Początki bywaja trudne...
Do założenia własnego Dziennika Budowy przymierzaliśmy się już kilka miesięcy temu, ale aby nie zapeszać postanowiliśmy, że zaczniemy pisać gdy złożymy podanie o PnB.
I stało się....
W minionym tygodniu nasz przyszły Kierownik Budowy skompletował wszystkie dokumenty i papiery leżą sobie w Starostwie na biurku i grzecznie czekają aż ktoś się nimi łaskawie zainteresuje
Ale zacznijmy od początku...
Bardzo długiego początku...
W marcu ubiegłego roku zaczęliśmy szukać mieszkania (właśnie tak- mieszkania)- zwiedziliśmy kilkanaście, przejrzeliśmy setki ofert i doszliśmy do wniosku, że to nie to- ryzykujemy wyprowadzkę z W-wy i budujemy własny dom.
Działkę teoretycznie już mieliśmy - naiwnie myśleliśmy, że wystarczy ją podzielić (jest bardzo długa i brat miał dostać część) i przepisać na nas:lol2: .Niewiele myśląc aby nie tracić czasu rzuciliśmy się do katalogów gotowych projektów i wybór padł na "Potaszniki" z KB Projekt. W sierpniu 2009 zamówiliśmy jego lustrzane odbicie i jakież było nasze zdziwienie, gdy otrzymaliśmy projekt i okazało się, że przez zmianę stron, zmienił również nazwę z niezbyt przyjaznych "Potaszników" na jakże wymowną "BOŻYDAR".
(Nie wspominam już tego, że spontanicznie kupując projekt nie mieliśmy zielonego pojęcia o tym, że oprócz odpowiedniej szerokości dom musi być zgodny z warunkami zabudowy... )
Idąc za ciosem ruszyliśmy na podbój urzędów w celu uzyskania map itp. i zostaliśmy brutalnie przystopowani- okazało się, że granica działki leży 5 metrów bliżej niż nam się wydawało i działka ma szerokości nie 18 a 13 metrów
I tu się zaczęło...
Walka z dokumentami trwała dokładnie od 31.12.2008r (w tym dniu odbyła się pierwsza rozprawa o ustanowienie praw do spadku- jeszcze nie myśleliśmy nawet o tym, że będziemy się budować) do 03.07.2010r (kiedy to zostawiając niemałą sumę u Notariusza zostaliśmy właścicielami 18-to metrowej działki- 5 metrów "dokroiliśmy" z działki od Mamy). W tym czasie wydeptaliśmy ścieżkę między Sądem, US, UMiG, Starostwem i trzema Notariuszami (z których każdy mówił co innego i dopiero ten trzeci okazał się być kompetentnym- zapewne za kompetencje doliczył sobie co nieco w wynagrodzeniu;) ale niech mu będzie- przywrócił nam wiarę w to, że papierologiczne szaleństwo będzie miało swój szczęśliwy koniec), przeprowadziliśmy dwa postępowania spadkowe, wyprostowaliśmy papiery z ostatnich 30 lat i szczerze mówiąc gdyby nie mój Mąż pewnie już dawno bym zrezygnowała i wróciła do pomysłu kupna mieszkania... Słysząc kolejny raz u notariusza, że brakuje nam jeszcze jakiegoś dokumentu miałam ochotę rzucić to wszystko w diabły i nie czekać kolejnych tygodni, aby uzyskać od kolejnego urzędu kolejny bzdurny świstek...
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i stan na dzień dzisiejszy jest następujący
1. Złożone podanie o PnB
2. Wybrany Kierownik Budowy, który jest również Projektantem
3. Umówiona ekipa (pierwsze rozmowy odbyły się we wrześniu ubiegłego roku...)
4. Kupione od znajomego, który kończył swoją budowę stemple w ilości ok. 200szt
5. Dwoje pełnych zapału i optymizmu Ludzików
Teraz nie pozostało nic tylko czekać....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia