Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    19
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    105

Nasz Dziennik - Mario&Kasia - DORADO


DRENY

 

 


Na samym początku zabraliśmy się za problem drenów. Nie były to niestety sączki, które często można czopować jeżeli nie spełniają swojej roli (po otrzymaniu zgody z Melioracji), lecz rury drenarskie, które zbierają wodę z sączków jakie są w okolicznych polach. Ponieważ nasza działka jest 2 od drogi, woda z sączków zbiera się w rurach, które schodzą się na naszych dwóch działkach (naszej i sąsiada), a następnie pod drogą wpływają do rowu melioracyjnego. Zleciliśmy więc wykonanie planu przebudowy drenażu. Wyszedł z tego kilkudziesięciostronicowy elaborat z mapkami i wieloma dokumentami. Najważniejsza była jednak mapa przebudowy. Wynikało z niej, że dreny tnące działkę wzdłuż i w poprzek będą „wycięte” a działka z 3 stron równolegle do płotu będzie otoczona „opaską” z rur drenarskich. Na każdej z działek (przebudowę i projekt robiliśmy razem z sąsiadem) przewidziano także po trzy studzienki drenarskie. Tak więc, do przełożenia mieliśmy po około 90m rur drenarskich i 3 studzienki na głowę. Nie jest to mało (urzędnicy z Melioracji stwierdzili, że nieczęsto zdarza się tak „zruryfikowana” działka) no ale po pierwsze wiedzieliśmy o tym przed kupnem, po drugie działka była na tyle atrakcyjna cenowo, że nie chcieliśmy z niej rezygnować z powodu mankamentu, z którym można się uporać, a po trzecie taka rura z plastiku idąca wzdłuż płotu na głębokości 1,5m specjalnie nie przeszkadza nam w życiu. Następnie czekaliśmy na „stosowne dokumenty” informujące, że „stosowne urzędy” po konsultacji z innymi „stosownymi” zatwierdzają przebudowę zgodnie z przygotowanym planem. Później „stosowne dokumenty” musiały się uprawomocnić. Dostaliśmy także namiar na fachowca, który zajmuje się tylko tego typu robotami, działał już w naszej Gminie więc zna specyfikę terenu i tutejszych drenaży.

 

 


Spotkaliśmy się z fachowcem, swoją drogą bardzo miły i kontaktowy człowiek, umówiliśmy się co do ceny przenosin drenów (o kwotach zainwestowanych dotychczas w działkę napiszę później) i porównaliśmy z firmami konkurencyjnymi. Jedna z nich, która kiedyś już „coś tam” robiła w dziedzinie drenów zaproponowała stawkę o 30% wyższą. Oczywiście zrezygnowaliśmy z ich usług bo po pierwsze byli drodzy, a po drugie jak patrzyli na projekt przebudowy to strach zagościł w ich oczach. Druga z firm konkurencyjnych, która zajmuje się wyłącznie drenami krzyknęła….UWAGA UWAGA 300% więcej niż „nasz Pan od drenów”.

 

 


Tak więc podaliśmy sobie dłonie i umówiliśmy się na termin robót. Pan miał zacząć najpóźniej 15 października. Jako, że teraz fachowca trzeba prosić aby zechciał ewentualnie popracować na twojej działce i to on stawia warunki, nie było oczywiście mowy o podpisywaniu umowy. Pan jest terminowy, był miły, uśmiechnięty, „z polecenia”….no i był monopolistą na naszym terenie (pomijając tych wariatów, którzy chcieli nas okraść).

 

 


W skrócie przejdę teraz od początku października na koniec listopada…chyba 24 listopada (aby nie zanudzać) kiedy Pan Dreniarz pojawił się na naszej działce i zaczął pracę. Pomiędzy początkiem października, a końcem listopada kontakt z nim był zdecydowanie utrudniony (padała komórka, zagłuszał ją traktor, kopara, osypywały się rowy na innych przebudowach, miało miejsce kilka kataklizmów, awarii i nieszczęść…….) no ale w końcu na początku grudnia sprawa drenażu została ukończona. Naszą nieśmiałą propozycję o udzieleniu „rabatu”, potraktowaniu nas promocyjnie w związku z „małą” obsówką czasową, Pan Dreniarz skwitował uśmiechem .

 

 


Reasumując dzięki Panu Dreniarzowi przestaliśmy się denerwować, pieklić i chyba nauczyliśmy się tego, jak rozmawiać i podchodzić do wszelkiej maści fachowców aby nie osiwieć w przeciągu najbliższych lat. Pod koniec współpracy Pan Dreniarz przestał nas nawet irytować i nie mieliśmy już ochoty pozbawiać go życia…choć kilka tygodni wcześniej myślałem co bym zrobił jakbym go dopadł (przypominam, ze przez prawie 2mc facet był nieuchwytny) . Pan Dreniarz okazał się na tyle nietuzinkowym człowiekiem, że zerwał z nami wszelkie kontakty także po zrobieniu roboty. Na szczęście odnalazł się po około dwóch miesiącach i podał numer konta, na jaki dokonaliśmy przelewu za pracę. W zamian otrzymaliśmy papierki, że przebudowa została zgłoszona, naniesiona na mapy i temat drenów jest zamknięty.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...