Dom w Lesie
SSZ (Zadeskowany, nie Zamknięty!) zakończony, teraz dopiero zaczęła się prawdziwa robota
Z zaległości jeszcze mam zdjęcie frontu naszego domu wraz z wyszalowanym i wylanym już ogrodzeniem:
http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SpreBuN108I/AAAAAAAABjY/oMsZIH3agh4/s720/6468_Koniec%20budowy.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SpreBuN108I/AAAAAAAABjY/oMsZIH3agh4/s720/6468_Koniec%20budowy.jpg
Ten kloc vis-a-vis wejścia to furtka, która będzie cofnięta z linii ogrodzenia, zblokowana wraz z dostawionym obok boksem na śmietnik, całość ma być docelowo obłożona płytką elewacyjną taką samą, jak cokół domu i od góry przykryta ażurową pergolą, po której puścimy jakieś dzikie wino. Jeśli się stanie centralnie naprzeciwko domu, widać będzie właściwie tylko tą konstrukcję i po jej wylaniu szczerze mówiąc ogarnęły mnie wątpliwości, ale to po pierwsze będzie kiedyśtam ładne, a nie tak koszmarne, jak na zdjęciu, po drugie poziom gruntu się podniesie i to nie będzie aż tak monstrualne. Po trzecie - zawsze można rozwalić, jak się okaże, że okoliczne psy przylatują szczekać na to
Kontynuowałem też rzeźbienie kanalizacji, oto jeden z wcześniej pokazywanych węzłów, w niemal pełnej krasie (przypominam, że nasze ściany nie są tak parszywe, to wapienne wykwity i wilgoć od wody, która póki co z całego dachu głównie tędy się przesącza):
http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sprd_iZGpFI/AAAAAAAABjQ/oSkV-8b5Efw/s512/6529_Koniec%20budowy.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sprd_iZGpFI/AAAAAAAABjQ/oSkV-8b5Efw/s512/6529_Koniec%20budowy.jpg
A dziś... dziś teoretycznie jest niedziela i teoretycznie dziś powinniśmy siedzieć tam przy grillu, ale niestety. Za tydzień wchodzą nam na budowę dekarze i będą robić dach, a żeby oni mogli robić dach, trzeba im przygotować lukarny, znaczy obłożyć je styropianem, styropianiarz miał robić same lukarny, a resztę później, ale tak mu wyszło, że zrobi całość, najprawdopodobniej od poniedziałku (znaczy ja mam taką nadzieję, bo coś takie niezbyt zdecydowane te jego obietnice są...). A żeby on robił te lukarny, trzeba w nich zrobić okna na docelową wysokość. Murarze je wymurowali tak jak im z bloczków wyszło i teoretycznie to oni powinni je domurować na pożądaną wysokość, ale na koniec im cała masa takich poprawek i popraweczek została, a już się im bardzo spieszyło na kolejne budowy, których zdaje się w tym sezonie trochę za dużo nabrali, a że lato mamy w tym roku takie raczej jesienne, nie wyrabiają się. Tak czy tak, wymogliśmy na nich jedynie te istotne poprawki, a z takich drobiazgów zrobili jedynie część a i tak już przez to rozstawaliśmy się w atmosferze, no może nie ciężkiej, ale momentami trochę kłótliwej.
W każdym razie, dwa okna w lukarnach zostały niepodmurowane, bo się "zapomniały". A że niżej podpisany miał dziadka mistrza budowlanego i za młodu był przez niego uczony murarki (a że w wieku lat siedmiu, to drobiazg), zakasał rękawy, wdział spodenki robocze, rozrobił sobie zaprawy i murował...
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sprd90FPKJI/AAAAAAAABjM/SJfJk11X37M/s720/6536_Koniec%20budowy.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sprd90FPKJI/AAAAAAAABjM/SJfJk11X37M/s720/6536_Koniec%20budowy.jpg
Tu sam początek, gotowego podmurowania już nie sfotografowałem, pokażę je może następnym razem, ale myślę, że nie mam się czego wstydzić
Druga robota była ciut bardziej skomplikowana i nie wynikała już z niedoróbek naszej ekipy, tylko z nieprzemyślenia kilku spraw na etapie projektu. Chodzi znów o te nasze nieszczęsne okna wykuszowe. Fachowiec od okien jak był u nas na obmiarze, na widok tych wykuszy stwierdził krótko: toseneda. Okna mają być mocowane do góry i do dołu, owszem, ale oprócz tego jeszcze na boki, a tu nie ma do czego. Po dłuższej dyskusji i przemyśleniu kilku rozwiązań (od wycinania szlifierką innego kształtu wykuszy począwszy) stanęło na dorobieniu do tych wykuszy "boczków" z ciętego w trójkąt równoboczny siporexu. Robota dość upierdliwa, okniarze stwierdzili, że w cenie montażu tego nie zrobią z całą pewnością, za ile by to zrobili, woleliśmy nie pytać, stwierdziliśmy, że sami damy radę.
Wycinanie "suporka" załatwiłem ręczną piłą tarczową z ruchomym blatem i tarczą, której mi nie było szkoda. Widowiskowe to było zajęcie:
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sprd8e-t9qI/AAAAAAAABjI/pcr-ECD0Pck/s720/6544_Koniec%20budowy.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sprd8e-t9qI/AAAAAAAABjI/pcr-ECD0Pck/s720/6544_Koniec%20budowy.jpg
A tu klejenie gotowych elementów (póki co trapezy, jak zaschną, będę je dodatkowo kotwił kołkami rozporowymi, a na wierzch na klej cienkowarstwowy jeszcze pójdą trójkąty "zamykające" przekrój do pełnego trójkąta)
http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sprd67jUmFI/AAAAAAAABjE/jdkTDejrSAI/s512/6562_Koniec%20budowy.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/Sprd67jUmFI/AAAAAAAABjE/jdkTDejrSAI/s512/6562_Koniec%20budowy.jpg
A w tym czasie małżonka moja napełniała kolejne wory śmietnikiem zostawionym przez ekipę, tudzież usypywała kolejne sterty desek, ścinków itp.
http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SprnxST4V6I/AAAAAAAABjk/d64SA1VV30k/s720/6592_Koniec%20budowy.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/SprnxST4V6I/AAAAAAAABjk/d64SA1VV30k/s720/6592_Koniec%20budowy.jpg
Tych ostatnich została nam jakaś przepotworna ilość, sterta widoczna na zdjęciu jest jedną z kilku i wcale nie największą, a jeszcze od groma ścinków mamy na poddaszu. Planujemy tym przez zimę palić w kozie, którą trzeba kupić i którą będziemy się dogrzewać w czasie wykańczania domu, ale taką ilość drewna koza by spaliła może za jakieś pięć lat... Dłuższe deski i pozbijane blaty mam nadzieję, że uda mi się sprzedać jako szalunki, resztą jako drewnem co prawda sosnowym, ale dobrze wysuszonym a więc nieżywicznym chyba będę próbował kominek opalać, ewentualnie bratu do spalenia w węglowym piecu CO woził.
J.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia