysfakcjonuje w 100% . Może bardziej bym się uśmiechał gdyby nie cena instalacji wewnętrznej. Łącznie z projektem i instalacją długości około 20 metrów z dwoma końcówkami (kotłownia i płyta gazowa) będzie to kwota około 2400 zł - wydaje mi się dużo, ale z drugiej strony nie interesuje mnie nic co gazu się tyczy. Wykonawca sam załatwia wszystko w gazowni, urzędach itp. A ja mam mieć kurki z gazem we wskazanych pomieszczeniach. Po sugestiach sąsiada od gazu i konsultacjach rodzinnych stanęło na instalacji prowadzonej na zewnątrz budynku. Bryłę mamy prostą, na elewacjach prawdopodobnie będą podziały geometryczne i rura po pomalowaniu będzie praktycznie niewidoczna.

 

 


Przejazdem zajżałem tez do firmy zajmującej się kominkami. Dzwonili kilka dni wcześniej, że mają już dla nas gotowe projekty. Ale pokazać je mogą tylko na ekranie monitora - nie mogą ich nam nawet wydrukować. Dziwne podejście do sprawy. Poprosiłem ładnie pana by był nam uprzejmy jednak posłać je e-mailem. To nie jest decyzja którą się podejmuje nachylając się nad monitorem. Na razie nic nie dotarło. W sumie to i tak nic tam nie było odkrywczego i pewnie będziemy wkład obudowywać samodzielnie. Tym bardziej, że ceny obudów wcale takie delikatne nie były.

 

 


Odbyliśmy konsultację ze znajomym prawnikiem w sprawie naszego dachu. Okazało się, że musimy najpierw wezwać majstra do ostatecznego usunięcia usterek dachu. Dopiero wtedy gdy tych usterek nie usunie możemy odstąpić od umowy, zlecić prace komu innemu i żadać odszkodowania. Prawo jest prawem - pismo juz posłaliśmy, terminy też w nim wyznaczone, a tu pogoda nam płata psikusy. Śnieg i zimno niestety przedłużają termin naszego ultimatum. I chociaż nie spodziewam się jakiejkolwiek reakcji ze strony majstra, to dobrze by było już to zakończyć.

RYDZU

Zaczęliśmy rozeznanie rynku jeśli chodzi o meble kuchenne. Może to trochę dziwna sprawa, szczególnie jak się ma stan idealnie surowy i cieknący dach, - ale trochę niesieni fantazją, a trochę zmuszeni pewnymi faktami rozpoczęliśmy rozeznanie rynku. W końcu dobrze jest wiedzieć z jakimi kosztami należy się liczyć by normalnie zamieszkać. Tym bardziej, że jak większość inwestorów-optymistów nie uwzględniliśmy w naszych planach inwestycji ani grosza na kuchnię i jej wyposażenie

 

 


Na pierwszy ogień poszła Ikea - właściwie to u nich wycenę załatwiliśmy juz jakiś miesiąc temu. Pooglądaliśmy co mają w ofercie, obłożyliśmy się folderami i cennikami i wykalkulowaliśmy całą kwotę za naszą kuchnię - oczywiście w wersji "mniej więcej" - zamknęła się w kwocie 8 tys za meble z frontami drewnianymi z sosny patynowanej + 8 tys. za graty i do tego 10% do ceny mebli za ich montaż. Tylko trochę niepokoiła nas jakość tych mebli - kto miał ten wie - Ikea ładnie wygląda, ale z używaniem ich wyrobów to już bywa różnie.

 

 


A wczoraj rozpoczęliśmy rozpoznanie rynku lokalnego. Już po rozmowie w pierwszej firmie okazało się, że to najlepszy moment na tego typu działania i nie chodzi tu wcale o zamówienie mebli ale o kwestię samego projektu i na jego podstawie ustalenie od razu w których miejscach ma być podejście przyłącza wody, kanalizacji, gdzie gniazdka, jakie i ile sztuk, no i w których miejscach kafle układać. A i pewnie przy układaniu podłogówki się ten projekt przyda.

 

 


Zrobienie projektu kuchni objęte jest na naszym lokalnym rynku zryczałtowaną stawką 100 zł odliczaną potem przy wykonawstwie. Jeżeli rezygnujemy ze współpracy z firmą projekt pozostaje naszą własnością. Natomiast same ceny mebli i usług z nimi powiązanych (transport, montaż czy sprzęt AGD) nie są już tak zryczałtowane.

 

 


Na pierwszy ogień idzie Janmar - teściowe mają od nich meble i są bardzo zadowoleni - wyszło wszystko bardzo ładnie. Moi rodzice też mają z tej firmy mebelki, tylko zadowolenie jakby mniejsze, ale wynika to tylko z trwałości frontów oklejanych. Po kilku latach użytkowania okleina się starła i wygląda lekko mówiąc nieciekawie. Mebelki w podobnym zestawie jak nasz ikeowski pierwowzór - doszedł drugi blat "barowy" i szafki pod nim. Za ten komplecik zażyczyli sobie 17 tys. z zastrzeżeniem że 10% upustu dostaniemy jak kupimy u nich także graty AGD do zabudowy. Cena obejmuje podobno juz wszystko co się da w to wsadzić - różne moduły cargo, prowadnice itp. Ale to i tak dużo.

 

 


Jak rozpoznanie to rozpoznanie - po południu jedziemy do konkurencji. Zestaw mebli w podobnej konfiguracji został wyceniony na 11 tys. Fronty drewniane, cena też obejmuje wszystkie detale wyposażenia. A i twarz właściciela jakaś taka znajoma... Sąsiad z młodych lat z osiedla. trochę starszy - pamiętam jak za nimi łaziłem w wieku 7 lat i piłki im podawałem. Czasami nawet mi pozwolili ze sobą w kapsle pograć, ale to się skończyło szybko bo za często wygrywałem W każdym razie jest szansa na jakąś logiczną współpracę. Meble na ekspozycji niczego sobie - niektóre bardzo "odjechane" stylistycznie. Fajne blaty tam widzieliśmy, ale jak usłyszeliśmy cenę 1700 za mb blatu to chyba pozostaniemy przy blatach klasycznych

 

 


Z większych producentów, którzy zajmują się kuchniami został nam tylko jeden - "Meble Wrzosowa" - mamy od nich obecne meble w kuchni i "w imię zasad...." do nich nie pojedziemy.

 

 


Na pomiary i projekt umówiliśmy się z firmą nr 2 - w sumie to tylko "stówka" - a jak wycena będzie bardzo odbiegała od propozycji ceny wyjściowej to zawsze możemy się wycofać - a projekt i tak jest nasz. Dzisiaj pan sobie pomierzył osobiście pomieszczenie kuchni i za dwa tygodnie mamy się spotkać by porozmawiać o pierwszej wersji projektu która będzie wtedy gotowa. I to na razie koniec o kuchni, ale nie koniec o wnętrzach.

 

 


Kilka dni temu wybraliśmy się na łowy związane z wyborem gniazdek i kontaktów do naszego domu. W sumie to pojechaliśmy się chyba bardziej upewnić niz wybierać bo w obecnie w mieszkaniu mamy wyroby firmy Polo z serii Regina - i bardzo nam one odpowiadają. Są u nas już 7 lat i nie widać na nich żadnych przebarwień czy śladów użytkowania. Może tylko w salonie poszalejemy i założymy coś bardziej odjechanego - o ile oczywiście będzie nas na to stać - bo każdy "odjazd" to cena przynajmniej 3x wyższa niż nasza Regina, a gniazda specjalistyczne to już często o pułap cen absurdalnych się ocierają. Zobaczymy.

 

 


Wracając z hurtowni natknęliśmy sie na salon firmy Mikołajczyk zajmującej się obudowami do kominków. Skoro juz tam byliśmy to grzech nie zajżeć, tym bardziej że nasza obudowa to nadal czarna dziura. Weszliśmy i.... bardzo mile się zaskoczyliśmy. Na "dzień dobry" kilka wzorów obudów kominków z ekspozycji uśmiechało się do nas. Wszystkie wykonane chyba z piaskowca, ale wzornictwo bardzo ciekawe. I do tego miły i kompetentny pan, który przedstawił nam ofertę firmy. Przyjedzie na budowę, pomierzy sobie co trzeba, cyknie kilka fotek i zrobi 10 projektów z których coś możemy wybrać do realizacji albo marudzić dalej, że to nie to. Wtedy powstają kolejne pomysły - aż do skutku. I teraz hit - cały ten etap jest bezpłatny! Nawet jeśli się nie zdecydujemy na ich obudowę to projekt nam zostanie. Nie zastanawialiśmy się długo - juz po wizycie a projekty będą w przyszłym tygodniu.

 

 


A dzisiaj odebrałem od geodety mapki do celów projektowych. Jestem już umówiony na jutro z wykonawca przyłącza gazowego. Zobaczymy co da się zrobić w tej sprawie - głównie chodzi nam o czas realizacji.

 

 


Tak przy okazji "usługi geodezyjnej" związanej z budową przyłącza wodno - kanalizacyjnego to geodeta wodociągowy narysował na mapce nasz budynek (oznaczony co prawda "W Budowie") przesunięty względem rzeczywistości o około 2 metry w 2 kierunkach . Można było wywnioskować, że rysował odręcznie, bo odległości miały się nijak do rzeczywistości Dzisiaj dostałem nowe mapki (potrzebne mi do załatwienia gazu) i na tych juz jest wszystko ok, ale geodeta miał trochę zabawy by wyprostować całość.

 

 


Jak już mowa o przyłączach to byłem w telekomunikacji zorientować się jak to z telefonem i jego założeniem w naszej "kamienicy" będzie. Pani kazała złożyć zlecenie i w ciągu 2 tygodni będzie zrobiony wywiad techniczny, tak by było wiadomo skąd kable przyjdą do naszego budynku. Smutne by było potem po zrobieniu całej elektryki ciągnąć jakiś nowy kabel przez pół domu bo "tak wyszło przyłącze" ze ściany.

RYDZU

To był naprawdę intensywny dzień - zadowolony jestem jak diabli, tym bardziej, że byłem trochę czasu uziemiony z powodu przeziębienia.

 

 


W końcu dotarła faktura za wywóz śmieci. Nazbierało się tego "aż" 450 kg . A myślałem, że będzie więcej - bo wrzuciliśmy tam praktycznie wszystkie "niegruzowe" śmieciuchy. Zostały nam tylko taśmy pakowe ze wszystkich palet jakie dojechały na budowę - całkiem spora kupka tego się zebrała. Na szczęście mieliśmy na placu starą metalową beczkę 120l i pewien pomysł - może niezbyt legalny, ale wieczorem dymu widać było Wyciąłem z boku otwór doprowadzający powietrze do spalania, zarzuciliśmy na początek trochę drewna, a jak się rozpaliło to siup do tego wiadereczko węgla Buchał z tego żar niemiłosierny - temperatura była na tyle solidna, a godzina odpowiednia (ciemno), że można było przystąpić to utylizacji taśm.

 

 


palenisko w akcji

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/197.jpg

 

 


Udało się nam przerobić na dym chyba ponad połowę złoża zalegającego w garażu. Piszę "chyba" bo ciemność sprzyjająca naszemu występkowi utrudniała nam znacznie wygrzebywanie tasiemek - odbywało się to pod koniec juz po omacku prawie. Za kilka dni poprawimy i temat śmieci po stanie surowym będzie z grubsza zakończony.

 

 


Skoro już zaplanowałem że całą sobotę poświęcę dłuższemu siedzeniu na działce i przy okazji paleniu na dwa paleniska - w kozie i kominku to trzeba było się rozejżeć za paliwem do kozy bo na drewnie nic innego nie zrobię - trzeba dokładać co 15 minut . Co innego kominek - tam wrzucę drewna na full i mam spokój na parę godzin. Po poszukiwaniach znalazłem w końcu skład węgla gdzie sprzedawali go w workach jutowych - zakupiłem 4 wory - 110 kg i szczęśliwy pognałem na działkę. W piecyku bucha aż miło, kominek tez rozpalony a ja siedzę w garażu i rąbię drewno które tam wrzuciłem wczoraj żeby po ostatnich ulewach chociaż trochę podeschło.

 

 


Zainstalowałem sobie termometr w budynku i obserwuję co się tam wyrabia z temperaturą. Silikat to jednak faktycznie solidny akumulator ciepła. Na zewnątrz +12 (kolejny piękny wiosenny dzień tej zimy ) a w budynku + 3 i para z ust leci. Jeden czujnik mam na wysokości 1,5 metra, a drugi na kabelku wywindowałem pod sam strop by widzieć różnice temperatury. Po całym dniu palenia na czujniku górnym temperatura skoczyła o prawie 5 stopni w górę, a na dolnym .... aż o 1,2 stopnia Wynika to chyba z tego, że termometr wisi na ścianie nośnej która to "ciepełko" akumuluje. Dużo drewna i węgla muszę przywieźć i puścić przez kominy, żeby temperatury zaczęły być normalniejsze w środku. Z ciekawostek - termometr ma również w sobie funkcję higrometru. Tutaj odczyty są niezłe Wilgotność powietrza wykazywana przez to ustrojstwo wewnątrz budynku jest na poziomie 98% W sumie się nie dziwię skoro powietrze jest systematycznie nawilżane kapiącą z dachu wodą

 

 


Umówiłem się też na dzisiaj z naszym potencjalnym wykonawcą tynków cementowych - mieliśmy ustalić od kiedy wejdzie i co ma do zrobienia. Na początek "rzucę" go na parapety klinkierowe - będę spokojniejszy jak okna będą już podmurowane od dołu chociaż z zewnątrz. A co do tynków cementowych to planowaliśmy je na całym dole użytkowym. Cześć mieszkalna miała być w gipsach z agregatu, ale zaczynam sie wahać co do trafności tego wyboru. Obecnie układ (po naradzie rodzinnej) jest taki, że poczekamy i zobaczymy jak te tynki cementowe będą wyglądały na dole - i wtedy zdecydujemy czy chcemy takie na górze. Po rozmowie - zresztą krótkiej i konkretnej - stanęło na tym ze tynki będą po 8,5 zł za m2 + materiał ( w wersji "filcowanej" złocisza drożej sobie życzą. Mam wszystko kupić, listwy, narożniki no i surowiec do tynkowania oczywiście też. Betoniarkę od kolegi załatwię bo nasz tynkarz jest "na dorobku" dopiero . I za dwa tygodnie w poniedziałek zaczynamy "akcję tynkowanie"

 

 


Zaliczyliśmy też dziś odwiedziny moich rodziców na budowie. Ponieważ teść wyposażył schody w poręcz od strony ściany udało się wydostać na pięterko i zobaczyli w końcu nasze "włościa" Za pierwszym razem niestety pooglądali tylko parter.

 

 


W czwartek (dzień przed oficjalnym upłynięciem terminu ultimatum) dzwoniłem do majstra z zapytaniem czy juz podjął jakąś decyzję w związku z pismem. Powiedział, że odpisze w poniedziałek dopiero bo jest w Warszawie na budowie. A niech tam.... dwa dni mogę poczekać - ciekawe co wyskrobie w odpowiedzi. Dzisiaj się dowiedziałem, że wcale w czwartek w warszawie nie był , ale mniejsza o to.

RYDZU

No to mamy pierwszy wpis w nowym roku.

 

 


Następnego dnia po akcji wstawiania kominka na piętro postanowiliśmy go usadowić w punkcie docelowym salonu. Samo przesunięcie nie było nawet trudne. Gorzej z podniesieniem go w górę, tak by stanął na stojaku. Ale udało się! Dwa koziołki pozostałe po budowie murów posłużyły za wsparcie dla stalowej rury do której podwiesiliśmy ręczny podnośnik na lince stalowej. Całość poszła nad wyraz sprawnie i szybko. No a jak wkład stanął na swoim miejscu, a w garażu leżała redukcja do wylotu spalin i rura spalinowa.... to po następnej "półgodzince" całość była zmontowana.

 

 


kominek na swoim miejscu

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/195.jpg

 

 


No tak - wkład zmontowany, na dole pali się w piecu drewno sosnowe.... nie wytrzymałem i musiałem "chociaż troszeczkę" napalić.

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/196.jpg

 

 


Pomimo ze to raptem kilka drewienek które paliły się niecałe pół godziny, to wróciłem do domu szczęśliwy jak nigdy. Następnego dnia rozłożyła mnie grypa i trzyma do dzisiaj. A tak chciałbym napalić solidnie - nawet sobie termometr skombinowałem by obserwować co się będzie działo z temperaturą wewnątrz budynku.

 

 


30 grudnia dostałem "zwrotkę" z potwierdzeniem, że majster odebrał w końcu pismo z wezwaniem do zajęcia ostatecznego stanowiska w sprawie dachu. Ma 7 dni na odpowiedź więc w tym tygodniu pewnie coś się z tego wykluje. Bardzo jestem ciekaw co będzie dalej - zwycięży rozsądek czy pójdzie w zaparte...

RYDZU

Z kominkiem faktycznie żartów nie było - zamówienie w środę o 10 rano poszło faksem. O 10 rano dnia następnego dzwoni pan za Spedpolu, umówić się na konkretną godzinę na dostawę Szok! - no i biegiem do banku po kasę bo tyle nie mam w zwyczaju nosić przy sobie. Przyjechało auto z rampą rozładunkową. Pan wycofał pod sam nasz garaż techniczny, więc bez specjalnej szarpaniny korzystając tylko z ręcznego "paleciaka" obydwa wkłady kolejno zostały wystawione.

 

 


Obydwa wkłady czekają na "dalszy ciąg" podróży

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/186.jpg

 

 


Mniejszy wkład (100 kg wagi : ) ) wstawiliśmy dzisiaj wspólnymi siłami do bagażnika auta kuzyna i pojechał do miejsca swego przeznaczenia. A większy... uczyliśmy latać

 

 


Postanowiliśmy wykorzystać do wstawienia wkładu na piętro nasze okno tarasowe i podnośnik samochodowy. Ma on 250 kg udźwigu więc jeśli tylko lina wytrzyma to powinno być dobrze. Pod budynek wkład przenieśliśmy ręcznie - wsunęliśmy w ten ukośny otwór u góry wkładu kawał metalowej rury i w 4 osoby daliśmy mu radę

 

 


Pierwsza próba - wkład podwieszony do podnośnika na maksymalnie krótkiej linie - tak by całość weszła nam w otwór do środka budynku.

 

 


Wkład zaczyna wycieczkę na górę....

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/188.jpg

 

 


.... i niestety nie mieści się w otworze

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/187.jpg

 

 


Całość wraca na dół - przepinamy wiązanie i na długaśnej linie próbujemy ponownie. Strasznie się buja więc doczepiamy dodatkowy odciąg by jakoś kontrolować tą bezwładną masę.

 

 


I zaczyna się ponowna jazda do góry

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/189.jpg

 

 


A nawet bardzo do góry

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/190.jpg

 

 


blisko... coraz bliżej...

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/191.jpg

 

 


Wkład pojawia się w w końcu zasięgu naszych rąk

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/192.jpg

 

 


Wciągnięcie go do środka to już była drobnostka. Przesunęliśmy go w środku tak by stanął na ścianie nośnej. Ustawianie go na stojaku i próba podłączenia chyba jutro.... (bo dłużej nie wytrzymamy z ciekawości )

 

 


A tak wygląda oryginalny stojak Tarnavy z doprowadzeniem powietrza pod wkład 14/16kW:

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/193.jpg

 

 


http://www.zkoszarydzow.pl/murator/194.jpg

 

 


Plecy mnie trochę bolą po tych dzisiejszych wygibasach ale zadowolenie bierze nad tym górę



×
×
  • Dodaj nową pozycję...