Tuptusiowy Pamiętnik czyli Dziennik Budowy J&P
Ostatnio zdecydowanie nie mam czasu na prowadzenie dziennika.
Mój dziennik chyba się zamienił w miesięcznik.
Ale z zaległości muszę napisać tak ku pamięci, że nasza "przygoda" z panem od dachu o tak zwany koński włos skoczyła by się w sądzie.
Gość po pół roku przypomniał sobie o nas i zażądał jakieś wziętej z kosmosu kwoty za wykonanie dachu. Przez dwa miesiące korespondowaliśmy ze sobą za pośrednictwem prawników. Kilkakrotni w tym mrozie spotykaliśmy się w obecności KierBuda na budowie, ale KierBud swoje a gość swoje.
No ale powiedzmy, że po wielu walkach jakoś udało nam się dogadać.... Choć do dzisiaj zastawaniem się czy nie pociągnąć gościa do odpowiedzialności za straty i opóźnienia na które nas naraził .....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia