Dom w Lesie
Ostatni wpis skończył się tematyka odzieżową, dzisiejszy, od takiejż tematyki się zacznie.
Problem spodni bowiem rozwiązałem definitywnie, przywiózłszy od rodziców zadołowany tam dawno dawno temu "worek ze szpejem". Co to takiego "worek ze szpejem" to każdy, kto zetknął się z alpinizmem wie, ja dodam tylko, że alpinista ze mnie, jak z koziej... tej... no, trąbka, z alpinizmem się właśnie "zetknąłem", zaliczywszy na początku swojej kariery u swojego pracodawcy szkolenie wysokościowe i wyfasowawszy sprzęt do łażenia po masztach. Sprzęt się przydał ze dwa razy na krzyż, po czym ileś lat przeleżał w worku, aż wreszcie przypomniało mi się szczęśliwie, że oprócz szpeju w tymże worku skarby prawdziwe były, począwszy od kompletnego ubranka roboczego z goreteksu, na profesjonalnym kasku skończywszy W każdym razie wyciągnięte z worka spodenki są rewelacyjne (zdjęcia niet, bo nie miał kto zrobić), a kask się bardzo spodobał i bardzo przydał Młodszemu Pomocnikowi Budowlanemu (z lizakiem ogólnobudowlanym w buzi):
http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TFMpSMTWgcI/AAAAAAAADUk/iCKwlpsdymE/s800/JP300571.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TFMpSMTWgcI/AAAAAAAADUk/iCKwlpsdymE/s800/JP300571.jpg
Niezorientowanym chciałbym zwrócić uwagę, że biały kolor kasku, zgodnie z normami BHP oznacza na budowie kadrę inżynierską
Ja zaś... zabrałem się za doprowadzanie pierwszego pomieszczenia do stanu docelowego:
http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TFMsNNxyfuI/AAAAAAAADU0/phocBFEwXUU/s640/JP300575.jpg" rel="external nofollow">http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TFMsNNxyfuI/AAAAAAAADU0/phocBFEwXUU/s640/JP300575.jpg
I jak się rozpędziłem, tak machnąłem cały kąt kotłowniowy:
http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TFMpSX8j1kI/AAAAAAAADUo/CkHGZF-WCQ4/s640/JP300578.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TFMpSX8j1kI/AAAAAAAADUo/CkHGZF-WCQ4/s640/JP300578.jpg
Zostało tutaj jedynie dokleić docinane płytki u dołu, ale to jutro, jak już będzie tam podłoga. No i może między rurkami jeszcze jakieś wycinanki powstawiam. To co prawda zasłonięte będzie, ale... jakoś tak się lepiej będę czuł wiedząc, że jest tam zrobione jak należy.
Glazura z ciut bliższego ujęcia:
http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TFMpSVVPwhI/AAAAAAAADUs/angSkNhin9k/s640/JP300580.jpg" rel="external nofollow">http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TFMpSVVPwhI/AAAAAAAADUs/angSkNhin9k/s640/JP300580.jpg
Z wrodzoną i niezmierzoną skromnością sobie tu napiszę, że chyba nie mam się czego wstydzić
A dla innych chcących samodzielnie kłaść glazurę miniporadnik:
1) Zgodnie z odwiecznym prawem natury: wielkość ma znaczenie! W każdym razie ma w przypadku zębów. Wielkie zęby są lepsze niż małe zęby. Wielkie zęby dają większą swobodę, podczas gdy z małymi zębami trzeba się nakombinować.
O powyższym radzę pamiętać przy zakupie pacy zębatej do nakładania kleju. Mam taką z zębami 8mm i chyba kupię nową, z zębiskami minimum 10mm, może nawet 12mm
2) Krzyżyki. Do tej roboty kupiłem takie krzyżyki z kółeczkami ograniczającymi głębokość wejścia w płytki, bo wydawało mi się, że to będzie fajne, wygodne i super. JEZUS MARIA... Nie wiem, kto to gówno wymyślił, ale produkowane jest ewidentnie jako jakaś zemsta zawodowców nad nieświadomymi amatorami, zapewne w sklepach nad półkami z tymiż krzyżykami ukryta kamera jest i zawodowi glazurnicy potem na tajnych spotkaniach oglądają, jak kolejni amatorzy z obłędem w oczach dobierający akcesoria glazurnicze sięgają po tek krzyżyki, kiwają z uznaniem głowami i ładują je do wózka. I rechocą przy tym złowrogo. Glazurnicy rechocą oglądając, amatorom glazurnikom stosującym potem owe krzyżyki do rechotania jest bardzo daleko. Owszem, amatorzy też potem wydają różne dźwięki, ale jest to raczej mamrotanie pod nosem, stłumione przekleństwa i różne takie komentarze na temat powyrywania różnych kończyn z towarzyszącym im części ciała osobie, która owe krzyżyki wymyśliła. Nigdy nie kupować krzyżyków z kółeczkami !!!!
3) Nie docinać na zapas. To aż kusi, żeby przy okazji cięcia kolejnego paska o szerokości 4,5cm naciąć kilka na zapas i potem mieć je pod ręką, ale jest więcej jak pewne, że natychmiast po nacięciu iluś płytek na takie paski, okaże się, że płaszczyzny ściany w narożniku się minimalnie schodzą i dalej jest potrzebne nie 4,5cm a 4,3cm (patrz punkt 6).
I co?
Ano:
4) Nie popadać w samozachwyt. W każdym razie nie przed końcem roboty. Po skończeniu klejenia można sobie popadać (jeśli jeszcze są powody), w trakcie - jest to proszenie się o kłopoty. I pół biedy, jeśli tylko, jak w moim przypadku będzie to przewrócone prosto pod nogi wiadro pełne wody...
5) Nie ma czegoś takiego, jak "odmierzona akurat na tą robotę porcja kleju". Choćbyśmy nie wiem jak mierzyli, ona na 100% okaże się za mała i trzeba będzie dorabiać. A ta dorobiona w drugim rzucie z kolei na mur będzie za duża i zostanie.
6) Chyba najważniejszy. Nie ma czegoś takiego jak prosta, równa ściana, pionowy narożnik/winkiel, czy kąt prosty. Owszem, pojęcia istnieją, ale są to jakieś teoretyczne wydumane terminy rodem z geometrii analitycznej, przeniesione żywcem do teorii budownictwa i tamże funkcjonujące zaraz obok "rozpatrzmy konia w kształcie kuli poruszającego się ruchem jednostajnie zmiennym" (dowcip stary jak świat, kto nie zna, niech sobie to zdanie przeklei w gógla), czy równie abstrakcyjnych pojęć jak "nieskończoność", "przestrzeń n-wymiarowa" czy "rozmaitość riemannowska". W życiu zaś, podobnie jak nikt nigdy nie widział wielkości nieskończonej (i proszę mi tu bez przykładów z życia wziętych, ja wiem, też chadzam po urzędach, czy państwowej służbie zdrowia, jak ostatnio, ale to są jedynie aproksymacje!), tak i kątów prostych czy równych płaszczyzn nie ma!
Tyle. Poradnik będę uzupełniał sukcesywnie wszystkim, co mnie jeszcze najdzie. Oczywistych rzeczy, jak konieczność używania poziomicy nie piszę. Co prawda, z uwagi na punkt 6 w zasadzie możnaby sobie odpuścić, ale jakiś punkt odniesienia, do cholery, trzeba w końcu mieć.
Zakończywszy (na dziś) tematy glazurnicze, zająłem się naszym zwierzątkiem domowym. Kuną, znaczy. Bo nie może być tak, że bydlątko głodne chodzi, na ptaszki musi polować, nie dojada, męczy się, zadbać trzeba.
Ulitowałem się nad zwierzątkiem, przywiozłem mu karmnik
http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TFMpSZ6W93I/AAAAAAAADUw/FK9zJEO3rq8/s800/JP300582.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/TFMpSZ6W93I/AAAAAAAADUw/FK9zJEO3rq8/s800/JP300582.jpg
J.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia