Ciąg dalszy
Jakoś się wszystko poukładało. Piasek udało się złożyć przed wykopem, zmieścił się. Z tym, że nie został przywieziony o 7 rano, ale pierwsza wywrotka pojawiła się dopiero o 10, no i nie przywieziono całego zamówionego piachu w jeden dzień tylko przez 2 dni. Ekipa budowlana pojawiła się w czwartek rano, ale raczej byli przygotowani na to, że w czwartek nic nie zrobią, więc zostawili tylko narzędzia i pojechali. Geolog orzekł w czwartek, że humus do którego dokopaliśmy się na poziomie 1,7m to właściwie już nie humus, a bardziej piasek i można go nie ściągać, tym bardziej, że planujemy płytę fundamentową. W piątek rano znów przybyła ekipa budowlana na działkę i Pan "koparkowy", który zepchnął do dziury pod płytę przywieziony piasek (podsypkę). Ekipa budowlana zaczęła zagęszczać piasek, ale niestety o 10.30 zaczęło padań i kierownik budowy polecił, żeby przerwać pracę, bo zagęszczanie piasku w deszcz nie ma sensu. Więc ekipa zeszła...a potem przestało padać. Ale podobno i tak było mokro i pomimo tego, że już nie padało, zagęszczanie dalej nie miało sensu. Nie wiadomo, czy jutro wystartujemy dalej, bo z piątku na sobotę lało i już mieliśmy z mężem wizję, że nasza dziura pod płytę jest wypełniona do połowy wodę. Całe szczęście tylko trochę była zalana w sobotę rano. Dziś jeszcze podskoczymy zobaczyć jak jej stan, chociaż decyzja czy kontynuować przygotowywanie podkładu pod płytę teraz czy jeszcze trochę poczekać powinno należeć do kierownika, a on tymczasowo wyjechał do wtorku za granicę. Prognozy pogody na następne dni nie są sprzyjające, bo ma padać.
Jak odwiedzimy działkę to wrzucę nowe zdjęcia.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia