7. Siańsko
Tadam! Wczoraj przyszło pisemko ze Starostwa "z paragrafu 10". Do mnie oddzielnie, do Małża oddzielnie. Nic, że mieszkamy pod jednym adresem... ale może ze sobą nie rozmawiamy wcale a wcale? Czyli jeszcze może tydzień i jedziemy biegusiem po decyzję o odrolnieniu a potem już tylko krok od złożenia wniosku o PnB.
Na działce siańsko i uschnięte chaszczory zagrabione na kupy. Plecy bolały i czułam się jak ostatni połamaniec, ale nie powiem, praca na swoim daje duuuużo radości. W środę niczym apacze podpaliliśmy jedną taką kopę. Brakowało tylko skoków przez ognisko. Niestety dzień wydający się bezwietrzny wcale bezwietrzny nie był jak się okazało, kupa siańska wyszła nam chyba za duża (A!A!), siańsko całkiem nie wyschło, dym się snuł, a raczej leciał i to zamiast grzecznie do góry, to czasami w stronę jednego z naszych Sąsiadów. Niby jest pomiędzy nami spora odległość, ale jednak. Sąsiad na szczęście jest miły i przyjaźnie nastawiony, jakoś przeżył i nas jeszcze nie przeklął Pozdrawiamy!!! Parę kup jeszcze zostało, ale jesteśmy już bogatsi w nowe doświadczenia.
Przy okazji w jednej z takich kup siańska znaleźliśmy gniazdko ptasie ze świeżo złożonym jajem, takim małym, niebieskim. Gniazdo zostało przełożone w inne miejsce, ale obawiam się, że z tego ptasiego potomstwa już nici. Odwiedziła nas też para bażantów! Aparatu niestety nie miałam, więc dokumentacji foto brak.
Poza tym ktoś czyta te moje wypociny. Jest mi bardzo miło! Niestety właściwa budowa może w przyszłym roku, z naciskiem na MOŻE.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze