Dziennik Budowy czyli niemożliwe staje się możliwe
Sierpień /Wrzesień 2004 r.
Wszystko gra, poskładane świstki i projekty, odwiedzam pana geodetę i prosze aby już wyznaczył mi dom i granice działki bo nie mogę się doczekać jak to będzie wyglądało, pan się smieje i mówi, że niecierpliwa jestem ale przystaje na moją propozycję, przy okazji kumpela też chce. Pan pyta czy humus zdjęty o kurna a co to ????? pytam, pan się znowu smieje i mówi warstawa ziemi czy zdjęta. No nie, wobec czego idziemy z kumpelą do naszej projektanki i pytamy co za humus i jak go zdjąć, (muszę zaznaczyc że moja projektantka wzięła obowiązki kierownika budowy u mnie, kumpela ma pana bo jej dom to prawdziwa hacjenda i pani nie da rady), pani mówi, że fadroma musi wjechać i zebrać wierzchnią warstwę ziemii, daje nam namiary na pana, który mieszka niedaleko i dysponuje sprzętem ciężkim. Mąż kumpeli dzwoni do pana i uamwia sią na dzień następny rano. Nikt nie może tam być rano z nas posyłam więc mojego Dediego, jedzie z chęcią i wszysko komentuje mi przez telefon humus zdjety u mnie i kumpeli.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia