Dom w Lesie
Przygotowania do godziny "B" trwają. Dziś odbyło się pierwsze uruchomienie studni, niestety na prądzie od sąsiada, ponieważ u nas założenie licznika się z jakichś tajemniczych przyczyn opóźnia. Instalacja jest odebrana, papierologia załatwiona, a licznika nie ma i nie ma.
Pojawiła się też na działce druga ruchomość w postaci wynajętego kibelka. O, tu obie ruchomości widać ładnie (jak się dobrze przyjrzeć, to beczkę też widać):
http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SftTbrkIVgI/AAAAAAAAAsY/OQgvdkfQT5E/s640/4059_Dzia%C5%82ka.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SftTbrkIVgI/AAAAAAAAAsY/OQgvdkfQT5E/s640/4059_Dzia%C5%82ka.jpg
A tu Wielka Chwila: pierwszy sik !
http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SftTgKJkFcI/AAAAAAAAAsg/AhKCe6yRg3c/s640/4050_Wooodaaaa.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SftTgKJkFcI/AAAAAAAAAsg/AhKCe6yRg3c/s640/4050_Wooodaaaa.jpg
Choć tak po prawdzie, woda zajeżdża jakąś zgnilizną (studnia po wywierceniu nie była płukana jeszcze) i nigdy się nie będzie nadawała do niczego więcej niż podlewanie ogródka, a i nawet to raczej nie na ewentualne spożywcze grządki (okoliczna woda po odstaniu nabiera barwy cocacoli i w składzie ma pół tablicy mendelejewa, z manganem na czele), to jednak jest to własna woda, amen! I jaka by ona nie była, trzymając ten szlauch w łapie, czułem się jak... jak sikający (wodą! czy jak ją tam zwać...) odpowiednik Prometeusza, powiedzmy
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia