z serii - idiotyzmy. Wycieczka do Stolicy
Poprosiliśmy bank nazwijmy go hipoteczny o pieniążki na budowę.
14 maja zgodził się, pod warunkiem, że spłacę jeden kredyt w Cetelem Banku, który miałam. Do spłaty pozostało 600 zł. Robię przelew.
18 maja - Bank hipoteczny poprosił, żeby Cetelem wydało potwierdzenie spłaty kredytu i zamknięcia rachunku. Dzwonię do cetelem Banku do biura obsługi klienta i ładnie proszę. Pani mówi, że pismo zostanie wysłane tego samego dnia. Czekam.
Mijają kolejne dni i ciągle nic.
26 maja - juz nieco zirytowana dzwonię, że pismo nie doszło. Pani wysyła jeszcze raz.
Dalej nic.
W miedzyczasie piszę maila do biura obsługi klienta i ładnie proszę, żeby przesłali mi chociaż skan. Nie mogą...
1 czerwca - dzwonię juz wściekła, że potrzebuję to zaświadczenia natychmiast i proszę, żeby NA MÓJ KOSZT przesłali je kurierem. Nie ma takiej mozliwości. pismo idzie listem zwykłym i kropka. Żadnych poleconych, priorytetów, kurierów. nawet jak chcę za to zapłacić. Moge odebrać osobiście w Warszawie. pani zapewnia, że do końca tygodnia dotrze napewno, że to niemożliwe, że jeszcze go nie ma i że zbieg okoliczności..
Nie dotarło.
No to ja wolne w pracy, Łukasz wolne i sobie robimy wycieczkę do stolicy. Nie możemy dłużej czekać, bo nam zachwile ekipa będzie budować, a gotówka się kończy. Pani w drugim banku już czeka na nas i na to pismo.
Ruszamy ze ślaska 7.30.
12.30 docieramy na miejsce. Sidam przed kobietą i mówię co chcę, a ona mi, że jest awaria systemu i nie może mi tego wydrukować Przysięgam chciało mi się ryczeć.
Nic trzeba czekać. Bank do 17 może naprawią. Zostawiam numer telefonu proszę o kontakt jak naprawią i idziemy na spacer po stolicy. Nie wiele było do oglądania, byliśmy na Pradze. Powiedzmy raczej obskurnie i średnie towarzystwo szukamy kawirani, żeby gdzieś usiąść, jest milion stopni. Nie ma kawiarni. W końcu znajdujemy jakiś lokal, który nie wygląda jakby nas tam mieli okraść zgwałcić i pokroić. Siadamy. telefon leży na stole, wpatrujemy się w niego wzrokiem prbując sprawić by dzwonił. Nic. W końcu po godzinie, dwóch papierosach, sprite i piwie na rozładowanie emocji dzwoni. Kobiecina z dobrymi wieściami.
14.00 wchodzę do banku dostaję wytęskniony papier. 14.33 wychodzę i wracamy do domu. NIGDY WIĘCEJ NIC WSPÓLNEGO Z CETELEM BANKIEM. NIGDY
BIlans
straty:
- jakieś 300 zł koszt wycieczki. A kredyt miał być kur... 0%. no to mam 0%
- dwa fleczki w moich pięknych bucikach
Zyski:
- nauczka na przyszlość - nie korzysać z dziwnych banków
- Zobaczyliśmy naszego Alabasterka w środku, bo akurat ktoś budował i okazuje się, że jest strasznie wielki ale bardzo, bardzo, bardzo ładny. I jeszcze bardziej chcemy, żeby już stał i był.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia