Dziennik Budowy czyli niemożliwe staje się możliwe
Sierpień 2004
Mamy odpowiedź z gazowni sieć wyceniona na 13 tyś ( 13/8 = ok 1700 zł) znośnie, jedziemy z kumpelą do Pana który działki sprzedawał, żeby dał nam namiary na sąsiadów przed nami, dał nam wszystkie numery i powiedział, że jeden z nich to jego rodzina i on zgadza się na podział kosztów gazowni .
W pracy wydzwaniamy do ludzi, nie wszystkich zastajemy ale tak wyglądały rozmowy z tymi co ich zastaliśmy. Sąsiad nr 1 - dzwonię i produkuję się, że sieć, że koszty że tyle i tyle, że wartość działek może wzrosnąć jak będzie chciała sprzedać i wogóle i wogóle pani się w tle nic nie odzywa pytam więc czy jest tam a pani mi na to "skąd Pani ma mój numer telefonu???" no nie pierd..... słuchawką co za młotek z tej baby. Czerwona ze złości przekazuję pałeczkę kumpeli, ona dzwoni sąsiad nr 2 - kumpela się prodkuje i otrzymuje odpowiedź " to działki syna (aż dwie wow), on w niemczech ona za niego nie może nic podjąć" dalej nie dzwonimy mamy dość.
Połowa sierpnia 2004 r. mamy gotowe projekty, pani dzwoni i nas zawiadamia, jadę z moim dedim bo dysponuje autem a pani na zadupiu mieszka, odbieram projekt wypłukuję się z kasy kumpela odbiera po mnie, też piszczy bo kasa leci. Na drugi dzień zawozimy obie do starostwa po wydanie zgody na budowę. W strostwie trzeba coś tam wypełnić w dokumentach i wniskach Pani cholernie miła pomaga mi, wogóle wszyscy mili są zastanwaiam się czy walczą o mianio "Urząd przyjazny".
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia