Dziennik pontypendy
Nareszcie coś drgnęło w sprawie dachu !
Dzisiaj przyjechało drewno na więźbę, piękne zielone krawędziaki !
Tylko szkoda, że pogoda dzisiaj pod psem, najpierw mżyło, potem już solidnie kapało przez co mam w salonie kałuże, a na strop to bałam się, aż zaglądać
Naczekałam się dzisiaj na tę dostawę
Mieli być o 12-tej, no to ja przyjechałam odpowiednio wcześniej, czekam w tym deszczyku, może urosnę i tak gdy zbliżała się 13 nie wytrzymałam i ruszyłam z interwencją do składu, a tam pełen luzik, na pytanie gdzie jest moje drewno, sympatyczny Pan odpowiedział mi, "że się łąduje na samochód", ale mieli być godzinę temu, "no i będą za jakąś godzinkę" Ręce opadają !
A jak już przyjechali to o mały włos nie zniszczyliby mojej brzózki, tej rosnącej przy akacji. Hds, pompa czy grucha czy cokolwiek innego, żeby wjechać na moją działkę musi wjechać tyłem i to pod ostrym kątem. I niestety więżba była chyba najdłuższą dostawą, która musiała się zmieścić z wjazdem i przez to biedna brzózka popadła między dwie najdłuższe murłaty wystające daleko poza sam samochód. Wygięła się biedaczka, ale nie pękła ! :) Jest tylko zdarta do żywego drewna w dwóch miejscach. Będę musiała ją czymś zasmarować.
Moja budowa nauczyła mnie jednego do tej pory (oprócz cierpliwości oczywiście), rynek materiałów budowlanych jest rynkiem dostawców, a nie jak chciałabym klienta.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia