~dom anny
Ciekawa jestem ile, jest takich Pań jak ja
Co bal swój zakończyły nie doczekując dnia
Ja wcale nie myślałam szykując się na bal
Że wrócę zapłakana i w sukni z samych ran.
Pamiętam, że wraz ze mną na bal wybrała się
Nadzieja, co podszewką sukienki była mej
Z radości były tkane ramiączka oraz szal
A wierność i szacunek wzmacniały tali stan
I były na tej sukni koronki z moich snów
A wokół tych koronek oczekiwania ciut
Bo ja wierzyłam w tego, co na ten bal mnie wiódł
I miał być mym partnerem do końca balu już.
Na stopy swe włożyłam, buciki niczym mgła
I w pantofelku jednym ukryłam smutek dnia
A drugi pantofelek był wiarą moją w to
Że smutek dnia nie wpłynie na nocy miły tok.
I pełna zaufania w majowy, piękny dzień
Wspierałam się o Pana, co w życie powiódł mnie
I szal był niepotrzebny, bo radość on mi dał
I wszystko było piękne, tak zaczął się ten bal.
.....................................................................
A potem było trudniej, buciki szwankowały
I suknia pogubiła naszywki z mojej wiary
Nadzieja się popruła, pamiętam jak przez mgłę
Że bardzo się zmęczyłam i pogubiłam się.
A ten, któremu dałam z miłością życie swe
Udawał wciąż innego i często mamił mnie
Oderwał od mej sukni szacunku pełną garść
I czujność moją uśpił, bleblając ble,ble,bla.
[ATTACH=CONFIG]11827[/ATTACH]
I zaraz potem przestał ramieniem wspierać mnie
Zadyszkę swą ukrywał i ukrył też swój wiek
I dla mnie bal się kończył, zostałam sama tam
A partner mój już tańczył z tą inną – rach, ciach ram.an
dobrze że ten maj już się kończy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia