Dziennik pontypendy
Tynki sobie schną. Całe zamieszanie z wodą skończyło się, gdy przez przypadek trafiłam na kółko rolnicze. :)
Zamówiłam beczkowóz zapłaciłam 50 zł i podziękowałam wylewnie "wysokoprocentowym dziękowaczem w szkle". Za co otrzymałam numer komórkowy szefa i obietnicę, że nawet w sobotę jak tylko będzie jeszcze potrzeba to wodę dowiozą. :)
Ha, jestem wielka !
Potrzeba oczywiście jeszcze była, więc rzeczony beczkowóz zjawił się po raz kolejny.
Jest i jeden minus całej tej historii- woda za studni nie nadaje się teraz do picia. Po pierwsze beczkowóz pobierał wodę z kanałku, po drugie wożono nim nie tylko wodę (szambo także) .
Zgodnie z fachowymi radami wybraliśmy już całą wodę ze studni, wysypaliśmy wapnem, a w przyszłym tygodniu będziemy chlorować.
A później był poniedziałek wielki dzień, w którym mój dom w stanie surowym otwartym zmnienił się w dom, który ma okna i drzwi i który można zamknąć na klucz !
Pierwsze przyjechały drzwi wejściowe, potem na placu pojawiły się okna.
Problem był z ciężarem największych okienek z salonu, ale dzięki owocnej współpracy dwóch ekip, okna szczęśliwie przemieściły się z samochodu na którym przyjechały do budynku.
Następnie pojawiła się kolejna ekipa - od alarmu, a potem jeszcze jedna razem z drzwiami garażowymi.
Szczęśliwy finał nastąpił wieczorem, gdy dotarły skrzydła od okien dachowych, błyskawicznie zamontowane przez ekipę od dachu.
Zdjęcia wkrótce.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia