Projekt...
Wszystko wskazywało na optymistyczny bieg zdarzeń. Projekt miał być zrobiony w ciągu miesiąca. W międzyczasie okazało się, że pierwszy projektant zapodział mój wtórnik. Nie wspominałabym o tym, gdyby nie fakt, że w Geodezji zawieruszyła się teczka z moją dokumentacją
I od początku załatwianie z geodetą, chodzenie, proszenie o przyspieszenie sprawy...
Po tygodniu dostałam wtórnik, który kosztował mnie tym razem dobrą kawę i czekoladki
Małe poprawki w projekcie i na początku lipca lżejsza o parę tysięcy odebrałam dokumentację.
Następnego dnia udałam się w końcu z projektem do Starostwa złożyć dokumentację o pozwolenie. To był chyba mój szczęśliwy dzień, ponieważ spotkałam dyrektora, który ku mojemu zdziwieniu zapamiętał mnie. Obiecał, że zrobi co w jego mocy, aby moja sprawa została potraktowana priorytetowo i żebym się przypomniała w przyszłym tygodniu
Dni się wlekły niesamowicie, aż w końcu 10 lipca zadzwoniłam. W słuchawce usłyszałam- " Gratuluję Pani serdecznie i zapraszam po odbiór pozwolenia! HURRRAAAAAAAAAA!!!!
Nie czekałam ani chwili- w ciągu godziny stałam już przed Dyrektorem, odbierałam dokumentację i po życzeniach szybkiej i bezproblemowej budowy zdołałam tylko wykrztusić z siebie- " Dziękuję, to najmilszy urodzinowy prezent jaki dostałam"
Następnego dnia świętowałam swoje urodziny i zaczynałam układać plan na kolejne miesiące
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia