robota idzie baaardzo powoli... albo jeszcze wolniej, pierwszy tydzień za nami :)
Wygląda na to, ze nasi budowlancy to jacyś mega szybcy nie są...
Pierwszy tydzień ich pracy wyglądał następująco:
w pon nie przyjechali bo... w zasadzie nie, nawet sie ucieszyłam, we wtorek były moje urodziny, pomyślałam- będę miała prezent...
we wtorek mieli przyjechac ale mieli spotaknie kolo 11 wiec po spotakniu juz im sie nie oplacalo, wtedy przypomniało mi się jak koleżanka mówiła, że budowy powinno zaczynać się w środy
w srode byli!!! Ale "aż" do 15:00
w czwartek o 11:00 już ich nie było bo "pada deszcz", choć jak przyjechałam to nie padało... cud atmosferyczny
w piątek nie przyjechali wcale bo "prognoza mowi, że ma padać więc będą w poniedziałek"
zobaczymy
czyli z 40 godzin, ktore mieli przepracowac w pierwszym tygodniu przepracowali nie więcej jak 8
no i nie wiem czy smiać się czy płakać
ale mam nadzieję, że wprzyszłym tygodniu chłopaki będą zasuwali po 6 godzin i odrobią te straty.
PS Mąż oczywiscie luzik.. ten to ma cierpliwość.... [/size]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia