domek dla szóstki
I stała się jasność!
Elektryka skończona.
Wczoraj zapaliliśmy pierwszą żarówkę w salonie.
Ekipę mieliśmy trzypokoleniową: szef, jego zięć i wnuk. Pracowali ciurkiem 5 dni. Rozłożyli instalacje wg moich życzeń + fanaberii mojego męża + własnych podpowiedzi (co warto zrobić). Nie mam pojęcia, ile jest tzw. punktów, chyba sporo, ale płacimy po prostu za całość.
Równolegle Jacek kładł kable sieciowe, antenowe, telefoniczne, alarmowe, głośnikowe, „odkurzaczowe”... To jest ten typ zajęć, które bardzo lubi, ale nawet on był dziś zmęczony całym tygodniem. I chyba pierwszy raz wróciliśmy z budowy przed zmrokiem.
Tynkarz wczoraj był i zaraz wybył. Porzucił tylko swoje narzędzia. Mam pewne podejrzenia, że przestraszył się naszych ścian.
Ale tak naprawdę to Jacek się ucieszył, bo dzięki temu zdąży wszystko dokończyć. Dzisiaj jeszcze kładł kable na poddaszu. I oczywiście porobił zdjęcia instalacji, bo już dziś tynkarz z pomocnikami stawił się do pracy.
Trudno się teraz robi zdjęcia na poddaszu w tym labiryncie ścianek. Taka nam wyszła wnęka na szafę naprzeciw schodów.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/182.jpg
A taka z drugiej strony, w pokoju Krysi.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/183.jpg
Plątanina kabelków w miejscu na komputer. Już wstępnie zachlapana.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/184.jpg
A to rządek puszek w kącie audio-wideo.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/185.jpg
Wszystkie puszki zostały na koniec zaślepione styropianowymi krążkami, żeby tynkarz nie zachlapał przewodów.
Kable idą sobie w po prostu w bruzdach, a tylko w niektórych miejscach w rurkach. A ponieważ wiązka tych kabli jest chwilami dość pokaźna, nasz elektryk zorganizował sobie grubsze rurki. Całkiem ładne... Od odkurzacza! Leżały sobie na poddaszu, to wziął...
Wczoraj lało niemiłosiernie. Dobrze, że mamy dach nad głową, można było coś robić. Parę dni temu dostałam miotłę w prezencie. No to posprzątałam sobie... całe 195 m podłogi. O matko! Przecież to miał być mały dom!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia