od pomysłu przez potrzebę do realizacji
Zauroczona podglądanymi domkami postanowiłam założyć swój dziennik ..... Nie mam pojęcia jak wkleić zdjęcia ale spokojnie dojde do tego . Przeglądając wasze zmagania zawsze miałam tyle do powiedzenia a teraz ....
to od początku ...
Będzie to troche dziennik nie kończącej się budowy a trochę o mojej pasji czyli wnętrzach ....kocham blogi wnętrzarskie, magazyny (kochany małżonek utrzymuje nawet, że gdyby nie ta "makulatura" to mielibyśmy 2 domki ...złośliwiec jeden - sam kolekcjonuje Modelarza i lepi struga te swoje stateczki latami ..).
O wnętrzach będzie później teraz trochę historii bo mój domek ma już 5 lat zatem początek zmagań to już przeszłość...
Pierwsze lokum to mały drewniany domek ..nie jestem pewna ale chyba z początku wieku ...jeszcze resztki stoją jak tylko opanuje sztuke dodawania zdjęć pokaże owo zjawisko. Domek był jak to stary domek ..kosztowny i pomimo gruntownego remontu na starcie wciąż łasy na remony. Pierwszy pomysł szalony, głupi i na szczęście nigdy nie zrealizowany to rozbudowa. Na nasze szczęście coś nam ten pomysłek wybiło i zapadła decyzja ....budujemy nowy dom.
Już początek biurokracja, pozwolenia były trudne. Nasz domek miał stanąć na części działki rodziców ....małej działki więc trudnej do podziału, bo rzeczy małe nie lubią podziałów. Udało się ....zatem projekt. Jak przystało na pare żółtodzibów licząc na to, że będzie taniej kupiliśmy projekt gotowy ...a wybieraliśmy go ...............jedno popołudnie ....zgroza prawda. Nie wiem co ja wtedy miałam w głowie, ale jak na takie NIC to i tak miałam szczęście bo co przyznaje z perspektywy już mieszkania, bo poza małymi "kłopocikami " domek jest ok.
Stało się z projektem Kraba Duo w garści (działeczka wąziutka co zmusiło nas do rozpatrywania projektów spośród bliźniaków) zaczeliśmy budowe naszego skromnego lokum.
Do końca życia będę pamiętała etap fundamentów ....wjechała koparka, miała kopać ale jak szybko wjechała tak szybko wyjechała bo zaczęła się niebezpiecznie zpadać ... już myślałam, że to koniec ale ....od czego nasza polska kreatywność .. Kopano metr i zalewano . Potem to była chwila bo domek powstał z ytongu...cudny materiał a stawianie z niego domkuu to jak budowanie z klocków lego. Dłuższa chwila to dach bo ekipa chyba polubiła mamusi kuchnie ...... zbudowany w miesiąc dom (strop z gotowych płyt ytong zaistniał w jeden dzień ) panowie pokrywali .....2 miesiące. Dodam że to najprostszy dach pod słońcem dwuspadowy ...pikuś po prostu. Potem domek stał sobie roczek bo nam się jakiekolwiek fundusze skończyły. Ostatecznie idąc na kompromis zrobiliśmy to co konieczne ogrzewanie , ściany i podłogi i zamieszkaliśmy w zasadzie na budowie. Od tego czasu ja szaleje oglądając piękne wnętrza i marzą a czasami nawet wprowadzajac coś w życie domku, a małżonek ma coraz bardziej wytrzeszczone oczy gdy słyszy " ..kochanie mam pomysł ".
Edytowane przez konstancja30
zdjęcia
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia