Niwa z Bryzą- po oporach, bez brawury:)
Kochany Nasz Szanowny Dzienniku!!!
Tak, Taaak, Taaaak
Na działeczce byliśmy- a i owszem:)
Dżewka wyciapaliśmy- a i owszem:)ale poznosić to cholerstwo na 1 kupę za cholerę nie szło- bo kurna burza się wpitoliła wNasze obszary naniebne
I szczerz mówiąc całe szczęście- bo po chwili znoszenia gałęziów ( ) nie chciało mi się za specjalnie harować. A tak, Poszli my na kawusiem do somsiada- hihih pracusie pożal się Boże,coom ; ) Pogadali, pogadali:sąsiad marudził, że już 2 tyg.temu mięliśmy ewakuować jabłonki- no prawda ... pogadali my o ogrodzeniu, o pieskach(sunia im się oszczeniła i zeżarła małe,buuuuuuuuu WHY??? ) o ekipie, o pieskach...
posiedzieli, dopili kawusię, dostali my energy koppa : ) i chcieli ruszyć w gałęzie:evil: a tu masz "Czaaaarne chmury " weszły w granice Naszego Nieba i ... po japcochach[ATTACH=CONFIG]12211[/ATTACH]. Jak nie llllllluuuuuuuuuuuuuunie normalnie- zerwanie chmury myślę.....
wracaliśmy po "omacku"- przez przednią szybę prawie nic nie było widać- serio!!! A na drodze pac-drzewo jedziemy 2km dalej pac- drzewo (wiecie, że ze mnie to już galareta była, nieeem, bo ja taki chojrak jestem yhyyym)...
Nooo ale jakoś daly my rade ; )
Idę pouczyć się wgrywać zdjęcia- oby mi się udało, bo grafomania staje się już nudnawa nieeeeem
bayo
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia