czy warto się spieszyć z budową?
W środowisku ludzi związanych z budownictwem krąży powiedzenie " kto buduje długo ten buduje drogo".
Z natury jestem oszczędny i być może to hasło zapamiętane na początku moje przygody z budową doprowadziło mnie do kryzysu który teraz przeżywam.
Przeczytanie kilku tematów w dziale "psycholog dyżurny-czynny 24 godziny na dobę" dało mi wiele do myślenia... Zatrzymałem się na chwilę i spojrzałem wstecz. Moje życie zdominowała budowa i problemy z nią związane. Jestem kimś innym niż jeszcze kilka miesięcy temu. Nie ma dnia a nawet godziny żebym nie myślał o oświetleniu, płytkach, schodach itd.
Nie pomogły: wolne dni i zajęcie się czymś innym, wyjazd w góry na spotkanie z ludźmi z forum, kilka drinków przed snem.
Zaniedbałem żonę, 1,5 rocznego syna i firmę. Czuję się totalnie wypalony, brak mi dystansu, świeżości umysłu przez co nad detalami potrafię się rozwodzić tygodniami powiększając listę spraw do załatwienia.
Dziś jest niedziela i mimo iż poświęcałem po ok 6 h/dziennie w tym tygodniu na sprawy budowlane:
nie zrobiłem żadnych ważnych zakupów
nie podpisałem żadnej umowy z wykonawcą
nie wybrałem oświetlenia
Jedyne "osiągnięcia " to spotkanie z kilkoma wykonawcami schodów, częściowe posprzątanie po gipsiarzach, rozładowanie w pojedynkę ciężkich i wielkich płytek oraz przewertowanie prawdopodobnie wszystkich dostępnych katalogów z oświetlenie typu "downlight" .
Zapewne gdybym miał energie i zapał z przed kilku miesięcy uporałbym się z tym wszystkich w jeden dzień.
Kolejny wniosek to bezsensowne deklarowanie terminu przeprowadzki o którą często bywam pytany:
- pierwszy termin święta Bożego Narodzenia 2009
- drugi termin święta Wielkanocne 2010
- trzeci termin wakacje 2010
- czwarty termin ostateczny jak będzie wszystko gotowe
Może innych to motywuje do bardziej wytężonej pracy i działań lecz na mnie działa to stresująco i powoduje że kolejny temat chciałbym mieć jak najszybciej zamknięty. Nie chcę robić czegoś byle jak byle tylko zrobić. Wiem że po przeprowadzce musiałbym patrzeć na źle dobrane elementy wyposażenia, nie podobające mi się ściany, podłogi. Z pewnością to by mnie mogło dobić.
Od początku budowy nie mogłem się doczekać etapu wykończenia domu i wyszukiwania wyposażenia łazienek, sprzętu agd/rtv. Teraz nawet nie chce mi się o tym myśleć i próbuję zarazić tymi tematami żonę, niestety wciąż nieskutecznie...
Na pytanie zawarte w temacie "czy warto się spieszyć z budową" dziś odpowiem zdecydowanie, jeśli nie masz noża na gardle( bank, sprzedane mieszkanie itd) nie warto się spieszyć !!!