Powrót do korzeni czyli buduję Planetę 2
Południe Polski przeżywa koszmarny dramat z powodu powodzi
mam i ja swoje podtopienie, z którym walczę od kilku dni. Nie zrobiłam mostka na wjeździe przy okazji układania kostki, bo w sąsiedniej wsi unijnie pogłębiają rowy i mają ponoć dojść do nas, wtedy będzie wiadomo na jakiej głębokości ułożyć przepusty; na razie wjazd jest utwardzony kawałami krawężników, gruzem, tłuczniem i żwirem i odcina przepływ wody. Zrobiło się jedno wielkie rozlewisko, świeżo wsadzone krzewy zaczęły się kłaść
Najpierw próbowałam wiaderkiem przelewać na drugą stronę wjazdu do rowu ale to syzyfowa praca potem wkopałam ile się dało żeliwną rurę zastaną na działce, której jeszcze złomiarze nie zdążyli wynieść i trochę wody zeszło, ale to wszystko mało! Myślałam, myślałam aż wymyśliłam
[ATTACH=CONFIG]11099[/ATTACH]
największym wiertłem nawierciłam dużo otworów w wiadrze, wygrzebałam "studnię chłonną" w najgłebszym punkcie kałuży, do dołu włożyłam wiadro z uwiązaną pompką do brudnej wody zakupioną przed laty u ruskich a żeby nie dotykała dna początkowo zaczepiłam ją do kawałka wideł ale potem zastąpiła je rurka od wody bo pod wpływem drgań widły się zesuwały - i jazda! 2godziny się pompowało takie troche wody
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia