domek dla szóstki
Czterodniowy maraton malarski zakończony. Bardzo lubię taką pracę, ale to chyba dobrze, że jest niedziela, bo zbyt długo tak się nie da. Jesteśmy trochę połamane od machania wałkami.
Efekt – pokoiki dziewcząt zrobione na gotowo (jeszcze konieczne małe poprawki, ale to się nie liczy).
U Agaty ciepło – słonecznie i brzoskwiniowo.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/253.jpg" rel="external nofollow">http://www.konarzyny.edu.pl/my/253.jpg
U Ali mieszanka fioletowego z wrzosowym w dwóch odcieniach – ładnie wygląda z białym.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/251.jpg" rel="external nofollow">http://www.konarzyny.edu.pl/my/251.jpg
U Moniki cytrynowy plus seledynowy, ale wymieszany przez pomyłkę z „Jesiennym wrzosowiskiem” wyszedł trawiasty.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/252.jpg" rel="external nofollow">http://www.konarzyny.edu.pl/my/252.jpg
A u Krysi po wielu przymiarkach są 4 kolory, z tego tylko jeden zidentyfikowany -groszkowy, a reszta to już czysta fantazja.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/254.jpg" rel="external nofollow">http://www.konarzyny.edu.pl/my/254.jpg
We wszystkich pokojach są obudowane rury wentylacyjne. Myślałam, że po pomalowaniu wtopią się w ścianę i nie będą się rzucały w oczy. Ale dziewczyny właśnie te miejsca upatrzyły sobie na radosną twórczość.
Krysia nawet zrobiła sobie kwiatowe szablony.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/255.jpg" rel="external nofollow">http://www.konarzyny.edu.pl/my/255.jpg
„Kropla deszczu” okazała się pastelowym błękitem, więc z przyjemnością potraktowałam nią całe ściany łącznie ze skosami w naszym pokoju. Mam nadzieję, że będzie dobrym tłem dla sosnowych mebelków i wszystkich książek, które z konieczności tam będą musiały znaleźć miejsce.
Jeszcze muszę położyć drugą warstwę i wtedy coś pstryknę, bo na razie na zdjęciach niewiele widać.
Na dole zaczęłam malowanie sufitów, na razie wiatrołap i przedpokój. Ala zagruntowała kuchnię. Powoli do przodu, ale jeszcze mnóstwo pracy. Jeśli mama Jacka trochę u nas zostanie, to może mi uda coś się zrobić w tygodniu, po pracy.
Jacek uruchomił wreszcie rekuperator, który do tej pory bezczynnie byczył się na strychu, bo okazało się, że nie ma odprowadzenia skroplin. Teraz działa i na pierwszym biegu zupełnie go nie słychać.
W piątek weszliśmy jakoś tak sobie do sklepu i w ciągu paru minut wybraliśmy płytki do łazienki: Paradyż z wyprzedaży po 22 i 26 zł. Zielone.
Jacek wymierzył i rozrysował łazienkę, przymierza się do zabudowy.
A poza tym: parapety osadzone i obrobione, wory śmieci wywiezione, ekogroszek wniesiony do środka – nie próżnowaliśmy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia