Dziennik Budowy czyli niemożliwe staje się możliwe
Czerwca 2004 cd.
Jestem u Pani architekt, podała mi cenę za projekt 3000 zł no może być ujdzie, zgodziłam się wpłaciłam zaliczkę i powiedziałam co mi się widzi. Pani skrzętnie notowała i powiedziała, że po urlopie zabierze się za nasze projekty czyli w połowie lipca no cóż.
Siedzimy w pracy z koleżnką i wolnych chwilach oglądamy strony muratora i innych portali budowlanych załamujemy sie powoli bo czytamy co i za ile. W domu z mężem liczę swoje oszczędności cóż bez kredytu sie nie obejdzie ale to w przyszłym roku.
Opowiadam w pracy o moim przedsięwzięciu, niektórzy gratulują pomysłu inni głupoty cóż co kraj to obyczaj, siedząca znajoma która nimochodem usłyszała jak to mnie rodzice sponsorują, zapytała a jak ty się wytłumaczysz w US skąd masz te pieniądze. Pukam się w czoło na jak to jak powiem że rodzice dali. Znajoma dała mi wykład jak to potem może wyglądac i jaki są kary za ukryte dochody.
Koniec czerwca jestem zdruzgotana szybka narada rodzinna robimy darowizny nie ma wyjścia. US zyskał na naszych podatkach o darowizny. Boszzzzzzzzzzzzzz co za kraj.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia