Dom w Lesie
I Post Scriptum jeszcze:
Małżonka odbierając dziś Wyjątka z przedszkola (odstawiany jest na przedszkolny dyżur wakacyjny, żeby nam dać choć odrobinkę wytchnienia) rozmawiała z opiekunką jego grupy, która (opiekunka, nie grupa) chwaliła Wyjątka, że taki rozmowny i "taki pocieszny".
Wyjątek faktycznie jest jak na trzylatka bardzo wygadany i rozmawia się z nim bardzo pociesznie czasem, ale jakoś mnie ta informacja przez żonę przyniesiona gryzła. I wreszcie zacząłem drążyć temat:
- Kubuś, a o czym ty z panią w przedszkolu rozmawiałeś, bo bardzo cię chwaliła, że się tak fajnie z tobą rozmawia?
- aaaa nic, tak tylko, jak z ludźmi rozmawiałem
- a o czym?
- a że kuna nam nasrała i było prrrrut i smród.
(całość oczywiście bez wymawianego "r").
I tak. Wierzę, że dla przedszkolanki taka informacja usłyszana w formie absolutnie wyzutej z wszelkiego kontekstu (a Wyjątek zwykle wszelkie opowieści w ten sposób snuje, nie wykraczając poza czyste sedno) mogła być pocieszna...
J.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia