Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    442
  • komentarzy
    5
  • odsłon
    720

Dom w Lesie


Jarek.P

1 120 wyświetleń

 

 

 

 

 

 

W skrócie (oryginalnym): Dazdraperma :)

 

 

Leżę dziś. I świętuję. I nic nie robię. I jest mi z tym dobrze.

 

 

Bowiem, jak nigdy chyba jeszcze, odczuwam dziś głęboką więź z tawariszczami wsiej raboty i ich święto jest dziś także i moim świętem.

 

 

No co tu dużo mówic, ostatni tydzień dał nam (mi i ściągniętemu do pomocy Bratu) w kość mocno.

 

Zadanie, które nas czekało wydawało się proste i nietrudne: zamieść po tynkarzach, jak trzeba to odkuć przyschnięte resztki, przesmarować podłogę dysperbitem, rozłożyć i przygrzać papę, rozłożyć folię, rozłożyć styropian - no co to za robota dla dwóch chłopa?

 

 

Tymczasem:

 

- "zamieść" zamieniło się w kilka taczek pełnych pozostałości po tynkarzach. Owszem, posprzątali po sobie, gdyby nie to, taczek byłoby kilkanaście. Zrobili to jednak dość zgrubnie, dwa pomieszczenia zapomniały im się całkiem, roboty była kuuupa, odwalił ją głównie mój Brat. Do ostatecznego zamiatania wylewki mieliśmy odkurzacz przemysłowy, jednak co i rusz trzeba w nim było otrzepywać z pyłu filtr, bo się zapychał, sama rura, jeśli trafił się większy kawał gruzu, też lubiła...

 

- "odkuć" - ileś nawet nie dupogodzin, a kolanogodzin, z młotowiertarką, meslem i młotkiem w rękach (oczywiście nie naraz, ale wiertarka była jedna, więc jak jeden jej używał, drugiemu zostawały bardziej tradycyjne metody).

 

- dysperbit - to akurat robiło się chyba najlżej, ale też trzeba się było szczotą na kiju natrzeć, też ramiona od tego bolały potem.

 

- "przygrzać papę" - to akurat wspominam dość miło, może poza chrzanieniem się z punktami styku folia fundamentowa/papa, bo tu trzeba było uwagi, a od tej uwagi potem rąk nie można było z dysperbitu domyć. Rękawiczki - oczywiście usiłowałem stosować, ale popularne, służące mi na budowie "wampirki" niestety od dysperbitu się rozpuszczały, polewa na nich się sklejała i potem ni stąd ni zowąd się okazywało, że ma się zamiast dłoni kaczą łapkę z palcami połączonymi... no może nie błoną, ale równie skutecznie. O wiele skuteczniejszy od rękawiczek okazał się kupiony w Castoramie (a gdzieżby indziej ) specjalistyczny płyn do czyszczenia rąk bez użycia wody. Drogi jak licho, ale wart każdej wydanej nań złotówki. Po prostu się pracowało "temi rencami", potem "rence" się reanimowało tym płynem z powrotem do czegoś zasługującego na miano dłoni i szlus.

 

- folia - o jakie to dziadostwo jest okrrropne! Sześciometrowej szerokości, gruba, sztywna i niestety bardzo samodzielna i uparta bestia, za diabła nie chcąca współpracować, a wręcz robiąca co i rusz na złość cholera! Nie lubię...

 

- "rozłożyć styropian" - też robota nietrudna, ale na klęczkach i duuuuużo.

 

 

Oczywiście w/w to był główny zakres robót, w międzyczasie co i rusz coś wyskakiwało, a to otuliny na rury podłogowe (przed tynkami nie zakładałem, bo i po co?), a to podejścia na grzejniki w ścianie podkuć, a to rury od odkurzacza centralnego rozłożyć. Do tego niekończące się wycieczki:

 

- do hurtowni hydraulicznej

 

- do Castoramy (tak na marginesie - kurcze, może ja powinienem się do tego sklepu przeprowadzić? Spałbym gdzieś na styropianie...)

 

- do "punktu napełniania butli gazowych" (mała turystyczna plus palnik dekarski oznacza konieczność tankowania butli co drugi dzień)

 

- czy choćby trywialne "po piwo".

 

 

Piszę o tych pracach w czasie przeszłym, ale to bynajmniej nie oznacza, że robota odwalona. Jeszcze przyszły tydzień. Cały. A i tak, jak stwierdziłem, z CO nie zdążę, niestety, wolny czas mi się kończy, po przyszłym tygodniu czas wracać do pracy. A że wylewkarz już umówiony i z jego przesunięciem nawet mowy nie ma (zagryźli by mnie do spółki jedna pani z firmy, która od pół roku magazynuje nam okna, z jedną panią z innej firmy, która od pół roku magazynuje nam połaciówki), CO będzie niestety jedyną z moich instalacji wykonaną przez fachowca.

 

 

Kilka zdjęć:

 

 

Pierwsze izolowane pomieszczenie: wylewka posmarowana dysperbitem, a na nim pierwszy arkusz papy, przygrzany widocznym na pierwszym planie palnikiem.

 

 

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S9nxyXWxuyI/AAAAAAAADD0/y6Dj2wk9io8/s640/JP279387.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S9nxyXWxuyI/AAAAAAAADD0/y6Dj2wk9io8/s640/JP279387.jpg

 

 

A tu już kuchnia. Na papie folia, a na niej 2x styropian. Wyżej pisałem, że układa się go nietrudno. Pisząc to zapomniałem o rurach. I wpychaniu między otuliny docinanych nożykiem paseczków...

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S9nxyg1FdSI/AAAAAAAADD4/-cE7hgzpKkQ/s512/JP279388.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S9nxyg1FdSI/AAAAAAAADD4/-cE7hgzpKkQ/s512/JP279388.jpg

 

 

A tu, już prawie ukończony pokój młodszej latorośli. "Prawie" - ponieważ fachowiec od CO (CO-cjusz?) w tym styropianie ułoży rurki CO i wtedy na wierzch położy się jeszcze technologiczną warstwę folii. Z tematu CO są jedynie podcięte przeze mnie w ścianie bruzdy pod podejścia do grzejników. Jedno z takich podejść widać na zdjęciu, widać też przewód, który akurat tamtędy przechodzi. No niestety, kładąc go, nie pomyślałem o grzejniku, rury CO będą musiały go minąć. Tnąc te bruzdy o przewodach pamiętałem, ale szczęście miałem w innym pomieszczeniu, w łazience - tam o jednym przewodzie zapomniałem, zdjęć pod ręką nie było. Jak odkułem to, co naciąłem szlifierką, okazało się, że tarczę szlifierki zatrzymałem dosłownie o milimetr od przewodu...

 

 

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S9nvJ-id2DI/AAAAAAAADDg/EA8mSYukUvA/s640/JP299413.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S9nvJ-id2DI/AAAAAAAADDg/EA8mSYukUvA/s640/JP299413.jpg

 

 

I na koniec jeszcze - nasze domiszcze upodobały sobie szpaki. Któregoś dnia wywabiły mnie z domu, ponieważ taki łomot pazurami o dach zaczęły czynić, że ciekaw byłem, o co chodzi. Siedziało ich na dachu, rynnach i okolicach jakieś potworne stado, zanim pobiegłem po aparat i z nim wróciłem, zostały się jedynie niedobitki:

 

 

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S9nvJjgxAGI/AAAAAAAADDY/HZb0uQ4odWo/s640/JP299402.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S9nvJjgxAGI/AAAAAAAADDY/HZb0uQ4odWo/s640/JP299402.jpg

 

 

A kominy wentylacyjne cały czas niezabezpieczone...

 

 

J.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...