domek dla szóstki
Ogólny zastój budowlany trwa. To znaczy brak jakiejkolwiek ekipy fachowców czy „fachowców” na budowie. Najbliższy prawdopodobny termin dalszych prac to wtorek – oczywiście instalatorzy c.o. Od nich zależy dalszy postęp.
Szef ekipy elewacyjnej zajechał któregoś dnia po rusztowania i narzędzia. Moją nieśmiałą uwagę na temat zaginionego przedłużacza przyjął bez protestów. Zaoferował jakiś kabel w zamian, a gdy go nie znalazł, wyciągnął 30 zł i wyraził nadzieję, że wystarczy na nowy. W dodatku przeprosił.
Z doskoku trochę rodzinka pracuje.
Na przykład gdy materiał przyjeżdża – bo o to inwestor zadbał akurat wtedy, gdy się wybrał na wywczasy do szpitala. Pogoda pod psem, ciemności egipskie, a tu pan u drzwi: „Cement i regipsy przywiozłem”. W pięć minut dziewczyny ściągnięte od kolegi, wskakujemy w ciuchy robocze, samochód wyprowadzony i jedziemy na działkę. W pół godziny wszystkie płyty g-k wniesione do garażu. Dziewczynom chyba trochę ciężko, ale to twardziele - ani pisną.
Wczoraj i przedwczoraj korzystaliśmy z iście wiosennej pogody, żeby trochę uporządkować teren wokół domu. Efekt jest taki, że fundamenty są obsypane, znikła sterta gruzu pod kuchennym oknem, a ja czuję w plecach takie mięśnie, o których nie wiedziałam, że je mam.
Inwestor otrzymał natomiast odpowiedzialne zadanie na miarę obecnych sił: przymocowanie klamek okiennych. I drugie: policzyć potrzebne gniazdka i włączniki. Niestety, trudno się domyślić, co kryją w sobie puszki, a pamięć zawodna. W domu liczymy po zdjęciach instalacji.
Aha! Inwestor robi postępy w chodzeniu. Porzucił jedną laskę, potem drugą. Wdrapał się na pięterko domu po prawie 3 miesiącach i wreszcie obejrzał na własne oczy wszystkie doróbki i niedoróbki. Nie wiem dlaczego nie może nic w tym dzienniku skrobnąć. Przydałoby się jakieś świeższe spojrzenie na naszą budowę, bo ja niestety mam coraz mniej zapału i coraz częściej zadaję sobie pytanie „po co mi to było?”
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia