domek dla szóstki
9 maja 2007 r.
W czasie majowego weekendu, kiedy pogoda nie pozwalała na hasanie po ogrodzie i kiedy połowa rodzinnego składu wybyła na harcerską imprezkę, pomalowałam drugi raz wszystkie futryny. Oczywiście najpierw szlifowanie papierem drobnoziarnistym. Śmierdzi ta lakierobejca niemożliwie, ale jaki efekt! No, teraz te futryny wyglądają jak trzeba.
Przyjechały też krzesła. Salon nabrał trochę szyku.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/311.jpg
Poza takimi drobiazgami prace w domu kompletnie leżą, bo działamy na zewnątrz. Ogród należy raczej do mnie, więc ryję, grabię, sadzę, pielę i tak w kółko. Efekty znikome i powolne. Jacek kręci beton, szaluje, wylewa (schody od strony ogrodu gotowe). Efekty szybkie i trwałe. Nie ma sprawiedliwości.
Czekamy na nową dostawę węgla, tym razem w workach (cena oczywiście wyższa) i zobaczymy, jak będzie się sprawować.
Lokatorów dzikich znów mamy. Te same ptaki co w zeszłym roku w wiatrołapie, uwiły sobie gniazdo pod dachem. Jest takie miejsce nad wejściem, gdzie się połacie krzyżują. Miało być wycięte, ale zostało i ptaki to wykorzystały.
A pod lasem pojawiły się konie. Właściciel stadniny zrobił nowy wybieg i teraz na nie częściej patrzymy niż na sarny. Regularnie bywa tam też para bocianów.
http://www.konarzyny.edu.pl/my/312.jpg
Posadziliśmy trzy sosenki i całe mnóstwo jodeł kaukaskich i kalifornijskich. Teraz jedna część działki jest modrzewiowo-świerkowa, a druga sosnowo-jodłowa.
Dalie też powędrowały do ogrodu, nie wiem, czy nie za wcześnie. Kanny hoduję póki co w górnej łazience, która wciąż czeka na lepsze czasy. Posiałam też pierwszy raz w życiu rośliny w skrzynkach na rozsadę: szarłat wiechowaty, rudbekię letnią, gazanię i jakąś mieszankę skalniaków. I nawet wschodzą!
Jednoroczne do gruntu też posiane: wilec, groszek pachnący, nasturcja, astry, maciejka, nagietki – to Krysia (ale interesowna jest, bo sprawność ogrodniczki zdobywa). Słoneczniki mają rosnąć w takich śmiesznych kręgach na trawniku.
Czekam też na paczuszkę z nasionami, bo na przykład kosmosu nie można kupić u nas w żadnym sklepie. A rośnie szybko, wysoko i ładnie kwitnie aż do mrozów, więc na młodą, gołą działkę pożądany jest bardzo.
W ogóle zrobiłam się paskudnie zachłanna na wszelkie rośliny. Żebrzę i biorę wszystko, co mi dają. Liczę się z tym, że część się nie przyjmie. Już wiem, że nici z bluszczu i irgi, marnie wygląda jaśminowiec, mahonia i wierzba mandżurska. Przymrozek ściął pierwsze liście na orzechach i kwiaty serduszki. Ale większość roślin ma się dobrze i rośnie powolutku. A mnie się marzy ogród bujny i wesoły, przelewający się zielenią i kolorami kwiatów.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia