W ogrodzie wiosna
W ogrodzie wiosna na całego. W okolicach urodzin Emilki, czyli w ostatnim tygodniu marca pięknie kwitły moje krokusy posadzone na trawniku. To stanowisko najwidoczniej bardzo im pasuje, bo mają się lepiej niż w czasach gdy posadzone były na rabatce z innymi cebulami. Póki co posiadam jedynie żółte i fioletowe (nawet nie próbuję oznaczyć odmiany), ale mama już przyszykowała dla mnie kilka białych, które posadzę na trawniku za czas jakiś razem z innymi, które mam nadzieję dokupić.
Na przełomie marca i kwietnia postanowiłam dopieścić trawnik. Zaniedbałam jesienne nawożenie i wapnowanie a gruba pokrywa śniegu tez zrobiła swoje. Pojawiła się pleśń. Uszkodzenia nie były duże, ale postanowiłam tym razem się wykazać. W kilku podejściach wygrabiłam ręcznie cały trawnik. Nie było łatwo, choćby dlatego, że nie mogąc zostawić córki musiałam ją zainstalować na własnych plecach i taszczyć podczas grabienia. Nie żaby to było strasznie kłopotliwe, ale jednak miałam ćwiczenia z obciążeniem. Po wygrabieniu całych stosów suchej trawy i sporej ilości mchu (niestety) zasiliłam trawnik potasem i fosforem. Już po tygodniu widać było który kawałek trawnika wygrabiony był jako pierwszy. Teraz cały jest już pięknie zazieleniony. Czeka na pierwsze koszenie i wertykulację. Najprawdopodobniej również ręczną.
Na początku kwietnia, gdy po krokusach zostało już tylko wspomnienie zakwitły żonkile kupione i posadzone zeszłej jesieni. Duże grube i bardzo bardzo żółte. Najpierw sądziłam, że wbrew etykiecie wszystkie są jednakowe. Później dopiero odkryłam, że te, które nie zakwitły są późniejsze i będą wyglądać inaczej. Ponieważ jeszcze nie kwitną, to się nie pochwalę.
Mniej więcej w tym samym czasie zakwitły hiacynty, szafirki i pierwiosnki a ostatnio nawet wczesne tulipany zaczęły się czerwienić. Głowy zaczęły wystawiać lilie goździki pierzaste i brodate, piwonie, zdobyte w zeszłym roku floksy i chabry a także siewki maczka kalifornijskiego i maciejki. Trzeba więc było przeprowadzić szybką akcję usuwania pierwszych chwastów z rabatek. Walka jak co roku jest nierówna, ale się nie poddaję. W miejscach niezasiedlonych jeszcze (w zeszłym roku http://domiogrod.bexlab.pl/dziwne-manewry-ogrodowe/495/" rel="external nofollow">http://domiogrod.bexlab.pl/dziwne-manewry-ogrodowe/495/" rel="external nofollow">przybyło mi powierzchni rabatkowej wysiałam astry oraz warzywa (rzodkiewka, koper, szpinak) i bazylię.
Z zasadzonych w zeszłym roku zdobyczy prawie wszystko przetrwało. Krzaczki, które podejrzewam o bycie hortensjami (ale to się okaże) przyjęły się oba, kalina buldeneż również. Jarząb wprawdzie trochę rachityczny, ale będzie żył. Tylko jaśminowiec może wygląda na zupełnie martwy, ale dam mu jeszcze szansę. Z kilkunastu sadzonek tawułki (nieznana jak dotąd odmiana) już wzeszło siedem. Zdobyczne siewki cisów, które mój mąż wysadził wzdłuż zachodniego boku ogrodu mają się świetnie. Gorzej z największym krzaczkiem, który chyba został zasikany przez psy. Raczej to odchoruje, ale staram się jakoś mu pomóc. Przede wszystkim dorobił się osłony z agrowłókniny, która zapobiega dalszemu obsikiwaniu. No i jeszcze nie wiem jak przetrzymały sadzonki bukszpanów tak pracowicie przeze mnie pielęgnowane zeszłego roku.
Już mieliśmy zakasać rękawy, żeby naszej latorośli wybudować piaskownicę, kiedy sąsiadka zaproponowała, że pożyczy nam na jakiś czas (w domyśle kilka lat) piaskownicę którą kupiła dla wnucząt. Jedno już za duże drugie jeszcze za małe i piaskownica stała nieużywana. Wystarczyło trochę wody, żeby doprowadzić ją do stanu używalności. Taczka pięknego wiślanego piasku od sąsiada i dziecko ma radochę.
Ech... uwielbiam tę porę roku w ogrodzie.
http://domiogrod.bexlab.pl/w-ogrodzie-wiosna/685/" rel="external nofollow">http://domiogrod.bexlab.pl/w-ogrodzie-wiosna/685/" rel="external nofollow">Wpis ze zdjęciami
Edytowane przez JoShi
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia