domek dla szóstki
Tynki zakończone i zapłacone. Miały być dziś, a udało się wczoraj. Praca trwała do późnych godzin, a już dziś tynkarze są na innej budowie. Jak dobrze pójdzie, to spotkamy się jeszcze z nimi przy gładziach.
Po obróbce okien w wykuszu, mówię, że jedno wygląda mi krzywo. Szef poprawił, ale dalej nie było do końca w porządku. W końcu sprawdził poziomnicą okno. Wyszło na jaw, że nie ma nieomylnych. Tym razem zawiodła czerwona poziomnica okniarzy. Na świeżo położonych, ciemnych jeszcze tynkach nieciekawie to wyglądało. Dziś już lepiej.
Coś nam się z tym wykuszem nie układa. Od początku są problemy. Chyba nie był nam pisany.
Teraz ruszamy dalej. :)
Wczoraj odbyliśmy długą rozmowę połączoną z wizją lokalną na temat instalacji wodno-kanalizacyjnych i ogrzewania. Wszystko będzie robił kuzyn Jacka, to znaczy nie on, ale jego pracownicy. A z nim tylko wszystko uzgodniliśmy. Namieszał nam trochę w planach. Krótko mówiąc, kotłownię chyba wyprowadzamy do garażu.
Ponieważ kocioł ma być z zasobnikiem - podobno ekogroszek, miejsca w kotłowni jest za mało (w projekcie jest ogrzewanie gazowe).
Po części to rozwiązanie byłoby mi na rękę, bo zyskałabym miejsce na suszenie prania, którego teraz nie mam. Poza tym kotłownia wyprowadziłaby się trochę dalej od części mieszkalnej, co też nie jest bez znaczenia.
A z drugiej strony jakoś nie mogę się z tą myślą oswoić.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia