Dom z patyków - dziennik a_gnieszki
Miałam problemy z logowaniem na forum przez kilka dni. Dopiero kiedy nie mogłam się zalogować wyszło, że jestem lekko uzależnona od forum Uff, dobrze że już jest ok...
Do tej pory szło nam zbyt gładko. Wiedziałam, że to nie może trwać wiecznie
Nie możemy dojść do porozumienia z ZE Poprzednio pisałam, że nie zgadzała się ilość kilowatów w warunkach z projektem. Dopadliśmy projektanta, obiecał poprawić i zanieść projekt do opieczętowania do ZE. Dziś dzwonię - w ZE twierdzą, że naszego projektanta wcale tam nie było... On zaś mówi, że wszystko jest załatwione, nawet ma potwierdzenie na piśmie że papiery zaniósł
Druga rzecz - dali mi jakieś papiery do wypełnienia dla elektryka, który będzie nam robił instalacje. Elektryk zaś twierdzi, że na razie nie ma co podpisywać, bo najpierw musi być prąd dociągnięty do działki Poza tym, teoretycznie, wcale nie musimy mieć na tym etapie elektryka? Nic nie rozumiem...
Jutro jedziemy z mężem we dwoje, może on prędzej się z nimi dogada... Bo mi już ręce opadły, każdy mówi co innego
Z pozytywnych rzeczy - podpisaliśmy umowę z bankiem. Jutro jedziemy do sądu złożyć wniosek o wpis o hipotece w księdze wieczystej, pojutrze czeka mnie wyprawa do Urzędu Skarbowego.
I kolejne koszty - prowizja, którą musimy wpłacić przed uruchomieniem kredytu (efekt współpracy z pośrednikami ), ubezpieczenie niskiego wkładu własnego, ubezpieczenie na życie i coś jeszcze - razem ok. 4500zł Żegnaj ogrodzenie na razie - musisz poczekać na lepsze czasy
A w przyszłym tygodniu podpisujemy umowę z wykonawcą i zamawiamy drewno oraz okna. I jeśli pogoda pozwoli (i gmina wysypie coś na drogę, żebyśmy znowu nie utonęli ) - ruszamy z fundamentem
Ciekawe co jeszcze wyjdzie nieoczekiwanego...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia