PIERWSZA TAKA ULKA - Jak zbudowaliśmy dom!
Wczorajsza noc zaczęła się dla nas o 23,00 a zakończyła o 4 nad ranem. Właściwie to nie było kilka burz, ale jedna potężna, trwająca kilka godzin.
Nasz nowo budowany domek na szczęście nie ucierpiał - ale tylko dzięki przemyślnym systemom kanałów jakie naprędce stworzyliśmy i na bieżąco oczyszczaliśmy z mułu.
Domek Teściów, w którym mieszkamy, a raczej jego kotłownio-piwnica, wymagał przez większą część nocy ogromnych nakładów naszej mozolnej pracy i czasu. Woda wlewała się non stop. Szufelki w dłoń, wiadra w drugą i jedziemy.....
Przed domem też wesoło nie było – Teść ma wejście na poziomie drogi – drogą płynęła woda, zastanawiałam się kiedy dojdzie ten strumień do drzwi. Na szczęście nie doszedł.
W międzyczasie udaliśmy się na nasz podjazd i zdębieliśmy - podjazd i asfaltowa droga zmieniły się w rwący potok o szerokości około 4 - 5 metrów. Nie odważyliśmy się wleźć w niego. Dopiero nad ranem przeskoczyliśmy wyrwę, jaką woda wybrała, stanęliśmy na asfalcie i poniżej naszego wjazdu zobaczyliśmy gruzowisko. Nasze kamole, kamienie i kamyczki były wszędzie, tylko nie tam, gdzie je wrzuciliśmy po ostatniej burzy. I od nowa - Polska Ludowa. Taczki, łopaty i miotły i dwie godziny z życiorysu wyjęte.
No i oczywiście wspomnieć muszę o mojej skarpce ukochanej. Oczywiście znów zjechała, po tym jak w zeszłą sobotę kopara ją nieco poprawiła. Spadł ostatni krzak porzeczki - jak ostatni sprawiedliwy, na samo dno. Poszła nowa część ładnie skoszonej trawki sąsiada, a brzózka jak się trzymała, tak się trzyma. Brzóz-ka!!! Brzóz-ka !!! Nie daj się!!!
A strumyczek, który płynie nam dołem i w okolicach tarasu tworzył niegdyś staw, zarośnięty i zamulony obecnie, więc strumyczek ten, o szerokości mniej więcej 30-40 cm i głębokości - około pół kalosza rozlał się na łąkę, ale ale.... szerokość rozlewiska to około...... 7 metrów :0, a długość z 50 metrów jak nie lepiej.
Czy powinnam się zacząć bać? Boję się bać
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia