domek dla szóstki
8 dni trwała zabudowa poddasza. Skończyli akurat przed Wigilią.
Zostały do zrobienia nieduże a kłopotliwe końcówki w łazience.
Na czas poświąteczny zaplanowaliśmy rodzinne malowanie i właśnie jesteśmy w trakcie.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/247.jpg
Wczorajszy dzień trzeba było zacząć od wielkiego sprzątania. Po kilku godzinach totalnego zakurzenia bałagan został ujarzmiony i spoczął potulnie w czarnych worach, a dziewczyny zabrały się za gruntowanie. Oczywiście każda w swoim pokoju. Szło tak sobie, bo efekt słabo widoczny, a łapki bolą. :)
Po południu sprawa się skomplikowała, bo mamy tylko jedną porządną lampę, na górze jeszcze brakuje oświetlenia. Udało mi się namówić dziewczyny, żeby wspólnie malowały po kolei wszystkie pokoje. No i poszło. Wygłupiały się oczywiście, czas im szybciej zleciał i z moją pomocą wszystkie cztery pokoiki zostały zagruntowane.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/248.jpg
http://www.konarzyny.edu.pl/my/249.jpg
Dziś malowania dzień drugi. W świetle dziennym lepiej się pracuje. Biel powoli staje się bielą. A poza tym babcia przybyła z pomocą zaopatrzeniowo- żywnościową i mogliśmy zjeść prawdziwy obiad.
Ja gruntuję, końca nie widać, ale kiedy odkryłam, że zagruntowane ściany mniej brudzą, moja motywacja znacznie wzrosła. Uroda ścian wprawdzie na tym cierpi, ale co tam.
Farby mamy w znacznej części darowane, a darowanym farbom się w zęby nie zagląda. Jutro będę próbować, jak na ścianie wygląda „Kropla deszczu” albo „Posrebrzane żyto”. W wiaderku widać lekko niebieskawą biel. Dziewczyny wybrały sobie pigmenty – rzecz jasna każda inne, bo to punkt honoru – będziemy mieszać.
Tymczasem Jacek obsadził parapety. Najpierw u góry, bo tam zaczynamy z malowaniem. Okazało się, że rzeczywiście trzeba koniecznie dawać rozpórki, bo mimo sporej wagi parapety wysadzają w górę.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/250.jpg
Przed świętami Jacek uruchomił podłogówkę i teraz jest tak ciepło, że trzeba było przykręcić kaloryfery. Poza tym mamy ciepłą wodę, a w garażu umywalkę i już jest nieźle.
Od początku grzania spaliliśmy ponad tonę ekogroszku i dziś trzeba było zamówić kolejną. Trochę mnie to przeraża. Trzeba się szybko przeprowadzać.
Balkon jest zaizolowany, a na dole w wykuszu powoli znika wilgotna plama.
Na zewnątrz też się zmieniło. Znikły obie góry ziemi. Wszystko rozepchnięte wokół domu. Pospółka wrzucona na podjazd. Nieciekawie to wygląda, okropnie nierówno, ale jakoś nie ciągnie mnie do pracy na zewnątrz. Dzisiaj spadło trochę śniegu. Może to trochę przykryje?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia