A może jednak... DZIENNIK ANI
Szafa trzydrzwiowa, jak słusznie zauważyła Yuka jeszcze pusta. Trzeba przełożyć bebechy ze skrzynki somsiadowej. Tam jest nasz licznik, a dlaczego?
Bo ja blondynka jestem.
W grudniu zapłaciłam za przyłącze. w lutym ujrzałam skrzynkę, jak mi się wówczas zdawało w rogu MEJ działki. To zadzwoniłam do elektryka, żeby licznik załatwiał. No i załatwił. Pojechał zainstalować, otworzył skrzynkę i ... okazało się, że nie moja ci Łona tylko somsiadowa
Nie przyszło mi do głowy zadzwonić do elektrowni i spytać
Sąsiad się jeszcze nie budował i pozwolił zamontować nasz licznik u siebie. Elektrownia w postaci bardzo ważnego Pana o nazwisku Ka.......ski się zgodziła i prąd był. A dlaczego Bardzo ważny Pan K.....ski? Bo jak później dzwonił inny pan z elektrowni w sprawie mojego licznika, to ja mu wytłumaczyłam co i jak. A on na to : Ależ proszę pani !!! tak sie nie da... to trzeba tak i tak ( i tu nastąpił wywód o całej procedurze urzędniczej , że nawet jej nie pamiętam)
Jednak na hasło Ależ proszę pana !! Pan K....ski tak mi kazał zrobić, więc ja zrobiłam i prąd już mam, tyle, że w somsiadowej skrzynce.
Pan zaniemówił na chwilkę, chrząknął i rzekł łaskawie : ach skoro Pan K...ski tak kazał no to dobrze
. Nadmienię jeszcze, że zanim zadzwonił ten drugi pan ,co to mi tłumaczył, że ja nie mogę mieć jeszcze licznika to przyszedł poczta już rachunek za prąd do zapłaty ze wskazaniem z licznika, co to go mieć jeszcze nie można:D:D
Echhh... te nasze urzędy
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia