Dziennik budowy Graszki
Dzisiaj przeczytałam, że moje koleżanki z forum martwią się o mnie......Aż miło poczytać !
A ja dosłownie gonię w piętkę, bo:
- piątek po południu zaczęli zasypywać
- sobota - załatwiłam ubijarkę i kangura i ubijaliśmy ( sami), bo nasza ekipa miała inną robotę)
- niedziela - mój ślubny wyjechał na tydzień do Wawy- stanie przy żelazku, prasowanie, pakowanie
- poniedziałek - 4.00 pobudka, trzeba zawieźć mężusia na dworzec;
6.30 - na budowę, bo trzeba otworzyć budowlańcom ( od 7.00 - pracowali) ; 8.00 - Starszy syn szkoła- spóźnienie to minus jeden punkt z zachowania;
w pracy - vat - transport międzynarodowy - tragedia - mam dosłownie urwanie głowy, bo szef z wyjazdu wrócił i trzeba zdać relację co i jak i kiedy i dlaczego tak dużo wydaliśmy .
W międzyczasie, wysypał się dostawca piasku i stoją z robotą. Załatwiam drugiego - piasek 2 x droższy, ale co zrobić, skoro zamówiona koparka stoi i nic nie robi.....
16.00 koniec pracy - do banku po kasę, bo trzeba za piasek zapłacić i za koparkę
16.30 - na budowę - i chwilka relaksu na kawkę.......uffff
19.00 - do domku - przytulanie i usypianie malucha, czego efektem było to, że ja spałam z dzieckiem na kolanach, a dziecko śmiało się bo mama się kiwa.....
20.00 starszy syn zaproponował, żebym go z randki przywiozła, ale nie potrafiłam nawet głowy podnieść.
KONIEC DNIA
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia