Dziennik "Domu z płaskim dachem"
To moje trzecie podejście z próbą kontynuacji wpisów dzienniku. Pisałam już tu ale chyba to nie był dziennik ale jakiś blog czy coś. Może tym razem uda mi się zrobić normalny wpis w moim dzienniku budowy.
Podejście trzecie - tekst ten sam:
Dobry wieczór
Wróciłam dzisiaj na FM i całkiem nie mogę się odnaleźć na tym nowym forum ( nie wspomnę ile czasu szukałam jak tu by coś napisać w dzienniku)
Kurcze tyle się działo w ostatnim czasie (więcej złego niż dobrego chyba w moim życiu ale nic to), że nie wiem od czego tu zacząć?
Tak prawdę mówiąc (a raczej pisząc) to bliska byłam już kilkakrotnie skasowania tego dziennika.
jednak trochę mi szkoda, bo za jakiś czas moje spojrzenie na pewne kwestie i sprawy może ulec diametralnym zmianą i wtedy być może fajnie będzie sobie poczytać "jak to kiedyś było". Trochę jednak pracy włożyłam w ten dziennik choćby ze względu na parę fajnych inspiracji.
Na razie wychodzę z poważnego życiowego, zakrętu i jeszcze nieufnie podchodzę do życia i swojej przyszłości. Nauczona ostatnimi doświadczeniami, że tak naprawdę nic nie jest wieczne i dane nam na zawsze.
Co do budowy to napiszę dzisiaj tylko tyle... tutaj tez rewolucja i mój wymarzony dom uległ poważnym modyfikacją i zmianą na skutek poważnych kompromisów.
Wymusiły je okoliczności przyrody - zima lekka nie była i zweryfikowała poważnie nasze zdanie na temat płaskich dachów w takim nie stabilnym klimacie ( lenistwo i brak czasu wzięły górę) bo komu by się chciało odśnieżać taką połać dachu i martwić co będzie jak śnieg nas zawali. Może to trochę na wyrost ale chyba sobie trzeba ułatwiać życie a nie utrudniać. Zdrowy rozsądek jednak wziął górę nad marzeniami i porywami ślepego zachwytu.
Druga decyzje odnośnie finansowania budowy zapadła taka - nie wewalamy się w niepewnych czasach w większe kredyty. w związku z tym budowa będzie finansowana na bieżąco z tego co zarobimy lub zaoszczędzimy ( system budowy gospodarczy). Spowoduje to brak spektakularnych postępów i rozciągnie się pewnie znacząco w czasie. Co w obecnej sytuacji wcale nie jest takie głupie bo chyba nam potrzeba tego czasu i spokoju.
Ponieważ nie chcielibyśmy mimo wszystko budować tego domu przez następne 20 lat to trochę został metrażowo uszczuplony. Na wylanych już ławach został przeprojektowany przez mojego małża na nowo (coby nie niszczyć tego co już jest a tylko z części zrezygnować - jakieś straty muszą jednak być) Ku mojej początkowej zgrozie - jednak obiecałam, kompromis i słowa dotrzymuję, wyrzekłszy się ideału stawiam na praktyczność. Licząc, że różnie to w życiu bywa i ten dom wcale nie musi być tym ostatecznym i kto wie gdzie kiedy przyjdzie nam jeszcze zamieszkać.
Efekty tych wszystkich kompromisów zaowocowały stworzeniem papierowej makiety naszego nowego domu, którą wkrótce tutaj pewnie zaprezentuję., a która pewnie będzie dla wielu szokiem lub może i rozczarowaniem, ponieważ dom ten nie jest już tak imponujący jak w początkowej fazie. Natomiast ja mam frajdę bo czuję się tak jakbym zaczynała od początku całkiem coś nowego i innego.
Pokrótce to by było na tyle
Teraz muszę się nauczyć obsługi nowego FM i przyznam, że trochę mnie to przeraża i sporo mam do nauczenia.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia