od zera do bohatera
Tytuł naszego dziennika jak na razie okazuje się proroczy co do joty! Oby tak dalej... Wczoraj kolejny operator koparki mi odmówił. Sprzęt, który ma w okolicy jest za duży, a mniejszego nie opłaca mu się ściągać. Przynajmniej gość był szczery Przy okazji powiedział mi, że to normalka, że faceci się umawiają, a potem nie przyjeżdżają, bo np. złapali lepszą fuchę. "Taki biznes.". Bez komentarza. Z tej bezsilności dokończyłam renowację taboretu wygrzebanego z altanki babci
[ATTACH=CONFIG]2299[/ATTACH] ,
zaolejowałam ławę,
[ATTACH=CONFIG]2300[/ATTACH],
polakierowałam pudełeczka na kolczyki
[ATTACH=CONFIG]2302[/ATTACH]
i parę innych dupereli. Trochę pomogło
Ostatnią szansą jest złapanie koparki na jednej z pobliskich inwestycji.
Tak czy siak postanowiłam, że jutro sadzimy tuje. Maluchy chcą pewnie do matki ziemi. Stoją w domu już tydzień i brązowe końcówki zamieniły się na zielone przyrosty. Podlewam je co wieczór, zgodnie z zaleceniem, ale dziś na jednej z nich znalazłam to:
[ATTACH=CONFIG]2303[/ATTACH]
Bleeeeeeeeh. Pewnie za dużo jednak wilgoci. Już nawet nie wnikam. Wysadzę je i tyle, a koparka - jak już dojedzie - będzie musiała się zmieścić nie na 4, a na 3 metrach, żeby przejechać na tył domu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia